By czuć ciepło, trzeba wiedzieć, czym jest zimno. By dostrzegać światło, trzeba znać również ciemność. By wiedzieć, że ma się szczęście, trzeba doświadczyć pecha. Przeciwieństwa, które bez siebie nawzajem nie istnieją.
W kraju, który po dziesięcioleciach nadal żył w strachu przed kolejnym atakiem przeklętych wyrzutków, prewencja przed kolejną katastrofą była najwyższym priorytetem. W tym celu Akademia szkoliła pod swoimi skrzydłami wszystkich najpotrzebniejszych członków społeczeństwa: naukowców usprawniających życie; medyków, którzy je ratowali; wojowników, którzy je chronili oraz rzemieślników, którzy ich zaopatrywali.
Niestety, wśród pretendentów do nowego pokolenia obrońców znalazła się osoba, której miejsce, zdaniem wielu, było kilka metrów pod ziemią, a nie na szkoleniach bojowych. Prawo jednak stanowiło jasno – jeśli chciała zostać na powierzchni, musiała związać swoje życie ze swoim kompletnym przeciwieństwem.
Sama stanowiła zagrożenie dla wielu, ale z nim miała szansę być czymś więcej niż tylko niebezpieczeństwem.
Wydawnictwo: Romantyczne
Data wydania: 2023-09-13
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 500
Język oryginału: Polski
Współpraca reklamowa @wydawnictworomantyczne.
"Dziedziczka pecha" to jeden z tych tegorocznych debiutów, na który czekałam z niecierpliwością. Już po przeczytaniu opisu byłam zachwycona pomysłem autorki, na stworzenie kraju, którego mieszkańcy nawet po dziesięcioleciach żyli w ciągłym strachu przed możliwym atakiem ze strony przeklętych wyrzutków, co nieco skojarzyło mi się z innym literackim dziełem, a mianowicie Igrzyskami Śmierci autorstwa Suzanne Collins. Czy zatem świat wykreowany przez Małgorzatę "Demmoni" Karpiak również przypadł mi do gustu? Zanim odpowiem na to pytanie, postaram się pokrótce przybliżyć Wam fabułę książki, nie zdradzając najważniejszych kwestii, aby nie psuć Wam radości z czytania.
Główną bohaterką "Dziedziczki pecha" jest Loreta Vero. Dziewczyna, która marzyła o tym, by pójść w ślady swojego ukochanego dziadka i stać się jednym z najlepiej wyszkolonych wojowników. Jedyne, co mogło pokrzyżować jej plany, było odziedziczenie kształtu duszy, po ojcu, którego tożsamości nie znała. Niestety, jak to zwykle w takich historiach bywa, najgorsze obawy dziewczyny postanowiły się ziścić, a Loreta okazała się pierwszym od dziesięcioleci faranem z duszą czarnego kota. Czy owo połączenie okaże się na tyle pechowe, że dziewczyna będzie musiała pożegnać się ze swoimi marzeniami?
Aby w ogóle móc egzystować w społeczeństwie, Loreta musi zgodzić się na związanie swoje życie ze swoim kompletnym przeciwieństwem, czyli jednym z białych kotów -- Halenem. Odtąd dziewczyna będzie mogła opuszczać przydzielony jej pokój tylko w jego obecności. Czy moc, jaką dysponuje Halen, będzie wystarczająca, aby poskromić tę należącą do Lorety? Czy dwójce zupełnie obcych sobie osób, uda się normalnie funkcjonować w nowej rzeczywistości? Odpowiedzi na te pytania otrzymacie, sięgając po debiut literacki Małgorzaty "Demmoni" Karpiak.
Muszę przyznać, że autorka zrobiła na mnie naprawdę dobre wrażenie, tworząc niezwykle oryginalny świat, którego domeną jest nieco skomplikowany, ale jak najbardziej zrozumiały system polityczny, który ma ogromny wpływ na społeczeństwo. Wszystko, co zostało w tym ustroju politycznym stworzone, ma swój określony ład i porządek. Ustanowiona władza ściśle kontroluje to, co mieszkańcy wykreowanego świata mogą, a czego nie mogą robić, a nieprzestrzeganie ustanowionego prawa, ma swoje daleko idące konsekwencje, co jest genialnym nawiązaniem do totalitaryzmu.
Świetnym pomysłem było również stworzenie Akademii, która ma za zadanie szkolić nowe pokolenia w jednej z czterech specjalizacji, tak, aby młodzi farani, byli przydatni do ewentualnej walki z przeklętymi wyrzutkami. Zresztą samo posiadanie kształtów dusz było ciekawą koncepcją, szkoda, że nie zostało to bardziej rozwinięte, a różnice między konkretnymi kształtami nie zostały omówione bardziej szczegółowo na przykładzie pobocznych bohaterów całej historii, ale być może wydarzy się to w kolejnych częściach.
Bardzo podobała mi się także kreacja trójki głównych bohaterów, których po prostu nie da się nie lubić. Każde z osobna jest intrygujące i pełne nieoczywistości, ale razem stanowią naprawdę interesujące trio, które jeszcze do końca nie pokazało, na co ich tak naprawdę stać. Jestem bardzo ciekawa, jak potoczą się ich dalsze losy, szczególnie po tym, co autorka sprezentowała nam w epilogu tej części.
Zaczęłam od plusów, więc teraz przyszedł czas również na minusy. Otóż bardzo denerwowało mnie słowotwórstwo autorki. O ile takie określenia, jak faran, czy dufon dobrze wpasowały się w tekst, tak pisecka, pocićkać, fronszenie czy opeto były dla mnie zupełnie zbędne i właściwie tylko wybijały mnie z płynności czytania. Wręcz odbierałam je jako strasznie infantylne. Kolejnym słowem, które działało mi na nerwy, było określenie twarzy mianem ryj. Być może nie zwróciłabym na to uwagi, gdyby wszelkiego rodzaju wulgaryzmy występujące w książce były napisane wprost, a nie za pomocą stworzonych przez autorkę określeń.
Dużym minusem, jest również kwestia redakcji i korekty książki. Uważam, że wydawnictwo powinno przykładać do tego większą wagę. Nie wiem, czy odpowiedzialne za to panie otrzymują za swoją pracę wynagrodzenie, ale jeżeli tak, to uważam, iż nie wywiązały się ze swojego zadania. Nie uwzględniłam tego jednak w swojej ogólnej ocenie książki, ponieważ trudno winić za to samą autorkę.
Myślę, że "Dziedziczka pecha" sprawdzi się jako historia dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z gatunkiem fantasy oraz dla miłośników takich motywów jak slow burn i fake dating. Zatem, jeżeli macie ochotę odkryć, czy czarny kot faktycznie okaże się pechowcem, serdecznie zachęcam Was do sięgnięcia po debiutancką książkę Małgorzaty "Demmoni" Karpiak.
Przeczytane:2023-10-15, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek 2023, 26 książek 2023, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, 52 książki 2023,
„Dziedziczka Pecha” to debiut młodej polskiej autorki Małgorzaty „Demmoni” Karpiak i jednocześnie pierwsza część pierwszego tomu świetnie zapowiadającego się cyklu „Akademia”. Od razu przyznam, że pierwszą rzeczą, jaka oczarowała mnie w tej powieści była cudnej urody okładka. Przyciąga wzrok. Teraz już wiem również, że okładka doskonale koresponduje z treścią i za to ode mnie duży plus.
Po lekturze książki okładka znalazła się na drugim miejscu, bo totalnie oczarował mnie stworzony przez autorkę świat, a właściwie w pierwszej kolejności pomysł na fabułę. O ile motyw akademii nie jest w fantastyce niczym nowym, o tyle pewne rozwiązania fabularne, jakie zastosowała w powieści autorka to strzał w dziesiątkę. Bo tego nie znajdziecie nigdzie indziej. Pomysłem, który najbardziej ujął mnie za serce jest ten z duszą w kształcie zwierzęcia. Każdy z nastolatków na pewnym etapie przechodzi test, który ma zdradzić, jaki jest jego kształt duszy, a tym samym jakie moce właściwe danemu zwierzęciu otrzymuje. To z kolei wskaże skrzydło w Akademii, do którego dana osoba będzie pasować najbardziej. Loreta, główna bohaterka powieści ma pecha. I to dosłownie. Jej dusza przyjmuje kształt czarnego kota, co daje jej moc sprowadzania pecha na wszystkich wokół. Takie osoby jak ona nie miały prawa wcześniej uczestniczyć w szkoleniach. Ba, wielu twierdziło, że ich miejsce jest pod ziemią. Aby móc funkcjonować w tym świecie Loreta musi związać swoje życie ze swoim przeciwieństwem. W Akademii kimś takim jest Halen o duszy białego kota.
No powiedzcie sami, czy to nie brzmi intrygująco? Ja się zakochałam i to mimo faktu, że akcja powieści nie jest równa i nie poznajemy od razu odpowiedzi na wszystkie nurtujące nas kwestie. Na początku i na końcu akcja jest szybsza, zwalnia w środku. Świat przedstawiony nie odkrywa w tej części przed czytelnikiem wszystkich swoich tajemnic. Chciałabym wiedzieć więcej, nie przeczę, bo ten nowy świat jest niezwykle intrygujący i oszałamiający. Ale, ponieważ jest to dopiero pierwsza część pierwszego tomu, logicznym jest dla mnie fakt, że nie wszystkie informacje dotyczące funkcjonowania świata i działającej w nim magii mogły zostać podane od razu. Nie jest to więc z mojej strony zarzut. Mogę jedynie wyrazić ubolewanie nad tym, że nie mam pod ręką od razu kolejnej części. Szczególnie po tym, co wydarzyło się w epilogu.
Wnikając w stworzony w powieści świat od razu zderzamy się z dość zawiłym systemem polityczno-społecznym, który ma spore oddziaływanie na bohaterów powieści, z potencjalnie niebezpiecznych jednostek czyniąc ofiary, a z bezbronnych – bezwzględnych, przepełnionych nienawiścią oprawców. Jego zrozumienie nie stanowi problemu, jednak pogodzenie się z kontrolą, jaką w ten sposób sprawuje, nawet za murami Akademii, ciężko jest się pogodzić. Szczególnie, jeśli spojrzy się na losy głównej bohaterki, która po informacji o kształcie swojej duszy, którego boją się wszyscy, musi mierzyć się ze społecznym wykluczeniem. Przykro się na to patrzy i ciężko jest nie obwiniać o taki stan rzeczy skostniałego, opartego na krzywdzących przekonaniach prawa. Zwyczajnie były momenty, kiedy było mi bohaterki bardzo szkoda. W takich sytuacjach cieszyłam się, że obok jest Halen, którego działania w trudnych dla Lori chwilach były plasterkiem na moją czytelniczą duszę. Fajnie mieć w kimś tak ogromne oparcie, fajnie mieć kogoś, kto wesprze, wysłucha, doradzi i pocieszy. Równie wspaniałą, choć zupełnie różną z charakteru od Halena postacią jest jego brat Memfis. Do tej pory nie potrafię zdecydować, który z braci jest moim ulubieńcem, bo pokochałam obu. Za ich odmienność mimo tak dużego fizycznego podobieństwa, za braterską więź, której może nie było widać na pierwszy rzut oka, ale dało się ją wyczytać między wierszami. Za ich podejście do odrzucanej i nieakceptowanej przez otoczenie Lorety. Za całokształt.
Autorka dobrze sobie radzi z tworzeniem relacji między bohaterami. Wypadają przekonująco. Nic tu nie dzieje się zbyt szybko ani zbyt wolno. Relacje budują się w naturalnym tempie. Romantyczne również, jest tu typowy motyw slow burn, który zresztą bardzo lubię. Bohaterowie są prawdziwi, każdy obdarzony zestawem zalet i wad. Z łatwością można obdarzyć sympatią pozytywnych bohaterów i znienawidzić negatywnych. Są świetnie skonstruowani. Wielobarwni, nieoczywiści, bardzo ludzcy. Przy tworzeniu więzi między bohaterami autorka nie zapomniała o emocjach. Jest ich w powieści cała gama, zaczynając od radości, rozbawienia (szczególnie, jeśli głos zabiera Memfis),przez wzruszenie, współczucie, na złości na niesprawiedliwość, jaka spotyka główną bohaterkę kończąc. Ona sama, mimo doznanych krzywd, jest osobą, która się nie poddaje. Walczy o siebie, jest uparta i zdeterminowana. Pokazuje to na zajęciach, na które uczęszcza. Loreta trafia na szkolenia bojowe, dzięki czemu obserwujemy w powieści liczne treningi czy konkurencje, gdzie dobrze możemy poznać jej charakter. Sceny walk są świetnie opisane, przemyślane i wciągające.
Mogłabym pisać o tej książce w nieskończoność, bo bardzo mnie wciągnęła i bardzo mi się podobała. Jednak i tak już napisałam dużo, a chcę, abyście dali jej szansę i sprawdzili tę powieść na własną rękę. Bo zdecydowanie jest tego warta.