W mroźny, grudniowy wieczór ulice Warszawy wypełnia gwar świątecznych przygotowań, a gwiazdkowy nastrój rozgrzewa wszystkie serca. Wśród zabieganych mieszkańców stolicy jest też ona – dziewczyna, która tęskni.
Borys nie wierzy w magię świąt i zdecydowanie odrzuca wszystko, co związane z Bożym Narodzeniem. Praca jest dla niego najważniejsza nawet wtedy, gdy inni zajmują się przystrajaniem choinki i pakowaniem prezentów dla najbliższych. Wszystko zmienia się, kiedy los stawia na jego drodze Zoję. Rudowłosa, spontaniczna, roześmiana – jest jego ciepłym promieniem słońca w mroźny dzień. Zakochani szybko orientują się jednak, że spotkali się nie w tym miejscu i nie w tym czasie, a miłość nie jest w stanie przyćmić wszystkiego, co ich dzieli. W chwili rozstania obiecują sobie jedno – jeśli za dwa lata o tej porze wciąż będą za sobą tęsknić, dadzą sobie jeszcze jedną szansę.
Gdy Zoja z drżącym sercem i nadzieją w oczach dociera na miejsce spotkania, odkrywa, że Borysa tam nie ma. Może zapomniał o ich umowie? A może ułożył sobie życie bez niej? Czy to możliwe, że po prostu przestał ją kochać? Przecież ona tęskniła za nim każdego dnia…
Dobrze, że jesteś to zimowa, nostalgiczna opowieść, która otuli wasze serca. Gabriela Gargaś opowiada o odwadze do bycia sobą, blaskach i cieniach prawdziwej miłości i przyjaźni, która pomaga przetrwać najtrudniejszy czas. Bo niekiedy trzeba po prostu uwierzyć z całych sił, pomóc losowi i ruszyć dalej!
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2021-10-27
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 326
Język oryginału: polski
Gabriela Gargaś potrafi swoimi książkami zaskoczyć. Nie inaczej było w przypadku "Dobrze, że jesteś", ponieważ myślałam, że to powieść o czymś zupełnie innym... Nie przypuszczałam, że pójdzie w takim kierunku!
Zoja i Borys zakochali się w sobie zupełnie przypadkowo, wręcz całkiem niechcący gdy ona podjęła się świątecznej pracy u niego. Dwie osoby z różnych biegunów. On - twardo stąpający po ziemi i pracoholik, który nie znosi klimatu Bożego Narodzenia. Ona to spontaniczna i unosząca się w obłokach wielbicielka świąt i zimy. Łączy ich to, że wychowywali się bez rodziców a teraz próbują się dotrzeć. Kochali się, ale jednocześnie kłócili, dlatego podjęli decyzję o rozstaniu. Miłość w ich przypadku nie wystarczyła...
Mają się spotkać dwa lata po rozstaniu, na Moście Świętokrzyskim. Co im wtedy w duszy zagra?
Historię znajomości bohaterów poznajemy dzięki retrospekcji wydarzeń sprzed lat siedmiu, trzech, dwóch, roku... Dopiero z czasem dowiadujemy się o rozstaniach i powrotach; o alkoholizmie, domu dziecka, śmierci rodziców i uzależnieniu brata; rozumiemy kiedy które z nich czekało w umówionym miejscu i dlaczego się rozminęli... Kogo poznali na moście? I jak dzięki temu potoczyło się ich życie?
W połowie książki miałam na pewno dziwną minę - autorka mocno mnie zaskoczyła wydarzeniami, nie tak miał potoczyć się wątek Borysa i Zojki! Nie tak... Ale z drugiej strony byłoby przecież zbyt zwyczajnie...
Dzięki temu Gargaś mogła wprowadzić do fabuły dobrego ducha - Benedykta, bezdomnego, którego historia zaskakuje. Podobnie zresztą jak i innych ludzi ulicy. A mimo to, wciąż komuś pomagał...
Autorka napisała książkę o bezdomnych, choć zaczynała się zupełnie inaczej... O ludziach, którzy stracili domy i rodziny czasami przez przypadek, wypadek, w ułamku sekundy... Często jednak nie mają siły, by zawalczyć o siebie.
Mimo ciosów, przeszkód i biedy z "menelskiego kręgu" wielokrotnie wypływają dobre rady. Nie ma przecież na świecie człowieka, który by nie cierpiał, nie miał złamanego serca czy nie został odrzucony.
Podsumowując - "Dobrze, że jesteś" to przejmująca opowieść o potrzebach człowieka, które zmieniają się z wiekiem; o miłości, która czasem przytłacza, trudnych wyborach, prozie życia, wyrzutach sumienia, pojednaniu i walce o wyjście z nałogu.
O przyjaźni, miłości, świadomości że się umiera, smutku, żalu, samotności i tęsknocie. Poruszyła mnie ta powieść, pokazując nie tylko przemijanie życia, ale też dając nadzieję, że zawsze można odnaleźć szczęście i odkupienie. Polecam!
Q: Lubicie książki świąteczne? A może uwielbiacie twórczość Gabrieli Gargaś? Koniecznie podzielcie się w komentarzu!
Początek książki zapowiadał się naprawdę dobrze. Zoja jest młodą kobietą, która uwielbia święta. Borys jest jej zupełnym przeciwieństwem, jest na wskroś pedantyczny, a święta przestały go cieszyć już wiele lat temu. Zapowiadała się urocza historia, z elementami nostalgii…
Miało tak wyjść, ale chyba coś nie zagrało
Momentami czytając „Dobrze, że jesteś” czułam się jakbym grała w jakim strasznie zagmatwanym paradokumencie, miała być urocza zimowa historia, a wyszła tandetna powieść, która poza przepiękną okładką nic sobą nie reprezentuje.
Im dalej brnęłam w książkę, tym napotykałam na więcej absurdów. W pewnym momencie nie mogłam tego czytać, to było tak bardzo płytkie, bezpomysłowe, prostoliniowe i do bólu przewidywalne. Czytałam to i czułam zażenowanie. Już nawet nie wspomnę ile razy miałam ochotę rzucić tę książkę. Tak bardzo działa mi na nerwy.
Coś tutaj ewidentnie nie zagrało. Sam styl autorki mi się podobał, czytało się bardzo szybko, ale historia to już coś zupełnie innego…
Naprawdę dawno nie czytałam takiego szamba. Może najzwyczajniej „Dobrze, że jesteś” nie jest powieścią dla mnie, może twórczość Gargaś nie trafia do mnie tak jak powinna? Ciężko powiedzieć. Książka sprawiła mi naprawdę ogromne rozczarowanie. Czytałam ją jako trzecią z książek świątecznych od czwartej strony i dwie poprzednie mnie zachwyciły…
Końcówka trochę uratowała całą powieść, ale nadal była denna. Jak dla mnie najgorsza książka jaką czytałam w 2021.
Ja już raczej nie sięgnę po twórczość Gargaś…
3⭐
"Nikt nie jest w stanie nas uratować, dopóki sami nie będziemy chcieli wyjść z naszej ciemnej doliny."
Są tacy ludzie na świecie, dla których święta nie istnieją. Jedna z takich osób jest Borys. Dla niego najważniejsza jest praca, nie zawraca sobie głowy strojeniem choinki czy pakowaniem prezentów. Pewnego dnia los stawia na jego drodze Zoję, zawsze uśmiechniętą i pełną optymizmu dziewczynę, która wprowadza w życie Borysa całą paletę barw i diametralnie je odmienia. Mimo wielu różnic zaczynają się spotykać. Jednak ich związek nie trwa długo. Dla wspólnego dobra postanawiają się rozstać. Stawiają sobie jednak warunek, po dwóch latach gdy nadal będą za sobą tęsknić, spotkają się ponownie.
Z reguły powieści świąteczne kojarzą nam się z cudownymi historiami zakończonymi happy endem. Niestety nie tym razem. W swojej powieści autorka ukazuje nam tę drugą stronę, pełną bólu, cierpienia, samotności i niekiedy źle podjętych życiowych decyzji.
Ostatnio coraz częściej zdarza mi się wyruszyć podczas lektury. Tak było i tym razem. Powieść Gabrieli Gargaś wycisnęła ze mnie morze łez, szczególnie na samym końcu. Czytałam, litery rozmazywały mi się przed oczami, wycierałam je i wracałam by przeczytać jeszcze raz, a wtedy płakałam jeszcze bardziej. "Dobrze, że jesteś, to piękna historia dwojga ludzi, których los nie oszczędzał, tak niezwykle prawdziwa i życiowa. Historia ta wzruszy Was do łez, wywoła wiele emocji i z pewnością skłoni do refleksji. Gabriela Gargaś stworzyła powieść obok, której nie możecie przejść obojętnie. To zdecydowanie najpiękniejsza powieść świąteczna jaką kiedykolwiek czytałam. I Wam również polecam. Czytajcie, nawet i po świętach.
"Dobrze, że jesteś" to ostatnia obyczajowa powieść świąteczna.
Celowo zostawiłam ją na sam koniec. Wiedząc jak pisze autorka wiedziałam, że będzie to coś niesamowitego i bardzo emocjonującego.
Nie dla wszystkich końcówka roku to magiczny, świąteczny czas.
Dla Borysa mogą nie istnieć, nie wierzy w ich magię, cud, choinkę i wszystko co z tym związane. Najważniejsza dla niego jest praca.
Na jego drodze staje Zoja, barwny ptak z ferią entuzjazmu.
Niestety jak szybko się zakochują w sobie, tak szybko dochodzą do wniosku, że więcej ich dzieli niż łączy.
Obiecują sobie, że jeśli za dwa lata będą za sobą tęsknić przyjdą w umówione miejsce.
Ona odliczała dni do tej daty, a on?
Czy spotkają się ponownie? Czy jednak tylko jednemu z nich zależy na tym związku?
Książki świąteczne kojarzą nam się z pozytywnie otulajacą atmosferą i szczęśliwym zakończeniem.
Co jeśli książka nie kończy się happy endem, a ukazuje prawdziwe życie?
Dwoje ludzi, których los nie oszczędza, rozdziela. Nie wiedzą co się stało, jedno o życiu drugiego snuje domysły...
To slodko- gorzka powieść, pełna nostalgii, która da nam do myślenia.
Przypadkowo poznani ludzie mogą wnieść w nasze życie więcej niż niekiedy ktoś bliski.
Książka skłania nas do przewartościowania swojego życia. Do zastanowienia się co jest tak naprawdę ważne. Dzień za dniem ucieka bardzo szybko czy warto żywić urazę, milczeć?
To piękna powieść obyczajowa po lekturze, której coś się w Was zmieni.
Nie musicie wierzyć mi na słowo.
Przeczytajcie sami , a później dajcie znać czy miałam rację
"Jest taki dzień, tylko jeden raz do roku" – słowa Seweryna Krajewskiego odwołują się do dnia ważnego dla wielu osób, które obchodzą święta Bożego Narodzenia, do Wigilii. Wigilia Bożego Narodzenia jest dniem wyjątkowym, podczas którego może dojść do wielu magicznych wydarzeń. Nas do tego dnia już nie wiele dzieli. Lecz czy tak naprawdę nie możemy sprawić, żeby każdy dzień był tak samo wyjątkowy jak właśnie Wigilia? Oczywiście, że 24 grudnia niesie ze sobą niepowtarzalną atmosferę związaną z towarzystwem bliskich osób, religijnych uniesień i pięknych ozdób świątecznych. A jeśli by odrzucić kolędy, zimę, prezenty i ozdoby, a pozostawić miłość do bliskich, to czy nie mogłoby być tak codziennie?
Zoja bardzo potrzebuje pieniędzy, by wspomóc swojego brata. Z tego powodu jest zdecydowana przyjąć pracę, gdzie będzie musiała pracować nawet w święta Bożego Narodzenia. Lecz jest zdeterminowana, pełna energii i gotowa nawet wśród tabelek Excela nieść świąteczną radość. Natomiast Borys ma tylko jeden cel do realizacji – oddać perfekcyjny projekt do pracy. Jego pracoholizm oraz perfekcjonizm sprawiają, że nie dostrzega tego co wokół. Dlatego jest gotowy zatrudnić kogoś do pomocy w pracy, kto będzie gotowy wspierać go w tym projekcie nawet w święta. Więc oto oni: ona pełna energii, kolorów i miłości, on skupiony na pracy i nadmiernie profesjonalny. Co z tego wyniknie?
Grudzień jest stanowczo miesiącem, gdzie mam ochotę sięgnąć po gatunek literacki, który zazwyczaj omijam szerokim łukiem – literaturę obyczajową, oczywiście z elementami romansu. I również oczywiście z motywem świątecznym. W tym roku zdecydowałam się zapoznać z twórczością Gabrieli Gargaś. Dużo dobrego słyszałam o powieściach pisarki, więc postanowiłam sprawdzić, jak mają się one do mojego gustu czytelniczego. Jak wrażenia? Rollercoaster emocjonalny – tylko tak da się to określić. Mam Wam bardzo dużo do przekazania.
Pod względem stylu pisarskiego jestem całkowicie usatysfakcjonowana. Był dokładnie taki, jakiego oczekiwałam, czyli prosty i przyjemny w odbiorze. Nie był przesadnie kunsztowny lub na siłę poetycki, nie był też infantylny. Po prostu był swojski, co pozwoliło mi odnaleźć się w powieści. Wielokrotnie zostałam rozśmieszona, co było kolejną, wielką zaletą książki. To naprawdę rzadko w moim przypadku się zdarza. Mimo że jestem pozytywną osobą, to ciężko mnie szczerze rozśmieszyć, a tutaj autorce się udało. Dzięki tej naturalnej prostocie i zabawnym fragmentom powieść czytało się w zastraszająco szybkim tempie.
Natomiast odnosząc się do fabuły, to była ona bardzo nierównomierna. Początkowe wydarzenia niosły ze sobą naturalność oraz pozwalały poznać bohaterów i cały kontekst opowieści. Jednak czym dalej, tym byłam coraz bardziej rozczarowana i miałam coraz więcej zastrzeżeń. Pojawiają się przeskoki czasowe, które utrudniały mi odnalezienie się w chronologii. Wydaje mi się, że wiem, jaki był zamiar pisarki, jednakże pozostanę przy opinii, że tutaj nie było potrzeby wprowadzać innej kolejności wydarzeń. Utrzymanie linii chronologicznej przyniosłoby takie same efekty i uchroniło przed niepotrzebnym zamętem w historii. Ogólnie "Dobrze, że jesteś" jest powieścią bardzo przesłodzoną i przedramatyzowaną. Tego się spodziewałam po świątecznej książce, lecz tutaj miałam wrażenie, że zostały przekroczone pewne granice. Te urocze i ckliwe sceny jak najbardziej są potrzebne i ich w żaden sposób nie neguję. Często takie opowieści pozwalają nam poczuć ciepło na sercu. Niemniej mam wątpliwości, co do realności tego wszystkiego. Być może mogłoby zdarzyć się w prawdziwym życiu w odniesieniu jeden do jednego, ale by to opisać trzeba o wiele więcej słów – słów stwierdzających fakty i słów opisujących rzetelniej przeżycia wewnętrzne bohaterów. Podsumowując ten wątek – książka powinna być o wiele dłuższa!
Niestety i do bohaterów mam wiele zastrzeżeń. Założyłam, że Gabriela Gargaś w tej powieści zdecydowała się przedstawić proces zmiany postrzegania życia. Motyw przeze mnie uwielbiany i bardzo ceniony. Tylko niestety tutaj ponownie wszystko działo się za szybko i w sposób nie do końca spójny! Borysa bardzo polubiłam i mimo jego zdystansowanego zachowania darzyłam niezwykłą sympatią. Rozumiałam tego mężczyznę i początkowo jedno zachowanie wynikała z drugiego. Z czasem nadeszła wspomniana zmiana i tutaj zabrakło mi poczucia, że to się dzieje. Natomiast Zoi nie umiałam zaakceptować. Uwielbiam ekscentryków i ludzi, którzy łamią normy społeczne, nie krzywdząc przy tym nikogo. Ale u Zoi nie czułam tej kreatywności, tego powiewu radości. Wszystko, co robiła, wydawało mi się wymuszone i na pokaz.
Same treści przedstawione w "Dobrze, że jesteś" – swoją drogą bardzo podoba mi się tytuł – przemawiają do mnie i pokrywają się z poglądami, które ja sama wyznaję. Więc dlaczego tutaj nasuwa się "ale"? Ponieważ były one przekazana w sposób zbyt nachalny i moralizujący. Wybrzmiewały w pięknych cytatach, które znajdowały się prawie na każdej stronie. Mówi się, że od przybytku głowa nie boli, ale nie byłabym taka pewna tego stwierdzenia. Pragnęłabym ujrzeć te treści w samej historii. Ujrzeć, a nie usłyszeć. To duża różnica.
Lecz żeby nie popaść w ton zbyt krytykujący, bo ta książka ma zbyt dużo zalet, by przesadzić z wymienianej wad, to chciałabym się jeszcze odnieść do tematyki. Pojawia się motyw ukazujący, że czasami zamiast gnać do przodu na siłę, warto się zatrzymać, rozejrzeć wokół siebie i docenić to, co się już ma, ponieważ w wyścigu o więcej można stracić dobrych ludzi, których ma się wokół. Jednak jak zapewne wszyscy wiemy, życie nie jest idealne i jakkolwiek byśmy pragnęli, nie układa się dokładnie według naszych marzeń. Dlatego po prostu trzeba się zmierzyć z tym, co właśnie życie przyniesie. Może być to niezwykle trudne, wydające się nie do pokonania, ale trzeba próbować. A czasami taką próbą jest walka, a innym razem danie sobie przyzwolenie na odpoczynek i pobycie z własnymi emocjami. Każdy z nas popełnia błędy i każdy z nas powinien dostać szansę, by przeżyć ich konsekwencje, a następnie wyciągną coś z nich dla siebie.
W każdym roku wygląda to tak samo – koniecznie pragnę przeczytać świąteczną książkę, by później narzekać na jej ckliwy i moralizujący wydźwięk. Jak widzicie, "Dobrze, że jesteś" właśnie jako pierwsze w tym roku dołączyło do tej tradycji. Dlatego z czystym sumieniem powiem Wam, że jeśli lubicie świąteczne powieści, to zakochacie się w niej. Natomiast jeśli nie, to może przemyślcie jej lekturę!
Kiedy Zoja i Borys spotykają się po raz pierwszy, nie wiedzą, że ich relacje wkrótce się zacieśnią. W końcu nie będą mogli bez siebie żyć. Z sobą także nie będzie to łatwe. W końcu postanowią dać sobie czas by dojrzeć do związku... Czy Borys i Zoja jeszcze się spotkają ? Czy będą razem? Jak odmieni się ich życie w ciągu następnych kilku lat?
Są takie książki, które przyciągają czytelnika śliczną okładką. Ta zdecydowanie należy do tej kategorii. Niestety środek przedstawia się już nieco gorzej. Początek, owszem czytało się naprawdę przyjemnie i szybko. Potem... Nie wiem co się stało, ale autorka niczym asy z rękawa zaczęła sypać kolejnymi tragediami. W pewnym momencie zaczęło mnie to przerastać. Ilość tragedii na metr sześcienny była za duża. Miałam się przy tej książce zrelaksować, wyciszyć, poczuć magię świąt... Nic z tego nie wyszło. Nie poczułam szumnie zapowiadanej magii świat, którą miała książka czarować. To nic, że działa się w okolicach Bożego Narodzenia. To nic, że jedna z bohaterek była kompletnie sfiksowana na punkcie Świąt.
Zresztą tak naprawdę, oprócz Borysa nie polubiłam żadnego z bohaterów. On, moim zdaniem był najnormalniejszym z bohaterów i bardzo żałuję, że został przez autorkę uśmiercony. Pozostali denerwowali mnie swoim zachowaniem a ich rozmowy wydawały się sztuczne i nadęte. Te filozoficzne ,,teksty'' może by nie były tak denerwujące gdyby nie pojawiały się przy każdej nadarzającej się sposobności.
Chociaż Dobrze, że jesteś miała być otulającą i ciepłą świąteczną historią, zdecydowanie taka nie była. Z każdej strony tej książki wyzierał smutek a nawet rozpacz. W dobrym odbiorze książki nie pomógł nawet czas w jakim się działa akcja, sytuacja metrologiczna, dekorowanie domów ani inne akcenty Bożonarodzeniowe jakie znalazły się w książce. Zdecydowanie to najgorsza książka świąteczna jaką udało mi się przeczytać w tym roku.
Świąteczne książki raczej są radosne, otulające i przyjemne. Taki ich urok. Najnowsza, grudniowa propozycja od Gabrieli Gargaś wyłamuje się z tego trendu. Przed Wami życiowa, ale smutna historia o utraconych szansach, poszukiwaniu siebie i zmianach, które pokażą prawdziwe wartości.
Przygotujcie chusteczki i wolny wieczór, bo ciężko będzie się oderwać od tej historii. Nostalgiczna, emocjonalna i chwytająca za serce. Bohaterowie mierzą się z różnymi problemami, dojrzewają, zmieniają swoje życie. Jest tutaj magia i atmosfera świąt, jednak wszystko to w cieniu tragedii. Choroba, śmierć i żałoba. Wszystko po "coś". Jest też romans i uczucie, które nie powinno się pojawić.
Jest to powieść z przesłaniem, z drugim dnem. Taka, którą powinna zmusić nas do refleksji, zastanowienia się i zadania sobie pytań, co jest ważne. Jednak przy tym cięższym emocjonalnym ładunku jest lekko i wciagająco. Powieść warta przeczytania.
"Dobrze, że jesteś" Gabrieli Gargaś jest powieścią wyjątkową. Jest to jedna z takich książek, która ma w sobie tak wiele życiowych mądrości, że czytelnik podczas jej pochłaniania wiele razy zostaje pobudzony do przeróżnych rozmyślań. Historia Borysa i Zoji, to nie jedyna historia w tej powieści, gdyż jej bohaterów jest wielu i każdego przeszłość jest bardzo wzruszająca, bogata w doświadczenia. W teraźniejszości, gdy już wszystko mają w głowie poukładane, o wydarzeniach, które się im przydarzyły, mogą opowiadać, niosąc dla innych jakieś przesłanie, naukę i życiową mądrość. Każdy z nich jest dla kogoś wsparciem i opoką, przy której czuje się bezpiecznie.
W tej powieści najważniejsi są ludzie, na których patrzy się przez pryzmat ich człowieczeństwa. Tu nie ważne jest to co posiadają, bo często nie mają prawie niczego, lecz to jakimi są ludźmi.
Czytałam tę powieść i wyjątkowo nie czułam się tym razem jako zwykły czytelnik. Poczułam się, że jestem osobą, która siedzi obok bohaterów powieści i ich słucha, jakby ich opowieści były kierowane do mnie i tak jakby te wszystkie mądrości życiowe miały trafić prosto w moje serce.
Miłość, przyjaźń i umiejętność wybaczenia - te trzy wartości będą kojarzyć mi się z tą lekturą. Ale także będę pamiętać, że w życiu nie ma co czekać na niektóre chwile, bo mogą one nigdy nie nastąpić i pozostanie smutek i pustka. Lecz podsumowując należy zapamiętać, że zawsze możemy zacząć od nowa.
Cała powieść wzruszyła mnie maksymalnie, jej bohaterowie to tacy prawdziwi ludzie, których chciałoby się mieć obok siebie. Na koniec jednak Gabriela Gargaś przeszła samą siebie dodając rozdział zatytułowany "Do Ciebie". I chociażbym bardzo mocno chciała napisać w tym momencie choć jeden cytat, który mnie urzekł, zrobić tego nie mogę, ponieważ musiałabym przepisać tu cały rozdział. I gdy będzie mi naprawdę źle, gdy będę miała gorszy dzień, to otworzę sobie wtedy tę książkę, ten rozdział i będę czytać...
biblioteczkamoni.blogspot.com
Drogi, które rozdzielił los, tak trudno połączyć na nowo. Choć Teresa i Kateryna mają wspólną siostrę, to koleje ich losów...
Historia jak sos vinaigrette, czyli wykwintna mieszanka szaleństwa, emocji, humoru, niezwykłych zwrotów akcji i francuskiego temperamentu. ,,Wychowywałem...
Przeczytane:2022-01-16,
"Ważne, by nie oceniać pochopnie ludzi. Ważne, by pochylić się nad drugim człowiekiem i wyciągnąć w jego stronę pomocną dłoń..."
"Dobrze, że jesteś" Gabrieli Gargaś to kolejna książka autorki, którą mogłam przeczytać...
Nie wiem co się ze mną stało podczas jej czytania, a było to w noc przed wigilią... wiedziałam, że historia będzie wzruszająca, ale nie miałam pojęcia, że ona aż tak mnie wzruszy... to pewnie też wina hormonów, które we mnie teraz buzują, ale mimo wszystko... skończyłam czytać "do Ciebie" na końcu książki i łzy mi leciały jedna za drugą... mąż obok śpi, a ja płacze...A najgorsze, że nie mogłam przestać...🙈
Nie wiem co ta powieść ze mną zrobiła, ale rozkleiłam się tamtej nocy na dobre...😥
Czy to była świąteczna historia?
Hmm.. Trochę była. Początkowo. Mamy tutaj szefa, który nie lubił Bożego Narodzenia. Wolał siedzieć w pracy niż obchodzić święta...I jeszcze jego wnerwiająca asystentka, która kocha święta, światełka, choinki itp...
I jak myślicie co się stało?
Taaaak zakochali się w sobie... lecz po pewnym czasie nie potrafili się dotrzeć. Postanawiają, że spotkają się za dwa lata w tym samym miejscu, w którym widzieli się po raz ostatni... i wtedy postanowią co dalej...
Słuchajcie...
To były dwa lata..przez ten okres w życiu człowieka może wydarzyć się tak wiele! Czy Zoja i Borys dalej darzyli siebie tak ogromną miłością?
Nie mogę Wam zdradzić i nie chce napisać co wydarzyło się z bohaterami.
Jednak uważam, że historia ukazana w książce jest życiowa... wzruszająca i na pewno na długo zagości w waszych serduszkach...