Robert Harris udowadnia, że jest pisarzem absolutnie wszechstronnym. Do gatunku powieści, w których jest mistrzem, właśnie dołączył thriller postapokaliptyczny
Świat kojarzący się klimatem z Imieniem róży i Opowieściami podręcznej. Sceneria, która mogłaby pochodzić z późnego średniowiecza… gdyby nie to, że czasem można znaleźć w ziemi plastikowe przedmioty.
Młody ksiądz Christopher Fairfax przybywa do położonej na odludziu wioski, by odprawić pogrzeb tamtejszego proboszcza. Nie jest witany z otwartymi ramionami i budzą się w nim podejrzenia, że stary proboszcz nie zmarł śmiercią naturalną, a jego zgon mógł mieć coś wspólnego z księgą, która zaginęła, i znajdowanymi w pobliżu kośćmi.
Im głębiej Fairfax wchodzi w życie odizolowanej od świata wspólnoty, tym bardziej zaczyna się chwiać jego wiara w obowiązującą wiedzę o historii świata. Wiedzę, której strzeże Kościół, gotowy zrobić wszystko, by prawda nie wyszła na jaw. Jak to Kościół.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2020-03-25
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 384
Tytuł oryginału: The second sleep
Tłumaczenie: Andrzej Szulc
"Wiedza odmienia wszystko."
Do diaska, naprawdę nie wiem, co się stało, że po raz pierwszy nie nawiązałam nici sympatii z książką jednego z moich ulubionych autorów. A przecież to właśnie Robert Harris stworzył wspaniałą trylogię rzymską ("Cycero", "Spisek", "Dyktator"), tak mocno intrygującą i znakomitą klimatycznie. On też przekonał mnie do spisków podczas ustalania układu monachijskiego ("Monachium") i alternatywnej europejskiej historii po drugiej wojnie światowej ("Vaterland"), oraz prowokująco zaskoczył podczas wyboru nowego papieża ("Konklawe"). A jednak fabuła "Drugiego snu" wciąż wymykała się mojemu zainteresowaniu i wciągnięciu w akcję. Kolejne strony przechodziłam bez większego entuzjazmu i niecierpliwości poznawania. Może sprawiło to mocne okrojenie wytworzonej rzeczywistości, mało wciągające losy postaci, niewyraziste portrety bohaterów, spora nierealność w ich postawach i zachowaniu.
Początek zapowiadał się nieźle. Przypadł mi do gustu pomysł na kopiowanie cywilizacyjnych dziejów, kiedy jedna cywilizacja upada a na jej miejsce powstaje druga, która również już od początku skazana jest na wymarcie ze względu na ambicje gatunku ludzkiego. Bo właśnie wspólnym punktem dorobku i potknięć rozwoju społeczeństw, poziomu kultury, opanowania środowiska naturalnego i systemu instytucji społecznych, jest człowiek, z mieszanką zdolności i ułomności. Zadziwia pełny wymiar kopiowania błędów przeszłości, skłonności historii do powtarzania się. Przenosimy się zatem do średniowiecza, ale tego z przyszłości, które ukształtowało się po zniknięciu naszej cywilizacji w wyniku niesprecyzowanej katastrofy. Pozostawiliśmy po sobie jedynie szklane i plastikowe świadectwa obecności. Niemal tysiąc lat to wystarczający czas, aby zatrzeć w zbiorowej pamięci wszelkie ślady dalekich czasów sprzed upadku cywilizacji technicznej. Ale co stało się początkiem końca rozwiniętej cywilizacji?
Po Mrocznym Wieku rozwinęła się epoka Zmartwychwstałego Chrystusa, gdzie religia i państwo są nierozerwalnie złączone, zaś tajemnice przeszłości pilnie strzeżone. Christopher Fairfax wyrusza na daleką wieś, niemal zapomniany przez Boga kawałek ziemi, gdzie ma dokonać obrzędu pochówku starego księdza. Młody duchowny od razu wkracza w jakby inny wymiar rzeczywistości, natyka się na osobliwe przedmioty, poznaje ekscentrycznych ludzi. Stopniowo zaczyna przenikać atmosferą miejsca i sposobem bycia mieszkańców. Wydaje się, że w ten sposób asymiluje się z miejscową ludnością, stara się zasłużyć na zaufanie i akceptację. Ale w międzyczasie może stracić coś, co dla niego najcenniejsze. Poddaje się trudnej próbie wiary, osądza dotychczasowy światopogląd i poznaje pomniki nagrobne cywilizacji o niewyobrażalnym poziomie zaawansowania, która tak nagle upadła. Powieść wypełniają przygody, wiele się dzieje, często w niebezpiecznych nutach, w miarę nakręcania się scenariusza zdarzeń ster przejmują dynamiczne rytmy. Opowieść poddaje kilka ciekawych aspektów do przemyśleń i refleksji, aplikuje wyobraźni wielotorowe analogie do współczesnych czasów i wzorców społecznych.
Bookendorfina.pl
Słów kilka o książce znajdziecie na moim blogu. Serdecznie zapraszam :)
https://magicznyswiatksiazki.pl/drugi-sen-robert-harris/
Jest rok 1964. Nazistowskie Niemcy triumfują w Europie oraz Azji i przygotowują się do obchodów 75 urodzin Hitlera. Prezydent USA J.F.Kennedy ma przybyć...
Angielski historyk Fluke Kelso przyjeżdża do Moskwy na sympozjum poświęcone dostępowi do radzieckich archiwów. Któregoś wieczoru odwiedza go w hotelu były...
Przeczytane:2020-04-21,
Nie ukrywam, że jestem fanką Roberta Harrisa. Cenię go za to, że każda jego powieść jest zupełnie inna. W jego przypadku nie ma mowy o powielaniu schematów czy motywów. Nie ma mowy o przysłowiowym pisaniu wszystkiego na jedno kopyto! To jest czwarta powieść tego autora, którą przeczytałam. I czwarta powieść, z której jestem bardzo zadowolona. Choć…
Choć być może, gdybym czytała ją w innym czasie (a nie teraz, gdy po świecie szaleje koronawirus) nie zrobiłaby na mnie aż takiego wrażenia. Otóż Harris opisuje perypetie swoich bohaterów w nowym świecie. Świecie po zagładzie. Cóż się stało? Nie wiadomo. Możliwości jest kilka, w tym wojna biologiczna i epidemia odpornego na antybiotyki wirusa. Jak wygląda świat po Apokalipsie? Powrót do średniowiecza!
Na nic zdał się rozwój technologiczny nieistniejącego już świata. Na nic zdały się nauki. Na nic zdała się Nagroda Nobla. Nastąpił odwrót totalny. Choć niektóre relikty dawnego świata zostały i są świadectwem minionych lat. Ale… Niektóre relikty są nadal wykorzystywane zgodnie z ich pierwotnym przeznaczeniem, a niektóre relikty… No cóż. Interesowanie się niektórymi reliktami uznawane jest za herezję, którą trzeba tępić. Tak, zgodnie z tym co napisałam wcześniej nastąpił powrót do średniowiecza. A dla ludzi jedyną prawdą powinna być prawda głoszona z kościelnych ambon. Koniec kropka.
A co, jeśli ktoś zainteresuje się artefaktami zgładzonego świata? Sąd, więzienie, śmierć… Czyżby właśnie te nieszczęsne artefakty zgubiły proboszcza pewnej spokojnej (wydawać by się mogło) miejscowości? O tym miał się przekonać młody ksiądz, Christopher Fairfax, któremu zostało powierzone zadanie pochowania tegoż proboszcza. Christopher dość szybko poczuł, że coś tu jest nie tak. Początkowo zastanowiła go niechęć mieszkańców wioski i dziwne zachowanie gospodyni na plebani. Później zastanowił go specyficzny gość, który pojawił się na żałobnym nabożeństwie. A później nabrał przekonania, że tu stało się coś dziwnego i postanowił dowiedzieć się prawdy. To była jego decyzja. Decyzja nie uzgodniona z przełożonymi. Decyzja, która zmieniła całe jego życie… Decyzja, która zburzyła jego cały dotychczasowy światopogląd. Decyzja, która obnażyła prawdę o nim samym.
Gorąco zachęcam do lektury i tej książki, i pozostałych powieści Roberta Harrisa. Ja się nie zawiodłam ani razu.