Siedem podróży w czasie. A ponieważ czas dany nam jest jako pamięć, będzie to siedem podróży przez siedem pamięci siedmiu zwykłych ludzi. Niby ten sam świat i te same czasy, ale widziane z różnych perspektyw - mieszkańca Ugandy, USA, Kolumbii, Indii, Finlandii, Zimbabwe i Japonii.
Siedem opowieści zwykłych ludzi o problemach, wyzwaniach, szansach i możliwościach. Ich zestawienie uświadamia, jak wiele zależy od tego, czy miało się szczęście urodzić się tu, a nie gdzieś indziej.
Siedem ludzkich historii i jedna próba odpowiedzi na pytanie, po co to wszystko.
Najnowsza książka nagradzanego reportażysty Tomasza Michniewicza to niezwykłe połączenie zapisu osobistych historii i wnikliwego spojrzenia na globalne problemy współczesnego świata. Autor w niezwykle plastyczny i wiarygodny sposób pokazuje świat takim, jak widzą go bohaterowie, zmuszając do refleksji nad kondycją człowieczeństwa.
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2018-10-17
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 464
Język oryginału: polski
Czy może być coś lepszego niż docenienie wszystkiego, co się posiada po przeczytaniu jednej książki? Tak właśnie zadziałała na mnie powieść Tomasza Michniewicza. Snuł on opowieść o siedmiorgu nieznajomych, a z każdą stroną utwierdzałam się w przekonaniu o wielkiej nierówności między ludźmi na całym świecie.
Chrobot, bo o tej książce dzisiaj piszę, to historie zwykłych ludzi. Ważny jest przymiotnik zwykłych, gdyż reportażysta starał się wybrać siedmiu przeciętnych przedstawicieli w swoim kraju i opisać ich życie. Dzięki temu udało mu się stworzyć porównanie potrzeb, celów, możliwości oraz rzeczywistości, w której dane było przyjść na świat bohaterom tego reportaża.
Michnikowi udało się opisać doświadczenia nieznanych sobie osób, w taki sposób, że czułam emocje każdej z nich. A emocji było sporo, ponieważ każdy bohater istnieje, a dodatkowo jego wiek jest zbliżony do mojego. Miałam więc świetne odniesienie, do tego co ja osiągnęłam przez ponad trzydzieści lat.
Poruszane historie dotyczą mieszkańców Indii, Finlandii, Kalkuty, Japonii, Ugandy, Kolumbii oraz Stanów Zjednoczonych. Siedem odległych państw, w których rodzące się dzieci widzą zupełnie inny kawałek świata. Pomimo takich samych potrzeb każde z nich doświadcza rzeczywistości przez pryzmat swojej kultury i najbliższego środowiska. W ten sposób uczą się patrzeć na trudności i sobie z nimi radzić – na swój własny sposób.
Przekrój życia naszych bohaterów opisany jest według odniesienia do podstawowych potrzeb każdego człowieka. Czytelnik zaczyna poznanie bohaterów od ich narodzin, poprzez wychowanie, edukacje, nawiązywanie relacji, dojrzewanie aż do dorosłości i wyboru ścieżki zawodowej. Te aspekty w drastyczny sposób ujawniają przepaść między kontynentami. Bieda w Kalkucie, wygórowane oczekiwania w Japonii, walka z systemem w Zimbabwe, chillout w USA i bezpieczeństwo w Finlandii.
Tomasza Michniewicza każe czytelnikowi zatrzymać się i zastanowić. Podczas czytania Chrobota przychodzi poczucie winy, poczucie niesprawiedliwości i złość na system niektórych krajów. Choć przyznam, że nawet w państwach wysokorozwiniętych nie zawsze dziecko jest w stanie czerpać wszystko, co ono mu oferuje. Autor nie zawahał się również wsadzić w książkę trochę krytyki, własnych sądów, co nie było już czystym reportażem. Reportażysta odznacza się dużą uważnością wobec każdego ze swoich bohaterów. Biografie są przeciętne, ale opisane w taki sposób, że ciężko oderwać się od czytania. Opisane możliwości skłaniają do refleksji.
Chrobot polecam wszystkim, których interesuje człowiek. Ten mądry reportaż niesie w sobie przekrój społeczeństwa i pokazuje, jak osadzenie w danej kulturze, religii, rodzinie wpływa na dokonywanie wyborów życiowych.
Czy można zamknąć świat na niespełna pięciuset stronach? Opowiedzieć o wszystkich jego barwach i skalanej nierównościami rzeczywistości? Czy da się ot tak po prostu skreślić kilka historii życia, pamiętając o tym, że o ile ich rytm może być ten sam, o tyle melodie znacznie się różnią?
Kiedyś mieszkałam w Norwegii. Przez ponad rok zarabiałam na to, by w Polsce móc bez kredytu kupić mieszkanie. I kupiłam. 38 m2, pokój z kuchnią. Piękne, bo moje. Bez kredytu. Gdy pochwaliłam się tym faktem wśród norweskich znajomych, usłyszałam, że 38 m2 to powierzchnia ich kuchni. Zdałam sobie wówczas sprawę, jak ogromna przepaść dzieli Polskę i Norwegię – dwa państwa o dość podobnej powierzchni i zatrważającej różnicy w liczbie mieszkańców. Poznając coraz lepiej ich system socjalny, zdawałam sobie sprawę, jak bardzo jesteśmy od siebie różni. Pracując z Norwegami, czułam ogromny kontrast między nami w podejściu do obowiązków i strachu przed utratą pracy. Mojego strachu, bo oni zupełnie byli go pozbawieni. Mieliśmy różne potrzeby, cele, a przede wszystkim – możliwości.
To właśnie między innymi o możliwościach, różnicach i swego rodzaju niesprawiedliwości pisze Tomasz Michniewicz w swojej najnowszej książce Chrobot. Życie najzwyklejszych ludzi świata. Autor pokazuje nam rzeczywistość, o której często nie mamy pojęcia, która nie uwiera nas w żaden sposób, choć – zdaje się sugerować reporter – powinna. Po lekturze tej książki nic nie jest już takie samo, a to, co dotychczas w ogóle nie było przedmiotem naszego zainteresowania, teraz wrzyna się w każdą myśl dotyczącą naszej codzienności. Luźno splecione historie siedmiorga dzieci z Finlandii, Japonii, Ugandy, Kolumbii, Kalkuty, Indii i Stanów Zjednoczonych obrazujące ich życie poprzez odniesienia do podstawowych aspektów ludzkiej egzystencji, takich jak edukacja, przyjaźń, wychowanie czy stosunek do pracy, pokazują nam drastycznie różne warunki bytowania, które determinowane są przez możliwości, jakie daje im świat. A – jak się okazuje – choć świat jest jeden, to możliwości zależą od tego, gdzie przyszło nam żyć.
Michniewicz, snując opowieści o dzieciństwie, dorastaniu i dorosłości bohaterów, wskazuje na problemy, z jakimi muszą się mierzyć. Bardzo mocno uderza w czytelnika, pokazując, jak nasza wygoda rujnująco wpływa na codzienność innych. Pokazując trudności, z którymi mierzą się kraje takie jak Uganda czy Kalkuta, zmusza do refleksji i pokornego spojrzenia na świat, w którym przyszło nam żyć – z dostępem do czystej wody, elektryczności, edukacji i opieki zdrowotnej. Przyznaję, że momentami ogarniała mnie wściekłość. Zastanawiałam się, dlaczego Michniewicz chce wpędzić mnie w poczucie winy za to, że żyję tu, gdzie żyję. Przecież to nie moja wina, że urodziłam się w Polsce, w takiej, a nie innej rodzinie, a mój pracodawca oferuje finansowanie prywatnej opieki zdrowotnej. Dlaczego wini mnie za to, że robię zakupy w sieciówkach i przepłacam, wydając uczciwie zarobione pieniądze. Im bliżej byłam końca Chrobotu, tym większy bunt odczuwałam. I nagle przyszedł koniec. Zamknęłam książkę, zgasiłam światło i w ciszy śpiącego domu pozwoliłam sobie na trochę łez, dziękując (sama nie wiem komu) za to, co mam. Rano, odkładając Chrobot na regał, uznałam, że to reportaż, który powinien przeczytać każdy. Dlatego jeśli macie ochotę na coś naprawdę ambitnego, powinniście sięgnąć po tę właśnie książkę.
Tomasz Michniewicz to jeden z tych autorów, których książki kupuję w ciemno, jeszcze w przedsprzedaży. Tak było więc też w przypadku „Chrobotu”. Książka szumnie zapowiadana w księgarniach i portalach, promowana przez wydawnictwo, była wyczekiwana przeze mnie z wielką niecierpliwością – i... naprawdę warto było czekać. Choć przyznam, że po przeczytaniu opisu książki: „Siedem opowieści zwykłych ludzi o problemach, wyzwaniach, szansach i możliwościach” – pomyślałam, że gdyby nie nazwisko autora, raczej bym po nią nie sięgnęła. Bo czy o zwykłych ludziach i ich zwykłych problemach można napisać ciekawą książkę? Otóż można - jeśli jest się Tomaszem Michniewiczem!
Rzeczywiście „Chrobot” jest opisem życia siedmiu osób, które żyły w podobnym okresie, ale w siedmiu różnych krajach. Bardzo różnych krajach: Finlandii, Japonii, Ugandzie, Indiach, Zimbabwe, USA i Kolumbii. Obawiałam się trochę, że będzie to moralizatorska i banalna historia dowodząca jakże oczywistej prawdy, że to, jak ułoży się nasze życie, zależy w dużej mierze od tego, gdzie przyszliśmy na świat… Na szczęście tak się nie stało – bo Tomasz Michniewicz nie zadowala się płytkimi prawdami, on szuka głębiej, drąży – i daje nam historię o marzeniach, walce o siebie, pokonywaniu tego, co na pozór jest nie do pokonania lub ustępowaniu i poddawaniu się schematom, stereotypom, konwenansom, temu – co wypada. Książkę czyta się jak jakąś fascynującą powieść, a przecież jest dokładnie tym, co nam obiecuje wydawca na okładce: o życiu zwyczajnych osób. Żadna z nich nie jest gwiazdą, celebrytą, wielką osobowością – ale wszystkie są ciekawe, intrygujące i kiedy już zaczniecie czytać – chcecie się dowiedzieć, do czego doszli, jak potoczyło się ich niby-zwyczajne życie. Bo tak naprawdę chyba żadne życie nie jest „po prostu zwyczajne”…
Książka bardzo mi się podobała, zarówno pod względem kompozycji, jak i sposobu opowiadania. Tomasz Michniewicz snuje tych siedem historii równolegle – dzięki czemu mamy możliwość porównania, jak wyglądały poszczególne etapy życia naszych bohaterów: jedni mieli od najmłodszych lat wszystko podane „na tacy”, inni musieli walczyć o to, co nam wydaje się oczywiste – możliwość chodzenia do szkoły, jedzenie, ubranie. Dzięki takiej kompozycji dostrzegamy też różnice kulturowe, materialne i światopoglądowe pomiędzy krajami, z których wywodzą się nasi bohaterowie. Różnią je nie tylko wyznania, ale też podejście do równouprawnienia kobiet, do pracy, do nauki, do życia towarzyskiego, rodziny, pojęcie „kariery”, sposób spędzania czasu wolnego, pragnienia, perspektywy, plany na przyszłość. I mimo tych różnic – często bardzo jaskrawych – wszyscy ci ludzie mają też wiele cech wspólnych. Wszyscy marzą, wszyscy próbują znaleźć swoje miejsce w świecie, wszyscy chcą czegoś lepszego – jeśli nie dla siebie, to dla swoich dzieci. I wszyscy zderzają się z rzeczywistością i barierami: dla jednych bardzo prozaicznymi, bo związanymi z pieniędzmi, dla drugich – z bezwzględnością ludzi, których spotykają na swojej drodze, dla innych – z brakiem odwagi do przeciwstawienia się konwenansom; dla jeszcze innych – związanymi z brakiem pomysłu na siebie… Przy okazji tych opowieści, dostajemy także obraz współczesnego świata – hipokryzji bogatych koncernów, bezwzględności wielkiej polityki, bezmyślnego dążenia do zagrabiania coraz większego majątku – bez względu na koszty. Tomasz Michniewicz mówi nam o tym bez moralizowania i pokazywania palcem – po prostu przedstawia fakty, a my sami możemy wyciągnąć z nic wnioski. Wnioski, które niestety, są smutne i wywołują gniew, bunt, chęć działania. Pod tym względem ta książka jest dość niebezpieczna – bo ten bunt i gniew są raczej bezsilne…
Polecam tę książkę wszystkim ciekawym świata. Tym, których interesuje los drugiego człowieka, którzy mają ochotę „podglądnąć” życie zupełnie zwyczajnych bohaterów, ich codzienne zmagania, problemy, pragnienia, wzloty i upadki. Spodoba się fanom literatury non-fiction, reportaży, literatury podróżniczej, a także każdemu, kto chce zobaczyć fascynującą prawdę, że ludzie z różnych regionów świata mogą się diametralnie różnic, ale jednocześnie – być pod wieloma względami podobnymi…
„Chrobot” czyta się szybko, choć to naprawdę grube tomisko: ponad 400 stron. Jednak czyta się je jak dobrą powieść, a nie reportaż – miejscami zabawną, częściej gorzką, ale zawsze – intrygującą i fascynującą. Tomasz Michniewicz ma prawdziwy talent do opowiadania historii – podejrzewam, że w jego wydaniu ciekawie brzmiałaby nawet książka telefoniczna (i od razu mówię, że jeśli zdecyduje się taką wydać, to kupię w ciemno!). Mam nadzieję, że kolejna książka autora ukaże się szybko.
Siedmioro zwykłych ludzi, siedem niezwykłych podróży.
Jak wielkie znaczenie ma miejsce, w którym się urodziliśmy. Jak wielkie są różnice w kulturze, w wierzeniach, w edukacji, pracy, zarobkach i codziennych małych sprawach.
Śledzimy losy siedmiu bohaterów z różnych stron świata, żyjących w różnych warunkach materialnych, klimatycznych, politycznych, od ich dzieciństwa do podjęcia pracy, założenia rodziny.
Warto ją przeczytać, gdyż otwiera oczy na wiele ważnych spraw i sprawi, że bardziej docenimy to co mamy, tu w naszym kraju, gdzie tak łatwo przychodzi nam narzekanie.
Polecam.
"Zdarza się, że wierzymy we wspomnienia świata, który nigdy nie istniał. A czasem mamy pewność, że istnieje, ale wolimy o nim nie pamiętać".
Siedem historii zwykłych ludzi z różnych zakątków świata. Opowiedzianych przez bohaterów, tak jak zapamiętali swoje życie.
"Pamięć czasem się myli, czasem przekrzywia. Pamięć nie opowiada historii. Raczej urwane strzępki, impresje, echa".
Jakże jesteśmy inni, nasz los zależy od tak wielu czynników - choćby miejsca urodzenia. Te osobiste historie są tłem do refleksji nad kondycją współczesnego świata.
7 różnych światów, które egzystują niedaleko siebie, ale różnią się od siebie diametralnie. 7 bohaterów, wszyscy w podobnym wieku, każdy opowiada z własnej perspektywy o swoim życiu. Uganda, Finlandia, Brazylia, USA, Indie i Japonia. "Chrobot" to coś o wiele więcej niż powieść podróżnicza.
A może by stąd po prostu pójść? Wyjść, na nic już nie czekać. Poddać się. Nie próbować już na siłę, pogodzić się z niekompletnością, niewystarczaniem...
Książka podróżnicza, jakiej jeszcze nie było! Przedziera się przez dżunglę, łapie jadowite węże, zakrada się do obozu partyzantów, tropi przemytników...
Przeczytane:2022-03-05, Przeczytałam, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2022 roku,
Uwielbiam czytać książki, jednak wybieram raczej książki fantasy lub komedie, po reportaże w zasadzie nie sięgam. Na szczęście klub książki, do którego nalezę, w każdym miesiącu proponuje przeczytanie czegoś z zupełnie innego gatunku. W lutym był to „Chrobot. Życie najzwyklejszych ludzi świata” Tomasza Michniewicza.
W książce poznajemy przeplatające się losy siedmiorga ludzi; od dzieciństwa po dorosłość. Każde z nich urodziło się w innym kraju i wywodzi się z innej kultury. Są to: Marggie z Ugandy, Casey z USA, Juanita z Kolumbii, Madhuri z Indii, Mika z Finlandii, Reilly z Zimbabwe oraz Kanae z Japonii.
Bohaterowie są mniej więcej w moim wieku, więc podczas czytania porównywałam swoje życie i swój świat z tym, co przeżywali oni. Mimo wielu różnic znajdowałam też pewne podobieństwa.
Książka podzielona jest na rozdziały dotyczące jakiejś konkretne sfery życia: szkoły, małżeństwa, pracy, marzeń. Do tego każdy z tych rozdziałów dzieli się na mniejsze części. Składają się one z kilku do kilkunastu zdań i opowiadające dzieje poszczególnych osób. Niektóre podrozdziały są tak krótkie, że można mieć problem z przypisaniem ich do konkretnego bohatera.
Historie tych osób mnie urzekły. Każda z nich na swój sposób walczył o lepsze życie dla siebie i rodziny. Każda musiała z czegoś zrezygnować, aby coś osiągnąć.
Wcale nie uważam, że powinno się podziwiać tylko tych biedniejszych, a tym lepiej usytuowanym mówić, że marnują swoje życie, bo przecież wszystko już mają. Każdy z bohaterów sam kierował swoim życiem, a ich rodziny tylko ich przygotowały do przetrwania w świecie, jaki ich otaczał.
Jedyne co w książce mi się nie podobało, to rozdziały o wielkich korporacjach. W małych historiach o życiu prawdziwych ludzi opisywanie, jakie to wielkie firmy są złe i jak niszczą nasz świat, wygląda jak słabe lokowanie produktu. Zamiast wzbudzić we mnie gniew na korporacje, sprawiło, że wkurzyłam się na autora. Po co przerywa mi tak ciekawą lekturę argumentami rodem z telewizji śniadaniowej? Ja to wszystko już wiem. Chciałam poznać tych siedem osób, a nie słuchać przepisu na to jak można zarobić miliony, zakładając fabrykę w Bangladeszu.
Mimo tego słabego przerywnika książka bardzo mi się podobała. Mogę z czystym sumieniem polecić „Chrobot” nie tylko miłośnikom reportaży, ale także wszystkim, którzy lubią czytać ciekawe historie. Historie życia ludzi, którzy mimo różnic kulturowych są tacy jak my.