Każdy ma swoje mroczne tajemnice.
Nie każdy potrafi je unieść.
W Sztokholmie zostaje pobity na śmierć sędzia piłkarski. Zebrane dowody wskazują na porywczego ojca jednego z młodych piłkarzy. Starsi stażem policjanci chcą na tym etapie zakończyć śledztwo, ale młoda i ambitna policjantka, Micaela Vargas, wciąż ma wątpliwości. Kontaktują się więc z światowej sławy profesorem psychologii, Hansem Rekkem. Przenikliwy i działający nieszablonowo geniusz widzi więcej i szybko wywraca śledztwo do góry nogami. Okazuje się bowiem, że nic nie jest takie, na jakie z pozoru wygląda, a zamordowany nie był tym, za kogo się podawał. Czyżby ofiarę pomylono z katem? Śledztwo zmierza w niebezpieczne polityczne rejony: od tajnych więzień, gier wywiadów, przez wojny terrorystów, aż po najwyższe szczeble władzy.
W trakcie prób rozwikłania tych mrocznych tajemnic między Micaelą i Rekkem zawiązuje się wyjątkowa relacja. Choć to zderzenie dwóch światów - wykształconego i kulturalnego przedstawiciela klasy wyższej z hardą, nieustępliwą policjantką z nizin społecznych - to ten wybuchowy duet uzupełniających się przeciwieństw staje się wkrótce solą w oku wszystkich zaangażowanych w śledztwo.
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2022-06-01
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 0
Tytuł oryginału: Obscuritas
Miałam wrażenie, że moja zła passa, co do słabych książek przeminęła i teraz będzie tylko lepiej, ale jakże się przeliczyłam. Biorąc się za książkę autora słynnej kontynuacji serii Millenium, nastawiłam się na kryminał który, chociaż odrobinę mnie zainteresuje i wciągnie w fabułę, czekałam na coś mega dobrego. Im bardziej zagłębiałem się w historię, to wydawało mi się, że jest tylko gorzej i co raz to bardziej dziwniej. W końcu naszła mnie taka myśl, czy to aby na pewno jest kryminał, czy to może kolejny odcinek mojego ulubionego paradokumentu "Dlaczego ja?"🤔
Zacznijmy jednak od początku, o co chodzi w tej całej książce:
🌿Akcja rozgrywa się w Sztokholmie, gdzie zostaje śmiertelnie pobity sędzia piłkarski. Wszystkie dowody wskazują na ojca młodego piłkarza, który miał małą zadrę z zamordowanym. Policja uważa, że śledztwo zostało rozwiązane i chce zamykać sprawę, ale ambitnej policjantce Micaeli, coś w tej sprawie nie pasuje do końca i nie jest pewna, co do winy domniemanego sprawcy. Do śledztwa dołącza światowej sławy profesor psychologii Hansem Rekke dosyć ekscentryczny człowiek, który śledztwo wywraca do góry nogami. Wszystko co było, z góry załóżone przez Policję z pozoru tak nie wygląda, a rozwiązanie śledztwa okazuje się wielkim zaskoczeniem.🌿
.
Tak więc opis brzmi bardzo ciekawie i zachęcająco, aby sięgnąć po książkę, ale w trakcie czytania macie ochotę wręcz ją odłożyć i już nigdy nie powracać. Dodam tylko, że kryminały skandynawskie ostatnio mi nie podchodziły, dałam szansę autorowi i czytając, byłam skupiona do maksimum swoich możliwości, aby wycisnąć z tej książki jak najwięcej. I wiecie co, poległam. Wynudziłam się przy niej okropnie, mam nadzieję, że to nie będzie spoiler, ale jak dla mnie głównym tematem były tu instrumenty muzyczne i muzyka, a dopiero wątkiem pobocznym było morderstwo.
.
Wiele było takich momentów, po których się zastanawiałam, po co autor o tym pisał i dodawał kolejną bzdurną informację. Z ciekawości spojrzałam na oceny na popularnym serwisie Lubimy czytać i o dziwo książka ma wiele pozytywnych opinii😳 Kurczę, ale za co się pytam? Jedna z opinii, była taka, że "akcja nie zwalnia", faktycznie nie zwalnia, tylko przynudza do granic możliwości. Zgodzę się z tym, że może i tam się dzieje, ale z nabierającą tempa akcją nie uznałabym, takich sytuacji jak impreza w pubie, pewne zdarzenie w metrze (nie zdradzę jakie), jakieś dziwne zachowania profesorka, szukanie jego pigułek, wizyta Micaeli u matki, odkrycie przez nią podejrzanego zachowania u brata i takich pierdół tu była cała masa, które nie wznosiły nic ciekawego do książki.
.
Prawie cała książka to był zlepek takich dziwnych sytuacji profesora i policjantki, które nie miały dużego związku z fabułą. I do tej pory mam przed oczami policjantkę Vargas, która po pewnym nieprzyjemnym zdarzeniu dostała w głowę. Wstrząśnienie mózgu miała bankowo, do tego opuchniętą i posiniaczoną twarz, ledwo słaniała się na nogach i o dziwo miała jeszcze siły, aby oblecieć pół miasta, spotkać się w kawiarni z kolegą z pracy i odwiedzić profesora. Dodam, że ciągle miała na sobie ubrania, w których była dzień wcześniej na imprezie, miała chyba nawet rozdarte rajstopy jak pamiętam 🤦 Serio, chyba kogoś poniosła wyobraźnia za mocno🤭
.
Żeby nie było tak, że jestem tylko na "nie", to zakończenie, czyli ostatnie 2 strony zaciekawiły mnie najbardziej. Był to wstęp do kolejnej zagadki, a zarazem kolejnej części z tej serii. I nie wiem, czy sięgnę po następną część, bo jeśli będzie napisana w taki sposób, jak ta to sobie podziękuję, szkoda mi mojego czasu, ale gdzieś tam już zakiełkowało ziarenko ciekawości, co może skrywać kolejną książką, więc nie wiem...
Każdy ma swoje tajemnice.
Nie każdy potrafi je unieść.
W Sztokholmie zostaje pobity sędzia piłkarski. Urazy jakich doznaje doprowadzają do jego śmierci. Zebrane przez policję dowody wskazują, że napastnikiem był ojciec jednego z piłkarzy. Micaela Vargas, młoda i ambitna policjantka nie wierzy w jego winę, natomiast starsi rangą policjanci chcą zamknąc śledztwo. Micaela kontaktuję się ze znanym profesorem psychologii, Hansem Rekke. Przenikliwy i działający nieszablonowo geniusz widzi więcej, a tym samym wywraca całe śledztwo do góry nogami. Oboje postanawiają rozwikłać zagadkę śmierci sędziego. Czy im się uda?
Uwielbiam Sagę Millennium autorstwa Stiega Larssona, ale kontynuacji w wykonaniu Lagencratza nie miałam okazji czytać. "Człowiek, który wyszedł z mroku" to moje pierwsze spotkanie z piórem Autora i muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona. Choć książka nie wzbudziła we mnie większych emocji a także nie spowodowała, że nie mogłam oderwać się od czytania to jednak uważam, że jest to dobrze skonstruowany thriller w stylu skandynawskim. Lagencratz porusza ciężki i trudny, dla niektórych być może już bardzo oklepany temat Afganistanu i terrorystów, jednak sposób w jaki go przedstawia z pewnością może zaciekawić. Po pierwszej powieści Autora muszę przyznać, że nie ma on łatwego pióra, lektura wymaga nie lada skupienia, inaczej możemy pogubić się w fabule. Nie mniej jednak uważam, że "Człowiek, który wyszedł z mroku" to dobry kryminał, w którym dostaniemy wszystko, co powinna zawierać książka z tego gatunku: morderstwo, ciekawe śledztwo, świetnych bohaterów. Jeżeli lubicie skandynawskie klimaty to szczerze Wam polecam.
„Każdy ma swoje mroczne tajemnice. Nie każdy potrafi je unieść”.
W Sztokholmie ktoś pobija na śmierć sędziego piłkarskiego. Wszystko wskazuje na to, że to porywczy ojciec jednego z piłkarzy. Sprawa zostałaby zamknięta, gdyby nie dociekliwość młodej i ambitnej policjantki Micaeli Vargas, która ma wciąż wątpliwości co do śledztwa. Kontaktuje się zatem z bardzo znanym profesorem psychologii, Hansem Rekke, który wywraca całe śledztwo do góry nogami. Już nic nie jest takie, jak się wydawało, a zamordowany okazuje się nie być tym, za kogo się podawał. Śledztwo przybiera zaskakujący obrót a między Micaelą Rekkem zawiązuje się wyjątkowa relacja. Czy wspólnie uda im się dotrzeć do skrywanych tajemnic i poznać prawdę?
Było to moje pierwsze spotkanie z autorem, ale byłam go bardzo ciekawa, gdyż już od jakiegoś czasu na swoją kolej na przeczytanie czeka u mnie na półce zarówno saga millennium, jak i jej kontynuacja napisana właśnie przez Davida Lagrecrantza, i dlatego chciałam zapoznać się ze z jego stylem pisania. Jak się okazało, przypadł mi do gustu, ale sama książka nie będzie zaliczała się do moich ulubieńców.
Trudno było mi wciągnąć się w fabułę. Nie potrafiłam zrozumieć wielu rzeczy, wymagała ode mnie zbyt dużego zaangażowania. Gubiłam się w bohaterach, a nie miałam ochoty wracać co kilka stron i sprawdzać, czy na pewno dobrze przeczytałam i zrozumiałam. Wątki polityczne też absolutnie nie dla mnie. Jednak sama końcówka i zakończenie sprawiły, że musiałam doczytać do końca i to jak najszybciej. Zdecydowanie na plus zasługuje cała zagadka. To ostateczne rozwiązanie, nawiązanie pewnych wydarzeń to tych z przeszłości, powiązania, szczegóły i małe niuanse prowadziły o tego, że zmierzaliśmy wraz z bohaterami po nitce do kłębka, aby z wielkim zaskoczeniem odkryć, co też wydarzyło się naprawdę.
Nie będę pisała, że jest to zła książka. Po prostu mnie w tym momencie nie porwała, ale jest to pozycja z potencjałem. Wiem, że dla niektórych to, co mnie przeszkadza, może być ogromnym atutem. Mnie najbardziej urzekła relacja Micaeli i Rekkego, dzięki którym tak naprawdę doczytałam tę historię do końca. Sprawili oni również, że chętnie poznałabym ich dalsze losy i kolejne sprawy do rozwiązania.
Autor kontynuacji serii powieści kryminalnych 𝕸𝖎𝖑𝖑𝖊𝖓𝖎𝖚𝖒 Stiega Larssona (panowie podzielili się po równo -każdy napisał trzy części 😉) zabiera nas tym razem w mroczną podróż, w której nic nie jest takie proste i klarowne, jak mogłoby się wydawać na początku.
Sztokholmska policja próbuje rozwikłać sprawę morderstwa sędziego piłkarskiego. Podejrzanym staje się ojciec jednego z młodych piłkarzy, ale czyżby na pewno on jest sprawcą? W śledztwo zaangażowany jest również sławny profesor psychologii Hans Rekke i to właśnie on we współpracy z policjantką Micelą Vargas odkrywają nowe tropy, które diametralnie wszystko zmieniają.
Sięgając po ten tytuł, znając zarys fabuły kompletnie nie zdawałam sobie sprawy, że tak ważny będzie tu aspekt muzyczny, w zasadzie to właśnie muzyka staje się najważniejszym wątkiem! Ale nic więcej w tym temacie Wam nie zdradzę 😏 odebrałabym Wam całą frajdę z czytania!
Początkowo czułam się lekko zagubiona w historii, tak wiele się działo, ale z wraz z rozwojem akcji coraz bardziej wsiąkałam w śledztwo. Nie ukrywam, że to właśnie przez wspomnianą wcześniej muzykę ta opowieść mnie pochłonęła.
Bardzo często cofamy się do przeszłości, bo jak się okazuje to ona jest kluczem do rozwiązania sprawy, brutalnej i okrutnej.
Autor uderza z impetem przywołując wątki terroryzmu, którą tak jak „dźwięki” są istotą całej fabuły. No właśnie, jak połączyć te dwie kwestie - Lagercrantz zrobił z tego majstersztyk.
Klimat, który towarzyszy czytelnikowi od pierwszej strony jest przytłaczający. Nie bez powodu książka nosi taki właśnie tytuł, bo owy mrok odczuwalny jest non stop.
Kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że skandynawskie, szwedzkie kryminały to jest coś co totalnie mnie przyciąga i angażuje. Już wyczekuję kolejnej części, bowiem #człowiekktórywyszedłzmroku to pierwszy tom nowej serii kryminalnej. Autor bardzo zgrabnie zainicjował dalsze losy Miceli I Hansa, chciałabym je poznać już teraz!
Tak dawno nie czytałam skandynawskich kryminałów, że prawie zapomniałam jak potrafią być dobre i klimatyczne. Ponury, specyficzny klimat w tych kryminałach jest raczej nie do podrobienia.
I tak oto trafiła w moje ręce książka "Człowiek, który wyszedł z mroku" Davida Lagercrantza, która idealnie wpisuje się w ten klimat.
Historia dotyczy zabójstwa sędziego piłkarskiego, który został pobity na śmierć po meczu w Sztokholmie. Dowody zebrane przez policję wskazują na porywczego ojca młodego piłkarza. Starsi stażem policjanci chcą na tym etapie zakończyć śledztwo, ale młoda i ambitna policjantka, Micaela Vargas, wciąż ma wątpliwości. Kontaktują się więc z światowej sławy profesorem psychologii, Hansem Rekkem. Ten mężczyzna to geniusz w swojej dziedzinie, który widzi więcej i szybko wywraca śledztwo do góry nogami. Okazuje się bowiem, że nic nie jest takie, na jakie z pozoru wygląda, a zamordowany nie był tym, za kogo się podawał. Śledztwo zmierza w niebezpieczne polityczne rejony: od tajnych więzień, gier wywiadów, przez wojny terrorystów, aż po najwyższe szczeble władzy.
Micaela i Hans łączą siły i tworzą dość specyficzny duet, po drodze odkrywając różne tajemnice ale też walcząc z własnymi demonami.
"Człowiek, który wyszedł z mroku" to zawiły kryminał z ciekawymi postaciami. Główni bohaterowie, czyli Miceala oraz Hans mają naprawdę mocne charaktery, są skomplikowani i pochodzą z dwóch różnych światów. To jak wiele ich różni sprawia, że ich współpraca jest jeszcze bardziej interesująca. Ale muszę to napisać: Hans potrafi być męczący, irytujący, ciężki do wytrzymania, przemądrzały, Miceala ma jednak do niego anielską cierpliwość i potrafi wydobyć z niego to, co najlepsze. Pasowała mi ta dwójka do tej całej historii.
Fabuła też jest skomplikowana, złożona z różnych elementów, zaczyna się powoli, dopiero później się rozkręca, trzyma w napięciu i zainteresowaniu, intryguje do samego końca. Nie znalazłam w tej książce słabych stron ale przyznam, że trzeba chwilę poczekać na właściwie rozwinięcie sprawy kryminalnej. Warto jednak czytać dokładnie i zwracać uwagę nawet na szczegóły.
Wszystko ma swoje uzasadnienie i sens, praca policji nie jest tutaj idealna, ale dzięki działaniom głównej bohaterki możemy zobaczyć mankamenty tego zawodu. Rozwiązanie sprawy było dla mnie sporym zaskoczeniem bowiem sprawca okazuje się być kimś zupełnie niespodziewanym I to jest coś, co najbardziej sobie cenię w kryminałach. Jestem bardzo zadowolona z tej książki i polecam ją wszystkim fanom skandynawskich kryminałów. Myślę, że się nie zawiedziecie :)
Sport, muzyka i zbrodnia. Tak w trzech słowach można ująć fabułę najnowszej powieści Davida Lagercrantza, który zasłynął jako kontynuator serii Millenium rozpoczętej przez Stiega Larssona. Kontynuacja ma swoich zwolenników i przeciwników, ja jednak czytałam je z przyjemnością, choć pewnie częściowo przez sentyment do bohaterów. Przede mną jeszcze część szósta, jednak z dreszczykiem oczekiwania sięgnęłam po najnowsze dziecko autora „Człowiek, który wyszedł z mroku” będące początkiem nowej trylogii. I prócz formuły tytułu znajdziemy tu kilka innych podobieństw.
Lagercrantz w sposób dla siebie charakterystyczny tworzy dość niespieszną fabułę, która początkowo dość prosta zaczyna rozbudowywać się o kolejne wątki. Morderstwo sędziego piłkarskiego wydające się być zemstą ojca furiata, okazuje się mieć drugie dno. Bo ani ofiara nie jest tym za kogo się podaje, ani motyw zbrodni nie jest tak prozaiczny. Sięga coraz wyższych szczebli władzy i coraz dalej poza granice kraju, zahaczając o działania wywiadowcze i tajne więzienia.
Kolejnym podobieństwem jest para budzących sympatię głównych bohaterów, którzy mimo ogromnych różnic kulturowych i intelektualnych świetnie uzupełniają się przy prowadzonym śledztwie. Obdarzonego niesamowitym zmysłem dostrzegania tego, co dla zwykłego człowieka niewidoczne, analizowania i wyciągania wniosków Hansa Rekkego z nieugiętą i honorową policjantką Micaelą Vargas łączy niespodziewana więź i porozumienie.
Autor walce o sprawiedliwość przeciwstawia okrucieństwo i oszustwa usprawiedliwiane walką z terroryzmem. Znowuż fanatyzmowi i terroryzmowi miłość do muzyki. Pokazuje czym są więzy krwi i rodzinna lojalność.
Powieść ma w sobie ten pierwiastek mroku tak charakterystyczny dla skandynawskich kryminałów, a nietuzinkowi bohaterowie zachęcają do sięgnięcia po kolejną część. Ciekawa jestem nie tylko kolejnych prowadzonych przez tę parę śledztw, ale też kierunku, w jakim rozwinie się ich relacja.
"Wszyscy chcemy zniszczyć tęsknotę za tym, czego nie możemy mieć".
Mrok to słowo składowe tytułu tej książki, ale także i przede wszystkim, element wynurzający się z życiorysów jej bohaterów, którzy uwikłani w różne rodzaje zależności, borykają się z własnymi demonami. Mrok, który oplata nie tylko jednostkę, ale całe masy, prowadząc do najokrutniejszych czynów względem drugiego człowieka. Mrok, od którego nie sposób się uwolnić.
David Lagercrantz to znany szwedzki pisarz i dziennikarz śledczy, mający na swoim koncie biografie oraz powieści sensacyjno-kryminalne. Autor dorastał w Solna i w Drottningholm, a większą rozpoznawalność przyniosła ma kontynuacja dzieła Stiega Larssona. Wraz z żoną wychowuje trójkę dzieci. "Człowiek, który wyszedł z mroku" to pierwszy tom planowanej trylogii.
Znany sędzia piłkarski zostaje zamordowany. Wszystko wskazuje na to, że sprawcą tej zbrodni jest niezrównoważony ojciec jednego z piłkarzy. Młoda policjantka Micaela Vargas ma jednak wątpliwości, które znajdują uzasadnienie w oczach sławnego profesora Hansa Rekkego stawiającego tezy, jakie trudno podważyć. Policyjne śledztwo utyka w martwym punkcie, ale gdy na drodze ambitnej funkcjonariuszki po raz kolejny staje osoba profesorskiego geniusza, ta próbuje za wszelką cenę rozwikłać tę kryminalną układankę.
Czytając najnowszy kryminał Davida Lagercrantza nie sposób uciec od ciężkiej atmosfery, jaka towarzyszy bohaterom wykreowanym w umyśle autora. Atmosfery pełnej mroku występującego zarówno w życiu mordercy denata, ale także w życiu osób próbujących rozwikłać zagadkę jego śmierci. Zarówno bowiem Micaela jak i Hans mierzą się z własnym brzemieniem emocjonalnym, które spowija gęsty mrok. To jedna z cech charakterystycznych dla typowego skandynawskiego kryminału, którą autor bezapelacyjnie dopieścił, dodając do tego jeszcze coś więcej.
Jest tym kontrast uwidaczniający się w charakterystycznej relacji śledczego duetu latynoskiej imigrantki z ambicjami oraz mającego arystokratyczne pochodzenie, wykształconego profesora psychologii. David Lagercrantz kreując te dwa różne światy, które w pewnym momencie łączą się ze sobą, zbudował niezaprzeczalnie intrygującą warstwę fabularną. Ukazanie przez autora nietuzinkowej współpracy porywczej Micaeli oraz neurotycznego Hansa oddziałuje na emocje czytelnika i wręcz sprawia, że utożsamienie się z każdym z nich nie stanowi żadnego problemu. Tym bardziej, gdy bohaterowie niebezpiecznie zbliżają się do poznania strasznej prawdy, którą definiuje słowo darkness, czyli ciemność.
Akcja tego kryminału rozwija się powoli, serwując czytelnikowi niespieszne odkrycie całej prawdy dotyczącej tajemniczej śmierci. Prawdy, która niestety potwierdza stare porzekadło, że cel uświęca środki. Jest tu bowiem polityka, jest działalność wywiadów, jest terroryzm i jest Afganistan z całą swoją spuścizną. Ważnym elementem fabularnym, wzmagającym zarówno czujność, jak i zaintrygowanie czytelnika są retrospekcje przenoszące do lat 80. i 90. XX wieku, kiedy w Afganistanie władze przejęli radykali talibowie.
Z pewnością samo łączenie różnych wątków pojawiających się w fabule tej książki i powolne odkrywanie wszystkich kart kryminalnej zagadki stanowi nie lada atrakcję dla miłośnika takich klimatów. Niezaprzeczalnego kolorytu całości dodaje nietuzinkowy duet śledczych, który zaskarbia sobie sympatię czytelnika nie tylko skutecznością swoich działań, ale także i może przede wszystkim, tempem w tworzeniu tej nietypowej relacji. "Człowiek, który wyszedł z mroku" to kryminał, który zdecydowanie nie zawodzi.
„Wszyscy chcemy zabić to, co kiedyś w nas płonęło. Wszyscy chcemy zniszczyć tęsknotę za tym, czego nie możemy mieć”. Cóż to była za przygoda. W Sztokholmie został zamordowany sędzia piłkarski. Zdarzyło się to po meczu, w trakcie którego ojciec jednego z młodych piłkarzy emanował agresją okazując swoje niezadowolenie z sędziowskich decyzji. Zbrodnia przypomina czyn popełniony w amoku, podczas ataku szału. Towarzyszą jej też inne okoliczności czyniące ją szczególną.. Jako sprawca typowany jest wspomniany ojciec piłkarza – szalony i narcystyczny Włoch. Miał motyw, okazję i predyspozycje do popełnienia morderstwa. Wszystko w tej układance z grubsza do siebie pasuje. Jedyną brakującą rzeczą jest wyrok skazujący. Jednak wśród członków grupy dochodzeniowej, z których większość jest przekonana o rozwiązaniu sprawy, jest młoda i ambitna policjantka, Micaela Vargas, która ma wątpliwości.. Śledczy kontaktują się więc z światowej sławy profesorem psychologii, Hansem Rekkem. Ten geniusz, o którym mówiono, że „potrafi zdemaskować samego diabła”, a jego błękitne oczy zawsze widzą więcej niż powinny „zarówno w tym świecie, jak i czasami w innych, alternatywnych wszechświatach” – z premedytacją wykoleja śledztwo. Okazuje się, że „prawda często wygląda dziwnie i nieskładnie”, nie wszystko jest takie, na jakie wygląda, a zamordowany wcale nie jest tym, za kogo się podawał. Wkrótce ku zaskoczeniu wszystkich, Micaela i Rekki stają się jedynymi pragnącymi poznać prawdę. Ktoś jednak sabotuje śledztwo, które niebezpiecznie zmierza w tajemnicze polityczne rejony: tajne więzienia, gry wywiadów, wojny terrorystów, intrygi na najwyższych szczeblach władzy. No i tak się złożyło, że pewnego dnia latynoska policjantka, z pozoru grzeczna dziewczynka, a naprawdę najeżona i niezłomna fajterka „potknęła się o sensacyjne odkrycie”. A emanujący autorytetem, być może nieco niestabilny psychicznie geniusz, od niechcenia wykorzystał swój „dar” rozwiązywania problemów policji. To zderzenie dwóch różnych światów – kobiety z nizin społecznych i mężczyzny z wyższej klasy – zaowocuje zacnym koncertem talentów na skalę światową zwieńczonym nie jednym wybuchem fajerwerków. „Człowiek, który wyszedł z mroku” to znakomity kryminał. Akcja niby toczy się niespiesznie, wymaga skupienia i czujności, ale dostajemy tu nieszablonową zagadkę do rozwiązania oraz parę bohaterów, tak różnych, ciekawych i rozbrajających wiedzą, podejściem do życia, poczuciem humoru, że ten brak dużej ilości nagłych zwrotów w niczym nie przeszkadza. Wręcz pozwala się delektować klimatycznym szwedzkim kryminałem. W oczekiwaniu na kolejną kryminalną przygodę w tak doborowym towarzystwie, bo jest to pierwsza z części trylogii – polecam.
Liczyłam na lepszą historię, nie jest to kryminał trzymający w napięciu, ale miło spędziłam czas.
W Sztokholmie ginie sędzia piłkarski. Policja niemal od razu zatrzymuje ojca jednego z piłkarzy, który był porywczy i już w trakcie meczu dawał upust swoim emocjom. Dla większości grupy śledczej to koniec dochodzenia. Michaela Vargas, młoda policjantka, ma wątpliwości.
Komendant kontaktuje śledczych Hansem Rekke, światowej sławy psychologiem, specjalistą od przesłuchań. Jego spostrzeżenia kierują śledztwo na zupełnie inne tory. Co niestety nie wszystkim pasuje. Okazuje się, że zamordowany nie był tym, za kogo się podawał. Sprawa ma podłoże polityczne i wiąże się z działalnością CIA w Afganistanie.
Czy mimo przeciwności Micaeli i Hansowi uda się odkopać do prawdy?
Davida Lagercrantza znam z kontynuacji sagi Millenium. "Człowiek, który wyszedł z mroku" to początek nowej serii kryminalnej spod pióra tego pisarza.
Mocną stroną są główni bohaterowie. Micaela i Hans są od siebie bardzo różni. Pochodzą z dwóch różnych światów. Ona pochodzi z rodziny chilijskich imigrantów. Jej rodzina mieszka w biedniejszej części miasta. I nie wszyscy jej członkowie stoją po właściwiej stronie prawa.
Hans z koleji jest wykształcony i zamożny. Pochodzi z wyższych sfer. Wykładał na najlepszych uczelniach. Targają nim jednak demony. Ma skłonności do autodestrukcji.
Jest to więc ciekawa i intrygująca mieszanka.
Fabuła jest interesująca, ale ilość wątków może przytłoczyć. Powiem szczerze, że ciężko było mi na początku wciągnąć się w tę historię. Czytanie szło mi trochę opornie.
Spodobały mi się wątki szpiegowskie, polityczne, nawiązania do tajnych więzień CIA, terrorystów i tortur. Nie często pojawiają się one w kryminałach, a ja je lubię.
W swojej książce autor sporo nawiązuje też do życia w Afganistanie w latach 80/90, kiedy rządy w tym państwie przejęli talibowie. Panujący strach, coraz to nowe zakazy, publiczne egzekucje. Dla mnie było to całkiem ciekawe.
Podsumowując, mimo początkowych trudności, uważam lekturę za udaną. Bohaterowie są świetnie wykreowani i chętnie się z nim spotkam ponownie. Zwłaszcza po przeczytaniu zakończenia.
David Lagercrantz powraca z nową serią. Ten skandynawski kryminał cechuje przede wszystkim dynamiczna akcja oraz zagadkowa fabuła. Bowiem w trakcie rozwikłania tych mrocznych tajemnic na jaw wychodzą głęboko skrywane sekrety z przeszłości.
.
7/10?
CZŁOWIEK, KTÓRY WYSZEDŁ Z MROKU z pewnością będzie czytelniczą gratką dla fanów MILLENNIUM tego autora. W tej najnowszej historii prowadzane jest śledztwo, w którym pojawia się wiele teorii spiskowych, tajnych poszlak, jak również szereg politycznych wątków. W sumie te ostanie zagadnienia niekoniecznie przypadły mi jakoś specjalnie do gustu. Jednakże, poza tym małym niuansem z każdą kolejną stroną z ciekawością dopasowujemy logiczne elementy tej zagmatwanej układanki.
.
Jeśli zatem lubicie skandynawskie kryminały z dość nieszablonową fabułą, a do tego z intrygującą zagadką do rozwiązania to CZŁOWIEK, KTÓRY WYSZEDŁ Z MROKU będzie dla wprost dla Was.
.
We Współpracy @wielkalitera
https://www.instagram.com/rudy_lisek_czyta/
Fabuła 500-stronicowej kontynuacji trylogii Stiega Larssona zaczyna się w trudnym dla Mikaela Blomkvista momencie. Czasopismo Millennium zmienia właściciela...
Lisbeth Salander, dziewczyna, która igrała z ogniem, nigdy w pełni nie odkryła, kto stał za koszmarem jej dzieciństwa. Gdy Holger Palmgren opowiada...
Przeczytane:2022-11-13,
Sięgając po książkę "człowiek, który wyszedł z mroku" miałam wielkie oczekiwania. Nie było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, ale to poprzednie było kontynuacją słynnego Millenium, gdzie autor miał możliwość pociągnięcia rozpoczętych przez Stiega Larssona wątków, dlatego byłam bardzo ciekawa jego twórczości.
Skandynawskie kryminały stają się coraz bardziej popularne i coraz więcej osób z chęcią sięga po ten gatunek, ja również należę do tych osób. Niestety w tym przypadku książka nie do końca spełniła moje oczekiwania.
"Człowiek, który wyszedł z mroku" to historia, która rozpoczyna się w momencie znaleznia zwłok sędziego piłkarskiego, o zamordowanie którego podejrzany staje się jeden z rodziców chłopca, który grał w drużynie. Impulsywny mężczyzna jest idealnym podejrzanym, w którego winę wszyscy wierzą. Śledztwo prowadzi bardzo młoda i ambitna policjantka Micaela Vargas, która jednak jest również bardzo ambitna i chce poznać prawdę za wszelką cenę. Aby móc ją odkryć kobieta postanawia zaczerpnąć rady od profesora psychologii, Hansa Rekke. Nie jest to łatwa współpraca, ale zdecydowanie efektywna.
Autor poruszył wiele bardzo istotnych kwestii jak rasizm, mniejszości narodowe, religia, polityka, walki o władzę i między władającymi. Być może za dużo wszystkich wątków, które chciał ująć w treści książki.
W książce bardzo dużo się dzieje, akcja toczy się dynamicznie i chwilowy brak skupienia może spowodować, że zgubimy wątek, bądź przegapimy pewne istotne kwestie. Być może to właśnie było powodem tego, że podczas czytania momentami czułam się zagubiona i nie do końca potrafiłam się odnaleźć w fabule książki. Zdecydowanie plusem były charyzmatyczne postacie, które wyróżniały się osobowościami i ich nie dało się nie polubić.
Książka miała swoje plusy, lecz znajduje w niej również sporo minusów. Być może kiedyś, gdy powstanie skuszę się na kontynuację, niemniej jednak ten tytuł mnie nie porwał, ale nie mówię definitywnego nie, bo myślę, że warto dać jeszcze autorowi szansę. W końcu zawsze będę patrzyła na niego przez pryzmat autora, który napisał kontynuację Millenium.