Dom nad jeziorem smutku

Ocena: 4.3 (10 głosów)

Historia Ruth i jej młodszej siostry Lucille stanowi fabułę powieści. Ich wychowanie przebiega w sposób przypadkowy: najpierw trafiają pod opiekę troszczącej się o nie babci, następnie dwóch komicznie nieudolnych sióstr dziadka i wreszcie Sylvie, ekscentrycznej, nieprzystosowanej społecznie ciotki. Ruth i Lucille mieszkają w domu rodzinnym w Fingerbone, prowincjonalnym mieście leżącym nad jeziorem, w którym – w wyniku spektakularnej katastrofy kolejowej – zginął dziadek bohaterek. Kolejną ofiarą, którą pochłonęło jezioro jest matka dziewczynek. Zjechawszy samochodem z urwiska, ginie także w otchłani wody. Miasto, będące tłem akcji jest miejscem zarówno magicznym, jak i typowym: „zna swoje miejsce w szeregu za sprawą dominującego okolicznego krajobrazu, nieprzewidywalnej pogody i świadomości, że cała historia ludzkości rozegrała się gdzie indziej”.

Informacje dodatkowe o Dom nad jeziorem smutku:

Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Data wydania: 2014-02-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788375957129
Liczba stron: 212

więcej

Kup książkę Dom nad jeziorem smutku

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Dom nad jeziorem smutku - opinie o książce

Avatar użytkownika - Poczytajka
Poczytajka
Przeczytane:2016-11-28, Ocena: 4, Przeczytałam,

„Dom nad jeziorem smutku” amerykańskiej pisarki Marilynne Robinson to jedna z tych powieści, gdzie tytuł idealnie pasuje do fabuły, oddaje nastrój i współgra z wydarzeniami, a okładka przedstawiająca jezioro otulone gęstą, jesienną mgłą zdaje się jeszcze ten tytułowy smutek potęgować. Bo i sama historia zawarta we wspomnieniach Ruth – bohaterki i narratorki jest dramatyczna, przejmująca i melancholijna.  

Dzieciństwu Ruth i jej młodszej siostry Lucille daleko do beztroski i szczęścia. Dziewczynki przyjeżdżają z matką do położonego nad rozległym jeziorem Fingerbone, do domu babci. Wkrótce ich mama ginie w wypadku w ciemnych odmętach jeziora, a spekulacji co do przyczyn tragedii jest wiele. W tej sytuacji Ruthie i Lucille trafiają pod skrzydełka opiekuńczej i zaradnej babci. Po jej śmierci dorastającymi dziewczynkami przez pewien czas zajmują się siostry dziadka, który przed laty również zginął w wodach jeziora. Opieka nad dziećmi przysparza starszym kobietom sporo kłopotu, więc kiedy udaje się sprowadzić do rodzinnego domu w Fingerbone najmłodszą bratanicę – Sylvie, staruszki szybko zrzucają na nią obowiązek zajęcia się dziećmi, a same z ochotą wracają do swojego życia w Seattle. Sylvie zastaje w Fingerbone bardzo zniszczony rodzinny dom, który niemalże zagraża życiu i od lat wymaga remontu, zaniedbane obejście i mocno sfatygowane wnętrze oraz… dwie siostrzenice, o które trzeba się zatroszczyć. Szybko okazuje się, że niezależna, żyjąca we własnym świecie Sylvie, „niebieski ptak”, nie najlepiej nadaje się na opiekunkę dorastających nastolatek. Dziewczynki zaczynają opuszczać szkołę i coraz więcej czasu spędzają nad jeziorem, które pochłonęło już wiele istnień ludzkich i cieszy się złą sławą wśród mieszkańców, ale owiane mgłą tajemniczości ma magiczną moc przyciągania…

Powieść Marilynne Robinson to dramatyczna historia przepełniona żalem, smutkiem i beznadzieją. Nostalgicznemu nastrojowi towarzyszy powaga. W dziecięcych wspomnieniach Ruth nie ma radości, śmiechu i beztroski, tak charakterystycznych dla okresu dzieciństwa. Życie dziewczynek jest smutne, szare, ponure i brzydkie. Towarzyszy mu zimno, strach, a często także głód i skrajne zaniedbanie, pomimo starań praktycznie od początku zdane są na własne siły.

Autorka posługuje się kunsztownym językiem i refleksyjnym stylem. Każde słowo jest dokładnie przemyślane, a każde zdanie zawiera maksimum treści. W powieści poruszone zostają istotne tematy takie jak samotność, bunt, odmienność, ucieczka i dążenie do wolności oraz dbałość o wartości rodzinne. Ich ranga zostaje dodatkowo podkreślona poprzez liczne nawiązania do wydarzeń i bohaterów biblijnych. Mamy tu interesujące studium psychiki bohaterek, które są prawdziwymi indywidualistkami, ekscentryczne i niezależne mocno odstają od ogółu. Ich bogate przemyślenia stają się bodźcem do dogłębnej analizy postępowania i budzą sporo emocji.

Na nieco ponad dwustu stronach autorka zawarła tak wiele treści, że można byłoby nią obdzielić dużo obszerniejszą książkę. Dlatego też lektura tej powieści wymaga skupienia i uwagi, tak, aby czytając nic nam nie umknęło. Jest to na pewno dość trudna lektura, przygnębiająca i smutna, ale wartościowa i ciekawa. Czyta się ją wyjątkowo dobrze.
 
Polecam.

Link do opinii
Avatar użytkownika - OlaU
OlaU
Przeczytane:2014-03-31, Przeczytałam, Mam,

Książka „Dom nad jeziorem smutku” dopiero niedawno zagościła na polskim  rynku, chociaż została napisana w 1980 roku. Autorka - Marilynne Robinson to amerykańska pisarka, eseistka i wykładowca uniwersytecki. Książka (w oryginale „Housekeeping”) była jej debiutem, od tego czasu została już sfilmowana i okrzyknięta w Ameryce jedną z najważniejszych stu powieści współczesnych. Była nominowana do nagrody Pulitzera, zdobyła Nagrodę Fundacji Hemingwaya (Hemingway Foundation/ PEN Award). Ćwierć wieku po debiucie, w 2005 roku, wydała swoją drugą książkę „Gilead”, która zdobyła nagrodę Pulitzera.Wygląda na to, że autorka nie pisze często, ale jeśli coś wydaje, od razu zdobywa uznanie.

Akcja książki rozgrywa się w Fingeborne, niewielkiej miejscowości położonej na tle malowniczych gór i wzgórz stanu Idaho, nad rozległym jeziorem, które przecina most kolejowy. Czytelnik od razu zanurza się w specyficznym klimacie małych, sennych miejscowości, gdzie czas płynie nieśpiesznie i leniwie. Od czasu do czasu zdarzają się klęski żywiołowe i ludzkie dramaty – pożary, powodzie, wypadki, samobójstwa... Mieszkańcy przywykli do nich i podskórnie je nawet przeczuwają.

Narratorką jest Ruth, jedna z osieroconych sióstr, które wychowują się w domu na wzgórzu, nieco na uboczu, z dala od ludzi. Na długo przed przyjściem dziewczynek na świat w Fingeborne miała miejsce katastrofa kolejowa. Rozpędzony pociąg runął z mostu wprost w otchłań jeziora. Nigdy nie wydobyto wraku ani ciał ludzi, którzy zginęli. Rozległe jezioro, dominujące w krajobrazie, nie pozwala uwolnić się od wspomnień. Okolica oswoiła się z legendą lokalnego „Titanica”…

Jedną z ofiar katastrofy był dziadek Ruth i Lucille. Osierocił trzy córki: Helen, Molly i Sylvie. Ich matka nie rozmawiała z dziećmi na temat żałoby. Starała się wychować córki najlepiej jak potrafiła. Ponieważ była osobą apodyktyczną, starała się postępować tak, by nie przytłoczyć swych dzieci. Nigdy jednak też nie dała im specjalnie odczuć, że je kocha. W rezultacie wszystkie ją opuściły.

Molly poczuła powołanie i wyjechała na misję, książka więcej o niej nie wspomina. Helen i Sylvie uciekły do miasta, wyszły za mąż bez zgody matki, ale życie rodzinne im się nigdy nie ułożyło. Pewnego dnia Helen przywiozła swoje córeczki – Ruth i Lucille, zostawiła je na ganku domu swej matki, nakazała im czekać i odjechała, by rozpędzonym samochodem rzucić się w przepaść…

Babcia zajęła się dziewczynkami troskliwie, przelewając na nie uczucia, których nie potrafiła wcześniej okazać córkom. Była w podeszłym wieku, więc wkrótce niestety też je opuściła. Dzieci trafiły pod opiekę szwagierek babci – ekscentrycznych ciotek, które ulotniły się jak kamfora, gdy tylko udało im się sprowadzić do domu zaginioną córkę babci – Sylvie.

Odbudowa rodzinnego ogniska z Sylvie od początku nie rokowała dobrze i dziewczynki zdawały sobie z tego sprawę. Kobieta była wrażliwa i miła, miała w sobie coś fascynującego, była jednak społecznie nieprzystosowana i wyobcowana. Została z dziewczynkami rozumiejąc swój obowiązek, ale nigdy nie dawała nadziei na stabilizację, nawet nie próbowała wcielić się w rolę gospodyni domu. Nie rozstawała się ze swoim płaszczem, jakby chciała zaznaczyć, że wpadła tylko na chwilę. Wiecznie gdzieś znikała, niepokoiła opowiadaniem historii związanych z dworcami autobusowymi i kolejowymi. Bywała zamyślona lub nieobecna. Pociągi wywoływały w niej niezdrową fascynację. Dziewczynki, które zdążyły się już przyzwyczaić, że stale je ktoś opuszcza, odbierając niepokojące sygnały, zmuszone były nie spuszczać ciotki z oka.

Siostry Ruth i Lucille były nierozłączne, często stanowiąc dla siebie jedyną ostoję i oparcie. Jednak w pewnym momencie ich drogi się rozeszły. Płomiennowłosa i pełna temperamentu Lucille zaczęła dostrzegać, że ich życie różni się diametralnie od życia innych mieszkańców miasteczka i postanowiła przystosować siebie i siostrę do zachowania, jakiego wobec nich oczekiwano. W końcu nie wytrzymała, wyprowadziła się z domu i zerwała kontakty z siostrą i ciotką. Od tej pory Ruth i Sylvie stały się nierozłączne, dziewczyna zaczęła oglądać świat oczami swej ciotki.

Ruth i Lucille to dzieci skazane na porzucenie. Nigdy nie miały stabilnej rodzinnej sytuacji, co sprawiło, że musiały nauczyć się nie przywiązywać do niczego i nikogo. Zostały opuszczone przez rodziców, kolejne ciotki i babcię. Każda z sióstr uporała się z tym problemem na własny sposób. Podczas gdy Lucille w pewnym momencie postanowiła odciąć się od przeszłości i zacząć żyć jak inni, jej siostra pozostała w zawieszeniu. Ruth w jakimś sensie duchowo pozostała na zawsze na ganku, na którym porzuciła ją matka.

Dominującym motywem książki jest samotność, która doskwiera wszystkim bohaterkom. Powieść podkreśla kruchość relacji międzyludzkich i pokazuje jak ciężko kobiecie przystosować się, zająć miejsce wyznaczone jej tradycyjnie przez społeczeństwo, jeśli sama nigdy nie doznała miłości i poczucia stabilizacji.

Urzekła mnie ta poetycka powieść, jej niespieszna i liryczna narracja pełna biblijnych odniesień (zwłaszcza nawiązanie do Księgi Rut) i styl, który co rusz wymaga cofania się o całe ustępy i akapity. Książki nie czyta się więc, tylko brodzi w niej po kolana... Przeznaczona jest dla czytelników, którzy nie lubią prostych historii. Jest tajemnicza, wypełniona światłem i licznymi jego odblaskami. Śledząc akcję, czytelnik ogląda rozmazane smugi światła pociągów odbitych nocą w tafli jeziora, skrzące się w gałęziach drzew kryształki lodu, koronę przewróconego drzewa odbitego w lustrze wody, ciepły poblask okien majaczącego w oddali miasteczka, gdy nocą dziewczynki wracają ze ślizgawki… Życie mieszkańców miasteczka związane jest z jeziorem, więc autorka nieustannie krąży wokół motywu wody. Powódź, potop, Noe i jego arka, wrak pociągu na dnie jeziora, lód zasklepiający się nad nim… Woda raz jest elementem nastrojowego pejzażu, innym razem symbolem kary, ale i zbawienia. To pełni funkcję oczyszczającą, to znów jest symbolem śmierci. W Fingeborne, miejscowości, która zachowała jeszcze swój pierwotny charakter, jezioro jest metaforą nieujarzmionej przyrody, która włada człowiekiem i wpływa na jego sposób myślenia…

 

Recenzja została opublikowana na blogu: http://ksiazkioli.blogspot.com/2014/03/dom-nad-jeziorem-smutku-marilynne.html

Link do opinii
Avatar użytkownika - Franca
Franca
Przeczytane:2014-03-24, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2014, Literatura obyczajowa, Mam,

Dziwne książki zawsze zostawiają ślad w naszej pamięci, a Dom nad jeziorem smutku z pewnością jest książką dziwną i do tego kompletnie nieprzewidywalną. Marilynne Robinson, amerykańska powieściopisarka, otrzymała za tę powieść Nagrodę Fundacji Hemingwaya, jednego z moich ulubionych pisarzy, więc miałam wobec jej dzieła dość duże wymagania. Opis fabuły był zgoła interesujący, więc postanowiłam zaryzykować i sięgnąć po tę pozycję, zwłaszcza że jedna z opinii zamieszczonych na tyle jej okładki, autorstwa Doris Lessing, była wyjątkowo zachęcająca, sami przeczytajcie:

,,Zdałam sobie sprawę, że czytam tę powieść wolno, coraz wolniej - nie jest to rzecz do szybkiej lektury, gdyż każde zdanie wprawia w zachwyt" 

Nic nie potrafi tak dobrze zachęcić mnie do lektury jakiejkolwiek publikacji jak interesujący język, którym posługuje się jej autor toteż powyższa jednozdaniowa opinia Lessing ostatecznie skłoniła mnie do sięgnięcia po tę książkę.

 Polodowcowe jezioro położone u stóp miasta Fingerbone skrywa wiele tajemnic i równie dużo ludzkich historii i szczątków. Pierwszą opisaną w Domie nad jeziorem smutku ofiarą tegoż jeziora był dziadek Ruth i Lucille, który wpadł  do niego razem z pociągiem, w którym pracował. Kilka lat później, mama dziewczynek wyszła z domu ,,na chwilkę" po czym rozpędzonym samochodem wjechała wprost do jeziorzyska. Siostry trafiły pod opiekę swojej babci, która niedługo po tym zmarła, w związku z czym Ruth i Lucille zajęły się ich podstarzałe ciotki, których jedynym zajęciem było zgadzanie się ze sobą. Dorastające dziewczyny były dla nich zbyt dużym wyzwaniem wychowawczym, więc znalazły dla nich idealną opiekunkę zastępczą, siostrę ich matki - ekscentryczną Sylvie. Każda z opiekunek wywarła na siostrach będących właśnie w trudnym okresie dojrzewania i wybierania swojej drogi życiowej, wielki wpływ. To, jak poradziły sobie z nim Ruth i Lucille stanowi przedmiot tej historii.

 Zgadzam się z Lessing, tę książkę należy czytać bardzo wolno i uważnie. W przeciwnym wypadku, nie będziemy w stanie zrozumieć tej powieści. Dom nad jeziorem smutku jest bardzo liryczną opowieścią o samotności i wszystkim tym, co może z niej wyniknąć. Każda z bohaterek radzi sobie z nią na różne sposoby. Jedna z nich stara się ,,wyjść na ludzi",  kolejne dwie z dnia na dzień dziwaczeją coraz bardziej, dla kolejnych dwóch nie ma już ratunku. Podstarzałe ciotki tak bardzo zamknęły się w swoim elitarnym, dwuosobowym gronie, że nie potrafią dopuścić do siebie nawet członków swojej rodziny. Tęsknota za nieznanym dobija je wszystkie. W ich historii pełno jest zagadek, które nigdy nie zostaną rozwiązane. Nawet zakończenie tej książki nie wyjaśnia choćby połowy z nich. Czytelnik musi pogodzić się z niewiadomym.

 ,,Krótko po ślubie babcia doszła do wniosku, że miłość jest jedną wielką tęsknotą, której nie może złagodzić posiadanie jakiegokolwiek przedmiotu"*

 Dom nad jeziorem smutku jest bardzo specyficzną książką. Jej bohaterowie, a właściwie bohaterki są ciężkie do zrozumienia do samego końca tej historii. Właściwie nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć Wam na temat tej powieści ponieważ wszystko jest w niej jakby zasnute mgłą. Efekt ten został wywołany za pomocą nietypowej, bardzo lirycznej narracji, przez którą nieuważny czytelnik mógłby zgubić się podczas lektury tej książki. Sama kilka razy musiałam cofać się nawet o kilka stron, by ,,złapać" zgubiony wątek. Chwilami odnosiłam wrażenie, że każdy spadający z drzewa listek, każda smuga księżycowego światła jest dla Robinson ważniejsza niż losy bohaterów. Polecam tę powieść koneserom tego typu literatury, a mniej nią zainteresowanych zachęcam do zaryzykowania i sięgnięcia  po tę książkę. Myślę, że wielu z Was znajdzie w niej coś dla siebie.

*Robinson Marilynne, Dom nad jeziorem smutku, Wydawnictwo M, Kraków 2014, s. 15.

Link do opinii
Avatar użytkownika - korcia
korcia
Przeczytane:2014-03-23, Ocena: 6, Przeczytałam, 52 książki 2014, Mam,
Książka ta jest literackim arcydziełem, w którym warto się zanurzyć, zakosztować jego piękna, rozkoszować się nim. Nie ma tu przypadkowych zdań ani słów, wszystko współgra, by stworzyć tę przejmującą historię. Mogłabym tu Wam mnożyć piękne cytaty z tej powieści, ale pozwolę Wam samym je odkryć i rozkoszować się nimi.
Link do opinii
Avatar użytkownika - bambi12
bambi12
Przeczytane:2014-09-28, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam,

Marilynne Robinson przybliżyła tu historię dorastania Rut i jej młodszej siostry, Lucille. Porzucone przez rodzicielkę zostają przygarnięte pod skrzydła babci. Gdy seniorka rodu umiera sieroty przechodzą pod opiekę dwóch sióstr dziadka a następnie pieczę nad ich wychowaniem obejmuje ciotka Sylvie. Miejsce, w którym mieszkają to mała miejscowość nad jeziorem, tym samym, gdzie dokonał żywota ich dziadek i matka...

Historia opowiedziana jest z punktu widzenia Ruth. Każda z bohaterek tej książki próbuje odzyskać poczucie normalności i stabilności. Szukają swojego miejsca w świecie, który nadal prześlizguje się pomiędzy ich palcami. Każda strona jest przesycona tęsknotą. Czuje się ból utraty z taką zaciekłością, że zmarli są prawie z nami. Stałe poczucie braku jest zarówno paraliżujące i demoralizujące. To książka o rodzinie kobiet, które starają się przetrwać i poradzić sobie na swój sposób ze śmiercią bliskich.

Robinson analizuje tu wszystkie możliwości przecięcia pomiędzy nienamacalnością światła a ciemnością. "Dom nad jeziorem smutku" opiera się głównie na opisach zmiennych stanów. Niestabilności natury i uczuciach bohaterów. Metaforyczny kontrast pomiędzy przypadkowymi ruchami wody i niebezpieczeństwem "uwięzienia" bohaterów tylko wzmaga niepewność.

Czytanie jej to jakby patrzenie na obraz impresjonistyczny lub wniknięcie do czyjegoś "surrealistycznego" snu. Pojedyncze słowa i zdania wydają się od siebie oderwane, ale razem tworzą uczucia, obrazy, marzenia, lęki i myśli. Uzyskany całościowy obraz jest wspaniały, wielowarstwowy i ociekający metaforami. Publikacja ukazuje tą ciemniejszą stronę życia, którą większość ludzi pragnie zapomnieć, ponieważ jest bardzo bolesna. To książka o przetrwaniu i próbie poszukiwania swojego miejsca w społeczeństwie. Unaocznia cenę utraty i przemijania. Nieustające próbowanie, nie poddawanie się.

Z pewnością nie można jej nazwać lekką. Proza jest "gęsta", niezachwiana w swej zwięzłości, lirycznie bogata. Podczas czytania czasami musiałam wstać i przejść się po pokoju, ponieważ potrzebowałam "strząsnąć" nadmiar myśli. Zwalniałam, delektowałam się słowami, sformułowaniami i wnikliwie analizowałam bohaterów. To powieść, która wymaga wiele psychicznego zaangażowania.

Jest to jedna z najbardziej umiejętnie napisanych książek, jakie kiedykolwiek czytałam. Urzekła mnie całkowicie od początku do końca. Jednak to również niepokojące dzieło. Jego karty zapełnione są aspektami, które są wiecznie ulotne a jednocześnie stale obecne w naszym życiu. To ostry i piękny portret kruchości życia. Obraz czasami okrutny, a czasem całkowicie obojętny. Dzięki niej dostrzegłam, że samotność i izolacja to niezbędne elementy naszego bytu.

Link do opinii
Avatar użytkownika - aishatsw
aishatsw
Przeczytane:2014-06-06, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Od wydawnictw, Przeczytane,
Istnieją książki, po które sięgamy skuszeni interesującymi zapowiedziami wydawców. I są książki, które powinniśmy przeczytać, nawet jeśli nikt nas do tego nie namawia. Mądre książki. Wybitne książki, Książki, które niosą ze sobą prawdę o istnieniu człowieka w jego życiowym i duchowym wymiarze. I właśnie do tego drugiego gatunku zaliczyłabym Dom nad jeziorem smutku... Tytułowe jezioro smutku kładzie się cieniem na życiu dwóch sióstr: Ruth i Lucille. To w nim przed laty podczas katastrofy kolejowej zginął ich dziadek. W jego falach spoczęła matka, która targnęła się na swoje życie. Dziewczynki dorastają najpierw pod okiem babci, po jej śmierci przechodząc pod opiekę nieco zdziwaczałych sióstr dziadka. Kiedy do domu wraca Sylvie, siostra ich matki, dziewczynki zostają powierzone jej trosce. Sylvie okazuje się być mocno ekscentryczną osobą, którą pociąga wędrowny tryb życia. Jej metody wychowawcze z pewnością odbiegają od ogólnie przyjętych, podobnie jak i styl bycia. Dziewczynki będą zmuszone wybrać, czy odpowiada im życie, jakie wiedzie ciotka, czy wolą upodobnić się do statecznych, uporządkowanych mieszkańców miasteczka. Jak często szufladkujemy innych ludzi, przypisując im łatki i klasyfikując jako podobnych sobie lub nie. Jak łatwo nam forować wyroki i decydować, co mieści się w normach, a co od nich odbiega. I wreszcie: jak często staramy się narzucić innym nasz model życia, uznając go za jedyny właściwy? Myślę, że często. Zbyt często, mimo że mamy dwudziesty pierwszy wiek i większość z nas jest na tyle dojrzała, by zrozumieć, że każdy ma prawo żyć jak chce i mieć takie zdanie, jakie chce. Nie potrafię sobie wyobrazić, co czuły bohaterki powieści Marilynne Robinson, kiedy wokół zaciskały się okowy ludzkiej życzliwości. Kiedy pojęły, że nie mieszczą się w przyjętych normach i nie zaznają spokoju... Autorka Domu nad jeziorem smutku stworzyła interesującą paletę bohaterek, najwięcej uwagi poświęcając Ruthie - która jest narratorem powieści - oraz jej ciotce Sylvie. Te dwie osoby zdają się być ulepione z tej samej gliny, łączy je jakby tajemne porozumienie. Sylvie jest niespokojnym ptakiem, przez wiele lat podróżowała po całych Stanach, nie zagrzewając nigdzie dłużej miejsca. Zdjęta poczuciem obowiązku wobec córek swojej nieżyjącej siostry wraca w miejsce, z którego pochodzi i usiłuje stworzyć dzieciom domowe ognisko. Robi, co może, jednak czy jest w stanie pokonać własną naturę i zadowolić wścibskie spojrzenia? Ruth przypomina ciotkę, a z każdym kolejnym dniem przyjmuje od niej coraz więcej zachowań, które uchodzą za dziwaczne. Oddala się od siostry, która potrzebuje stabilizacji i uznania innych ludzi. Marilynne Robinson w subtelny sposób zaznaczyła rozdźwięk między siostrami, dwiema różnymi osobowościami... Powieść Marilynne Robinson to spokojna, wręcz dostojna opowieść. Nie zaskoczy was nagłymi zwrotami akcji i dramatycznym przebiegiem wydarzeń. Historia snuje się powoli i otacza czytelnika swoim pięknem i głębią. Chociaż lekturze towarzyszyło wiele emocji, poczułam się dziwnie wyciszona. Tak jakby jezioro smutku oblewało mnie swoimi wodami i koiło. Żałuję, że nie miałam wcześniej okazji poznać twórczości autorki i że pewnie nie będzie mi to dane, gdyż nie znalazłam informacji o polskich przekładach innych jej książek. Jej powieści cechuje wysoka dojrzałość, zmysł obserwacji, być może także znajomość ludzkiej psychiki. Choć od chwili gdy M.Robinson napisała Dom nad jeziorem smutku minęło niemal ćwierć wieku, mam wrażenie, że to książka ponadczasowa...
Link do opinii
Avatar użytkownika - ejotek
ejotek
Przeczytane:2014-05-03, Ocena: 3, Przeczytałam, 26 książek 2014, Mam,
Marilynne Robinson to amerykańska pisarka, urodzona w stanie Idaho, która zadebiutowała w 1980 roku powieścią "Housekeeping" (czyli właśnie "Dom nad jeziorem smutku"). Siłą rzeczy nie mogę pamiętać chwili tego debiutu, byłam wtedy niemowlęciem. W 2005 roku Marilynne Robinson wydała drugą książkę "Gilead", którą nagrodzono Pulitzerem. Autorka jest z wykształcenia doktorem anglistyki a obecnie pisze artykuły, recenzje oraz wykłada na uniwersytetach. "Dom nad jeziorem smutku" zdobył nagrodę Hemingway Award a w 1987 roku według tej historii nakręcono film z Christine Lahti w roli głównej. Do lektury przyciągnął mnie tytuł, byłam ogromnie ciekawa cóż to zdarzyło się nad jeziorem, iż zostało określone mianem "jeziora smutku". Maleńka miejscowość Fingerbone w stanie Idaho stała się miejscem, o którym sporo się mówiło po katastrofie pociągu w wyniku której życie stracił ojciec rodziny - Edmund Foster. Jego żona Sylvie została sama wraz z trzema córkami oraz wspomnieniami i wiecznym rozpamiętywaniem tragedii. Faktycznie to dość niezwykła śmierć, kiedy pociąg wraz z pogrążonymi we śnie pasażerami zjeżdża nagle z mostu do jeziora i już na zawsze zatrzymuje ich ciała. Zgodnie z życiowymi prawami córki pani Foster opuściły dom rodzinny, jednak każda z nich miała ku temu inne powody. Życie starszej pani byłoby już zapewne do końca jej dni szare i nudne, gdyby nie pojawienie się któregoś dnia na ganku jej domu dwóch małych dziewczynek: Ruth i Lucille, jej wnuczek. Ich matka - Helen - podrzuciła córki i w pożyczonym samochodzie wjechała w odmęty jeziora, w którym jakby na nią czekał jej ojciec. Ruth, będąca narratorką powieści oraz Lucille przez pięć lat pozostawały pod opieką babci, która bardzo dbała o wnuczki, wykonywała codzienne czynności w domu, ale gdzieś w głębi serca nie potrafiła się pogodzić z kolejną utratą. Tym razem córki, która odeszła na zawsze. Na wnuczki starała się przelać swoją miłość, którą nagromadziła przez lata a nie potrafiła okazać jej własnym córkom. Nawet ślub dwie z nich wzięły potajemnie. Po śmierci babci dziećmi zajęły się siostry ich dziadka - Nona i Lily Foster. Starsze panie nawykłe do samotnego zamieszkiwania sutereny w hotelu Hartwick w Spokane nie potrafiły przystosować się do zamieszkiwania domu, który podczas zimy został niemal w połowie przysypany śniegiem. Stryjeczne babki dziewczynek gromadziły zapasy konserw, nie były chętne do gotowania, typowe dla małych dzieci zachowania odbierały zawsze jako niewłaściwe a ich rozmowy nawet kilkulatkom wydawały się jednomyślnymi i niezbyt kunsztownymi. Lily i Nona niezmiernie tęskniły za swoim domem, nie miały pomysłów na wychowywanie dziewczynek, więc z ogromną ulgą przyjęły przyjazd ich ciotki Sylvii Fisher. Od tego momentu życie Ruth i Lucille stało się totalnym chaosem. Do tej pory istniały w nim jakieś ramy, normalność oraz więź łącząca dziewczynki. Jednak ciotka to osoba bardzo wyobcowana, dziwna oraz niestabilna emocjonalnie. Jak mogłabym scharakteryzować jej egzystencję w rodzinnym domu? Ta na pozór miła i starająca się zapewnić godziwe warunki życia siostrzenicom kobieta, nigdy nie zdejmowała swojego płaszcza, jakby dawała tym znać wszystkim wokół, że w każdej chwili może opuścić miasteczko tak, jak uczyniła to już kilka lat wcześniej. Do jej dziwnych zwyczajów należało siedzenie w ciemnościach każdego wieczoru, znikanie na długie godziny i nie opowiadanie się nikomu gdzie i na jak długo się wybiera. Siostrzenice nie miały pewności czy ciotka wychodzi na spacer czy na zawsze. Sylvie nie do końca przejmowała się edukacją dziewczynek czy tym, by ich życie upodobniło się do normalnego życia mieszkańców miasteczka. Jakie skutki musiały potem ponieść? Otóż upodabniająca się coraz bardziej do ciotki Ruth zraziła do siebie siostrę do tego stopnia, iż ta wyprowadziła się. Ekscentryzm ciotki objął Ruthie a wynik ich wspólnego życia nie miał niestety pozytywnych oddźwięków. Do jakiego stanu doprowadziła Sylvie swój rodzinny dom? Jak zakończyła się historia spisana przez Marilynne Robinson? Mnie to zakończenie ogromnie zadziwiło. Autorka stworzyła książkę opartą głównie na charakterystyce postaci. Można powiedzieć, że to świetny przykład literatury niekryminalnej, gdzie znajdziemy doskonałe analizy psychologiczne bohaterów. Poznamy ich myśli, emocje, tęsknoty... Jak pominąć we wspomnieniach jezioro i tragedię jaka się w nim rozegrała? Jak zapomnieć o tych, którzy zginęli w jego wodach? Nie każdy mógł wyprowadzić się z miasteczka, więc mieszkańcy Fingerbone musieli żyć w cieniu katastrofy. Sam widok jeziora sprawiał, że w wracali do wydarzeń tamtej nocy a rodzina Fosterów dodawała jeszcze samobójczą śmierć Helen. Jest to książka nostalgiczna, spokojna, bez akcji czy wydarzeń umilających czas podczas czytania powieści obyczajowej. "Dom nad jeziorem smutku" jest lekturą z rodzaju chaotycznych, zagmatwanych a chwilami nudnych, gdyż opisy jakie zastosowała autorką mogą być dla wielbicieli konkretów nie lada wyzwaniem. Autorka czasami odwołuje się do motywów biblijnych a tematy jakie porusza na kartach książki to głównie powodzie, pożary czy ingerencja otoczenia w niekoniecznie właściwe metody wychowawcze sąsiadów. Co denerwowało mnie w książce? To dość nieprawdopodobne, ale barwność. Pani Robinson zastosowała w niej zbyt wiele opisów, w których generalnie się gubiłam, często musiałam powracać do poprzednich akapitów, by odzyskać utracone przez to wątki. Jak się okazuje w praktyce, nie każda barwnie napisana książka działa na swoją korzyść. Drugim powodem mojego zdenerwowania jest element fabuły - ślepe podążanie za ciotką młodej Ruth. Dziewczyna wychowywana wciąż przez kogoś innego, nie mająca skąd zaczerpnąć wzorców tak zapatrzyła się w ciotkę, iż zatraciła siebie. Nawet utrata kontaktów z siostrą nie przywróciła jej samodzielnego myślenia i szansy na inne życie, być może bardziej świadome. Drogi czytelniku, jeśli szukasz nostalgicznej i nieszablonowej książki, lubisz lektury bez akcji a z wyraźnym naciskiem na opowieść, której drugiego dna ja odkryć nie potrafiłam koniecznie sięgnij po debiut Marilynne Robinson. Jak dla mnie średnia książka, która nie rozumiem dlaczego została nagrodzona Nagrodą Hemingway'a. Ale nie mogę również powiedzieć, że nic ciekawego w niej nie znalazłam, bo byłaby to nieprawda. Fabuła mnie zaciekawiła i do ostatniej strony czekałam na to, jak swoją historię zakończy narratorka Ruth.
Link do opinii
Avatar użytkownika - kasiulek17
kasiulek17
Przeczytane:2014-04-01, Ocena: 3, Przeczytałam, Czytam regularnie w 2014 roku,
Zanim sięgnęłam po ten tytuł, przeczytałam wiele bardzo zachęcających opinii na temat historii tu przedstawionej. Pokładałam wielkie nadzieje w książce Marilynne Robinson. Gdy nadszedł czas zatopienia się w lekturę, postanowiłam skupić się na niej całkowicie, nie czytając w między czasie żadnej innej książki. Czy książka mnie porwała i wcześniejszy mój plan oddaniu się w całości lekturze spełnił się? Zanim odpowiem, pokrótce streszczę fabułę. Dom nad jeziorem smutku to historia Ruth i Lucille. Sióstr, które jakiś czas wędrują po rodzinie aż w końcu zagrzeją, jako takie miejsce. Najpierw trafiają do babci, następnie dwóch nieudolnych, prześmiesznych w swoim zachowaniu sióstr dziadka, by w końcu trafić do ekscentrycznej ciotki Sylvie. Pomiędzy tymi wędrówkami poznajemy zaczątek historii, który spowodował, dlaczego siostry nie mają własnego domu i co się stało z ich rodzicami. Ta wędrówka od jednej rodziny do drugiej powoduje wielkie zmiany w zachowaniach i postępowaniach dziewczyn w przyszłości. Marilynne Robinson amerykańska powieściopisarka i eseistka, za swoje publikacje otrzymała wiele nagród. To autorka wysoko ocenianych powieści Hausekeeping, Gilead i Dom oraz dwie pozycje non fiction Mother Country i The Death of Adam. Nostalgiczna okładka i przepiękny wiele niosący tytuł zapowiadają świetną historie. Tak też myślałam. Niestety historia nie porwała mnie na tyle, abym, jeszcze wiele dni po jej lekturze o niej rozmyślała. Było wręcz odwrotnie. Z jednej strony historia bardzo interesująca, z drugiej strasznie rozwlekła. Były momenty, że po przeczytaniu strony musiałam wracać do jej początku, bo nie wiedziałam, o czym czytam. Lubię historie toczące się niespiesznie, jednak w tym wypadku miałam wrażenie, że się cofam o krok zamiast iść do przodu. Wiele razy starałam się zrozumieć, o co tak naprawdę tu chodzi, jaki jest przekaz tej lektury? Niestety chyba nie zrozumiałam komunikatu, który autorka do mnie wysyłała. Tragedia, jaka dotknęła siostry wręcz przytłaczała i mnie dodatkowo przygnębiała. Rozumiem żałobę po stracie bliskiej osoby, tęsknotę, ciągłe powroty do przeszłości - u mnie jednak powodowały wręcz wściekłość. Język, jakim posługuje się autorka jest nad wyraz barwny i realistyczny, co jako jedyne wpływa na plus lektury. Jednak pociągnięcie wątku psychologicznego, który aż przytłaczał na każdej stronie powodowały coraz większą moją niechęć. Na wstępie wspomniałam, że po wielu pozytywnych opiniach chciałam oddać się lekturze i nie przeszkadzać sobie w międzyczasie innymi historia. Niestety, książka zaledwie 200 stronicowa na kilka godzin czytania, a ja ją czytałam kilkanaście dni, zaledwie po kilka stron dziennie, gdyż więcej nie dałam rady. Podsumowując, nie odradzam i nie zniechęcam Was do tej lektury. Każdy może znaleźć w niej coś dla siebie. Akurat ja nie znalazłam, ale ilu czytelników tyle opinii.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Ewfor
Ewfor
Przeczytane:2014-03-21, Ocena: 5, Przeczytałam, Wyzwanie czytelnicze 2014,
Wprawdzie książka liczy sobie niewiele ponad 200 stron, zawarta jest w niej cała gama uczuć, które towarzyszą samotnemu człowiekowi. "Inność" jest tym uczuciem dominującym. W małym amerykańskim miasteczku, gdzie każdy zna każdego, ta "inność" często widziana z boku, ale zbyt często lekceważona, może być przyczyną tragedii. Patrząc na okładkę, czytelnik od razu domyśla się, że to nie jest lekka lektura na wieczór, już nie tylko sam tytuł polski o tym informuje, ale również tajemnicze zdjęcie otulonego mgłą jeziora. Nie wiem, dlaczego taki właśnie polski tytuł dano tej książce, ale pasuje on doskonale do treści. Polecam książkę osobom, które lubią wytrawną, poważną literaturę opartą na przemyśleniach i mocnych wartościach. To nie jest delikatna książka z nutką romansu czy sensacji, ukryte w niej tajemnice mogą jednak przyciągnąć niejednego czytelnika. Z przyjemnością przeczytam inne książki tej autorki, chociażby dlatego, aby przekonać się, czy we wszystkich utrzymuje ten tajemniczy styl.
Link do opinii
Są takie książki, po których przeczytaniu, nie wiem, co mam myśleć. ,,Dom nad jeziorem smutku" to właśnie taka powieść. Kompletnie nie wiem, jak mam ją ocenić... W małym miasteczku na zachodzie Stanów Zjednoczonych mieszka Ruth i Lucille. Dziewczynki zostały porzucone przez matkę i trafiły pod opiekę babci. Następnie, zajęły się nimi siostry dziadka, które z nowym zadaniem średnio sobie radziły. W końcu ich opiekunką została Sylvie, siostra ich zmarłej matki. Podeszłam do tej książki z dużym entuzjazmem, byłam jej strasznie ciekawa, a słowa z tyłu okładki dodatkowo mnie zachęciły. Jednak gdy zaczęłam ją czytać to bardzo się zawiodłam. Styl autorki kompletnie nie przypadł mi do gustu, był dla mnie męczący i dopiero po jakimś czasie się do niego przyzwyczaiłam. Nie wiem, jak tę książkę ocenić, bo z jednej strony mnie nudziła i nie mogłam się w nią wczuć, ale jest w niej coś takiego, co każe czytać ją dalej. Jest w niej jakaś tajemnica i coś niezwykłego. Szczerze powiedziawszy to sama nie wiem, co o tej książce myślę. Przeczytałam i w głowie mam mętlik. Nie wiem, czy mi się podobała, czy wręcz przeciwnie. ,,Dom nad jeziorem smutku" ukazuje inność i samotność. Pokazuje też, jak ważna jest rodzina i jak duży ma wpływ na życie zwłaszcza młodych osób. Według mnie najważniejsi są w tej książce jej bohaterowie, bo to oni tworzą jej klimat. Znajdziemy w niej mnóstwo skomplikowanych charakterów i osobowości. Autorka stworzyła oryginalne i różnorodne postaci. Najbardziej ciekawiła mnie Sylvie, ciotka dziewczynek. To bardzo dziwna, wręcz ekscentryczna kobieta, podobnie jak siostry dziadka. Natomiast Ruth i Lucille to młode dziewczyny, które muszą sobie jakoś radzić w tej zawikłanej sytuacji, jaką jest przechodzenie z rąk do rąk. Nie będę tej książki ani polecała, ani odradzała. Ja chyba nie do końca ją dobrze zrozumiałam, nie potrafię docenić jej fenomenu, o którym tak wiele osób napisało. Nie wiem, może czytałam ją w złym momencie? kingaczyta.blogspot.com
Link do opinii
Avatar użytkownika - Muminka789
Muminka789
Przeczytane:2019-11-29, Ocena: 4, Przeczytałam,
Avatar użytkownika - Paola35
Paola35
Przeczytane:2015-10-20, Ocena: 4, Przeczytałam, 2015,
Inne książki autora
Dom
Marilynne Robinson0
Okładka ksiązki - Dom

Drugi tom legendarnej sagi nagrodzonej między innymi Orange Prize i Los Angeles Times Book Prize.Kiedy John Ames pisze swój wzruszający list do syna, jego...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kobiety naukowców
Aleksandra Glapa-Nowak
Kobiety naukowców
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy