Najgłośniejsza powieść Jane Austen, na podstawie której zrealizowano równie głośny film. Nawiązuje do niej Helen Fielding w bestsellerowym Dzienniku Bridget Jones. Niepozbawiona ironii i humoru kostiumowa opowieść o zamążpójściu.
Rzecz dzieje się na angielskiej prowincji na przełomie XVIII i XIX wieku. Niezbyt zamożni państwo Bennetowie mają nie lada kłopot - nadeszła pora, by wydać za mąż ich pięć dorosłych córek. Sęk w tym, że niełatwo jest znaleźć odpowiedniego męża na prowincji. Pojawia się jednak iskierka nadziei, bo oto posiadłość po sąsiedzku postanawia dzierżawić pewien młody człowiek, przystojny i bogaty...
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2020-05-06
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 368
Tytuł oryginału: Pride and prejudice
Na szczęście okazało się, że tak.
Wydaje mi się, że na sukces powieści wpłynęły trzy czynniki: oparcie schematu fabuły na konstrukcji obyczajowej komedii antycznej, konstrukcja bohaterów (jako konsekwentna realizacja schematu fabularnego) oraz niezwykła zdolność Austen do obserwacji nacechowanej ironią i sarkazmem.
Przy czym ten ostatni czynnik zdaje się być najważniejszy, bo gdyby nie cięty język i ostre pióro autorki, poprzednie dwa nie mogłyby zostać zrealizowane z tak udanym skutkiem.
Oczywiście nie jestem pewna, czy Austen świadomie sięgnęła do komedii antycznej, czy też wychowana w zgodzie ze standardami angielskiej klasy wyższej, miała ten wzór niejako wdrukowany lekturami, które niewątpliwie musiała znać. Jej bohaterowie zaczytują się Szekspirem (Rozważna i Romantyczna), czytują (i wystawiają) dramaty angielskie (Mansfield Park), sama Austen tworzy powieść będącą pastiszem na modne w dobie romantyzmu powieści gotyckie (Opactwo Northanger). Dlaczego by więc nie zaryzykować stwierdzenia, że Austen pisząc Dumę, świadomie stworzyła coś na kształt komedii mieszczańskiej, tylko rozgrywającej się w klasach wyższych?
Przypatrzmy się konstrukcji bohaterów: główna para protagonistów otoczona jest chórem postaci, z których niemal każda ma ostry rys charakterologiczny, mocno wpływający na ironiczny ton książki. Histerycznie rozchwiana Pani Bennet, Mary Bennet, która poważnym tonem intelektualistki, za jaką chciałaby uchodzić, wypowiada puste i napuszone frazy, pan Bingley, człowiek tak dalece bez swojego zdania, że to Darcy musi mu podpowiadać, co ma myśleć, i wreszcie creme de la creme, czyli pan Collins ze swoją, być może jakbyśmy dzisiaj to określili, perwersyjną obsesją na punkcie swej patronki, Lady de Burgh, oraz sama zapatrzona w siebie, egoistyczna Lady de Burgh. Znamienny jest fakt, że ci wszyscy bohaterowie, stanowiący niejako chór dla Lizzy i Darcy'ego, mają rację bytu tylko w relacjach z innymi bohaterami. To wchodząc w interakcję z innymi postaciami książki, ujawniają się ich cechy, gdyż Austen charakteryzuje swoich bohaterów przez język, jakim się wypowiadają i przez sposób, w jaki to robią. Ironia ma służyć Austen nie tylko do obnażenia obłudy i próżności jej świata, w którym, jak twierdzi Bingley, może się zdawać, że wszystkie młode kobiety posiadły wszystkie możliwe umiejętności, mające na celu tylko i wyłącznie zwrócenie na siebie uwagi majętnego dżentelmena (tylko po to by po zamążpójściu zarzucić wszystkie panieńskie zajęcia), ale przede wszystkim Austen punktuje trudne położenie kobiet, w które uderza prawo majoratu. Z tego punktu widzenia, trudno się dziwić pani Bennet, że jedyne o czym myśli, to dobrym wydaniu córek za mąż. To objaw jej miłości, trochę wykoślawionej ,ale wynikającej z czasów, w których żyje. I ciężko też jej się dziwić, że nie może zrozumieć Lizzy, której postępowanie i charakter, jest pewnym zaprzeczeniem tego, jak powinna postępować, by znaleźć kawalera. Kto to słyszał, by dama komentowała na balu zachowanie dżentelmenów, by nie zgodziła się na taniec, by śmiało wygłaszała swoje uwagi, by w końcu, przedkładała przymioty ducha na przymioty majątku. Lizzy to nie Jane pokornie znosząca swój los i czekająca jak coś - może opatrzność, może szczęście - co w końcu odmieni jej życie. Lizzy ma sporo cech autorki, jest także bardzo sprawną obserwatorką, czasem wbrew sobie zmuszoną do uczestnictwa w targowisku próżności swojej klasy. Zdaje się, że to właśnie dostrzega w niej Darcy. Znamienne, że to on się musi zmienić, dojrzeć i wyjść spod płaszcza dumy, którą narzuciło na niego dżentelmeńskie wychowanie i majątek. Dlatego możliwe jest także zakończenie jak z komedii - spiętrzenie perypetii (przy niemałym udziale Lydii Bennet), po którym następuje wyjaśnienie wszelkich omyłek, naprawienie błędów i wyznanie uczucia. A potem żyli długo i szczęśliwie.
W tym miejscu powinnam napisać coś o wpływie Jane Austen na literaturę angielską, na twórczość Charlotte Bronte (a przecież autorka Jane Eyre nie doceniała Austen, nie rozumiejąc jej sławy i negując bohaterki pokroju Lizzy), ale to wszyscy wiedzą, zakończę więc na tym, że w tej chwili nie wyobrażam sobie, że ta książka mogłaby nie powstać. Dla mnie jest każdorazowo niezwykłym przeżyciem literackim, literaturą, która daje odpoczynek, dobrą rozrywkę i wciąż - temat do rozmów.
Książka genialna, zabawna, bardzo wciągająca. Zaraz po przeczytaniu musiałam obejrzeć film. Język dość przystępny, a postać ojca głównej bohaterki przezabawna
Z klasyką jest tak, wstyd nie znać. Są dzieła literackie, które nawet paręset lat po premierze, są obecne w przestrzeni publicznej. „Duma i uprzedzenie”, jest taką powieścią, nawiązuje do tej książki niezliczona ilość filmów, seriali, powieści. To jest charakterystyczne dla kanonów, dopiero ich znajomość pozwala nam w pełni wyłapywać aluzyjki. A nawiązania do Austen czają się wszędzie.
Na szczęście powieść ta nie jest białym krukiem, można ją dostać w każdej chyba bibliotece, a dodatkowo często jest wznawiana. Właśnie wyjątkowo urokliwe wznowienie, stało mi się pretekstem do powtórki tej powieści, którą znam, kocham, ekranizacje oglądam często(w różnych wersjach). Ta książka jest jak dobry sprawdzony przyjaciel , koi nerwy, poprawia humor, a z odrobiną pysznej herbaty, staje się sposobem na przemiłe spędzenie czasu.
Już gdy czytam to zdanie(pierwsze!!), otula mnie znajoma błogość.
„Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia tylko żony.”
Fabuła powieści jest znana chyba wszystkim, przynajmniej ze słyszenia. W Anglii żyje sobie rodzina z piątką córek. Zwą się Bennetowie. W okolicę sprowadza się zamożny, młody i co najważniejsze samotny młody dżentelmen. Pani Bennet uznaje to za znak z nieba, iż ten człowiek został przeznaczony na męża jednego z jej córek. Wraz z panem Bingleyem, on to bowiem jest sprawcą zamieszania, zjawiają się – jego córki, mąż jednej z nich i kawaler jeszcze od Bingleya zamożniejszy, ale również o wiele mniej sympatyczny. Dosyć prędko przyjaciel pana Bingleya – pan Darcy, łączy okolicę w antypatii do jego osoby, a na czele tej grupy stoi druga z córek Bennetów – Elżbieta, której próżność ów dżentelmen uraził.
„Duma związana jest z tym, co co sami o sobie myślimy, próżność zaś z tym, co chcielibyśmy, żeby inni o nas myśleli.”
Jane Austen pokazuje nam Anglię przełomu XVIII i XIX wieku. Świat w którym o wartości człowieka świadczył dochód. Świat w którym honor, maniery, konwenanse miały o wiele większe znaczenie niż dziś. Jako, że jest to czas w którym autorka żyła, wie o czym pisze, robi to z wyczuciem, klasą, powieść po tylu latach czyta się wciąż doskonale i wywołuje wciąż żywe emocje, a także wciąż się o niej dyskutuje, o motywach zachowań bohaterów, alternatywnych wersjach. Dzieje się tak w przypadku książek najwyższej próby.
"Daremnie walczyłem ze sobą. Nie poradzę, nie zdławię mego uczucia. Pozwól mi, wyznać, jak gorąco cię wielbię i kocham."*
Wybaczcie, że tak po macoszemu potraktowałam treść, nie chciałam się rozpisywać, ponieważ uważam, że chyba każdy, mniej więcej wie o czym jest ta powieść. A jak nie wiem – koniec i bomba i trzeba nadrobić ;-)
Mam do tej książki ogromny sentyment, niewątpliwie jej zaletą jest to, że można do niej wracać i wracać i odkrywać coś nowego, dostrzegać jakiś detal, zachwycić się smaczkiem, który wcześniej się przegapiło.
Jane Austen tworzy cudowną procesję barwnych bohaterów. Nie ma tutaj postaci, które są nijakie. Zobaczcie cudownego Pana Collinsa, który jest uniżony, świętoszkowaty i zadufany w sobie do granic możliwości, Pani Bennet z jej nerwami, zmianami nastrojów, ekstrawertycznym charakterem i drobnomieszczaństwem. Karolina i Luiza Bingley, dwulicowe, wredne i wywyższające się w cudownej hipokryzji. A przecież bohaterów jest dużo więcej.
Jane Austen pisze z humorem, ironią, celne puenty, trafne wnioski. Powieść jest prawdziwa i czyta się ją z ogromną przyjemnością. Zresztą, miliony fanek nie mogą się mylić!
Dziś chciałabym zwrócić Waszą uwagę na nowe wydanie. Mam kilka egzemplarzy „Dumy” w domu, ale to jest najpiękniejsze, twarda oprawa z obwolutą, przydatna satynowa zakładka, dobry papier, świetna czcionka. I urokliwa okładka w różyczki, pasująca do charakteru książki. No i doskonałe tłumaczenie Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej, znawczyni epoki, która nie tłumaczy tylko słowo w słowo, ale dba o to by treść, korespondowała z klimatem.
Cieszę się, że poznałam ten klasyk literatury, jednak muszę przyznać, że odzwyczaiłam się chyba od takiego stylu, jakim raczy nas Jane Austen. Trochę gubiłam się, trochę mnie śmieszyły dialogi i zachowanie bohaterów. Cała historia niezwykłe przyjemna. Niby romans, ale jaki...
O dwie klasy lepsza od Rozważnej i romantycznej. Oprócz pokazywania umysłowej i emocjonalnej pustki ludzi z tamtych czasów, mamy ciekawie opowiedzianą historię i naprawdę dobrze wykreowane postaci. Widać, że autorka dojrzała. Zdecydowanie na plus krytyka bezmyślności matki i ograniczeń intelektualnych młodszych córeczek. Przyjemna lektura.
https://www.lifestylegirl.pl/2022/09/duma-i-uprzedzenie-jane-austin-recenzja.html
,,Duma i uprzedzenie" należy do klasyki literatury angielskiej. Ta wielokrotnie ekranizowana i tłumaczona powieść doczekała się kolejnego przekładu. Tym razem losy pięknej panny Elizabeth Bennet i Fitzwilliama Darcy'ego Esquire'a możemy przeczytać w tłumaczeniu Doroty Sadowskiej. Niestety tłumaczenie to dostępne jest tylko w wersji e-book. Dlaczego niestety? O tym za chwilę.
Pan Bennet jest szczęśliwym ojcem pięciu córek na wydaniu. Problem polega na tym, że pan Bennet nie jest zbyt zamożny, a żona pana Benneta ma duże aspiracje co do zamążpójścia młodych dam. Szczęśliwie dla Bennetów, majątek niedaleko ich posiadłości zostaje wynajęty przez zamożnego kawalera pana Bingley'a. Pani Bennet nie posiada się z radości, gdy na bal przybywa nie tylko pan Bingley ale również sprowadzone przez niego z Londynu towarzystwo, w tym majętny (posiadający dziesięć tysięcy funtów dochodu) pan Darcy. Oczyma wyobraźni pani Bennet już widzi swoje córki wydane za mąż za tych majętnych kawalerów. Czy marzenie pani Bennet się spełni? Tego oczywiście dowiecie się z lektury powieści.
Czytając tłumaczenie pani Sadowskiej, porównywałam je innymi tłumaczeniami, a także oryginałem. Wcześniejsze tłumaczenia (np. pani Anny Przedpłeskiej-Trzeciakowskiej) są również bardzo dobre, ale nie są tak dokładne jak to pani Sadowskiej.
Weźmy przykład, pierwszy z brzegu, który mocno do mnie przemówił, za tłumaczeniem pani Sadowskiej:
Słowa Jane Austen:
,,My dear, you flatter me. I certainly have had my share of beauty, but I do not pretend to be anything extraordinary now. When a woman has five grown-up daughters, she ought to give over thinking of her own beauty"
Tłumaczenie pani Anny Przedpłeskiej-Trzeciakowskiej (Świat Książki, 2021)
,,Pochlebiasz mi, mój drogi! Co prawda były czasy, kiedy nie grzeszyłam brzydotą, ale to już dawno minęło i nie sądzę, bym się teraz tak bardzo wyróżniała spośród innych. Kiedy kobieta ma pięć dorosłych córek, nie powinna zajmować się własną urodą:
Tłumaczenie pani Doroty Sadowskiej
,,Mój drogi, przypochlebiasz mi się! Owszem, piękno było kiedyś moim udziałem, ale teraz już jakoś nadzwyczajnie do tego nie pretenduję. Kiedy kobieta ma pięć dorosłych córek, powinna przestać myśleć o swojej własnej urodzie".
Oba tłumaczenia oddają ducha powieści, ale pani Sadowskiej jest dokładniejsze. Plusem w tłumaczeniu pani Sadowskiej jest zastosowanie kursywy i podkreślenia w miejscu, w którym Austin stosowała kursywę i powiększenie liter.
Kolejnym plusem tłumaczenia pani Sadowskiej są przypisy, olbrzymia ilość przypisów, która nakreśla czytelnikowi kontekst ekonomiczno-kulturowy powieści. Dla współczesnego czytelnika informacje, że pan Bingley ma cztery, a nawet pięć tysięcy dochodu rocznie a pan Darcy ma dziesięć tysięcy, jest nic niemówiącą informacją. Możemy sobie wyobrazić, że muszą to być znaczące sumy, ale jak bardzo. Jaki wtedy był przeciętny dochód wyższej klasy społeczeństwa, czy wynosił tysiąc funtów rocznie, czy np. dwadzieścia tysięcy. Z powieści dowiadujemy się, że pan Bennet miał rocznego dochodu dwa tysiące, a z przypisów tłumaczki, że był to przyzwoity dochód gentlemańskiej rodziny. Odniesienia do literatury i sztuki, bardzo oczywiste w czasach Austen, współcześnie dla osób bez gruntownego wykształcenia w literaturze angielskiej (a jestem taką osobą) są nieczytelne, jednak dzięki przypisom tłumaczki już są.
Mam nadzieję, że powyższe odpowiada na pytanie, dlaczego żałuję, że to tłumaczenie i nie ukazało się drukiem. Dobrze byłoby mieć je na półce, obok równie dobrego tłumaczenia pani Przedpłeskiej-Trzeciakowskiej.
Serdecznie zachęcam do sięgnięcia po to tłumaczenie, nawet jeśli znacie już tę historię. Historia pozostała ta sama, jednak słownictwo, w jakim została opowiedziana, uległo dużej zmianie.
"Małżeństwo dla pieniędzy to nikczemność, a małżeństwo bez nich to głupota" - tak zwięźle podsumował lord David Cecil poglądy autorki na tę instytucję...
Panny Dashwood, Elinor i Marianne, po śmierci ojca zostają zmuszone przez przyrodniego brata do wyprowadzenia się wraz z matką z rodzinnego domu. Przeprowadzka...
Przeczytane:2022-01-23,
Powieść po raz pierwszy została wydana w 1813 roku, do tej pory cieszy się wielką popularnością na całym świecie. Ja miałam przyjemność zapoznać się z najnowszym przekładem, który wyszedł spod pióra p. Doroty Sadowskiej i towarzyszył mi przez ostatnie kilka dni.
"Duma i uprzedzenie" to dość zabawna opowieść o małżeństwie Bennet, ich pięciu córkach, szukających mężów, przystojnym panu Bingleyu i wyniosłym panu Darcym oraz ciekawie opisanej i wytłumaczonej atmosferze życia średnich i wyższych sfer w epoce wiktoriańskiej.
Cała historia została okraszona subtelnym angielskim humorem, bardziej lub mniej błyskotliwymi dialogami (w zależności od postaci, które akurat przebywają w swoim towarzystwie) oraz olbrzymią ilością przypisów, w których pani Sadowska częstuje nas niezwykle ciekawymi detalami z epoki, pokazując i tłumacząc, jak wyglądało codzienne życie, obyczajowość i normy społeczne w osiemnastym wieku.
Przyznać jednak muszę, że momentami dość ciężko mi się czytało.
Nie wiem, czy zależy to od tłumaczenia, czy po prostu stylu samej autorki. Nie mam niestety porównania, bo jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Jane Austen.
Akcja nie goni na złamanie karku, momentami staje się wręcz nużąca, ale zdarza się kilka ciekawych zwrotów. Można się momentami szczerze ubawić, ale na wielkie wzruszenia raczej nie można liczyć.
Bohaterowie to ciekawa mieszanka różnorakich charakterów. Niektóre postacie są niezwykle infantylne, wręcz groteskowe, bardzo irytujące. Do innych można poczuć nawet sympatię.
Przyjemne w odbiorze opisy architektury i całego otoczenia, pozwalają "przenieść" się do czasów dziewiętnastowiecznej Anglii i poczuć ten specyficzny klimat.
Czy polecam?
Polecam. Możemy się przekonać, że pierwsze wrażenie często bywa mylące, a dłuższa znajomość może diametralnie zmienić spostrzeganie drugiej osoby.
POLECAM...