Czasowników to ciekawa próba znalezienia jakiejś gdzieś, w czymś odpowiedzi, a najprościej mówiąc otoczenie. Otoczenie, relacje ludzie. My, bo narratorem wydaję się być ktoś inny. Widzi dużo, ten on. Pisze w pierwszej osobie, wnikliwie szkicuje i mocno podkreśla. Niekiedy nawet w całkiem inny sposób, niż wydaje się być. Często w sposób mądry na rzeczy pierwsze, by za chwile z dziecinnym dystansem i rozbiegiem poznania wejść na plac zabaw codzienności całej reszty. Można powiedzieć, że Czasowników to wszystko wokół. Zwykły dzień, taki sam chodnik, przypadkowi ludzie, ich sens, przez kroki i słowa. Ale właśnie słowa, to one wydają się mieć w tym największe znaczenie. Tworzą niezwykle dobrany, rymowany układ. Coś w stylu co kompletnie się nie mieści nigdzie indziej, a na pewno już w żadnym klasycznym gatunku. Czasowników, to opowiadanie, poezja, dziennik. Może jeszcze raport. Naszkicowany w pewien niecodzienny sposób i dodatkowo za pomocą rytmicznie pasujących do siebie zdań. W nich, pierwsze do drugiego ma się tak, jak trzecie do czwartego. A razem tworzą bardzo ciekawą całość obserwacji. Czasowników to miejsce, ale i Czasowników trafnie, najbardziej pasujące do nas elementy. Te zrozumiałe, i nie do końca te. Bo przecież "Czasownicy" to my. Odczucia stany i miejsca, gdzie prócz rzeczy samych, największe znaczenie mają relacje. A nieodłącznym tych towarzyszem jest czas. Rozumiany jako ten oczywisty, co nigdy nic nie kosztuje, a jednak najwięcej się płaci za jego darmowy upływ. Ten wnikliwy raport widziany oczami tajemniczego narratora, to też pewnego rodzaju studium. Przewodnik po konwenansach, przewodnik po typowych kierunkach zastanych wartości. Pytanie dla kogo. Przychodzi mi do głowy też, że po części i dla nas samych – Czasowników. To twarde wydanie płynnie i rytmicznie prowadzi od samego początku do końca jak po poręczy bardzo dobrego pomysłu. Czasem wydaję się, że pisane jest na szybko, gdyż na pewno tak się to czyta. Jednak z pewnej odległości widać milimetrowe zastanowienie każdej pojedynczej litery. Każdego wyrazu. A Paweł Pakuła strzela tam wszystkim. Począwszy od rzeczy małych po te największe, pisane zamaszyście, na granicy wiedzy pewnej i marzeń. Rzeźbi i żegluje po oceanie tysiąca słów, łącząc je w sprytną sieć. Czasowników można oglądać, lub przejść przez całość od razu. Można czytać kartka po kartce i z przerwami na przerwę. Doszukując się jakiś ukrytych podpowiedzi. No i najważniejsze. Dopadło go to, to co niekiedy każdemu z nas się tu przydarza...
Wydawnictwo: Poligraf
Data wydania: 2010-09-16
Kategoria: Poezja
ISBN:
Liczba stron: 104
Najważniejsza u nich głowa. Z niej są sny i do nich słowa.Każdy tutaj mały powód.Szansa próba, jej rodowód.Choćby w drodze nie ma...
Chcę przeczytać,