Legenda Tristana i Izoldy jest najpiękniejszym, najgłębszym poematem miłości, jaki ludzkość kiedykolwiek stworzyła. Zawiera w najpełniejszym, najszlachetniejszym wyrazie to, co stanowi dominującą linię późniejszej literatury francuskiej, co odróżnia ją od wszystkich innych i stanowi tajemnicę jej uroczego na wszystkie inne oddziaływania. Wiecznie na nowo przeżywany problem miłości, wiekuista, tryumfalna apoteoza jej samej, wraz z całym bezmiarem jej nędz, kłamstw, jej wzniosłości i upodlenia, czci i bezhonoru, z całym pijaństwem szczęścia i tragizmem nie¬doli, to linia, która od Tristana i Izoldy, poprzez strofy Villona i Molierowskiego Alcesta, niezapomnia¬ne sylwety Manon Lescaut i kawalera de Grieux, poprzez Stendhala i Balzaca, Musseta i Verlaine'a, aż do całego teatru i powieści przedostatniej doby, aż do piosenki ulicznej Paryża, snuje się nieprzerwanie przez najświetniejsze karty literatury francuskiej i stanowi jej swoisty, nieprzeparty urok. Można powiedzieć, iż dusza nowo tworzącej się rasy w samym zaraniu młodości napiła się czarodziejskiego trunku z pucha¬ru Tristana i Izoldy i że ów napój miłosny, mocny jak życie i mocniejszy nad śmierć, na wieki już krąży w jej żyłach.
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 2017-01-18
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 288
Domniemywa się, że legenda o Tristanie i Izoldzie powstała wśród plemion celtyckich znad kanału la Manche. Później dość szybko rozprzestrzeniła się po Europie. Trzeba jednak zaznaczyć, że wędrując tak z ust do ust zmieniała się nieco. Dopiero w XII wieku została spisana i to przez wiele osób. Niestety nie wszystkie wersje przetrwały. Dwie z nich (autorstwa Chretiena de Troyes i La Ch?vre) przepadły bezpowrotnie. Z pozostałych (spisanych przez Thomasa i Béroula) zachowały się jedynie fragmenty. Na ich podstawie Gotfryd ze Strasburga i Eilhard z Obergu stworzyli swe poematy. Poza tym ocalały jeszcze inne krótkie, anonimowe fragmenty.
Zebrania w całość dziejów o Tristanie i Izoldzie podjął się Joseph Bédier. Najwięcej zaczerpnął z wersji spisanej przez Béroula, ponieważ nie była ona wcześniej tłumaczona i zachowała ducha tamtych czasów. Jednak musiał uzupełnić historię i to dopiero okazało się trudne. Przy tworzeniu musiał pamiętać o starodawnym stylu. Wspomagał się wszystkimi, innymi znanymi mu wersjami tej legendy (wersja Thomasa, Eilharda z Obergu, Gotfryda ze Strassburga), aby jak najwierniej ją odtworzyć. Niektórzy współcześni pisarze uważają, że Joseph Bédier nie od razu przystąpił do tłumaczenia wersji Béroula. Podobno najpierw powstała całość dziejów o Tristanie i Izoldzie w wersji romańskiej a dopiero później przekład na język francuski. I wreszcie w 1900 roku "Dzieje..." spisane ręką Bédiera ujrzały światło dzienne.
Bohaterami tej legendy są prawdziwi ludzie: Tristan - rycerz króla Marka (według innych źródeł był też jednym z Rycerzy Okrągłego Stołu), irlandzka księżniczka Izolda Jasnowłosa (Izolda z Irlandii), król Marek - mąż Izoldy Jasnowłosej (prawdopodobnie rządził Kornwalią w połowie VI wieku), żona Tristiana - Izolda o Białych Dłoniach, Morhołt (Morhołt z Irlandii) - wojownik (w legendach arturiańskich to rycerz Okrągłego Stołu, we innych wersjach legendy jest bratem królowej Irlandii i wujem miłości Tristana). Trzeba przyznać, że akcja w "Dziejach Tristana i Izoldy" mknie dość żwawo. Nie można powiedzieć, że bohaterowie się tu nudzą. Co i rusz stają twarzą w twarz z nowymi wyzwaniami. Niestety tempo czytania nieco spowalnia użyty tu starodawny język. Szczególnie na początku trudno jest do niego przywyknąć.
Jednak niech Was nie odstraszy jej objętość. Mimo że pozycja liczy sobie aż 284 strony nie ma tu bardzo wielu stronic zapełnionych litym tekstem. Do tego rozmiar czcionki jest niemały. Sam wstęp od tłumacza to 10 stron. Ponadto każdy rozdział poprzedzony jest dwustronicową (biały druk na szarym tle) stroną tytułową (odpada kolejnych 40 stron). Muszę dodać, że i akapity na każdej ze stron są ponadstandardowe (górny i dolny po 4 cm, prawy i lewy po 3 cm). Z racji tego, że to wydanie ilustrowane to tylko napomknę, że ilustracje (autorstwa Jacquesa Marie Gastona Onfroya de Breville "Joba") zajmują tu aż 31 stron. Warto wspomnieć na koniec, że przeczytana przeze mnie pozycja jest w przekładzie Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Tak. Do tej pory wspominam "Hamleta" czy "Makbeta" w jego tłumaczeniu, a czytałam te dramaty wiele lat temu...
Panowie miłościwi, czy wola wasza usłyszeć piękną opowieść o miłości i śmierci? To rzecz o Tristanie i Izoldzie królowej. Słuchajcie w jaki sposób w wielkiej radości, w wielkiej żałobie miłowali się, później zasię pomarli w tym samym dniu, on przez nią, ona przez niego.
Legendę o Tristanie i Izoldzie znamy wszyscy. Często przewija się ona na szkolnych zajęciach, a i w dorosłym życiu nie sposób na nią nie natrafić. Nazywana jest najpiękniejszym poematem o miłości, jednak ja patrzę na to dzieło głównie jak na swoistą tragedię, nie historię gorącego uczucia.
W związku z powyższym - nie chcę rozpisywać się na temat fabuły. Muszę jednak wspomnieć, że Dzieje Tristana i Izoldy nie są jedynie opowieścią o kończącej się tragicznie dla dwojga kochanków miłości. Ta książka pełna jest zdrad, pułapek, walk, podstępów, a także zazdrości i nienawiści. To ponadczasowe dzieło zawiera w sobie pełną gamę emocji i ludzkiej psychologii przelanej na papier. Może gdyby nie zawiść, ta historia skończyłaby się – niczym większość bajek, baśni i legend – happy endem?
(…) wielu bowiem ludzi nie wie, iż tego, co jest w mocy czarnoksiężników, serce ludzkie może też dokonać siłą miłości i odwagi.
Jak na legendę przystało, nie brakuje w niej wątków nieprawdopodobnych, fantastycznych, charakterystycznych dla średniowiecza. Mam tutaj na myśli przede wszystkim smoka, którego Tristan pokonał, aby zdobyć Izoldę Złotowłosą; eliksir miłości, który kochankowie nieszczęśliwie wypili na statku oraz niesamowitą przychylność boską – choćby tą, która uratowała Izoldę przy próbie żelaza. Wszystkie te elementy, wraz z wykreowanymi przez nieznanego autora krainami, nadaje Dziejom Tristana i Izoldy baśniowości, bowiem sam czas i miejsca akcji utworu zdają się być spowite tajemnicą.
Dzieje Tristana i Izoldy, w wydaniu Wydawnictwa MG, zdają się być jeszcze bardziej magiczną historią, a to wszystko za sprawą niesamowitej oprawy graficznej. Ilustracje nie z tej epoki nadają powieści charakteru oraz uroku, któremu ciężko się oprzeć (choć różowa okładka nieco mnie przestraszyła w pierwszej chwili). Gdy wpatrywałam się w nie, naszła mnie refleksja, że może uczucie tych kochanków było na swój sposób prawdziwe, a miłosny eliksir to jedynie metafora tajemniczej, niespodziewanej miłości? Miłości aż po kres...
Kochankowie obłapili się: w ich pięknych ciałach drgało pragnienie i życie. Tristan rzekł:
- Niech tedy przyjdzie śmierć.
I kiedy wieczór zapadł na statku, który coraz chyżej pomykał u ziemi króla Marka, związani na zawsze, pogrążyli się w miłości.
Dzieje Tristana i Izoldy to lektura, którą nie tylko warto przeczytać, ale i posiadać własny egzemplarz. Polecam z całego serca wydanie ilustrowane, nie tylko ze względu na walory estetyczne, lecz i dodatkowe wrażenia przy lekturze.
Miłość Tristana i Izoldy obok miłości Romea i Julii jest najsłynniejszym romansem na świecie. Mit ten zrodził się prawdopodobnie wśród Celtów, a później rozpowszechnił się poprzez przekazy ustne do Niemiec, Norwegii, Anglii i innych państw przybierając nieco inne zabarwienie. Dopiero w połowie XII wieku opowieść została spisana w kilku poematach, ale na przestrzeni lat dwa z nich całkiem zaginęły, z dwóch innych pozostały tylko fragmenty. Uczony, romanista J. Bedier przez lata prowadził badania naukowe nad dawnymi tekstami. Historyczne dzieło odtworzył ze szczątków, które pozostały. Dzięki jego pracy możemy cieszyć się lekturą legendy o Tristanie i Izoldzie.
Tristan po śmierci rodziców wychowywany był w domu marszałka Rohałta, a gdy osiągnął wiek siedmiu lat zabrano go od kobiet i powierzono nauczycielowi Gorwenalowi. Gdy był młodym mężczyzną został porwany przez kupców norweskich, ale po gwałtownych sztormach spuścili czółno z Tristanem przy piaszczystym wybrzeżu i uwolnili go. Tristan trafił do zamku Tyntagiel w Kornwalii, gdzie rządził brat jego zmarłej matki, Marek. Obaj mężczyźni w miarę poznawania obdarzali się coraz większym zaufaniem, przyjaźnią i oddaniem.
Król Irlandii mógł ściągać daninę z Kornwalii i w tym celu wysłał do niej niezwyciężonego rycerza Morhołta, który oświadczył, że jeśli jakiś baron pokona go w walce, to odstąpi od ściągania daniny. Baronowie jednak bali się stanąć z nim do pojedynku. Zgłosił się młody Tristan i pokonał rycerza, ale Morhołt zranił go zatrutym mieczem, od którego Tristan zachorował. Kiedy już wydawało się, że nie ma dla niego ratunku położono go w łodzi i spuszczono do morza. Nieprzytomnego znaleźli rybacy i zanieśli do swojej królowej Izoldy Jasnowłosej, która troskliwie się nim zajęła, przy pomocy leków wyleczyła. Młodzieniec wrócił do domu w Kornwalii, ale po jakimś czasie przypłynął do Irlandii, by przywieźć Izoldę, która miała zostać żoną króla Marka.
,,Kiedy nadszedł czas oddania Izoldy rycerzom Kornwalii, matka jej nazbierała ziół, kwiatów i korzeni, rozmieszała je w winie i uwarzyła silny napój...ci, którzy wypiją go razem, będą się miłowali wszystkimi zmysłami i wszystką myślą na zawsze, przez życie i po śmierci."
Wierna służka Izoldy Brangien miała pilnować miłosnego napoju, ale w wyniku zamieszania Izolda wypiła go wraz z Tristanem zamiast w noc poślubną z Markiem. Już nigdy nie mieli zaznać miłości bez bólu.
Miłość Tristana i Izoldy była nagła, wielka, niepohamowana, ale ostatecznie tragiczna w skutkach. Intrygi na dworze spowodowały, że o ich uczuciu dowiedział się król i doszło do nieprzyjemnych wydarzeń. Zakochani nie mogli bez siebie żyć, ale zmagali się także z poczuciem, iż krzywdzą Marka, który był dla nich dobry. Ich uczucie było sprzeczne z obowiązującymi zasadami.
W dziele prawdziwe wydarzenia przeplatają się z magią. Tristan chcąc zdobyć w Irlandii Izoldę Jasnowłosą pokonał smoka, który zjadał codziennie jedną dziewicę. Napój miłosny ma magiczną moc wiążącą kobietę i mężczyznę.
Wiele można dowiedzieć się o średniowiecznych obyczajach, stosunkach społecznych, zabobonach i walkach rycerzy.
O miłości średniowiecznych kochanków czytałam z rosnącym napięciem, które potęgowane było przez oszczędny, ale wyrazisty język. Najważniejsze w tej opowieści były zmagania miłosne Tristana i Izoldy, a inne wątki nie zostały rozbudowane. Czyta się bardzo szybko, przyjemnie.
Warto poznać legendę Tristana i Izoldy-historię miłości, której nie pokonała nawet śmierć.
http://magiawkazdymdniu.blogspot.com/2015/09/dzieje-tristana-i-izoldy.html#gpluscomments
O Tristanie i Izoldzie słyszałam...a jakże. Jednak, ponieważ nie lubię romansów, trzymałam się od nich z daleka. W ostatnim czasie, zmuszona okolicznościami, sięgnęłam po nią, w tym pięknym wydaniu, i się rozsmakowałam. Jakże daleki i egzotyczny jest dla nas średniowieczny świat z jego warościami! Jakże często chciałoby się tupnąć nogą, by naprowadzić średniowiecznych bohaterów na właściwą drogę. Jednak oni od wieków dążą nieuchronnie ku zatraceniu. Szczerze zachęcam, by potowarzyszyć im w tej drodze.
Nie moje klimaty, ale jak na dzieło średniowieczne naprawdę dobrze się czytało. Teraz tylko trzeba poczekać na omówienie lektury...
Poprzez naturalną skłonność do ulegania rozpuście sztuka uwodzenia i dawania rozkoszy jest wrodzona płci niewieściej. Dzięki poradom i modlitwom zawartym...
Każda kobieta choć raz w życiu pomyślała „chciałabym żyć w tamtych czasach, chodzić na bale, nosić długą suknię i strojny kapelusz, a do sklepu zajeżdżać...
Przeczytane:,
(czytaj dalej)