Losy czterech kobiet krzyżują się w jednym miejscu. W dodatku takim, które mało komu dobrze się kojarzy...
Kiedy Ludmiła i Emilia trafiają do domu opieki dla seniorów, są pewne, że wszystko, co w życiu najlepsze, mają już dawno za sobą. Paradoksalnie to samo myśli Justyna, młodsza od nich o dwadzieścia lat kierowniczka tej placówki, rozwódka, zdradzana latami przez męża i to z jej byłą najlepszą przyjaciółką. Jedyną kobietą, która ma jeszcze nadzieję na to, że czeka ją coś dobrego, jest Lena, zbuntowana nastolatka, która pomaga pensjonariuszom jako wolontariuszka.
Kiedy okaże się, że jesień życia wcale nie musi być monotonna i nudna, dom spokojnej starości zamieni się w dom bardzo niespokojnej starości, na jaw wyjdą mrożące krew w żyłach tajemnice z przeszłości starszych pań, a we wszystko wmiesza się niesforny Amor, nagle okaże, że placówce, którą wszystkie cztery kobiety zaczęły traktować jak swój dom, grozi zamknięcie. Aby ją uratować potrzeba cudu! Na szczęście zbliża się pora, kiedy cuda lubią się wydarzać...
"Dom (nie)spokojnej miłości" to dodająca otuchy komedia romantyczna, która udowadnia, że nigdy nie jest za późno, aby odkryć swoje powołanie, przeżyć ognisty romans, a przede wszystkim znaleźć prawdziwych przyjaciół.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2021-10-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Język oryginału: polski
Jeden facet wyszedł do nas na kilkaset metrów przed swój dom i powiedział, że da nam, ile chcemy, żebyśmy tylko nie przestraszyli jego syna, bo ledwo co tydzień temu przestał szczać w łóżko. A jak nas zobaczy, to może mu znowu ze strachu wrócić.
Okładka książki przedstawia się w iście zimowej scenerii. Widzimy bałwana, zaśnieżony budynek. Fajnie się prezentuje i zapowiada się ciekawie, szczególnie po tym bałwanie i tym, co stoi obok niego... :D W dotyku jest matowa z wytłuszczonymi napisami, posiada skrzydełka, które chronią przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytamy kilka słów o Alku, a na drugim o Annie. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla naszego oka, odstępy między wersami i marginesy zostały zachowane.
Moje pierwsze spotkanie duetu Ani i Alka, byłam pewna obaw - powiem Wam szczerze. Za panem autorem przepadam bardzo, ale tak jakby osobnej książki pani Kasiuk nie miałam okazji czytać, tylko dwa opowiadania... Ale starałam się nie nastawiać negatywnie, tylko po prostu wzięłam się za czytanie. Strona za stroną szybko ucieka, zresztą czas spędzony przy tej lekturze mija dość przyjemnie, bez jakichkolwiek blokad. Niektóre sceny są tak komiczne, że aż kiwałam głową i miałam szeroki uśmiech na twarzy. Nie sposób poznać, kto napisał którą część powieści czy też który rozdział, a to jest niewątpliwym plusem, ze względu na to, że nie odczuwamy jakichś braków czy przeszkód. Co prawda momentami domyślałam się, co mógł napisać Alek, ale to były tylko domysły. Myślę, że jeśli przepadacie za lekkimi historiami, z nutką sarkazmu i obyczaju, sięgnąć możecie jak najbardziej.
Akcja ma swoje tempo, które momentami jest tak szybkie, że ciężko nadążyć za bohaterami, którzy wywijają nam nieźle. Nie sposób się nudzić, czy zasypiać nad tą propozycją czytelniczą. Oczywiście długo dumałam nad tym, czy takie rzeczy miałyby miejsce w domu seniora, bo sama pracując jako opiekun prawie rok czasu sporo widziałam, ale takich hec to nie było. :D Ale to też dużo zależy od ludzi, jacy w nim są. Oczywiste jest też, że pisarze dodali nieco fantazji do swojego pomysłu i wyszedł dość wybuchowy portret postaci. Jeśli macie zły humor, myślę, że ta książka Wam go poprawi. I jednocześnie wzbudzi w Was refleksje na temat życia i tych późniejszych lat. Przynajmniej ja, wróciłam się czasowo do momentu, w którym pracowałam z osobami starszymi i zobaczyłam jeszcze raz to wszystko, co widziałam wtedy w tamtych ludziach...
Bohaterów mamy sporo, jednak nie będę Wam pisać kolejno o nich, bo nie ma to sensu. Lepiej żebyście sami sięgnęli i zobaczyli, jak potrafią dać w kość ci bohaterowie, naprawdę. :D Momentami zachowywali się gorzej niż dzieci. :D
Jest to lekka i przyjemna historia, którą w szybkim czasie będziecie w stanie przeczytać, ale i ubawicie się trochę. Na ten ciężki czas, to jak znalazł, idealna odskocznia...
Bardzo lubię lekkie komedie Alka Rogozińskiego i zawsze biorę je w ciemno, tym razem sięgnęłam po zupełnie innego rodzaju lekturę napisana w duecie z Anną Kasiuk. Muszę się przyznać, że do sięgnięcia po lekturę wpłynęła również ciekawa okładka oraz intrygujący tytuł. Właściwie jestem już w takim wieku, że mogłabym być pensjonariuszką takiego domu spokojnej starości, ale jeszcze jakoś z pomocą dzieci dajemy sobie z mężem radę.
Po przeczytaniu książki nawet chciałabym w przyszłości znaleźć się w takim ośrodku. Tylko czy taki istnieje gdzieś naprawdę?
Dom spokojnej starości kojarzy nam się zawsze smutno, jako tak zwana umieralnia starych ludzi, lecz przecież nie zawsze musi tak być. Zazwyczaj trafiają tam ludzie samotni, którzy nie mają rodziny mogącej się nimi zaopiekować, chociaż nie jest to regułą.
"Samotność to w końcu jedna z najbardziej bolesnych chorób świata, a w dodatku nie ma na nią żadnych farmaceutyków."
Fabuła rozpoczyna się w Warszawie, w latach sześćdziesiątych, jeszcze przed odbudową Zamku Królewskiego. Przypadkowe spotkanie dwóch młodych kobiet, Emilii i Ludmiły w kolejce do saturatora będzie miało swoje zakończenie za kilkadziesiąt lat w domu spokojnej starości Zaciszny Kątek. Pamiętam czasy, kiedy na chodnikach królowały saturatory, smak takiej wody z sokiem był niepowtarzalny, nie ma nic porównywalnego do niej.
"- Ale chciałabym dożyć przynajmniej chwili, kiedy odbudują Zamek Królewski.
- Myślisz, że w ogóle go odbudują? - zdziwiła się Ludmiła. - Przecież na to trzeba mnóstwa pieniędzy, a jedyne, co oni potrafią, to kraść."
Przenosimy się następnie wiele lat do przodu, gdy Emilia przeprowadza się do domu spokojnej starości, jest sama i nie ma kto się nią opiekować. Nie jest zachwycona tą sytuacją, ale praktycznie nie ma wyboru. Początkowo nie bardzo jej się tu podoba, zarówno sam ośrodek i jego otoczenie jak i rezydenci w nim zamieszkujący. Przekrój mieszkających tu osób jest bardzo różny, od zagorzałych modlących się wiecznie kobietek, trwających przed telewizorem z TV Czuwam do rozrywkowych, postarzałych amantów wspierających się Viagrą, szukających atrakcyjnych połówek.
"No to niech mi teraz pani opowie o tym, jak bardzo mam przesrane, że tu trafiłam, i co mogę zrobić, żeby tu nie ocipieć z nudów..."
Nie zawsze w takim środowisku musi być smutno i nudno, a w Zacisznym Kątku przed mikołajkami zrobiło się bardzo wesoło. Przygotowania do świąt spowodowały, że atmosfera w ośrodku stała się zupełnie inna niż zwykle. Trwają przygotowania do jasełek powiązanych z Dziadami, robią kontrowersyjne karki świąteczne, nie mówiąc już o dość dziwnych kolędnikach...
Bardzo pozytywna i ciepła opowieść, dawno tak się nie uśmiałam podczas czytania książki.
Polecam dla relaksu.
Pod przykrywką komedia książka przemyca też ważne tematy, takie jak: seksualność emerytów, lęk o przyszłość. Warto przeczytać, bo przecież ich troski i nadzieje nie różnią się wcale tak bardzo od spraw młodych ludzi.
Dom opieki dla seniorów, w języku potocznym nazywany jest zazwyczaj domem starców. W powszechnej świadomości to miejsce, w którym starsze osoby czekają na śmierć.
Emilia po śmierci męża przenosi się do ,,przybytku o myląco sielankowej nazwie Zaciszny Kącik", jako że ,,nikt z rodziny nie ma czasu się nią zajmować". Jak łatwo można się domyślić, była dziennikarka śledcza, nie jest szczęśliwa z tej zmiany, zwłaszcza że w Zacisznym Kąciku czas biegnie nieśpiesznie i utartym torem. Życie staruszków nabiera kolorów, gdy w domu zamieszkuje Maria Ludmiła, oryginalna starsza pani, która ma przebywać w Zacisznym Kąciku tymczasowo. Nowa mieszkanka wywraca utarte schematy do góry nogami.
Właścicielka domu spokojnej starości Justyna walczy o utrzymanie domu każdym możliwym sposobem. Były mąż Justyny, będący współwłaścicielem Kącika jest zmuszony oddać swoje udziały deweloperowi, który na miejscu podupadającej placówki ,,zamierza wybudować nowoczesny apartamentowiec". Kiedy staruszkowie odkrywają prawdę o możliwej utracie ,,swojego domu", postanawiają zorganizować zbiórkę pieniędzy na wykupienie udziałów od dewelopera. Wpadają na iście karkołomny pomysł, zrobią ,,połączenie jasełek dla wierzących z dramatem Mickiewicza, pokazującym, w co wierzono w naszym kraju przed nastaniem chrześcijaństwa". Na wypadek, gdyby zebranych pieniędzy było za mało, każdy z rezydentów Kącika zaczyna opracowywać własny plan B (a nawet C i D). Czy staruszkom uda się uratować dom (nie)spokojnej starości? Czy w miejscu, w którym czeka się na, choć odrobinę zainteresowania ze strony bliskich można być szczęśliwym, a nawet spotkać nową miłość?
Anna Kasiuk i Alek Rogoziński stworzyli słodko-gorzką powieść obyczajową za elementami komediowymi. Nie jest to stricte komedia, choć znajdziemy w niej sporo humoru słownego i sytuacyjnego. Oryginalni mieszkańcy Zacisznego Kącika przedstawiają przekrój społeczeństwa, co powoduje różne zabawne sytuacje. Romantyczne uniesienia, o które raczej nie podejrzewamy osiemdziesięciolatków, wywołuje uśmiech na twarzy i ciepło wokół serca. Nie zabraknie też trochę smutnych przemyśleń, że rodziny często ,,pozbywają się balastu" i żyją swoim życiem.
Jeśli chcecie się przekonać, czy Wiesław Michnikowski miał rację, śpiewając ,,wesołe jest życie staruszka", to sięgnijcie po ,,Dom (nie)spokojnej starości", nie będziecie się nudzić.
Świetnie napisana książka, pałna humoru, którą się fajnie czyta.
To historaia ludzi, którzy z różnych powodów trafili do domu spokojnej starości. Ludzi którzy są od siebie tak różni, a tak jednocześnie bardzo podobni. Każdy ma swoją przeszłość i pragnął czegoś innego, niż to co go spotkało, a jednak perypetie mieszkańców domu przybierają na atrakcyjności, gdy pojawia się w domu Maria.
Dom (nie) spokojnej starości to książka pełna humoru. W domu opieki dla seniorów pojawia się Emilia która zaburza spokój. Pensjonariusze początkowo są wzburzenie jej zachowaniem. Jednak szybko zmieniają zdanie a nawet przyłączają się i wspólnie kombinują. Bardzo zabawna historia pokazuje że mimo podeszłego wieku powinno się żyć pełną piersią. Polecam! Bardzo mi się podobała
Jeżeli ktoś zna książki Cathariny Ingelman-Sundberg Seniorzy w natarciu czy Pożyczanie jest srebrem, a rabowanie złotem o emeryckiej szajce, albo książkę Agnieszki Zakrzewskiej Dopóki grób nas nie połączy ten z pewnością i przy tej powieści będzie się dobrze bawił.
Mój gust czytelniczy jest bardzo różnorodny, uwielbiam czytać książki poważne, reportażowe, kryminały, ale od czasu do czasu potrzebuję też lektury lekkiej, łatwej i przyjemnej, która na chwilę odciągnie moje myśli od spraw poważnych.
Zresztą nie ukrywam, że moje samopoczucie i moje nastroje ostatnio są w takim stanie, że psychoterapia książkowa jest bardzo wskazana.
Ta pełna humoru lektura to być może odrobinę wyidealizowany świat seniorów, ale któż z nas nie chciałby w wieku 80 lat tryskać wigorem?
Nie wiem, dlaczego cały czas w świadomości ludzi, domy opieki postrzegane są jako zło konieczne, prawie będące na równi z przytułkiem, a ja przyznam szczerze, że całkiem poważnie myślę o swojej starości (jeżeli oczywiście do niej dożyję) właśnie w jakimś przytulnym domu spokojnej starości (oczywiście warunkiem jest również strona finansowa) w którym nie będę musiała sprzątać, jedzenie mi podadzą a i opieka medyczna będzie na miejscu.
Pensjonariusze opisanego w książce domu o szumnej nazwie ,,Zaciszny kącik" to grupa całkiem sprawnych fizycznie i umysłowo seniorów, którzy nie mają jeszcze ochoty na położenie się do łóżka i czekanie na śmierć.
Swego czasu dużo miałam do czynienia z seniorami i wyznam szczerze, że wiele zależy od tego jak się ma poukładane w głowie. Bo najważniejsze jest pozytywne nastawienie do życia.
Często słyszymy, że komuś w ,,tym wieku" coś nie wypada. A ja się pytam, dlaczego? Życie jest takie krótkie, że jeżeli starsza pani ma ochotę na pomalowanie sobie paznokci na ,,wściekły róż", czy pofarbowanie sobie włosów na fioletowo, to niech to zrobi.
Przecież w człowieku najważniejsza jest osobowość, a wygląd to często rzecz drugorzędna.
Bohaterowie tej powieści to z całą pewnością osoby bardzo zróżnicowane pod względem charakterów. Jestem bardzo ciekawa tego, czy autorzy podzielili się postaciami, czy ukształtowanie ich osobowości wyszło samo po zaplanowaniu fabuły.
Myślę, że ktoś kto sięgnie po tę książkę być może uzna ją za nieco infantylną, ale z całą pewnością nie będzie się przy niej nudził, bo na to nie pozwolą mu szczególnie dwie bardzo pomysłowe starsze panie. Jedna z nich zdecydowanie prowadząca, ale dzięki swoim pomysłom potrafiąca rozruszać ,,stetryczałe" towarzystwo.
Ta książka, to taka trochę mieszanka wybuchowa. Mamy tutaj dramatyzm samotności, ale również nieco romantyzmu. Jest również odrobina kryminału, ale najważniejsze to spora dawka humoru.
Polecam tę książkę osobom, które nie stronią od powieści pełnych humoru myślę, że ta lektura świetnie wpłynie na przedświąteczny nastrój ?.
Chłopak, rozpaczliwie broniąc się przed wylądowaniem prosto w żłóbku i zgnieceniem plastikowego Dzieciątka, klapnął tuż obok sztucznego osiołka, sprawiając takie wrażenie, jakby chciał go pocałować w ogon.
Więcej