Witajcie na farmie Clarksona, w idyllicznym miejscu pełnym malowniczych widoków, tętniących życiem lasów i wartkich strumieni!
Jeremy'ego od zawsze korcił pomysł zostania farmerem, ale gdy jeździł po świecie, dostarczając sobie i nam ekstremalnych motoryzacyjnych wrażeń, wydawało się oczywiste, że pracę na roli lepiej zostawić komuś innemu.W końcu jednak nadszedł dzień, kiedy Jeremy postanowił, że weźmie rolnicze sprawy w swoje ręce. No bo co w tym trudnego?Hmm...
Zmagając się z duszną biurokracją, biblijną pogodą, lokalnymi sprzeciwami, globalną pandemią i - powiedzmy to wprost - własną porażającą ignorancją, Jeremy szybko zdał sobie sprawę, że prowadzenie gospodarstwa wymaga czegoś więcej niż tylko wydania pieniędzy na monstrualny traktor.Na szczęście nie jest sam! Ma do pomocy duży i (w większości) chętny do pracy zespół, w skład którego wchodzą między innymi jego dziewczyna Lisa i traktorzysta Kaleb. Wspólnie uprawiają rośliny, hodują zwierzęta, zajmują się pszczelarstwem, butelkują wodę źródlaną i prowadzą sklep.Szkoda tylko, że farma nie przynosi zysków. Nie bez powodu nosi nazwę Diddly Squat (Dosłownie Nic). Mimo to dla Jeremy'ego jest warta o wiele więcej niż wszystkie pieniądze tego świata - przeczytajcie dlaczego!Poznajcie Clarksona, jakiego jeszcze nie znacie! Zupełnie nowa rola, zupełnie nowe wyzwania, a przy tym mnóstwo śmiechu (choć czasem przez łzy).
Szalona rozrywka gwarantowana!
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 2022-05-26
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 252
Tytuł oryginału: Diddly Squat. A Year on the Farm
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Michał Jóźwiak
Jeremy Clarkson to człowiek, którego znają fani motoryzacji. Brytyjczyk z własnym programem na BBC o samochodach. Pisze też felietony dla gazet (oczywiście o samochodach). Ma na swoim koncie też kilka książek, które są zbiorem felietonów.
Tym razem Jeremy zaprasza nas na swoją farmę (tak, tak, Clarkson kupił farmę). Z znanym poczuciem humoru opisuje swoje perypetie o życiu i pracy na wsi. Pisze o tych udanych i nieco mniej udanych pracach na roli. O zwierzętach, które hoduje, roślinach, które zasiał i sprzętach rolniczych, które zakupił.
Lektura podzielona jest na pory roku i miesiące (tutaj ciekawostka - każdy miesiąc, każda pora roku ma ładną ilustrację). Te pory roku i miesiące określają prace, które Clarkson wykonywał na farmie. Dzięki temu w książce jest pewna chronologia. A jej początek i koniec to idealny rok.
Lubię książki Clarksona, ponieważ odpowiada mi jego humor. O ile program telewizyjny, który prowadzi nie jest dla mnie (jestem za małą fanką samochodów), o tyle jego książki, nawet jeśli też są o samochodach, sprawiają mi przyjemność podczas czytania.
Podczas lektury "Diddly Squat..." uśmiechałam się od ucha do ucha czytając perypetie Clarksona na farmie. O jego przygodach owcami, świniami czy pstrągami mogłabym czytać godzinami - tak bardzo mi odpowiada jego styl.
Polecam każdemu. Rolnikom, mieszczuchom. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
Ktoś musi to robić. Wydeptywać ścieżkę zdrowego rozsądku w zaroślach absurdów i idiotyzmów. Przedzierać się przez gąszcz bezsensownych regulacji w poszukiwaniu...
W drugiej części bestsellerowego "Świata według Clarksona" ten przewrotny brytyjski dziennikarz i wnikliwy obserwator rzeczywistości po raz kolejny...
Przeczytane:2023-03-21, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2023,
Jeremy Clarkson praktycznie od zawsze fascynował się farmą. Jednak zdecydował się na zupełnie inne życie i był z niego dość zadowolony, a uprawy pozostawił innym. Do czasu. Nadszedł moment, kiedy jednak postanowił zostać farmerem. Czy to była dobra decyzja? Jakie okazało się dla niego życie na farmie.
W książce znajdziemy rok z życia Clarksona na farmie i uwierzcie, będzie się działo. Zobaczymy (a raczej poczytamy), jak to wszystko wygląda z perspektywy 60-letniego mężczyzny z zerowym doświadczeniem. Momentami będzie naprawdę mocno zabawnie. Będą też momenty pokazujące, jak bywa ciężko, jak wielkie trzeba mieć samozaparcie, kiedy coś nie idzie po naszej myśli, jak biurokracja potrafi dać popalić.
Ilustracje, jakie w niej znajdziemy, są czarnobiałe, dość ciekawe.
Dla mnie książka pt.: „Diddly Squat. Rok na farmie” to taka lekka lektura na jeden wieczór. Osobiście dobrze się z nią bawiłam, pośmiałam, a także zobaczyłam, jak to wszystko wygląda. Ze swojej strony polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA