Zapomniany obóz III Rzeszy na Dolnym Śląsku. Eksperymenty na więźniach w tajnym komandzie SS. Broń, która miała odmienić losy II wojny światowej.
Mała miejscowość Dyhernfurth na Dolnym Śląsku. Niemcy budują tu ogromny zakład przemysłowy, który rozpoczyna produkcję śmiercionośnej broni. Hitler marzy bowiem o Wunderwaffe, która zapewniłaby mu szybkie zwycięstwo. Jednak to nie rakiety V1 i V2 czy bomba atomowa mają zapewnić Führerowi triumf, a broń chemiczna produkowana przez więźniów obozu ukrytego w lesie na rubieżach Rzeszy.
Naukowcy syntetyzują dla Wehrmachtu tabun i sarin, bojowe środki trujące. Testują je najpierw na małpach w ściśle tajnym laboratorium, a następnie na więźniach obozu, których nazywają elfami. Skutki oddziaływania tych substancji na organizmy są przerażające. Użyte na froncie mogą zapewnić zwycięstwo III Rzeszy. Produkowane są ich tysiące ton. Bomby i pociski wypełnione toksycznym gazem czekają na właściwy moment wojny.
Jak wielkie spustoszenie ta broń siała wśród więźniów? Ile zabrakło, by II wojna światowa zakończyła się inaczej? Jakie tajemnice ujawnili Ci, którzy przetrwali te nieludzkie eksperymenty oraz marsze śmierci, które wyruszyły z obozu ukrytego w dolnośląskim lesie? Jaką karę ponieśli ludzie odpowiedzialni za te zbrodnie?
Tomasz Bonek, dziennikarz i autor reportaży historycznych, przeprowadza śledztwo, w którym odkrywa nieznane karty wojennej historii i przytacza przerażające wspomnienia więźniów. O tajnym obozie i eksperymentach, o których wszyscy chcieliby zapomnieć.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2021-06-02
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 320
Język oryginału: polski
Doskonała lektura opisująca niemiecki obóz pracy przymusowej, w którym jeńcy wojenni byli zmuszani do pracy przy produkcji tajnej broni chemicznej. Tysiące z nich nie dożyło do końca wojny. Jednak ci, którym to się udało, zostawili po sobie świadectwo, które pozbierał autor tej książki.
Pewnego rodzaju ciekawość poznania tematu obozów pracy i innych obudziła się we mnie w wieku szkolnym. Najpierw za sprawą "Opowiadań Borowskiego", a później "Innego świata" Herlinga-Grudzińskiego. Tych dwóch tytułów nie zapomnę nigdy. Właśnie tak zaczęła się moja "przygoda" z tą straszną i ciężką tematyką. Z każdą kolejną pozycją wmawiam sobie, że chyba czytałam już wszystko, co mogło mnie zszokować i teraz będę co najwyżej powielać tę wiedzę. Jakże się mylę za każdym razem, gdy w moje ręce trafia kolejny tytuł... "Treblinka '43. Bunt w fabryce śmierci", "Kobiety z bloku 10. Eksperymenty medyczne w Auschwitz", "Kukiełki doktora Mengele" to tylko część tego, co za mną, a lista przede mną wciąż otwarta i ogromna.
Dyhernfurth na Dolnym Śląsku to dzisiejszy Brzeg Dolny. To tam III Rzesza zbudowała jeden z najtajniejszych obozów, który zajmował się powstawaniem broni chemicznej. Broni, która miała zapewnić Hitlerowi szybkie zwycięstwo.
Autor, czyli Tomasz Bonek podzielił książkę na trzy części.
Pierwsza opowiada, jak doszło do odkrycia jednej z najbardziej śmiercionośnych substancji, która pierwotnie miała zwiększać wydajność uprawianego zboża oraz je chronić. Dowiadujemy się też, jak powstawała sama fabryka. Spółkę odpowiedzialną za nią nazwano Anorgana od nawozów organicznych, które rzekomo miały być tam produkowane.
Druga część to poznawanie samych więźniów. Autor przedstawił ich chwytające za serce historie przepełnione cierpieniem, mękami i tęsknotą za bliskimi, a nawet za ciepłym ubraniem czy gorącą strawą. Poniżani, gnębieni i wyzyskiwani do cna liczyli się z tym, że stamtąd nie ma powrotu. Tam umrą z głodu, z przepracowania, z zimna lub zabici przez Niemców. Jakby tego było, mało dzień w dzień musieli zmagać się ze skutkami ubocznymi substancji, przy których pracowali. Niejednokrotnie służąc za testerów, jak wygląda zatrucie, ile czasu potrzeba by umrzeć, czy da się podać odtrutką i jak duża musi być dawka...
Trzecia część to opisy procesów, poszukiwania zbiegłych zbrodniarzy, wymierzanie kar.
Książka niezwykle ciężka jak praktycznie każda w tej tematyce. Nie da się przejść obojętnie obok cierpienia innych ludzi. Cierpienia bezsensownego i niewyobrażalnie wielkiego. Czytanie wspomnień tych, co przeżyli, powoduje, że niejednokrotnie człowiek zastanawia się, czemu narzeka na własne życie... Może nie jest lekko, ale co oni mieli powiedzieć? Choć każda kolejna pozycja o wszelkiego rodzaju obozach czy eksperymentach będzie dla mnie za każdym razem równie bolesna, to wiem, że nie zaniecham czytania tej tematyki. "Chemia śmierci. Zbrodnie w najtajniejszym obozie III Rzeszy" poleciłabym każdemu, ale czy każdy da radę przez nią przejść, to już sprawa osobista.
P.S. Ocena poglądowa - dla mnie tego typu książki nie podlegają ocenie.
Gdyby lubiąskie opactwo leżało nie nad Odrą, lecz nad Loarą, byłoby tak słynne jak tamtejsze zamki. Na sprzedaż jest wystawione od 1810 roku, ale dotychczas...
Tomasz Bonek, Demony śmierci. Zbrodniarze z Gross-Rosen - Auschwitz? W Auschwitz w porównaniu z tym, co działo się w Gross-Rosen, było jak... w sanatorium...
Przeczytane:2021-06-06,
Każdemu dobrze znany jest obóz w Auschwitz i beztialstwo do jakiego tam doszło. Mniej znane są inne obozy, które były równie bestialskie, a być może jeszcze gorsze.
Oboz w Sieniawce o którym pisała J. Lamparska w swojej książce "Imperium małych piekieł" czy "Mała Norymberga" A. Dobkiewicz o niemieckich oprawcach Gross-Rosen.
Tomasz Bonek zabiera nas do miejscowości Dyhernfurth (Brzeg Dolny). Malutka miejscowość niedaleko Gross-Rosen.
To tutaj powstała fabryka produkująca broń chemiczną. Była ona budowana rękami więźniów pod nadzorem Niemców.
Niemcy prowadzili badania nad chemią, która miała służyć do usuwania szkodników z roślin. Jednak w późniejszym czasie to ludzie stali się dla nich szkodnikami, szczególnie innej rasy niż oni sami.
Testowali to nie tylko na zwierzętach, ale przede wszystkim na ludziach, więźniach tam pracujących.
To co działo się w obozie było niewyobrażalne. Głód, wszy, choroby, gwałty, eksperymenty na więźniach, morderstwa, znęcania się przede wszystkim fizyczne, wybijanie złotych zębów. Jak zniszczony musi być człowiek, że jest w stanie zjeść własne odchody czy mięso z martwego współwięźnia.
Są to rzeczy, których nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić.
Książka zawiera zdjęcia, przypisy oraz fakty udokumentowane.
Wiecie kim są elfy? Przeczytajcie a poznacie historię, która nie jest słodkim, cukierkowym obrazkiem.
Język jakim posługuje się autor jest przejrzysty. Książka podzielona jest na trzy części. Bardzo dobrze usystematyzowana tematycznie.
Bardzo się cieszę z poznania tej historii. Wielkie uznanie dla autora za dotarcie do tylu faktów i interesujących, dotąd nie znanych materiałów.