Tysiące lat temu, Anioł Razjel zmieszał swoją krew z krwią mężczyzn i stworzył rasę Nephilim, pół ludzi, pół aniołów. Mieszańcy człowieka i anioła przebywają wśród nas, ukryci, ale wciąż obecni, są naszą niewidzialną ochroną. Nazywają ich Nocnymi Łowcami. Nocni Łowcy przestrzegają praw ustanowionych w Szarej Księdze, nadanych im przez Razjela.
Ich zadaniem jest chronić nasz świat przed pasożytami, zwanymi demonami, które podróżują między światami, niszcząc wszystko na swej drodze. Ich zadaniem jest również utrzymanie pokoju między walczącymi mieszkańcami podziemnego świata, krzyżówkami człowieka i demona, znanymi jako wilkołaki, wampiry, czarodzieje i wróżki. W swoich obowiązkach są wspomagani przez tajemniczych Cichych Braci. Cisi Bracia mają zaszyte oczy i usta i rządzą Miastem Kości, nekropolią znajdującą się pod ulicami Manhattanu, w której leżą zmarli Łowcy. Cisi Bracia prowadzą archiwa wszystkich Łowców Cieni, jacy kiedykolwiek żyli. Strzegą również trzech boskich przedmiotów, które anioł Razjel powierzył swoim dzieciom. Jednym z nich jest Miecz. Drugim Lustro. Trzecim Kielich.
Od tysięcy lat Cisi Bracia strzegli boskich przedmiotów. I było tak aż do Powstania, wojny domowej, pod przywództwem zbuntowanego Łowcy, Valentine`a, który niemal na zawsze zniszczył tajemny świat Łowców. I mimo że od śmierci Valentine`a minęło wiele lat, rany, jakie zostawił, nigdy się nie zabliźniły. Od Powstania minęło piętnaście lat. Jest upalny sierpień w tętniącym życiem Nowym Jorku. W podziemnym świecie szerzy się wieść, że Valentine powrócił na czele armii wyklętych. A Kielich zaginął...
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2009-06-17
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 512
Tytuł oryginału: City of bones
Tłumaczenie: Anna Reszka
,,-Nie zakochałeś się jeszcze we właściwiej osobie?
-Niestety, moją jedyną miłością pozostaję ja sam.
-Przynajmniej nie martwisz się odrzuceniem, chłopcze.
-Niekoniecznie. Od czasu do czasu się odtrącam, żeby było ciekawiej''
Chciałbym cię nienawidzić. Chcę cię nienwidzić. Próbuję cie nienawidzić. Byłoby o wiele łatwiej, gdybym cię nienawidził. Czasami myślę, że cię nie nawidzę, a potem cie spotykam i..
Cassandra Clare od jakiegoś czasu jest jedną z najpopularniejszych autorek fantasy wśród młodzieży. Tak duże grono czytelników zebrała bestsellerowa seria "Dary Anioła", po którą nie miałam zamiaru sięgać. Jednak doszło do tego, że przekonałam się, kupiłam, przeczytałam, straciłam głowę.
"Może Bóg istnieje, a może nie. Tak czy inaczej, jesteśmy zdani na siebie"
Clary Fray jest nastolatką mieszkającą razem z matką w Nowym Jorku. Jej życie zdaje się być nudne i pozbawione jakichkolwiek barw, jednak dziewczyna odziedziczyła po matce talent do malowania i poniekąd właśnie malowanie jest jej pasją. Akcja książki rozpoczyna się pod klubem Pandemonium, gdzie poznajemy postać Clary i jej najlepszego przyjaciela - Simon'a. Dziewczyna zwraca uwagę na niebieskowłosego chłopaka, który po długiej dyskusji z bramkarzem znika za drzwiami lokalu. Po krótkim czasie spędzonym w towarzystwie tłumu tańczących ludzi, Clary dostrzega dwóch uzbrojonych chłopaków podążających za niebieskowłosym i mówi o tym przyjacielowi. Ten jednak niczego nie dostrzega. Dziewczyna śledzi tajemniczych gości i dociera do magazynu. Tam jest świadkiem niepokojących i nieludzkich zdarzeń, których nie widział nikt poza nią. Wszystko zaczyna się komplikować, kiedy po jakimś czasie zostaje zaatakowana we własnym domu a jej matka znika bez śladu.
"Nie możesz wymazać z pamięci wszystkiego, co sprawia ból"
Książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Spodziewałam się czegoś prostego i nużącego a okazało się, że "Miasto kości" nie bez powodu chwali się ogromną ilością fanów. Cassandra Clare wykreowała bardzo charakterystyczne postacie, które sprawiają, że chce się dowiedzieć więcej o ich życiu, bliżej je poznać i ostatecznie stwierdzić, czy należą do tych lubianych, czy jednak zostają wrzucone do wora opisanego "znienawidzone postacie fikcyjne". Nie ukrywam, że mam w pewnym stopniu dość specyficzny gust i zwykle nie podoba mi się coś, co podoba się większości. Co za tym idzie? Przyznaję się bez bicia, że nie polubiłam Clary. Możliwe, że moje nastawienie do niej zmieni się po kolejnych tomach, ale jak na razie drażniła mnie przez większą część książki. Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że urzekł mnie Jace. Z resztą... Która dziewczyna go nie polubiła?
"Nie możesz ratować innych, dopóki nie uratujesz siebie"
"Miasto kości" wciąga od pierwszych stron i ciężko jest się oderwać od lektury. Cassandra Clare operuje lekkim językiem przez co łatwo jest wczuć się w świat przedstawiony w książce i całkowicie wyłączyć się podczas czytania. Jestem na prawdę pod wrażeniem, gdyż nie przypuszczałam, że tego typu tytuł może tak bardzo mi się spodobać. Żałuję, że dopiero teraz rozpoczęłam moją przygodę z panią Clare, ale wiem, że niedługo sięgnę po "Miasto popiołów" i nadrobię zaległości. Książkę oczywiście bardzo polecam.
Clarissa Fray ma piętnaście, a w zasadzie PRAWIE piętnaście lat. Za kilka dni będzie obchodziła swoje urodziny i ma wrażenie, że już jest niemal dorosła. W końcu wie lepiej, co jest dla niej dobre. Wie do jakich klubów powinna zaglądać i gdzie spędzać wolny czas. Wie również z kim powinna się spotykać, a z kim przyjaźnić. Jest normalną nastolatką, kłócącą się z matką i głośno wyrażającą swoją opinię. Gdy nadarza się okazja, nawet chwilę nie myśli tylko wybiera się do uwielbianego przez siebie klubu - Pandemonium. To właśnie tu spotykają się największe friki w mieście. Wewnątrz zawsze można spotkać wybuchową mieszankę ludzi. Dziewczyny w białych sukniach, chłopcy z błękitnymi włosami, nastolatki z... nożami? Nie no, tego akurat tu być nie powinno. Kto pozwolił tej grupie młodzieży, odzianej od stóp do głów w broń, wejść do środka? Co tam wejść! Panoszyć się, chodzić za bezbronnymi ludźmi, straszyć! Kiedy tylko Clary ich zauważa, czuje, że ten wieczór źle się skończy. Może nie dla niej, ale zdecydowanie dla śledzonej przez nich osoby. Dziwne jest tylko to, że nikt poza nią nie reaguje na to, co się dzieje. Czyżby naprawdę ludzi opanowała aż taka znieczulica, że nie widzą nic poza czubkiem własnego nosa? Clary nie potrafi przejść nad tym do porządku dziennego, prosi swojego przyjaciela, Simona by wezwał policję, a sama postanowić wkroczyć w akcję. Jak skończy się ta impreza? Czy dziewczyna zrozumie, dlaczego nikt nie reagował na wydarzenia mające miejsce w klubie? Czy dowie się czegoś o sobie samej? A może odkryje jakąś straszną tajemnicę, skrywaną przez jej rodzinę? Odpowiedzi na te, i na wiele innych pytań, znaleźć można w pierwszej części serii Dary Anioła, zatytułowanej Miasto kości.
Książka jest bardzo obszerna i składa się naprawdę z licznych opisów. Jednak nie są one ani przytłaczające ani nie powodują, że powieść się czytelnikowi dłuży. Wręcz przeciwnie. Każdy opis coś wyjaśnia i coś wnosi. Dzięki lekturze Miasta kości zrozumiałam niewyjaśnione w filmie kwestie. Ale i... poczułam się znacznie zaskoczona. Bo, jak się okazuje, film to nie książka. Niby to prawda znana od lat, a jednak...
Okazuje się, że film opowiada historię jedynie zbliżoną do książki, ale inną. Inaczej w niektórych sytuacjach postępują bohaterowie, inaczej dochodzi do pewnych zdarzeń. Wielu zdarzeń w ogóle nie ma, albo zostają przedstawione jakby na opak. Po filmie bardzo przypadły mi do gustu niektóre postaci, które w książce zostały opisane w taki sposób, że trudno je w ogóle lubić. Innych w filmie zaprezentowano koszmarnie, a w książce "grali" oni przodujące role. No i zakończenie, niby obrazowo podobne, a jednak tak radykalnie różne od tego przedstawionego na kinowym ekranie.
W tej chwili niezwykle trudno mi stwierdzić, co według mnie było lepsze -książka czy film. I jedno i drugie ma swoje wady i zalety. Film jest miejscami pobieżny, ale przemawia do widza i wnika w pamięć. Książka jest dokładna, ale bohaterowie niejednokrotnie są zdecydowanie zbyt dziecinni. Tak sobie myślę, że druga część powieści i druga część filmu to będą już zupełnie inne historie - szczególnie biorąc pod uwagę zakończenia pierwszych części. Jednak z wielką przyjemnością przeczytam książkę i obejrzę film. Bo, choć tak różne, to jednak są takie w moim stylu :) Polecam.
Moja pierwsza wycieczka do „Miasta kości” miała miejsce kilka lat temu i pozostawiła po sobie bardzo pozytywne wrażenie. Do dziś pamiętam jak wyczekiwałam, aż w bibliotece pojawi się kolejny tom i robiłam oczy kota ze Shreka do Pani bibliotekarki, aby przepuściła mnie w długiej kolejce. Wiedziałam, że tam powrócę, a kiedy Wydawnictwo MAG wznowiło serię z nowymi okładkami uznałam, że nadszedł właściwy moment.
Clary Fray wiedzie uporządkowane życie amerykańskiej nastolatki. Wychowuje ją samotną matkę, gdyż ojciec i brat pożegnali się ze światem przed jej narodzinami. Podczas jednej z imprez w nocnym klubie dziewczyna jest świadkiem morderstwa, którego nikt poza nią zdaje się nie zauważać. Morderca zaczyna karmić ją dziwnymi informacjami, które niewiele maja wspólnego z dotychczasowymi wyobrażeniami dziewczyny o rzeczywistości. Clary jest zdezorientowana, ale nawet nie przypuszcza, że to spotkanie, to dopiero początek jej nowego życia. Jace ponownie staje na jej drodze szybciej niż się tego spodziewała, a bieg wydarzeń prowadzi ją drogą, z której nie ma już odwrotu. Prawda jest szokująca, ale to nie wszystkie niespodzianki jakie szykuje dla niej los. Autorka zadbała, aby czytelnik od pierwszych stron wpadł w wir wydarzeń i pozostał w napięciu do samego końca. Wraz z bohaterką odkrywa sekrety otaczającej rzeczywistości i stopniowo wdraża się w wykreowany świat. Okazuje się, że dotychczasowa wiedza dziewczyny niewiele ma wspólnego ze stanem faktycznym. Clary musi szybko dorosnąć i zmierzyć się z przeszłością, którą ktoś bardzo pieczołowicie przed nią ukrył. Zaufać właściwej osobie i podjąć trudne decyzje, co wcale nie jest takie proste, kiedy serce zaczyna bić szybciej w najmniej odpowiednim momencie, pozory mylą , a wrogowie nie mają najmniejszych skrupułów. Casandra Clare stworzyła fantastyczny świat oparty na solidnych fundamentach, rządzący się własnymi mechanizmami i prawami. Powołała do życia mnóstwo nadnaturalnych stworzeń: wampiry, wilkołaki, wróżki, skrzaty, czarowników, wiedźmy, demony i wiele innych. Pozwoliłam im przeniknąć do naszego świata, a niektórym współegzystować z ludźmi. Stworzyła też Nocnych Łowców - osoby mające domieszkę anielskiej krwi, stojące na straży ludzkości i chroniące ja przed demonami. Sami bohaterowie są bardzo wyraziści i dużo wnoszą do historii. Autorka skupiła się nie tylko na kreacji głównej bohaterki, ale z dużą szczegółowością dopracowała postacie drugoplanowe. Każda z nich jest inna: mają swoje wady i zalety, popełniają błędy i czasem poddają się emocjom, co bardzo dodaje im wiarygodności. Uwierzyłam w nich wszystkich i każde z nich wzbudziło we mnie uczucia, choć nie zawsze to była sympatia. Lekki styl autorki i plastyczne opisy sprawiają, że przez książkę „płynie się” błyskawicznie. Napięcie dozowane jest po mistrzowsku, a rozwikłanie jednej zagadki prowadzi do powstanie dwóch kolejnych. Przez cały czas moja babska ciekawość była pobudzona i nie pozwalała mi odłożyć książki. Dodatkowym plusem jest otaczająca rzeczywistość, która aż poraża bogactwem nadnaturalnych stworzeń, magią i nieprzewidywalnością. Nie zabrakło też wątku romantycznego, który dodał powieści pikanterii i dodatkowo skomplikował życie bohaterów. Muszę przyznać, że w tej powieści jest wszystko, co pozwala na kompletne oderwanie się od rzeczywistości - fantastyczny świat, ciekawi bohaterowie, tajemnice, intrygi i miłość wisząca w powietrzu. Udało mi się odkryć książkę na nowo i choć najważniejsze fakty nie były dla mnie tajemnicą, inaczej patrzyłam na wydarzenia przez pryzmat posiadanej wiedzy. Bez problemu czytałam między wierszami i dostrzegałam strzępy informacji, które bardzo sprytnie były przemycane, a za pierwszym razem mi umknęły, bądź wydawały się mało istotne. Książkę polecam wszystkim wielbicielom gatunku. Zarówno młodszym jak i starszym, ponieważ ta powieść ma w sobie magię i pozwoli Wam na „przeżycie” fantastycznej przygody, która nie tylko dostarczy niepowtarzalnych wrażeń i emocji, ale otworzy przed Wami drzwi do cudownego i tajemniczego świata, w którym wszystko może się zdarzyć.Jak się wali, to wszystko na raz!
O Cassandrze Clare słyszał już chyba każdy molik książkowy. Na naszym rodzimym rynku książkowym pisarka zaistniała dzięki jednej ze swych serii, a dokładniej dzięki Darom Anioła, które rozpoczynają się od tomu Miasto kości. Początkowo Dary… miały być jedynie trylogią, ale później koncepcja autorki uległa zmianie i obecnie powstają kolejne jej części. Wracając jednak do tematu…
Clary do momentu przełomowej imprezy w klubie Pandemonium, żyła jak typowa nastolatka. Sprzeczała się z matką, chodziła do szkoły i spotykała z najlepszym przyjacielem Simonem. Jednak od tamtej nocy, gdy zobaczyła coś, czego jak się później okazuje, w ogóle nie powinna widzieć. Jej całe życie ulega diametralnej zmianie, a na jaw wychodzą, co raz to nowsze fakty i kłamstwa, z jakich tworzyło się dotychczasowe życie dziewczyny. Wszystko za sprawą przystojnego i dość tajemniczego chłopaka o imieniu Jace, który należy do nowojorskich Nocnych Łowców. Jak potoczy się dalej cała ta historia?
Czytając Miasto kości czytelnik nie tylko nie ma świadomości uciekającego czasu, ale także ubywających stron. Cassandra Clare w bardzo umiejętny sposób potrafi wzbudzić w swoich czytelnikach ciekawość już od pierwszych zdań powieści. Dzięki temu fabuła wciąga bez reszty i nie daje o sobie zapomnieć nawet przez chwilę, aż nie przeczytamy ostatniego słowa. Chociaż nawet i wtedy na długo kołacze się po głowie. W sumie nie ma się, co dziwić, ponieważ autorka naprawdę włożyła sporo serca i pracy, aby fabuła była dopracowana w każdym nawet najmniejszym szczególe. Wszystko to okraszone jest sporą dawką niedopowiedzeń i mrocznej aury, ponieważ pisarka nigdy nie ułatwia niczego swoim czytelnikom. Najważniejsze informacje muszą sami rozszyfrować i wyłowić spośród gąszczu aluzji i plątaniny intryg, które doskonale skrywają to, co w powieści stanowi trzon całej fabuły, nie tylko tego tomu, ale i całej serii.
Akcja od samego początku ustawiona jest na najwyższe obroty. Mogłoby się, więc wydawać, że w połowie książki w dużej mierze się „wypali”, a jej tempo znacznie spadnie. Nic bardziej mylnego. Nie dość, że jest ono utrzymywane na równie wysokim poziomie, to dodatkowo autorka na każdym kroku raczy nas niespodziewanymi zwrotami, które dosłownie wbijają w fotel. Dodatkowo muszę wspomnieć, że Pani Clare jest niesłychaną mistrzynią w budowaniu odpowiedniego napięcia i ukazywania czytelnikom wszystkich emocji, jakie targają bohaterami.
Na wzmiankę zasługuje również samo zakończenie. Muszę powiedzieć, że takiego obrotu sprawy się w ogóle nie spodziewałam, może po części, dlatego, że starałam się omijać recenzje kolejnych tomów, aby nie zepsuć sobie frajdy z czytania. No i rzeczywiście nie zepsułam. Jak by to ujął mój mąż. Musiałam zbierać szczękę z podłogi.
Jest tylko jeden szczegół, do którego po prostu muszę się „czepnąć”, bo inaczej padnę na zawał. Jak pewnie wszyscy od razu się domyślają, chodzi o tą nieszczęsną i wprost makabryczną okładkę! Przecież powieści Pani Clare zasługują na same pochwały, a wydawnictwo, ponieważ przyjęło ją, i graficy, bo stworzyli to coś, pokusili się o takie niedopatrzenie. Szczerze się cieszę, że w trakcie czytania nie trzeba jej oglądać i wyobraźnia może poszaleć. Zwłaszcza, że zupełnie inaczej wyobrażałam sobie Jace’a, bo mniemam, iż ten zniewieściały dzieciuch o cielęcym wzroku to miał być właśnie on. Tymczasem Cassandra Clare doskonale wykreowała i przybliżyła czytelnikom jego postać.
W ogóle wszystkie postacie zasługują na kolejną pochwałę (zaczyna mi się z recenzji robić swoista „Oda do Clare” :P). Są one doskonale dopracowane i wykreowane. Autorka nie określa jednoznacznie, po której stronie stoi dana postać. Wszystkie one łączą w sobie zarówno pozytywne jak i negatywne cechy, dzięki czemu są oni bardziej realni i „namacalni”.
Podsumowując. Cassandrę Clare pokochałam za obie części Diabelskich maszyn, które dosłownie przebojem zdobyły moje serce. Teraz przyszła kolej na Dary Anioła. Pierwszy tom „chodził” za mną od połowy grudnia i to do tego stopnia, że każdą książkę, którą rozpoczynałam, musiałam odłożyć już w połowie, bo nie mogłam się w ogóle skupić na treści. W końcu dałam za wygraną i ściągałam z półki Miasto kości. Teraz nie jestem pewna, czy to był taki dobry pomysł, bo po prostu przepadłam na całego. Po raz kolejny dałam się „uwieść” i porwać do mrocznego, pełnego tajemnic świata Nocnych Łowców. I to do tego stopnia, że po skończonej lekturze miałam przeogromną ochotę sięgnąć po kolejne części.
Książka polecona przez moją córkę i właśnie z tej listy lektur. Nie była zła. Odkryłem większość po 60 stronach, a jenak nie wszystko przewidziałem. Z pewnosicią przeczytam kilkanaście kolejnch pozycji, bo warto poznać tę historię. Na razie nie zachwyciła, ale zaciekawiła!
W tej książce jest wszystko: wampiry, wilkołaki, wróżki, czarownicy, faerie i co tylko przyszło do głowy autorce. Całkowity misz masz, który ma zapewne przyciągnąć czytelników. Niestety całość robi dość chatyczne wrażenie, a sama akcja jest lekko przeciągana, żeby powieść była chyba grubsza...
Polaczenie swiata ludzi ,demonow i aniolow. Swietna ,trzymajaca w napieciu .Poznajemy swiat w ktorym swiaty mieszaja sie ze soba a to co uznajemy za pewnik staje sie zagadka. Bardzo doba ale brakowalo mi tego czegos ,czego szukam w ksiazkach tego typu. Troche nie wiadomo po co tu watek milosny .
Clar Fray - nastolatka, która wiedze spokojne i zwyczaje życie. Do czasu aż w jednym z klubów staje się świadkiem morderstwa i widzi coś czego nie powinna widzieć, jej życie wywraca się do góry nogami i już nic nie jest takie jak było do tej pory.
,,Miasto kości" jest pierwszą części serii Darów Anioła. Autorka przenosi nas w świat Nocnych Łowców, Przyziemnych, wampirów, wilkołaków, demonów... W książce występuje naprawdę dużo postaci i czasami można pogubić się kto jest kim, ale nie przeszkadzało mi to.
Po tę książkę próbowałam sięgnąć około 10 lat temu, ale wtedy jakoś świat demonów nie przekonywał mnie. Po latach stwierdziłam, że dam jednak szansę tej dość popularnej serii i co mnie zaskoczyło, bardzo mi się spodobała fabuła i bohaterowie. Jest to książka dla młodzieży dlatego nie doszukiwałabym się tu wielkich treści, ale jest to na pewno pozycja warta uwagi. Wciąga od pierwszej strony i akcja nie zwalnia nawet na chwilę. Do tego jest pełna ciekawych i zabawnych dialogów. Polecam!
Kolejne młodzieżówka spod znaku urban fantasy, fantastycznych stworzeń i niespełnionych romansów.
Zaczęło się właściwie nieźle. Fajnie zakreślone postacie, w miarę fajnie pokazany początek historii. Mniej więcej od połowy jednak moje zainteresowanie stopniowo spadało.
"Miasto kości" pełne jest typowych naiwnych wątków i zwrotów akcji oraz oczywistych oczywistości. Najbardziej w takich przypadkach nie rozumiem, czemu dorośli pozwalają nastolatkom na robienie tych wszystkich głupot, narażanie się i robienie szeregu rzeczy na własną rękę. Jasne, to pcha fabułę do przodu, ale jest niezgodne ze zdrowym rozsądkiem. Pod koniec już tylko chciałam jak najszybciej dotrzeć do ostatniej strony. I nieodmiennie zdumiewa mnie opis z tyłu okładki, który (przynajmniej w moim wydaniu) w części zupełnie nijak się ma do treści książki.
Dla fanów gatunku.
Mroczna sieć zaczyna się zaciskać wokół Nocnych Łowców z Instytutu Londyńskiego. Mortmain planuje wykorzystać swoje Piekielne Maszyny, armię...
Jace jest teraz sługą zła, związanym na wieczność z Sebastianem. Tylko mała grupka Nocnych Łowców wierzy, że można go uratować. Żeby to zrobić, muszą zbuntować...