Dzień dobry, północy

Ocena: 4.2 (5 głosów)
Przejmująca historia dwojga robinsonów, którzy zmagają się z tęsknotą, miłością, żalem i walczą o przetrwanie w odmienionym świecie.

Augustine od lat bada gwiazdy w odległych placówkach naukowych. Do obserwatorium, w którym pracuje, docierają informacje o katastrofie. Naukowcy muszą pilnie opuścić ośrodek badawczy, ale astronom odmawia wyjazdu. Samotnie czeka na nadejście nocy polarnej na kole podbiegunowym, do którego – jak sam mówi – pasuje jego wnętrze. W tym samym czasie pojazd kosmiczny z astronautką Sully na pokładzie zmierza w kierunku Ziemi. Wszystko przebiega zgodnie z planem, aż do momentu, kiedy członkowie załogi tracą łączność z centrum kontroli lotów. Uświadamiają sobie, że prawdopodobnie nie uda im się wrócić do domu.

Losy Augustine i Sully się splatają. Łączy ich samotność. Najgłębsze, dojmujące poczucie niespełnienia. Dwoje ludzi kochających gwiazdy.

Informacje dodatkowe o Dzień dobry, północy:

Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2017-01-11
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 9788380152311
Liczba stron: 272
Tytuł oryginału: Good Morning, Midnight

więcej

POLECANA RECENZJA

Kup książkę Dzień dobry, północy

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Dzień dobry, północy - opinie o książce

Dobra opowieść dotykająca problemu samotności. Starszy astronom zamieszkuje obserwatorium w pobliżu bieguna północnego. Jest tam sam, gdyż odmówił ewakuacji podobno spowodowanej wojną. Nie ma kontaktu z nikim więc żadne informacje nie docierają na jego koniec świata. Tymczasem z przestrzeni kosmicznej powraca statek z misji na Jowiszu. Również załoga nie ma żadnej łączności, lecą na ślepo, na ciemną i niema Ziemię. Pomijając to, że ich samotność jest bardzo dosłowna, bo są po prostu jedynymi ludźmi, to okazuje się, że ma to głębsze znaczenie. Zarówno astronom jak i kosmonautka wychowywali się w rodzinach mocno dysfunkcyjnych, przez co, nawet gdy byli otoczeni ludźmi, to nie potrafili nawiązywać zdrowych relacji. Teraz maja tylko siebie, jeden głos z nieba i jeden głos z Ziemi. W sumie to była dość smutna książka, ale zakończenie jest otwarte, więc mogę sobie wymyślić co chcę, przynajmniej dla niektórych.
Link do opinii
Samotność to niewdzięczne uczucie. Im bardziej pragnie się od niej uciec, tym mocniej przygniata, zabijając tlącą się jeszcze nadzieję. Wywołuje poczucie niespełnienia. Tak silne, że nie jest się w stanie tego znieść. W takiej chwili potrzeby jest ktoś, kto wspomoże dobrym słowem, pocieszy, przytuli. Tylko co, jeśli nie ma takiej osoby w zasięgu ręki? Co w chwili, gdy pozostała jedynie bezgraniczna pustka? Do tej książki przyciągnął mnie motyw gwiazd. Sama uwielbiam na nie spoglądać i gdy dowiedziałam się, że bohaterowie podzielają moją pasję, z wielką chęcią zabrałam się za Dzień dobry, północy. Poza tym, to wydanie było takie śliczne, że nie mogłam oderwać oczu od błyszczącej okładki. Główni bohaterzy to dwoje samotników. Ich losy w pewien sposób się splatały. Jednak przede wszystkim łączyło ich zamiłowanie do wszechświata i wiele, nie zawsze dobrych decyzji, które doprowadziły ich do punktu, w którym w tamtej chwili się znajdowali. Mimo, że dzielił ich wiek i miliardy kilometrów, odniosłam wrażenie, że ich dusze były do siebie niezwykle podobne. Augustine był u schyłku życia. W jego teraźniejszość zostały wplecione zdarzenia z przeszłości. Ogromny wpływ na niego miała również malutka Iris, która sprawiała, że wreszcie zaczął odczuwać to, przed czym wzbraniał się całe swoje życie. Jeśli chodzi o Sully, to momentami sprawiała wrażenie wyobcowanej. Dzielnie zmagała się z dręczącymi ją emocjami, a szczególnie żalem i tęsknotą. Miała silną osobowość, jak przystało na astronautkę - ale czasami na jej barkach znajdował się zbyt duży ciężar, nawet jak na nią... Autorka poruszyła kilka istotnych tematów wartych przemyślenia. Pojawiła się walka z przejmującą samotnością, tęsknotą za miłością i najbliższymi, czy po prostu tym, co dawno utracone. Zakończenie nieco wyprowadziło mnie z równowagi. Odkryłam prawdę i w jednej chwili wszystkie elementy układanki weszły na swoje miejsce. Podsumowując, "Dzień dobry, północy" to opowieść o radzeniu sobie z samotnością i własną przeszłością. To obyczajówka o dwojgu ludzi, których łączyła miłość do gwiazd, a dzieliło niemal wszystko. Czy na biegunie, czy w kosmosie... Każde na swój sposób walczyło o własne przetrwanie i zmagało się z przeciwnościami losu. Całkiem przyjemnie czytało mi się tę książkę i myślę, że powinna spodobać się osobom, które w natłoku codziennych spraw chcą się zatrzymać i przemyśleć nieco swoje życie.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Foxie
Foxie
Przeczytane:2024-10-23, Ocena: 4, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - manuela_orkan
manuela_orkan
Przeczytane:2022-10-19, Ocena: 4, Przeczytałam,
Reklamy