,,Dziewczyny z Roanoke nigdy nie zabawiają tutaj długo. Koniec końców zawsze uciekamy albo umieramy".
Po samobójczej śmierci matki piętnastoletnia Lane Roanoke przyjeżdża do Kansas, żeby zamieszkać z dziadkami oraz żywiołową kuzynką Allegrą w ogromnej wiejskiej posiadłości. Lane nie wie prawie nic o tajemniczej rodzinie matki, ale szybko odnajduje się w roli pięknej i bogatej dziewczyny z Roanoke. Kiedy jednak odkrywa mroczną tajemnicę rodzinną, ucieka - byle szybciej i dalej.
Jedenaście lat później Lane odbiera telefon od dziadka, który informuje ją o zniknięciu Allegry. Czy ona też uciekła? A może przydarzyło się jej coś złego? Lane, nie potrafiąc odmówić dziadkowi, wyjeżdża z Los Angeles i wraca do rodzinnej posiadłości, by pomóc w poszukiwaniach i zagłuszyć wyrzuty sumienia, że opuściła kuzynkę. Powrót do Kansas oznacza dla Lane również ponowne spotkanie z chłopakiem, któremu złamała serce tamtego pamiętnego lata. Przede wszystkim jednak będzie musiała zmierzyć się z druzgocącą tajemnicą, przed którą już raz uciekła - czy ma w sobie dość siły, by i tym razem się uratować?
Akcja książki, w której autorka zręcznie przeplata sceny z pierwszego lata Lane w Roanoke oraz z jej powrotu, szokuje i nęci czytelnika, prowadząc go od jednego zdumiewającego odkrycia do kolejnego, odsłaniając przed nim tajemnice składające się na historię przerażającej namiętności, która łączy bohaterów, jednocześnie rozdzielając ich na zawsze.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2017-11-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 352
Tytuł oryginału: The Roanoke Girls
Główną bohaterką książki jest Lane, która po samobójstwie matki trafia pod opiekę dziadków, których nigdy wcześniej nie poznała. Dziadkowie wychowują już jedną wnuczkę - Allegrę, której matka zaginęła w tajemniczych okolicznościach. Lane, jako jedyna dziewczyna z rodziny nie daje się wciągnąć Roanoke i udaje się jej uciec na drugi koniec kraju by wieść w miarę spokojne życie. Jedenaście lat później otrzymuje wiadomość, że jej kuzynka zaginęła. Dziewczyna próbowała się skontaktować z Lane, ale ta nie znalazła dla niej czasu. Dlatego też, mimo wielu obaw postanawia wrócić do rodzinnego domu i odnaleźć Allegrę.
.
Historie poznajemy dwutorowo: wcześniej - kiedy Lane przyjechała do dziadków, oraz teraz - gdy Lane wraca do Roanoke po zniknięciu Allegry. W powieść wplecione są również krótkie wspomnienia, jak wyrwane kartki z pamiętnika nieżyjących lub zaginionych dziewczyn z Roanoke. Pozwalają one dokładniej poznać ich przeszłość. Dużą pomocą dla mnie było umieszczone na początku książki drzewo genealogiczne. Często do niego wracałam, aby usystematyzować sobie kto jest kim. 😁
.
Z każdą przeczytana stroną byłam bardziej przerażona tym, jak to wszystko może się zakończyć. W trakcie czytania pojawiło się kilka wskazówek odnośnie tego, co działo się (i wciąż dzieje) w Roanoke. Częściowo domyślałam się zakończenia, ale kiedy wszystkie karty zostały już odkryte kręciłam z niedowierzaniem głową. Prawda okazała się brutalna i bardziej złożona, niż mogło się wydawać. Mimo, że tematyka książki jest ciężka to lekki styl autorki sprawił, że czyta się bardzo łatwo.
Bardzo dobra książka, wciągająca od pierwszych stron. Co prawda szybko idzie się domyślić, o co chodzi w całej tej historii, ale jednak fabuła cały czas trzyma w napięciu. Właściwie jak dla mnie jedyny minus to brak jakiegokolwiek zwrotu akcji, który zostawiłby mnie z wielkim wow na ustach.
Szesnastoletniej Ivy Westfall nikt nie pyta, czy syn prezydenta Lattimera to jej wymarzony kandydat na męża. Sprawa jest przesądzona. Zostanie żoną śmiertelnego...
Przeczytane:2021-06-06, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2021 roku,
Książka Amy Engel „Dziewczyny z Roanoke” reklamowana jest jako thriller psychologiczny i tym jest w istocie.
Autorka to młoda i dosyć wzięta prawniczka, która wyszła za mąż za człowieka pracującego w tym samym, co ona zawodzie. Kiedy w jej życiu pojawiły się dzieci, postanowiła zająć się domem, ich wychowaniem i przy okazji zostać jedną z bardziej poczytnych pisarek. Po niezbyt udanej noweli, która pisała, będąc u kresu swych sił, udało jej się napisać coś na tyle dobrze, że stało się jej debiutem „The book of Ivy”, które opublikowała w 2014 roku. Później było już tylko lepiej. Wydawała coraz więcej. Między innymi „Dziewczyny z Roanoke”.
Nie wiem, jak Was, ale mnie strasznie pociągają historie małych, zagubionych miasteczek, upiornych, czy nawiedzonych miejsc, magicznych, czy przeklętych, zaczarowanych, czy wyśnionych z koszmaru.
A więc jakie było tytułowe Roanoke?
Dla głównej bohaterki, która przeżyła trudne dzieciństwo, obserwując jak pogłębia się choroba psychiczna jej matki, zakończona śmiercią, powinno być miejscem przeklętym. Sęk w tym, że takie w istocie nie było. Gdy zamykała oczy wyobrażała sobie same cudowne rzeczy.
Po samobójstwie swej matki, dziadkowie zgodzili się nią zająć – wręcz bardzo jej chcieli – i mogła się przekonać, jak miejsce, które widziała tylko w snach, doprowadzające do obłędu jej własną matkę, wygląda naprawdę. Wtedy jej wyśnione marzenia brutalnie zderzyły się z rzeczywistością.
W tej historii nie ma magii w dosłownym tego słowa znaczeniu. Lecz od pierwszych stron da się wyczuć, że ewidentnie wisi coś w powietrzu.
Lane, - główna bohaterka powieści, poznaje na miejscu swą kuzynkę Allegrę. Także oddaną pod opiekę dziadków po śmierci matki. Miejsce nie wydaje jej się tak wspaniałe, jak to sobie wyobrażała; babcia jest sztywna i chłodna, prawdziwa z niej dystyngowana dama, a dziadek otwarty, przyjacielski i serdeczny.
Historia, której stajemy się mimowolnymi świadkami, toczy się w sposób dwutorowy.
Jest opowiedziana zarówno z perspektywy czasów, kiedy Lane była dzieckiem i przyjechała do Roanoke po śmierci matki, jak i kiedy powróciła tam po raz drugi, już jako dorosła kobieta, by wyjaśnić sprawę zaginięcia swojej ukochanej kuzynki.
Żadnej z dziewcząt nie da się polubić; obie posiadają przywary wieku nastoletniego: butność, zbytnią pewność siebie podszytą arogancją, bezczelność, bezkompromisowość i obraźliwość. Przy czym obie dość dobrze potrafią grac na ludzkich emocjach.
Oprócz nich w powiesci pojawiają się także: Tommy – chłopak Allegry, Cooper – kochanek Lany, Sharon – gosposia, która wszystko widzi i wszystko wie, Charlie – zarządca, Sophie – żona Tommy’ego oraz wiele dziewczyn z Roanoke, takich jak Penelope, Emmeline, Camilla i inne, tylko wspomniane, bądź bardzo skąpo opisane.
Często mówi się, ze prawda leży po środku albo że w każdym kłamstwie jest cząstka prawdy. Świetnie to pasuje do tej powieści. Zycie opisywane w tej historii wydawało się na pozór sielskie, ale w tej rezydencji nie było nikogo, kto nie miał by takiej, czy innej tajemnicy, skrywanej głęboko pod pretekstem dobrych obyczajów i tak zwanego wspólnego dobra. Wszyscy zdawali się grać wyuczone role, ale zarazem robili coś, co ich oczyszczało np. babcia Lane piła po kryjomu.
Allegra nie miała może na pozór żadnej dobrej cechy, ale pisała na wszelkich możliwych powierzchniach słowa, które przynosiły jej ulgę i oczyszczenie. I tak Lane poznała prawdę o miejscu, w którym dwukrotnie przyszło jej żyć. Jak już wspomniałam, wszyscy mieli jakieś tajemnice, a dziadek przysłowiowy zwierzęcy magnetyzm, który doprowadził ostatecznie nie tylko do kaziroctwa, ale też do kłamstwa i morderstwa.
To historia tak duszna, jak niewietrzone pomieszczenie w duszny lipcowy dzień. Tak mroczna jak nie jedna piwnica. Tak nieobyczajna, jak panienki stojące na rogu piwnicy. Tak wulgarna, jak dawne domy rozkoszy. A mimo to, trudno się było od niej oderwać, by dać sobie chwilę wytchnienia i przemyślenia pewnych kwestii. Trzeba było przewracać strony, żeby dowiedzieć się, co się stało z Allegrą i czy jej zniknięcie jest zaledwie początkiem, czy końcem wszystkiego.
To dobrze napisana i przemyślana historia i dorastaniu, wierze we własne siły, dziecięcych demonach i sposobach oczyszczania siebie i innych z poczucia winy.
Bo tu nikt nie był bez winy. Chyba tylko maleńka Emmeline, choć babcia również przypisywała jej pewną winę.
Przeczytajcie!