Policjant Tom Kettle niedawno przeszedł na emeryturę i zamieszkał w zaciszu nowego domu, przybudówki do wiktoriańskiego zamku z widokiem na Morze Irlandzkie. Miesiącami z nikim się nie widział, pomijając ekscentrycznego właściciela i znerwicowaną młodą matkę, która wprowadziła się tuż obok. Kettle wraca wspomnieniami do swoich bliskich: ukochanej żony June i dwójki dzieci, Winnie i Joego. Kiedy jednak u drzwi staje dwóch byłych kolegów po fachu, którzy pragną rozwikłać sprawę niedającą mu od kilkudziesięciu lat spokoju, Kettle musi wrócić do tego, co pragnął na zawsze zostawić za sobą.
"Czas starego boga" to wspaniała powieść o demonach przeszłości. Sebastian Barry wikła czytelnika w historię, w której nic nie jest takie, jakie z początku się wydaje.
Wydawnictwo: Artrage.pl
Data wydania: 2024-06-10
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 224
Tytuł oryginału: Old God's Time
Język oryginału: irlandzki
Tłumaczenie: Aga Zano
Głośna, przejmująca powieść dwukrotnego finalisty Nagrody Bookera, za którą otrzymał prestiżową Costa Award, po raz drugi w karierze! Siedemnastoletni...
Roseanne McNulty dożywa swoich dni w szpitalu psychiatrycznym, w którym została umieszczona przed kilkudziesięcioma laty jako młoda kobieta. Szpital jest...
Przeczytane:2024-07-12, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2024, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2024 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2024,
Pewnie większość z was pamięta przepiękny wiersz Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w interpretacji Marka Grechuty. Podczas lektury ,,Czasu starego Boga" Barry'ego, wciąż słyszałam w głowie tę melodię, wciąż nuciłam słowa... Więc tak, ocalajmy i ocalejmy od zapomnienia.
Ocalić od zapomnienia
,,Czas starego Boga" to nie literacki fast food. Mimo skromnej objętości nie da się tej książki połknąć na raz i odhaczoną odstawić na półkę. Nie da się nią zasycić szybko i na chwilkę. To jedna z tych, która musi w czytelniku dojrzewać, wywołując przy tym skurcze żołądka. To proza twarda, włóknista, nie pozbawiona jednak, wypełnionych miękkością luk i szczelin, które dodają jej ekstra porcję ciężkości. Taka, do której nijak nie da się przykleić krzykliwych, wyrażających skrajny zachwyt przymiotników. Bo jak napisać, że piękna skoro tyle w niej brzydoty?
A jednak zachwyca. A jednak jest piękna. Nostalgią, smutkiem.
Przenikając powoli w świat głównego bohatera, nie wiedziałam początkowo którą drogą za nim podążać. Skupić się na dopadającej go starości? Nie takiej, która spada na człowieka znienacka lecz tej oswojonej, która z dnia na dzień staje się coraz głośniejsza, dokuczliwsza. Obserwować przy tym jak starszy jegomość stara się funkcjonować w resztce czasu, z pełną świadomością tego, co ten zdążył mu już odebrać. A może zagłębić się w tę warstwę, w której upomina się o niego, emerytowanego policjanta, przeszłość, pod postacią nierozwiązanej sprawy, w której pojawiły się nowe, niepokojące tropy? Piętrzące się wspomnienia, dygresje, potworna tęsknota i zacierająca granice mglista demencja, nie pozostawiły jednak złudzeń. Nie mamy u Barry'ego do czynienia z prostą fabułą, która poprowadzi nas po sznurku przez życie bohatera ku rozwiązaniu zagadki. Nie, tu nie ma łatwych odpowiedzi. Będziemy więc chwytać się kolejnych impresji, skrawków przeróżnych historii, by w końcu z porozrzucanych szczątków mozolnie złożyć obraz - nie pełny, ale bogaty w wystarczającą ilość szczegółów - który pomoże nam zrozumieć kim tak naprawdę jest Tom Kettle i co go w życiu spotkało. I nijak nie jesteśmy na to gotowi.
Bo Tom to bohater hiobowy. Składający się z blizn, napiętnowany i straumatyzowany, kurczowo wczepiony w chwile minionego szczęścia. Człowiek, życie którego skończyło się już wielokrotnie, ale trwa mimo wszystko - z minuty na minutę kruchszy i coraz bardziej zmęczony. Pozbawiony nadziei, dosłowny w swoim zagubieniu i pogrążony w gorączce trawiącej jego poszarpaną duszę. Jedyne co ma to nic, czeka na nic i nawet się z tym niczym polubił. Dla demonów przeszłości to jednak wciąż za mało, one z nim nie skończyły. Jego historia musi zostać opowiedziana, chociaż on sam nie opowie jej nikomu.
Sebastian Barry potrafi zachwycająco oprowadzać czytelnika po tym, co z gruntu złe, ohydne i plugawe. Nie wywleka tego na wierzch, nie epatuje dosadnością by wstrząsać czytelnikiem po linii najmniejszego oporu. Gdy trzeba potrafi jednak pisać wprost. W momencie więc, gdy jedna warstwa powieści zdaje się nam umykać, rozmazywać się, druga, nie pozostawia złudzeń ani miejsca na domysły. Chodzi tu o niechlubny okres w dziejach *Irlandii, który chociaż rozliczany, nigdy do końca rozliczony nie zostanie. Wpisuje się bowiem w niego krzywda bezbronnych, tych o których nie miał się kto w porę upomnieć. I chociaż Barry nie moralizuje, to nie da się nie wychwycić przemawiającej przez jego bohatera goryczy i bezradności. Bo winni tak samo są ci, którzy zgotowali dzieciom piekło, jak ci, którzy wiedzieli o jego istnieniu i nie zrobili nic. Bo tak było dla nich wygodniej.
Czytając zachwycajcie się słowem. Wsłuchajcie się w nieśpieszny rytm. To jedna z tych powieści, do której wraca się dla jej literackich walorów. Dla kształtnych opisów, celnych zdań i przenikliwych spostrzeżeń, które paraliżują nas falą niespodziewanych emocji. Można ją otworzyć na dowolnej stronie i czytać fragmentami. Wracać na wyrywki, mnożyć cytaty. Chwała w tym miejscu za pełne wrażliwości tłumaczenie Agi Zano, która pieczołowicie oddała kunszt i delikatność konstrukcji każdej pojedynczej metafory, każdego porównania.
Książka przejmująco bolesna, czuła i wielowymiarowa. Dowód na nieustającą wielkość literatury. Urzeka, uporczywie porusza i gdy zamieszka gdzieś na dnie serca, to pozostanie tam już na zawsze.
*Irlandia była krajem, w którym Kościół katolicki miał monopol na organizowanie życia społecznego do czasu aż nastąpił kryzys zaufania do tej instytucji. Stało się tak w momencie, gdy ujawniono skalę pedofilii (chociażby to co opisuje Barry, a nie jest tego wiele, powoduje skręt żołądka) i całego wachlarza innych nadużyć. Okazuje się, że kościół, który straszył zdziczeniem, sam stał się symbolem moralnego upadku. To ważna lekcja, którą powinniśmy odrobić wszyscy. Bo po jedenaste: nie bądź obojętny. Na zło, bez względu na to czy ubrane jest w łachmany, garnitur czy sutannę.
[współpraca reklamowa barter]