Linus Weems pochodzi z zamożnej rodziny. Po śmierci matki nie może porozumieć się z ojcem, ucieka ze szkoły i z domu. Żyje na ulicy, gdzie stał się łatwym łupem dla porywacza. Pewnego dnia budzi się w podziemnym bunkrze... Z czasem Linus poznaje swoje nowe otoczenie, odkrywa, że bunkrze są również kamery i mikrofony, dzięki którym ,,mężczyzna na górze" (jak Linus nazywa porywacza) może obserwować każdy jego ruch. Wkrótce zaczynają pojawiać się nowe porwane osoby - zupełnie ze sobą niepowiązane. Grupa szybko dowiaduje się, że każda próba ucieczki skutkuje karami. Porywacz wszelkimi możliwymi sposobami stara się udaremnić współpracę między więźniami i sprowokować ich do destrukcyjnych zachowań i agresji względem siebie nawzajem, bawiąc się w boga. Skutecznie. Mocna książka, która pokazuje jak płynne są nasze granice, kiedy zostajemy postawieni w ekstremalnych sytuacjach.
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: 2020-07-01
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 15-18 lat
ISBN:
Liczba stron: 272
Tytuł oryginału: The Bunker Diary
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Mateusz Rulski-Bożek
Nastolatek Linus jest synem bogatego człowieka, ale z wyboru żyje na ulicy. Pewnego dnia zostaje porwany. Budzi się w pomieszczeniu, które okazuje się bunkrem wyposażonym w windę. Tą windą nieprzytomny zjechał tu on, a wkrótce zjeżdżają i inni: mała dziewczynka, wytatuowany budowlaniec, yuppie, agentka nieruchomości i stary pisarz.
Ktokolwiek zamknął tę przypadkową zbieraninę ludzi pod ziemią, konkretnie to zaplanował. Za pomocą kamer obserwuje ich każdy krok, a wszelkie próby oporu dotkliwie karze.
Skrupulatne zapiski Linusa (a właściwie świetne pióro autora, ukłony dla Kevina Brooksa) bardzo realistycznie oddają atmosferę uwięzienia, więc może warto zaznaczyć, że nie jest to lektura dla cierpiących na klaustrofobię, bo to trochę jak czytanie o pobycie w wybetonowanym grobowcu.
Fabułę śledzi się w dużym napięciu i ono praktycznie nie opada. Można się tu spodziewać dosłownie wszystkiego. I wiele z tego "wszystkiego" się, o zgrozo, dzieje, wcale nie sprawiając przy tym wrażenia, że jest to naciągane czy nierealne.
Co mnie jeszcze szczególnie uderzyło w tej opowieści to obecność dziecka - Jenny, która wnosi w nią trochę światła i nadziei. Linus też formalnie jest jeszcze dzieckiem, ale myśli i działa dojrzalej niż niektórzy zamknięci z nim dorośli. Jenny jest jednak nie tylko całkowicie bezbronna; jest też niewinna i jako jedyna nie jest w stanie zawalczyć o siebie. Tymczasem obserwator podsyca w uwięzionych dające o sobie coraz silniej znać prymitywne instynkty.
Czy można wydostać się z takiej pułapki, przechytrzyć jej właściciela? Byłam serio pod wrażeniem pomysłowości Linusa. Ale nie spodziewajcie się tu łatwego (satysfakcjonującego raczej też nie) rozwiązania tej historii. Mnie ono w pewnym sensie poraziło.
Wyważone drzwi, ciało w salonie, krzyki w pokoju Lucy, czterech oprawców, pościg i... STRZAŁ! W taki oto sposób w głowie Toma Harveya pojawiają...
Życie Martyna jest marne i zawsze takie było. Jego matka odeszła, gdy był mały, ojciec alkoholik go nienawidzi... Ale przynajmniej jedno jest pewne - już...