Dziewczyna kata

Ocena: 4.83 (6 głosów)

Julia Zan, młoda dziennikarka, prowadzi w lokalnym radiu program o zabytkowych przedmiotach. Zainteresowana tajemniczymi losami cennego pucharu Messenhamera zgłębia historię wrocławskiego skarbu z Bremy. Trop wiedzie do ekscentrycznego jubilera, dzięki któremu dowiaduje się o istnieniu tajemniczej broszy.
Julia po śladach broszki kroczy przez siedemnastowieczny Presslaw, mija stosy i szubienice, patrzy na wybuch wojny trzydziestoletniej i miasto ogarnięte morową zarazą. Tajemniczy przedmiot skrywa prawdę o ludzkich namiętnościach. Miłość, zazdrość i nienawiść zostały na zawsze utrwalone w szlachetnym kruszcu.
Czy to za sprawą czarów wszystko zaczęło się od Magdaleny, pięknej dziewczyny w czerwonej sukni zakochanej w miejscowym kacie? A może od Heinricha, młodego złotnika, którego kamienna głowa – jak głosi legenda – do dzisiaj tkwi w ścianie wrocławskiej katedry?

Informacje dodatkowe o Dziewczyna kata:

Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2019-09-04
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788327717184
Liczba stron: 454

Tagi: bóg

więcej

Kup książkę Dziewczyna kata

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Dziewczyna kata - opinie o książce

Pierwszą opowieścią „Dziewczyny kata” jest relacja Julii Zan, dziennikarki radiowej. Kobieta jest zafascynowana przeszłością, szczególnie rodzinnej miejscowości, dlatego do swojej cyklicznej audycji wynajduje rozmaite przedmioty w jakiś sposób powiązane z dawnym Wrocławiem. Nie tylko opowiada historię rzeczy, ale i przy okazji samego miasta. Skąd u młodej dziewczyny taka pasja? Prawdopodobnie z jej potrzeby ucieczki, pragnienia bycia gdzie indziej, całkowitego oderwania. Julia jest bowiem bardzo wycofana, unika ludzi, dobrze się czuje wśród staroci, których losy może badać, a tam, gdzie źródła milczą – puszczać wodze fantazji. Woli myśleć o problemach innych niż rozwiązywać własne.
 
Bohaterka wpada na trop kufla Mesenhammera, a to z kolei prowadzi ją do niemal legendarnej broszy, której projekt znajduje się w szkicownika Beyla, czeladnika z mało znanego zakładu złotniczego. Julia jest zafascynowana swoimi kolejnymi odkryciami, jednak ciągle natrafia na więcej pytań niż odpowiedzi, a to kluczowe – o istnienie przedmiotu – dosłownie nie daje jej spokoju. Studiowanie dzieł dawnych mistrzów, archiwów i wszelkich materiałów źródłowych przenosi ją do XVII-wiecznego Presslawia.


Naprzemiennie z poszukiwaniami Julii będziemy zgłębiać przeszłość dzisiejszego Wrocławia, poznawać źródła miejscowych legend i genezę poszczególnych wyrobów sztuki złotniczej. W tej opowieści historycznej zmienia się już charakter narracji (co za język!) – to wszystkowiedzący narrator oprowadza nas po Presslawiu, zagląda do cechów, obserwuje ludzi przy pracy itp. Nie umkną mu także intymne szczegóły – ludzkie słabości oraz namiętności.


Szczególnie wnikliwie przygląda się Michaelowi Hassemu, mistrzowi małodobremu. Dzięki temu możemy prześledzić trudną sztukę katowską (fascynujące ciekawostki o profesji kata – proces kształcenia, egzaminy, atrybuty, zwyczaje, obowiązki itp.). Jednak w biografii Michaela dostrzegamy drobne pęknięcia – otóż ten biegły w zadawaniu tortur i śmierci mężczyzna ujawnia też swoją kruchość, wrażliwość. Budzą się w nim wątpliwości, jako jeden z nielicznych zaczyna zauważać absurd polowania na czarownice.


W tym trudnym okresie, gdzie wystarczyła zwykła zawiść lub jakaś uraza, by skazać kobietę na śmierć, rzucając na nią podejrzenie o czary, wydarzyła się też miłość. Trudno poskromić wielkie uczucia, nawet w obliczu ogromnego niebezpieczeństwa. Kat i córka karczmarza – czy to ma jakąkolwiek przyszłość? Magda Knedler świetnie pokazała różne odcienie miłości i emocji od niej pochodnych. Z historii o zauroczeniu otrzymujemy bowiem wielką opowieść o ludziach, którzy nie potrafią opanować swoich uczuć, a to, rzecz jasna, prowadzi najczęściej do tragedii.


Bez wątpienia Presslaw, Breslau i Wrocław to jeden z głównych bohaterów tej książki – podobnie jak ludzkie postacie tak i miasto coś traci, coś zyskuje, przeobraża się. Julia błąka się wśród ruin i duchów miasta, zagląda pod spód tego, co nowe i próbuje odczytać zapisaną tam historię. Każdy okres czasu obleka miasto w nową warstwę (nie zdrapując starej), nakłada swoją powłokę, wprowadza zmiany. Dlatego też taki fascynujący jest sam proces poszukiwań bohaterki – zbieranie pojedynczych cząstek, dopasowywanie ich do innych fragmentów, odkrywanie różnych powiązań między nimi.


Za sprawą Julii pojawia się tu kolejna interesująca refleksja – a co jeśli postacie („duchy przeszłości”) nie chcą, by ktokolwiek odkrył ich sekrety? By rozgrzebywał ich misternie tkane zasłony tajemnic? Oceniał – z własnej perspektywy – czyjeś decyzje, uczucia, lęki czy słabości? Takie wątpliwości trapią główną bohaterkę, a w tle tych rozmyślań śpiewa Bono – mówisz, że chcesz, by twoja historia pozostała nieopowiedziana (niesamowicie konsekwentna i wyczulona na szczegóły jest autorka). W swoich rozważaniach bohaterka idzie jeszcze dalej – gdzie kończą się domysły, a zaczynają fakty? Knedler między wierszami zastanawia się czy możemy mieć pewność, że to, co znajdujemy w materiałach historycznych to wierne odzwierciedlenie rzeczywistości czy jednak subiektywna relacja osoby, która to zapisała? W pewnym momencie Julia pyta: a może faktów wcale nie ma? A co, jeśli wszystko co wiemy, jest wyłącznie interpretacją?


„Dziewczyna kata” jest także opowieścią m.in. o różnych odcieniach strachu. Bo bohaterowie obawiają się bólu, cierpienia i śmierci, ale boją się też konsekwencji swoich czynów czy choćby własnej nieudolności. Rezygnują z marzeń, ponieważ zżera ich lęk przed tym, że nie podołają postawionym celom. Skazują się na życie w cieniu, na wyrzuty sumienia, bo więzi ich strach przed prawdą i odpowiedzialnością.


Knedler mówi tu również o przymusie dopasowania się do okoliczności, niekiedy wypływającą z naszych potrzeb, innym razem z pewnych nakazów. Skazane w procesach kobiety wchodziły w narzucane im role czarownic, by zakończyć swoje cierpienie, Aleksandra dawała z siebie sto procent w Klubie Seniora, by choć przez chwilę poczuć dawny blask, a Julia wielokrotnie przybiera maski, które pasują do sytuacji, mimo że sprawia jej to wewnętrzny dyskomfort. Ten temat przywodzi na myśl też kwestie kształtowania się naszej drogi życiowej – jedni odważnie i przebojem torują swoją ścieżkę, a inni nie mają/nie mieli takiego przywileju, bo ktoś za nich decydował.


Bardzo cenię Magdę Knedler m.in. za ukazywanie wielu perspektyw jakiejś sprawy. Pisarka bada dany temat nie tylko z różnej strony, ale i od środka. Jednym z zadań pisarza jest (według mnie) właśnie możliwość otworzenia czytelnika na coś nowego, na wyrwanie go z jakiegoś sposobu patrzenia, na sprowokowanie go, poruszenie. Autorka „Windy” znów oddaje pole kilkorgu ludziom – każdy z nich zupełnie inny, z własnym pomysłem na osiąganie swoich marzeń czy celów, z osobną moralnością itd. I co ważne – wszyscy oni, nie tylko w swojej ocenie, postępują właściwie. Na tyle głęboko wnikamy w ich duszę (psychologię postaci), że zupełnie nie dziwią nas konkretne wybory, choć może nie zawsze się z nimi zgadzamy. Ale je rozumiemy – i to uważam za dużą sztukę oraz sukces pisarza (jeśli potrafi to osiągnąć).


Kolejną cechą, która mnie zachwyca u Knedler jest wielowymiarowość (opowieści, postaci, zjawiska, nawet pojedynczej rozmowy). Pisarka potrafi sprowokować nas do zgłębiania treści, snucia refleksji, własnych poszukiwań choćby tytułem książki. Bo dla mnie tą tytułową bohaterką nie jest wyłącznie Magdalena, ale i Elżbieta, i Julia, Dorota, Rosina, a nawet i Aleksandra – oczywiście  w symbolicznym charakterze. Kolejnym przykładem może być chociaż opowieść o Michaelu i jego profesji – przecież mamy tu wszystko, temat ukazany z wielu stron, nawet pod kątem profilu psychologicznego kata i oskarżonego!


Wiele w „Dziewczynie kata” kontrastów, które jeszcze bardziej podkreślają pewne zjawiska, np. siłę uczucia (niewinna i naiwna Magdalena oraz Michael, specjalista od ścinania głów), ambiwalencję pewnych stanów czy postaw – obrzydzenie makabrycznymi torturami, ale i fascynacja w obserwowaniu czyjegoś strachu oraz cierpienia (np. tłumnie odwiedzane miejsca kaźni) i oczywiście nieustanne ścieranie się dobra ze złem (np. lojalność, opiekuńczość oraz zemsta i zazdrość).


Nie sposób też nie zauważyć opozycji kobieta – mężczyzna. Autorka zwraca naszą uwagę na wszelkie nierówności, podkreślając, że w zasadzie pozycja kobiet w społeczeństwie pozostaje niemal taka sama. Bohaterki XVII-wiecznej opowieści nie miały żadnych praw, ale tym z wątku współczesnego jest niezwykle trudno bronić swoich, zwłaszcza, jeśli są one w praktyce tylko umowne. Jednak kobiety z „Dziewczyny kata” to istoty obdarzone wewnętrzną siłą, potrafią radzić sobie z nieprzychylną rzeczywistością, a w najgorszych momentach bronią się przed zniewoleniem uciekając w świat wyobraźni, pasji i talentu.


W każdej książce Magdy Knedler mamy do czynienia z mnóstwem różnorodnych tematów. Poza tymi wyeksponowanymi, w „Dziewczynie kata” znajdziemy m.in. rozważania o bliskości między ludźmi, o uzależnieniu się od drugiego człowieka, szczególnie mocno utkwiła mi w pamięci trudna relacja Julii z matką. Swoją drogą Aleksandra jest też bardzo ciekawa kreacją, prowokującą kolejne refleksje, m.in. o potrzebie bycia (szczególnie w pewnym wieku lub po jakichś przejściach) użytecznym, ważnym dla kogoś. Knedler pokazuje nie tylko rozmaite stosunki (najczęściej skomplikowane) interpersonalne, ale i ludzką osobność, prowadzącą do niezrozumienia, szufladkowania itp. (np. jakby pomylona Magdalena).


Oczywiście wśród tych wszystkich zachwytów nie można pominąć języka. W „Dziewczynie kata” mamy zróżnicowaną narrację, wszak inaczej mówi się współcześnie, w kręgu akademików też dominuje osobny styl, a zupełnie inaczej opowiada nam świat narrator z części historycznej (tam też zwróćmy uwagę na wszelkie nazewnictwo i wymowę poszczególnych postaci).


„Dziewczyna kata” zwróciła moją uwagę na wszelkie skarby, skrywane przez nasze miasta. Ile tam ciekawych opowieści, ile niesamowitych biografii! Magda Knedler sprowokowała mnie do rozważań na temat historii oraz sposobu patrzenia na to samo zjawisko z różnych stron, a także na kontekst, który w zasadzie zawsze bywa kluczowy. W tej książce naprawdę można się całkowicie zatracić i to właściwie od czytelnika zależy czy potraktuje powieść jako rozrywkę, umilającą czas niebanalną opowieścią czy poszuka w niej czegoś więcej, co sprawi, że choć na chwilę odda się refleksjom.

Link do opinii

Julia interesuje się zabytkowymi przedmiotami, o których opowiada na antenie lokalnego radia. Zaciekawiona historią kielicha trafia na ślad tajemniczej broszy. Śledztwo doprowadza ją do siedemnastowiecznego Presslawa i córki karczmarza zakochanej w kacie. Książka warta uwagi na skrojoną fabułę, na łączące się wątki. Świetnie oddaje klimat czasów, kiedy na stosie palono czarownice, w mieście panowała zaraza i dodatkowo trwała wojna. Lektura pełna ciekawostek historycznych. Polecam.

Link do opinii

Kiedy zaczynacie czytać książkę, z pewnością zwracacie uwagę na jej tytuł. Czy zajmuje on Waszą uwagę? Zastanawiacie się, czy tytuł okaże się adekwatny do treści? I wreszcie, czy sugeruje Wam on tematykę? Spodziewacie się wtedy czegoś konkretnego?
Tytuł powieści często sugeruje przynajmniej główny zarys fabuły i sprawia, że fiksujemy się na tym, co nam podpowiada. Zatem, czy „Dziewczyna kata” faktycznie opowiada o tytułowej postaci?


Julia Zan, dziennikarka i córka znanej niegdyś piosenkarki i kompozytorki tekstów piosenek, prowadzi w radiu program o nietypowych, zabytkowych przedmiotach, które mają swoją historię, wartą opowiedzenia na antenie. Pewnego dnia, dzięki przyjacielowi Antoniemu, Julia natrafia na interesujący ślad dotyczący kufla Messenhamera, będącego częścią znanego skarbu z Bremy. Dziennikarka poznaje ekscentrycznego jubilera, który robi na niej wrażenie swoim niecodziennym zachowaniem. Mężczyzna zwraca jej uwagę na pewien niezbyt znany szkicownik sprzed wieków i narysowaną w nim broszę. Julia nie bardzo rozumie, o co mu chodzi, ale łapie haczyk i zaczyna szukać odpowiedzi na rodzące się z każdą chwilą pytania.
W siedemnastowiecznym Presslawiu obserwujemy Magdalenę, córkę karczmarza, której marzeniem od zawsze było pomaganie ludziom. Niestety, prostota i dobroduszność, którymi kierowała się w życiu, sprowadziły na nią nieszczęście. Zanim jednak do tego doszło, między nią a katem Michaelem narodziło się nieśmiałe uczucie. Niestety, profesja kata uważana była za nieczystą i w związku z tym kobieta nie mogła tak po prostu wyjść za mężczyznę, który w ten sposób zarabiał na życie. Wiązałoby się to bowiem z wykluczeniem i życiem na uboczu społeczności. Czy Magdalena zdecyduje się poświęcić wszystko dla ukochanego? Czy splot wydarzeń pozwoli im być razem? Jak potoczą się losy Michaela i kolejnych bohaterów z nim związanych? Czego Julia dowie się w toku swojego prywatnego śledztwa?  


Akcja rozgrywa się niespiesznie w dwóch przestrzeniach czasowych: współczesnym Wrocławiu i siedemnastowiecznym Presslawiu. Na chwilę lądujemy również na Wileńszczyźnie podczas drugiej wojny światowej i w niemieckim miasteczku Stolpen. Wszystkie te przeskoki służą wyjaśnieniu zagadki słynnego kufla, od której wszystko się zaczęło. Kolejne tematy, odkrywane przez Julię podczas studiowania dostępnych w bibliotece dokumentów sprzed lat, ubogacają fabułę i poszerzają znacznie zakres zawartych w niej wątków.


Powieść napisana jest pięknym językiem, czego się, rzecz jasna, spodziewałam. Pióro Magdy Knedler jest nie do podrobienia. Jednocześnie jest to tekst trudny i wymagający skupienia. Siedemnastowiecznym bohaterom powieści towarzyszymy przez około dwadzieścia pięć lat. Przedmioty, o których mowa, mają skomplikowaną historię, o czym szybko przekonuje się Julia. Znów widać ogromną pracę badawczą, którą autorka musiała wykonać, by powieść była wiarygodna, choć wiele opisanych w niej wydarzeń i postaci to fikcja literacka. Jednak po raz kolejny przekonuję się, że żeby z garści faktów historycznych, wrocławskich legend i mnóstwa fikcyjnych elementów stworzyć tak rozbudowaną i pełną emocji opowieść, to trzeba być po prostu Magdą Knedler.


Fragment, który najbardziej mnie zainteresował, dotyczył życia kata, jego codzienności, przeżywanych emocji, radzenia sobie z tym, że codziennie pozbawia kogoś życia, i obowiązków, które musiał wykonywać. Nie przypuszczałam, że temat ten okaże się tak interesujący i wciągający. Mogłabym przeczytać książkę tylko i wyłącznie o życiu Michaela, serio. Postać ta ma tak niesamowity potencjał, że aż mi się przykro zrobiło, kiedy okazało się, że ten wątek to zaledwie jeden z elementów całej powieści.    


Wrócę do pytania postawionego w pierwszym akapicie. Dla mnie ta powieść nie jest o dziewczynie kata. Nie wyłącznie o niej. Bardziej jest to opowieść o nieszczęśliwej miłości, tej zakazanej i tej nieodwzajemnionej. O bólu niespełnienia i wyrzutach sumienia. Część współczesna zaś to historia o samotności i dwoistości ludzkiej natury. To zaskakujące, jak często postrzegamy kogoś z perspektywy jego zachowania w określonych okolicznościach, a nie potrafimy dostrzec jego prawdziwego „ja”, które niejednokrotnie jest całkowicie odmienne od tego prezentowanego światu.


Co znajdziecie na kartach powieści? Będą procesy czarownic (z drastycznymi szczegółami!), tajniki zawodu kata, poszukiwania tajemniczej broszy i ludzkie namiętności. Polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - Roksana
Roksana
Przeczytane:2021-07-03, Ocena: 5, Przeczytałam, E-booki, 2021, Literatura piękna,
Avatar użytkownika - emiliarusinek82
emiliarusinek82
Przeczytane:2020-08-02, Ocena: 3, Przeczytałem,
Avatar użytkownika - wiola1609
wiola1609
Przeczytane:2019-11-11, Ocena: 4, Przeczytałam, przeczytane, 52 książki 2019,
Recenzje miesiąca
Z pamiętnika jeża Emeryka
Marta Wiktoria Trojanowska ;
Z pamiętnika jeża Emeryka
Obca kobieta
Katarzyna Kielecka
Obca kobieta
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Oczy Mony
Thomas Schlesser
Oczy Mony
Rok szarańczy
Terry Hayes
Rok szarańczy
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy