Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2015-09-23
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 304
Człowiek osiągnął już tak wiele w jakże różnorodnych dziedzinach życia. Mimo to, pewne sprawy niezmiennie pozostają dla niego tajemnicą. Jedną z nich... jest on sam. Nawet jeśli zdołaliśmy pokonać wiele chorób, co jakiś czas pojawiają się nowe, wobec których jesteśmy bezradni. Wydaje nam się, że wiemy, co jest dla nas dobre, jednak naukowcy nieustannie weryfikują swoje zdanie na ten temat, obalając mity, w które dotąd bezkrytycznie wierzyliśmy. Gdy jesteśmy zdrowi, często żyjemy tak, jakbyśmy mieli całkowitą pewność, że właśnie tak będzie przez całe życie. Niestety, czasem spotyka nas bardzo bolesne rozczarowanie, które wywraca nasze życie do góry nogami. Historia Martina jest dobrym przykładem na to, że zdrowie bywa szalenie ulotne. Na szczęście jest to również opowieść o tym, że cuda zdarzają się nie tylko w bajkach... Martin był zupełnie zwyczajnym, sympatycznym dzieciakiem. Jak wszyscy rówieśnicy chodził do szkoły, spotykał się z przyjaciółmi, po prostu żył tak, jak każdy normalny chłopiec. Któregoś dnia poczuł się gorzej. Kolejne dni były niczym koszmarny sen. Martin słabł dosłownie z godziny na godzinę, zaczęły również pojawiać się problemy z pamięcią. Z czasem stracił wszelkie siły i nie był w stanie wykonać choćby najprostszych czynności. Lekarze byli bezradni a otoczenie zaczęło postrzegać Martina jako skorupę człowieka, która wkrótce zapewne zupełnie się rozsypie. Martin jednak trwał, miesiącami, latami. To, czego nikt nie wiedział, to fakt, że jego mózg pozostał zupełnie sprawny. Chłopiec bardzo długo mógł jedynie biernie obserwować otaczający go świat. Wszystko zmieniło się w chwili, gdy ktoś wreszcie pojął, że Martin usilnie próbuje nawiązać z otoczeniem kontakt... Czytając takie opowieści aż trudno uwierzyć, że coś podobnego wydarzyło się naprawdę, a nie tylko w wyobraźni autora. To po prostu zbyt przerażające. Być więźniem własnego ciała, niezdolnym do jakiejkolwiek czynności. Co gorsza, nie możemy ani zaprotestować, gdy ktoś wkłada nam do ust łyżkę ze zbyt gorącą zupą, ani zmienić pozycji, gdy odczuwamy ból siedząc bądź leżąc od kilku godzin w tej samej pozycji. Jakby tego było mało, zdajemy sobie sprawę, jak wielkim jesteśmy uciążeniem dla najbliższych, bez słowa musimy przyglądać się im, gdy w chwilach słabości, życzą sobie, by w ogóle nas nie było. Nie możemy zrobić nic, gdy osoby, które powinny się nami opiekować, traktują nas niczym śmieć, czy nawet wykorzystują - w końcu i tak nikomu nie możemy się poskarżyć. Pierwsze rozdziały książki dają naprawdę sporo do myślenia i myślę, że powinny przeczytać je wszystkie osoby, które mają kontakt z osobami niepełnosprawnymi. Martin Pistorius zauważył bowiem bardzo niepokojącą rzecz. Osoby, które słownie a nawet fizycznie się nad nim pastwiły, były w gruncie rzeczy zupełnie przeciętnymi osobami. To fakt, że mają do czynienia z zupełnie bezbronną istotą sprawił, że poczuły się zupełnie bezkarne i odważyły się posunąć do czynów, które w innych warunkach w ogóle nie przyszłyby im do głowy. Warto więc na dobre przyjąć, że tak naprawdę nikt nie jest w stanie dokładnie określić co widzi i czuje osoba niepełnosprawna, należy więc wychodzić z założenia, że jej wrażenia są dokładnie takie same jak nasze i zawsze traktować jak pełnowartościową osobę. Dalsza część książki opowiada o szalenie trudnym ale i inspirującym procesie ponownego włączania Martina do aktywnego życia. Młody człowiek przeszedł bardzo długą drogę, by wreszcie móc ponownie porozmawiać z rodziną, wykonać kilka prostych czynności, lepiej zadbać o samego siebie. Ta droga nie byłaby zapewne możliwa bez garstki ludzi, którzy nieustannie w niego wierzyli i zawsze gorąco wspierali. W całkowitym rozrachunku to właśnie tacy ludzie okazali się ważniejsi a ich zabiegi sprawiły, że dziś Martin jest szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. "Chłopiec-duch. Prawdziwa opowieść o cudownym powrocie do życia" to bardzo przejmująca, bo przecież prawdziwa opowieść o przeciwnościach losu, które wydają się być nie do przezwyciężenia. Na szczęście to również opowieść o tym, że człowiek ma w sobie niesamowitą moc i jeśli naprawdę czegoś bardzo pragnie, może to osiągnąć. Książki takie jak ta uświadamiają nam, że często wyolbrzymiamy nasze własne problemy, szukamy wymówek, zamiast próbować je rozwiązać. Myślę że ta pozycja to dobry pretekst, by zastanowić się również nad własnym życiem i może nieco bardziej wysilić, by stało się lepsze. Książkę polecam w pierwszej kolejności każdemu, kto w jakiejkolwiek formie styka się z niepelnosprawnością. To bardzo interesująca lektura dla osób, które lubią poznawać autentyczne, inspirujące historie. Momentami szokująca, jednak z bardzo pozytywnym przesłaniem. Z całą pewnością wartościowa, dlatego zachęcam do lektury.
Przeczytane:2017-02-18, Ocena: 6, Przeczytałam, Książki 2017,