W życiu po każdej zawierusze przychodzi czas spokoju – cierpienie i szczęście naturalnie się równoważą… Czy na tym właśnie polega dojrzałość wzruszeń?
Marcin, młody psycholog, poznaje fascynującą Mirandę. Dla dziewczyny gotów jest przenieść się na drugi koniec Polski i zacząć nowe życie. Wraz z ukochaną wynajmuje restaurację na owianym złą sławą wzgórzu w Złychwidokach.
Gdy babcia Marcina, która wychowywała go od małego, umiera, chłopak zaczyna stopniowo odkrywać tragiczną tajemnicę związaną ze swoim pochodzeniem. Kim byli rodzice bohatera? Co skrywała przed nim przez lata babcia Zofia? Pytania mnożą się, tymczasem Marcin otrzymuje kolejny cios od losu… Czy uda mu się podźwignąć?
Wydawnictwo: Lira
Data wydania: 2019-06-26
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 336
Uwielbiam książki, w których odkrywane są tajemnice rodzinne oraz takie, w których autor akcję powieści umieszcza w czasach teraźniejszych, ale również cofa się o kilkanaście lat wstecz, pomagając zrozumieć całą historię. Powieść Alicji Masłowskiej-Burnos zawiera te cechy, zatem jak dla mnie zapowiadała się rewelacyjnie i powinna mnie porwać swą fabułą. Jednak czy tak właśnie się stało? Niestety nie, lecz nie oceniam jej jako słabej. Jest dobra, czyta się ją szybko i z pewnością wielu czytelnikom się spodoba. Mnie jednak niektóre jej elementy nie odpowiadały. Wydaje mi się, że niektóre wątki, które zawarte są w tej powieści, najzwyczajniej nie są czymś co mnie do końca interesuje i co do mnie przemawia. Nie mogę jednak ukryć faktu, że wiele się w niej dzieje różnych, przeróżnych zjawisk. Muszę dodać również, że pomimo tego, że jak już wcześnie wspomniałam, nie wszystko mi się podobało w lekturze, to jednak zostałam wciągnięta w tę zawiłą zagadkę i byłam ciekawa jej zakończenia. Bohaterowie są różni, pochodzący z różnych rodzin, z różnych części Polski, a także ich historie życiowe się różnią, a jednak wielu z nich coś łączy. Bywały momenty, że wypowiedzi głównego bohatera trochę mi przeszkadzały. Według mnie były sztuczne i wyuczone, ale usprawiedliwiam to, że jest nim młody psycholog, który tą psychologią żyje i stara się do wszystkiego według tej nauki podchodzić. Marcin, to mężczyzna doświadczony przez los, zwłaszcza w ciągu czasu, w którym rozgrywa się akcja powieści. Współczułam mu bardzo i liczyłam na szczęśliwe zakończenie. A jakie otrzymałam? Tego nie zdradzę, bo cóż to byłaby za niespodzianka (miła czy też niemiła) dla tych, którzy zamierzają dopiero sięgnąć po "Dojrzałość wzruszeń". Podsumowując swą opinię, stwierdzam że powieść ta ma swoje uroki i wady (ale te wady tylko dla niektórych, mam na myśli osoby takie jak ja, które nie lubią pewnych motywów w książkach).
biblioteczkamoni.blogspot.com
Marcin po śmierci babci, która go wychowywała, zaczyna odkrywać tajemnice rodzinne. Zagubionego chłopaka spotyka kolejna tragedia. W powieści znajdziemy wątki o opętaniu, rzuconych urokach, egzorcyzmach, duchach i aniołach. Czy bohater zazna jeszcze spokoju i szczęścia? Historia na chłodne popołudnie.
Thriller psychologiczno-erotyczny, będący kontynuacją głośnego debiutu literackiego „Nie wchodź w moją ciszę”, uznanego za jedną z najlepszych...
„Osobliwość ciszy” jest ostatnią częścią z entuzjazmem przyjętej przez czytelników „Trylogii ciszy”. Autorce po raz kolejny udało...
Przeczytane:2020-10-04,
Marcin, młody psycholog, mieszka w Słupii. Jest stażystą w domu dziecka. Pewnego dnia dostaje zlecenie przewiezienia jednego z wychowanków na drugi koniec Polski, do miejscowości o oryginalnej nazwie Złewidoki. Tam przypadkowo poznaje równie oryginalną dziewczynę, Mirandę, i zakochuje się po uszy. Dla ukochanej rzuca wszystko i przeprowadza się. Razem z Mirandą wynajmują restaurację. Wydawać by się mogło, że mimo nazwy miejscowości przed młodymi same dobre widoki. Jednak nad Marcinem zaczynają się zbierać czarne chmury. Umiera jego babcia. Odkrywa bolesną tajemnicę rodzinną. A to jeszcze nie koniec złej serii. Czy mimo wszystko stanie na nogi i odnajdzie szczęście?
Lektura słodko- gorzka. Przyprawiona też pikanterią chili - bohaterowie nie są wulgarni, ale zdecydowanie nie przebierają w słowach. Zapraszam na ucztę.
dr Kalina Beluch