Dokąd zaprowadzi cię marzenie o wiecznej młodości?
Dla panny Luizy Swenson, emerytowanej nauczycielki, nadszedł czas trudnych zmian. Zaczyna podupadać na zdrowiu, a jej wieloletnia opiekunka wyjeżdża ze swoim nowo poślubionym mężem do Ameryki. Zaniepokojona wizją samotnej starości Luiza postanawia sprzedać swój domek w mieście i przeprowadzić się do pensjonatu dla kobiet. Życie płynie tu spokojnym, ustalanym przez codzienne rytuały rytmem, aż do dnia, w którym Luiza łamie nałożone zakazy i wchodzi do miejsca, w którym czas spłata jej figla… Co przyniesie Luizie ta nieoczekiwana metamorfoza: spektakularną katastrofę czy szansę na drugie, piękniejsze życie?
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2022-01-19
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 458
Panna Luiza Swenson to emerytowana nauczycielka , której od wielu już lat towarzystwa dotrzymuje opiekunka, Karolina. Niestety, dla Luizy, Karolina wychodzi za mąż i jest zmuszona przenieść się do Ameryki. W tej sytuacji, gdy stan zdrowia nie pozwala jej pozostawić samej, postanawia zamieszkać w pensjonacie dla kobiet. Jest to piękne miejsce w otoczeniu zaniedbanego ogrodu. Lata świetności ma już zasobą ale wraz z nową mieszkanką, panną Luizą, zacznie budzić się do życia i nabierać nowych barw. Ten powiew świeżości bedzie mieć również niesamowity wpływ na pozostałe pensjonariuszki a gdy na dodatek zostanie odkryta tajemnica kryjąca się w niezamieszkałej części pałacu, to los kobiet ulegnie niewyobrażalnej zmianie.
Cudowna, ciepła, otulająca czytelnika mgiełką nieuchwytnej magii, pozwalająca oderwać się od rzeczywistości, z niezwykłą tajemnicą w tle, opowieść o pragnieniu wiecznej młodości, o szansie na nowe życie, która może pojawić się w każdym wieku (choć nie o takiej szansie jaka spotkała pensjonariuszki Domu w ogrodzie 😉)
"Dom w ogrodzie marzeń" to debiut, a te uwielbiam.
Bardzo klimatyczna okładka, która cieszy nie tylko oko, ale i pobudza wyobraźnię, zadając pytanie "co czeka na nas w środku"?
Poznajemy Luizę Swenson, emerytowaną nauczycielkę, która staje przed ogromną zmianą w swoim życiu.
Karolina będąca jej towarzyszką i opiekunką wychodzi za mąż i wyprowadza się do Ameryki.
Luiza w obawie o swoje zdrowie i lęk przed mieszkaniem samej, sprzedaje swój dom i wyprowadza się do pensjonatu dla kobiet.
Pensjonatu, który zna tylko ze zdjęcia.
Okazuje się, że Luiza cudownie się tam odnajduje, a tajemniczy ogród daje jej ukojenie.
Co takiego wydarzyło się w ogrodzie? Czy życie Luizy ulegnie zmianie na lepsze czy wręcz przeciwnie?
Autorka zabiera nas w miejsce miezwykłe.
Dom w ogrodach już brzmi cudownie, ale dlaczego marzeń? Być może to w naszej głowie mamy obraz cudownego, spokojnego miejsca by dożyć spokojnie do końca.
Powieść kryje w sobie coś niezwykłego, niewytlumaczalnego, ale to dodaje jej smaczku i potęguje klimat.
Przenosimy się w odległe miejsce, spokojne; łąka, las, dom i piękny ogród.
Autorka wywołała u mnie uczucie zawieszenia. Czytajac miałam wrażenie, że jestem zupełnie w innym miejscu i czasie, który się zatrzymał.
Byłam obok tych kobiet, piłam herbatkę z Luizą, uśmiechałam się patrząc na piękne widoki, Karolina stała mi się niezwykle bliską. Ta jej dociekliwość, obawy, nadopiekuńczość. Każda z nas chciałaby taką przyjaciółkę.
Bardzo udany debiut. Tu nie ma wartkiej akcji, ale jest klimat, jest pewna nostalgia, zawieszenie czasowe i tajemnica.
Moze będziecie mieli ochotę odkryć ją sami.
Luiza Swenson całe swoje życie poświęciła nauczaniu w renomowanej pensji dla panienek. Czas jednak płynie nieubłaganie i nim się owa dama zorientowała, stała się emerytowaną staruszką, której stan zdrowia wymagał pomocy i opieki. Nie chcąc być ciężarem dla nikogo, szczególnie dla swojej przyjaciółki i jednocześnie opiekunki – Karoliny, Luiza postanowiła, że zamieszka w miejscu, które zapewni jej całodobową opiekę. Zainspirowana i zaciekawiona tajemniczą notatką pozostawioną przez ciotkę Felicję, postanawia zamieszkać w konkretnym, polecanym przez krewną pensjonacie.
Po jakimś czasie odkrywa, że Dom w Ogrodach skrywa niezwykłą tajemnicę, z której niebawem skorzysta ona i pozostałe lokatorki dworku.
Akcja książki toczy się nieśpiesznie, jak samo życie dam zamieszkujących pensjonat. Autorka bardzo dokładnie opisała harmonogram dnia i skupiła się przede wszystkim na pokazaniu tego, że jesień życia może być przyjemna, kreatywna i bardzo aktywna.
Cała „magia” zaczyna dziać się dopiero w połowie książki, zatem moja cierpliwość była wystawiona na próbę. Nie narzekam jednak bo język powieści jest bardzo lekki, a opowieść naprawdę wciąga.
To chyba pierwsza książka, w której czas i miejsce tak naprawdę nie mają znaczenia. Właściwie to nadal zastanawiam się, z jakiego kraju pochodzą bohaterowie, który to tak naprawdę rok? Zakładam, że to początek XX wieku biorąc pod uwagę opisywane okoliczności. Nazwiska sugerują, że akcja może dziać się w Anglii, ale tak naprawdę może być to każdy inny kraj. Mimo wszystko naprawdę jeszcze nigdy nie spotkałam się z powieścią, w której nie padła ani jedna nazwa miasteczka czy choćby rejonu.
To tak naprawdę dowodzi, że to są informacje nieistotne, choć ja, przyzwyczajona do dokładnych danych, oczekiwałam, że w końcu jakaś wskazówka padnie.
To naprawdę fantastyczna koncepcja. Świeża, nietypowa i intrygująca.
Ogród wiecznej młodości, magiczne okno, mgła młodości... Naprawdę wiele określeń można by dopasować do tej fabuły i pewnie każda w trafny sposób opisałaby tę książkę. Według mnie pomysł śmiało nadaje się do ekranizacji. W pierwszym odruchu skojarzyłam tę powieść z „Zaczarowanym ogrodem”, choć tutaj jest więcej magii i tajemniczości, a bohaterkami są nobliwe emerytki. Trochę też jest tutaj Benjamina Buttona. Na szczęście, więcej w tej powieści rozsądku i wydarzenia zatrzymały się w dobrym momencie.
Nie do końca spójne wydało mi się jednak to, że stan umysłu po przemianie nie u każdego pozostawał taki sam. Choćby Luiza – u niej odmłodniało tylko ciało, nabrała wigoru, ale pamiętała wszystko, co działo się przed przemianą i jej sposób myślenia w ogóle się nie zmienił. Zupełnie inaczej było z pozostałymi pensjonariuszkami, które to zamieniły się przecież w kilkuletnie dziewczynki. Teoretycznie Ogród działa na takiej samej zasadzie dla każdego, dlaczego zatem Luiza, Sofia i Jan pozostali emocjonalnie niezmienieni a pozostałe osoby już tak? Czuję leki dysonans w tej kwestii.
Jeśli jestem już przy narzekaniu, to muszę zauważyć, że brakło mi większej uwagi i dokładności w kwestii ustalania tożsamości bohaterów po wizycie na wieży. Ok, zgadzam się, motyw z odciskami palców był dobry, ale reszta? Przy tak abstrakcyjnej sprawie, jaką jest nagłe odmłodnienie, wszystko potoczyło się za szybko i bez większych trudności. Ciężko mi uwierzyć, że stateczny i bazujący na faktach prawnik, bez mrugnięcia okiem daje wiarę sowom Luizy. Dla mnie to trochę za szybkie potraktowanie tego motywu.
A zatem dokąd zaprowadzi marzenie o wiecznej młodości?
No właśnie...dokąd?. W przypadku bohaterów tak naprawdę zmienił się tylko wiek i postrzeganie świata. O dziwo, niekoniecznie na korzyść młodości.
Luiza zatęskniła za starością, Jan może i docenił zdrowsze ciało, ale jak sam przyznał, umysł pozostaje już w „tamtym wieku”. Jestem pewna, że każdy z nas chciałby mieć możliwość skorzystania z dobrodziejstw takiego ogrodu. Mając drugą szansę na poprowadzenie życia, zapewne każdy z nas skorzystałby z tej opcji bez mrugnięcia okiem.
Mimo pewnych zgrzytów „Dom w ogrodach marzeń” oceniam wysoko. Za koncepcję, za bardzo dobry styl i wnikliwą kreację bohaterów. Za bardzo lekki język i niezadręczanie mnie opisami przyrody. Ale przede wszystkim – za poruszony temat osób starszych i tego, jak niewiele trzeba by było dobrze. Odrobina zainteresowania i życzliwości może umilić każdy dzień.
Wystawiam ocenę 8/10. To dobra i wciągająca powieść.
Książkę otrzymałam z serwisu nakanapie.pl, za co dziękuję.
Dziękuję również Wydawnictwu Novae Res i grupie wydawniczej Zaczytani, za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.
Przeczytane:2022-02-02, Ocena: 4, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku,
Każdy z nas zapewne czasem myśli o przemijaniu, ulotności chwili. Martwi się kolejnymi urodzinami i następną zmarszczką, z nostalgią wspomina beztroskie czasy dzieciństwa i wczesnej młodości. Uważam jednak, że trzeba doceniać chwile, które są nam dane, bo nigdy nie wiadomo, co się stanie za parę sekund i co nam jest pisane. I nigdy nie rezygnować z marzeń, one nie zwracają uwagi na numer pesel.
Główną bohaterką jest Luiza Swenson, emerytowana nauczycielka. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma już tylu sił, by w pełni samodzielnie korzystać z życia i po odejściu opiekunki postanawia postawić wszystko na jedną kartę. Sprzedała dom w mieście i przeniosła się do dworku na wieś w Ogrodach. Znajdował się tam Dom Pomocy dla Pań w jej wieku i starszych. Początkowo była zachwycona, jednak z czasem zaczęła ją denerwować surowość prowadzącej pensjonat, sztywne obowiązujące reguły, gawędy współtowarzyszek a przede wszystkim, co było dla niej najgorsze, wpadła w koleiny rutyny. Każdego dnia o tej samej porze ta sama czynność wykonywana w identycznym towarzystwie, podobne posiłki, szare, pochmurne jesienno-zimowe dni. Słowem – nuda! Każdy z nas byłby znużony i zniechęcony, a kolejny identyczny dzień powodowałby tylko jeszcze większą frustrację. Luiza jednak obiecała sobie, że następna doba będzie inna, niezwykła, wyrywająca się utartym schematom.
W jaki sposób pomoże w tym odkrycie tajemniczego ogrodu?
Czy uda jej się pokonać rutynę?
Czy ponownie odnajdzie radość z życia?
A może pochłonie ją świat tajemnic?
Obyczajówka bardzo mi się podobała, mimo iż praktycznie nie było w niej akcji. Tajemniczy był czas, w jakim się rozgrywała i miejsce, co dodawało jej uroku. Stary dwór, w którym zamieszkują stateczne, dystyngowane damy ma swój specyficzny klimat. Pensjonariuszki to wielorakie postacie od wesołej Kamilli poprzez cichą Emmę po rozmarzoną Helenę. Postać Luizy była dobrze wykreowana i nie sposób było jej nie polubić. Była wykształcona i życiowo mądra. Miała pasje- kwiaty, prowadzenie zielnika i pamiętnika. Nie narzekała na strzykanie w kręgosłupie i prawie zawsze była pełna pogody ducha. Jedyne czego łaknęła to poczuć zew przygody i nie żyć w monotonii.
Trudno mi było uwierzyć, że to debiut Autorki. Owszem miejscami były niedociągnięcia, kilka nieścisłości, czasem nierówne tempo, ale czytając, wręcz czułam aromat różnorakich gatunków kwiatów i ziół, powiew zefirka na twarzy. Oczami wyobraźni widziałam feerię barw i soczystą zieleń liści. Autorka tak to plastycznie opisała, że nie miałam wątpliwości, iż to zjawiskowy ogród marzeń. Na dodatek wiecznie w nim trwało piękne, słoneczne lato, a powietrze upajało i zachęcało do drzemki lub spacerów alejkami wśród pergoli, fontann i gazonów. Dopiero po jakimś czasie Luiza odkryła, że powietrze nie tylko jest pełne świeżości i czystości, ale również krąży w nim magiczny pierwiastek.
Podsumowując, jest to bardzo ciepła, miejscami wzruszająca, bajkowo-magiczna opowieść o rzeczy smutnej i nieuchronnej – przemijaniu i sile potrzeby przebywania z drugim człowiekiem. Jest to również historia o miłości, chęci niesienia pomocy, o przyjaźni. Autorka w sposób baśniowy i niekonwencjonalny wskazuje, że nigdy nie jest za późno ani na przeżycie niesamowitej przygody, ani na przyjaźń, ani na miłość.
Kiedyś moja koleżanka stwierdziła, że „Każdemu trudno pogodzić się z upływającym czasem”. Niech te słowa będą clou recenzji „Domu w ogrodach marzeń”. Idealna lektura jakże optymistyczna na te zwariowane, dziwne czasy.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakapanie.pl oraz dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res.