Wyrusz z nami do krainy snów nie zawsze spokojnych, gdzie deszcz spada niekoniecznie z nieba. Jeśli masz wystarczająco wiele odwagi, przekonaj się, o czym może śnić czarownica, dlaczego demony nie miewają snów i jak czasem romans ze słodkiego, sennego marzenia staje się koszmarnym dramatem.
"Deszczowe sny" to zbiór opowiadań różnych gatunkowo. Mrożące krew w żyłach opowieści na pograniczu jawy i snu, namiętne pocałunki przy akompaniamencie szumu lejącej się z nieba wody, obezwładniający strach, szybsze bicie serca i sny, które w deszczową noc nie są tylko fantazją umysłu, lecz... rzeczywistością.
Daj się porwać zapierającej dech w piersiach przygodzie, gdzieś na granicy realizmu i iluzji. Gwarantujemy, że będzie deszczowo i tajemniczo, odrobinę fantastycznie, romantycznie, wesoło, a miejscami przerażająco. Ale nie bój się. To tylko sen...
Wydawnictwo: WasPos
Data wydania: 2019-09-26
Kategoria: Opowiadania
ISBN:
Liczba stron: 548
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
"Lektura tej książki sprawiła mi niemało satysfakcji. [...] Prawie każdy z esejów plastycznie przybliża opisywany serial, a dodatkowo wszystkie razem pokazują...
Powrót w rodzinne strony zsyła sny, w których kłębi się mrok. Makabryczny dowcip daje początek krwawej serii. W pewnej wsi ktoś przed laty zatarł ślady...
Przeczytane:2020-02-20, Ocena: 5, Przeczytałam, Książki XXI wieku,
CZAS SKRYWANYCH PRAGNIEŃ
( PATRONAT MEDIALNY)
Nakładem wydawnictwa WasPos ukazała się kolejna już antologia opowiadań Grupy Literackiej Ailes. „Deszczowe sny” to połączenie mrocznych opowieści o lęku i tajemnic miłości.
Nie każdy lubi zbiory opowiadań. A mało kto nie lubi ich podobnie jak ja. Unikam, wystrzegam się, omijam szwerokim łukiem. Uważam, że opowiadanie to jedna z najtrudniejszych form literackich. Nie jest łatwo w ograniczonej liczbie słów opowiedzieć historię, która porwie i oczaruje czytelnika. Nawet wielcy mają problem z pisaniem opowiadań. Najlepszym przykładem niech będzie Stephen King, który w opowiadaniach się lubuje, a najwyżej ze trzy w życiu mu się udały. Moim skromnym zdaniem, oczywiście. Jednak to, co wychodzi spod skrzydeł Ailes to zupełnie odmienna historia. „Deszczowe sny” to już trzecia antologia, którą czytam i druga, której mam zaszczyt patronować i bez wahania stwierdzam, że te zbiory są czymś , co opowiadanie wynosi ponad przeciętność. Niezwykle śmiały projekt. Grupa młodych, często nieznanych autorów wydaje zbiór , w którym prezentuje swoją twórczość. I tylko jeden temat przewodni. Wydawać się może, że taka zbieranina musi być czymś słabym i nierównym. Tak często bywa, ale antologie Ailes nauczyły mnie, że takie myślenie daleko ma się do prawdy. Fenomenalna „Godzina diabła”, bardzo udana „MDS. Miłosne rewolucje” i, niestety, mocno nierówna antologia „Deszczowe sny”, mogą uświadamiać nam, że z wyjątkami róznie bywa.
Autorki znane i te o których zapewne dopiero usłyszymy. Niesamowity, nieco baśniowy, mocno drapieżny zbiór. Otwierające całość opowiadanie „Huldra” Ludki Skrzydlewskiej to jeden z najmocniejszych akcentów tej antologii. Nie wiem czego się spodziewałam, ale na pewno nie tego, że tak dosadnie, wręcz drastycznie zostanę wciągnięta w tajemniczy świat norweskiego folkloru. Bardzo mocna pozycja. To opowiadanie to istna perła. Autorka kunsztownie wprowadza nas w mocno rozbudowany, irracjonalny, a jednocześnie przekonujący świat. Ja to kupuję. Uważam, że „Huldra” to rewelacyjy pomysł na powieść. Historia miłości, która pokonuje nawet śmierć zapada głeboko w pamięć, ale i pozostawia po sobie pewien niedosyt. Utonęłam w tym świecie. Pisarce udało się wykreować tak przekonującą i plastycznie opowiedzianą historię, że długo jeszcze po jej zakończeniu rozmyślałam nad tym, co poznałam. To także stanowi o uroku tych antologii. Czytając poprzednie opowiadania wydawane pod szyldem Ailes wynotowałam kilka autorek, które stanowią dla mnie fenomen na literackim rynku. Kibicuję im i wierzę, że ich talenty obronią się na tym krwawym rynku. Ludka Skrzydlewska to talent. Kobieta , która potrafi pisać bardzo emocjonalnie, każde zdanie nasycone jest wręcz paletą uczuć, a jednocześnie wzbudzać niepokój i umiejętnie budować atmosferę niedopowiedzenia. Jeśli, podobnie jak ja, jestecie fanami filmów włoskiego mistrza horroru Pupo Avantiego, zrozumiecie o czym mowa. Oto oznajmiam Wam, że narodził się talent literacki godzien obrazów Avantiego. Diabelskie ukłony. Ludka Skrzydlewska dokonała niemożliwego. Poruszyła mnie, starą wyjadaczkę, poruszyła krótkim tekstem. Sprawiła, że zapragnęłam więcej, a to, co narysowała swoją wyobraźnią na zawsze zawiśnie na scianie mojego umysłu. „Huldra” to majstersztyk. To tekst, który należy konsumować powoli, przegryzać, wspominać. To tekst, do którego będę powracać. Gdyby przyszło mi oceniać jedynie to opowiadanie to stwierdzam, że moja skala tego nie obejmuje.
Nie wiem kim jest Roland Hensoldt , ale opowiadanie „Córka Noego” to kolejna mocna pozycja „Deszczowych snów”. Postapokaliptyczny klimat, mistycyzm i zagrożeMia, które nie są już ponurą wizją przyszłości, a dzieją się teraz i tu. Czytałam ten tekst z ogromną uwagą. Nie wiem czy było to celem zamierzonym, ale w jednym tekście udało się zawrzeć tak wiele ważnych rzeczy i zrobić to w sposób tak piękny, że nie sposób nie napisać o tym kilku słów. Wizja świata, który może nadejść, a co gorsza chyba nadszedł już i opowieść o jednostce, która w swojej wyjątkowości musi narazić się na ostracyzm. Manewrowanie słowem, przekaz i niebywała narracja sprawiają, że wskazując ulubione opowiadania z tego zbioru „Córka Noego” musi mieć tu swoje miejsce. Staram się zaprezentować Wam te teksty, które ja uznałam za najlepsze. Dwa już wymienione, czyli „Huldra” i „Córka Noego” to geniusz. To jest to czego w literaturze szukam, to to, co mnie nakręca, to to o czym chciałabym mówić. Te dwa teksty wystarczą by zakupić „Deszczowe sny” i nie pożałować tego.
„Umarli nie miewają snów”, myślę , że D.B Foryś to pisarka, któej przedstawiać nie trzeba, ale jeśli ktoś nie miał jeszcze okazji zetknąć się z cyklem opowidającym o preypetiach łowczyni demonów Tessy Brown, to zaręczam, że opowiadania wydawane pod skrzydłai Ailes są ku temu dobrą okazją. Dorota to autorka, o której napisałam już wiele. Prawdziwy diament. I nie ma znaczenia, co czytacie na co dzień, gwarantuję , że ona porwie Was swoją opowieścią. Gładki, pełen klasy styl, wartka akcja i bohaterowie, którzy podobni do nas są jednocześnie zupełnie magiczni. Myślicie, że nie lubicie fantasy? Nie porywają Was takie teksty? Jasne, mnie też nie. Sięgnijcie po cokolwiek , co wyszło spod pióra Doroty i nawrócćie się. To, co potrafi wyczarować, nie mieści się w temacie magii. To, jak opowiada, nie mieści się w kontekście słow. To po prostu należy przeczytać. „Umarli nie miewają snów” to świetnie napisane, pełen wdzięku i swoistego humoru opowiadanie, które w niesamowitą podróż powinno zabrać zarówno miłośników miłosnych opowieści jak i fanów krwawej literatury.
Jest jeszcze jedno opowiadanie, na które, moim zdaniem należy zwrócić szczególną uwagę. „Dymisja anioła” Anny Tuziak to zaczątek czegoś dużego. Bardzo interesująca, nietypowa historia napisana w pełen humoru i poprawny sposób. Tylko poprawny. Uważam, że ta opowieść ma większy potencjał i zyskałaby dużo więcej gdyby została nieco stylistycznie dopracowana. Czytałam to opowiadanie całkowicie zauroczona. Autorka opowiada nam niezwykłą historię, nieco groteskową, ale posiadającą bardzo ważne przesłanie. Widzę tu ogromony potencjał i spory talent. Z uwagą będę obserwować dalsze poczynania pisarki. W tym jest diabelska moc.
Ponad 500 stron opowiadań małych i dużych zabierze Was w niezwykłą podróż. W tej podrózy zostaniecie zaskoczeni, przestraszeni, a nie raz i nie dwa Wasze szare komórki pobudzone będą do działania. Jest dla mnie zaszczytem, że mogę patroniować tak oryginalnej i pięknej antologii. Mam nadzieję, że zechcecie wyruszyć do krainy snów nie tylko w deszczowy dzień. Nie zawsze szumne nazwiska stanowią o jakości tekstu. Gwarantuję Wam nie tylko dobrą zabawę, ale i pełną czaru historię. Mam już taką tradycję, że recenzując opowiadania Ailes piszę jaki utwór towarzyszył mi w pisaniu. Tym razem był to Whitesnake „Fool For Your Loving”. Myślę, że trudno o bardziej adekwatny. Diabelska ocena to 5. Diabeł gorąco poleca.