Niewielka wieś gdzieś na Mazurach. Dwoje młodych ludzi, każde ze swoimi planami i marzeniami. Choć nie. To Ela, dobra uczennica pilnie przygotowująca się do matury, ma marzenia i plany, a przed sobą jasną przyszłość. Inaczej niż jej sąsiad z naprzeciwka. Zły dom, złe geny, zły brat - Maks już dawno pozbył się złudzeń i wiary w to, że może cokolwiek zmienić. Codziennie styka się z Elą, "miastową z dobrego domu", podziwia ją i zazdrości. Rodziców, pieniędzy, możliwości. Wszystkiego. Wzorowa panienka z lepszych sfer nie nadaje się do kochania. Taką dziewczynę Maks, typowy bad-boy ze smutną historią, może jedynie nienawidzić.
Poddaje się więc temu uczuciu w pełni. Przy każdej okazji znęca się nad Elą psychicznie. Ona, pozornie zimna i niewzruszona, w zaciszu własnego pokoju bardzo cierpi.
Życie Maksa dodatkowo się komplikuje, gdy jego starszy brat trafia do więzienia i wymusza na młodszym spłatę długu. Chłopak, pragnąc odciąć się od kryminalnego półświatka, bierze się ostro do pracy. Postanawia zdać maturę i zacząć na siebie zarabiać. Nie zapomina jednak o Eli. Wciąż się z nią sprzecza, dokucza jej, zaczepia. Wreszcie ich trudna relacja, podszyta coraz bardziej oczywistym pożądaniem, wymyka się spod kontroli. Już trudna sytuacja komplikuje się coraz bardziej. Dziewczyna, by uciec od Maksa, wyprowadza się z domu, a blizny po ich dziwnej miłosno-nienawistnej relacji przykrywa tatuażami...
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2020-07-15
Kategoria: Poradniki
ISBN:
Liczba stron: 448
Język oryginału: polski
Przeczytane:2020-08-29, Ocena: 4, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2020 roku, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2020,
Kto się czubi ten się lubi? Pewnie tak, ale nie w tym przypadku. Elwira i Maksymilian to sąsiedzi. Znają się od piaskownicy. Ona pochodzi z dobrego domu. Taka panienka, która ma wszystkie pozytywne cechy. On za to nie miał takiego szczęścia. Jest biedniejszy a jego brat Adrian prowadzi szemrane interesy. Czuje się przez to gorszy. Ona jest jego marzeniem, niestety niedostępnym. Dlatego skoro nie może jej kochać, to może jej nienawidzić. I tak się zaczyna. Lata ubliżania, gnębienia, nękania, stosowania przemocy psychicznej niosą różny skutek u Eli. Dziewczyna nie daje sobie rady. Znajduje rozmaite pomysły, które pozwalają jej zagłuszyć ten ból. Bez wsparcia najbliższych. Aż w końcu czara goryczy się przelewa - na niewiele przed osiemnastką ucieka z domu do Szymona. To on staje się jej lekiem i pomocą dla ran. Czy w końcu uwolni się od swego oprawcy? Czy Maks odkryje tajemnicę brata? Czy Ela zdoła mu wybaczyć? I czy w końcu będzie szczęśliwa?
Książka Gaby Krzyżanowskiej to z jednej strony młodzieżówka a z drugiej romans. Bohaterami są osoby prawie pełnoletnie a seks i mocne słownictwo nie jest im obce. Nie ma dla nich tematu tabu. Sam natomiast pomysł na fabułę był fajny. Ukazanie rozbieżności między wychowaniem i statusem społecznym, Nie zawsze to co widzą nasze obcy jest równoznaczne w tym, czego nie widać gołym okiem, co skrywa się za drzwiami. W tej książce fabuła jest dość mocno rozbudowana. A i wątków też jest wiele. Przyglądałam się wieloletniej relacji Eli i Maxa. I przerażało mnie to, jak on mógł się tak zachowywać. Był okrutny i bezlitosny. Od samego początku w ogóle mi się nie podobał. A jeśli dołożyć do tego Adriana to już całkiem szok malowany. Kat i oprawca - zarówno jeden jak i drugi, choć w innych "dziedzinach". Max był taką niepewną postacią. Nie miałam pewności co do tego, co mu jeszcze strzeli do głowy. Był bohaterem nieprzewidywalnym. Z jednej strony widać było w nim to dobro a z drugiej całkowita przeciwność, ta zaciętość i wewnętrzny przymus. Lata nawyku i przyzwyczajenia. Mocno wkurzający bohater. I mimo, iż w pewnym momencie starał się naprawić to co przez lata budował to niestety moje wrażenie co do niego się nie zmieniło. Nie wierzyłam mu po prostu. Eh, ciężki z niego przypadek. Co to Eli natomiast to okazała się być silniejsza, niż mi się wydawała. Nie pozostawała dłużną. Umiała się odciąć. Pokazywała, że ona rządzi w starciu ze swoim dręczycielem. Ale to tylko maska pozorów, a prawda mnie dogłębnie zszokowała. Autorka sprezentowała swojej młodej bohaterce coś, co mi przez myśl w ogóle nie przeleciało. Moje brwi szybowały do góry a szok i przerażenie malowały moją twarz. No jak mogła?!? Pod maską skrywała prawdziwość emocji i przeogromny ból. Iskierka nadziei stał się Szymon, który jawił mi tym, przy którym Eli może znaleźć spokój i ukojenie. Dwie pokrewne dusze, o podobnych zainteresowaniach i przejściach, które na nim również odcisnęły piętno i na zawsze pozostaną we wspomnieniach. Książka cały czas zaskakiwała. Mąciła dopiero co uzyskany spokój. Przeczytałam w ciągu jednego dnia, choć z początku myślałam, że nie dam rady. A wszystkiemu winien był Maksymilian i jego zachowanie. Za to decydujące wydarzenia zaskoczyły mnie ogromnie. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze i na tą sensację znalazło się tu miejsce. Do samego końca nie miałam pewności, czy to już koniec atrakcji czy jeszcze coś się pojawi.
Historia dziewczyny, która stała się ofiarą. Dlatego, że była grzeczna? Że była bogatsza? Że była miła, zdolna i śliczna? Jej historia została bardzo dobrze poprowadzona. Nie zabrakło zagadek, tajemniczości i bólu. Autorka pokazała dobitnie, jakie skutki niesie takie zachowanie. Jak krucha jest psychika, szczególnie nastolatków, nie mówiąc już o dziecięcej. Blizny zostają na zawsze. Te na ciele czy duszy. Smutna historia z iskierką nadziei. Według mnie została ona dość mocno osadzona w rzeczywistości. Zostały oddane wszystkie cienie i barwy życia. Gorące sceny uniesień znalazły połączenie w kinem akcji. Z wątkiem kryminalnym, który mnie zaskoczył samą swą obecnością ale został fajnie pociągnięty. On w moim odczuciu dał pełen obraz powodu, dla którego Max zachowywał się tak a nie inaczej. No i ten język, jakim się szarpali główni bohaterowie. W myśl zasady, gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta został dodany kolejny bohater, który dał mi nadzieję na odrobinę normalności w tej historii. Autorka bawiła się moimi emocjami niczym zawodowiec. Szarpała za ich struny i nie dawała odsapnąć. Książka w moim odczuciu była fajna i choć opis nie sugerował mi aż takich rewolucji to przyjemnie spędziłam z nią czas. Może nie podobała mi się stuprocentową ale nie żałuję, że ją przeczytałam. Zauważyłam natomiast, że zbiera totalnie różne opinie. Od jednego punktu do dziesięciu. To czy przeczytacie ją zależy tylko od was. Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem jest wyrobienie sobie własnego zdania.
Polecam.