Camille, moja ptaszyna

Ocena: 5.33 (3 głosów)

Nie możesz zabronić ptakom smutku, by latały nad twoją głową, ale możesz zabronić im, by uwiły gniazdo w twoich włosach.

Sophie Daull, napisała przejmującą książkę, która jest pożegnaniem z jedynym dzieckiem. Camille odeszła nagle w wigilię Bożego Narodzenia po czterech dniach niespodziewanej gorączki. Pisała, żeby nie zapomnieć Camille, jej ,,szczerego, prostego, jasnego" spojrzenia, chwil bliskości, wspólnego śmiechu, kłótni. Pisała, żeby utrzymać się na powierzchni, żeby każdego dnia przeżyć jeszcze kilka godzin w towarzystwie dziecka, które odeszło. Wspomnienia Sophie nie są jednak lamentem matki pogrążonej w żałobie. Humor przeplata się w tu ze smutkiem i bardziej niż grobowiec przypomina ,,rozległy taras, z którego ja i Camille możemy jeszcze, razem, radosne, przyglądać się światu".

Sophie Daull, francuska aktorka teatralna. Camille, moja ptaszyna to jej debiut. Kolejną książkę La suture (Szew, 2016) - napisała o swojej matce, zmarłej w tragicznych okolicznościach w 1985 roku.

Informacje dodatkowe o Camille, moja ptaszyna:

Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2017-04-11
Kategoria: Obyczajowe
ISBN: 9788380154087
Liczba stron: 164
Tytuł oryginału: Camille, mon envolée

więcej

Kup książkę Camille, moja ptaszyna

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Camille, moja ptaszyna - opinie o książce

Avatar użytkownika - redgirl_books
redgirl_books
Przeczytane:2017-05-14, Ocena: 6, Przeczytałem, Mam, Posiadam,
Dla rodziców oczywistą rzeczą jest to, że oni pierwsi przed dziećmi odejdą z tego świata. Jednak czasem zdarzają się przypadki odwróconej kolejności. Kiedy rodzice umierają zostawiając dzieci to nazywamy je sierotami. Jednak jakie jest określenie dla rodziców, których dzieci odeszły w pierwszej kolejności? Dom wypełniony dziećmi to totalny chaos. Są wszędzie, nawet po ich wyjściu wciąż słychać ich śmiech. Czasem pragniemy mieć chwilę spokoju, prosimy o niego nasze pociechy. Nie bierzemy pod uwagę, że los nie będzie łaskawy i kiedyś ten chaos może być jedyną rzeczą, która przypomni nam, że te chwile były najpiękniejsze. Nie raz zatęsknimy. Camille wraz ze swoją matką, Sophie, wybrały się na spektakl do teatru. Tuż po powrocie do domu młoda dziewczyna dostała gorączki. Walczyła cztery dni, aż w końcu odeszła. Zmarła nagle dwudziestego trzeciego grudnia, tuż przed Bożym Narodzeniem. Sophie pogrążona w żałobie i rozpaczy postanawia pisać do swojej córki w dzienniku. Opowiada w nim przebieg jej choroby, pogrzeb i pierwsze dni wypełnione żalem i smutkiem. Zadaje wiele pytań, które pozostają bez odpowiedzi. Próbuje zrozumieć dlaczego lekarze zbagatelizowali jej stan i byli przekonani, że to tylko grypa. Sophie i jej mąż starają się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Jednak codzienne rozterki i obowiązki wydają się dla nich obu niewłaściwe. Jak można przejść do normalnego życia, kiedy ono się dosłownie zawaliło? Nie myśląc o tym, czy mogliby zrobić coś więcej, że zrobili niewystarczająco by ich córka nadal żyła. Sophie spisywała to wszystkie nie tylko po to, aby pokazać swoją żałobę. Opisuje również życie Camilli, kiedy żyła. Żywiołowej nastolatki, która kiedyś miała przyjaciół i chodziła do szkoły. Nastolatki, która pozostawiała po sobie bałagan, doprowadzając do szału swoich rodziców. Młodej kobiety, której nie dano szansy na dalsze życie. ''Camille, moja ptaszyna'' to osobisty pamiętnik Sophie, przez który przebija się rozpacz i żałoba. To historia matki, której nagle wyrwano serce. Kobiety, która musi sobie poradzić z pustką, które pozostawiła jej córka. Przez cztery lata pisała do Camille, aby opowiedzieć jej, że nigdy nie zdołała się pozbierać po jej stracie. Są takie książki, które trudno zrecenzować. Ta należy do takich. Przebija się przez nią wiele emocji, a smutek miesza się z nieśmiałym uśmiechem. Zazwyczaj wystawiam danej książce ocenę, ale przy tej nie mogę tego zrobić. Uważam, że jest to niewłaściwie. Bo moim zdaniem nie można ocenić czyiś uczuć, miłości, straty i żałoby.
Link do opinii
Avatar użytkownika - maja_klonowska
maja_klonowska
Przeczytane:2017-11-06, Ocena: 5, Przeczytałam, 26 książek 2017,

Camille jest wesołą, szesnastoletnią dziewczyną. Ma kochających rodziców, kota, wielu przyjaciół i głowę pełną planów na przyszłość. Jest uzdolniona artystycznie, ale jeszcze nie wie, co będzie robić w życiu. Może zajmie się naukami politycznymi? Świat stoi przed nią otworem, ma dużo czasu, żeby dokonać ważnych wyborów. Jeszcze nie wie, że czas ten zostanie jej odebrany.

Każdy z nas był kiedyś chory. Każdy korzystał z pomocy służby zdrowia. Każdy z nas zlekceważył katar, ból gardła i łamanie w kościach. Camille swojego przeziębienia nie zlekceważyła. Zapobiegliwa matka podała leki i położyła dziewczynę do łóżka - zwykła grypa na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia. Zwyczajna grypa, która zakończyła się śmiercią.

Książka „ Camille, moja ptaszyna” to pamiętnik. Autorka Sophie Daull pisze o swoich przeżyciach po starcie jedynego dziecka, adresatem przemyśleń czyniąc jednocześnie zmarłą Camille. Już na samym początku czytamy: „Zostałaś pochowana dokładnie tydzień temu. Bez serca i mózgu”. Jakie to straszne, zwykłe słowa, proste, krótkie zdania, które opowiadają o niewyobrażalnej tragedii matki. Sophie Daull wspomina więc krótkie dni choroby- to tylko cztery dni. To nie był nowotwór, atakujący nieraz przez wiele lat, ale jednocześnie dający szansę na uporządkowanie własnych spraw, na oswojenie się z tym, co nieuniknione. Tylko właściwie co zaatakowało młody organizm? Bo to zwykłe przeziębienie zaczęło dawać przerażające objawy. Jednak nikt prócz matki i dziewczyny tego nie dostrzega, lekarze je ignorują, na pogotowiu chora otrzymuje paracetamol, bo to tylko zwykła grypa. Kiedy w końcu przyjedzie do Camille pogotowie, na ratunek jest już za późno.

Czy jest sens w obliczu takiej tragedii powiedzieć lekarzom – nie mieliście racji? Jak żyć dalej, kiedy nie ma winnych? Kiedy rzekomo błędu nie popełnił żaden lekarz? Zresztą, czy gdyby go nawet udowodniono, powróciłoby to zmarłą do życia? Jak wstawać każdego ranka mając wiedzę z raportu sekcyjnego, że Camille uratowałoby podanie zwykłego antybiotyku?

Jak życie może w ogóle toczyć się dalej? Dlaczego niebo jest błękitne, a rozchichotane nastolatki mijają pogrążoną w żałobie matkę? Jednak świat nie zwolni nawet na moment. Trzeba zając się wszystkimi sprawami –takimi nawet jak pogrzeb. Camille zmarła tuż przed świętami Bożego Narodzenia, dla wielu zakładów pogrzebowych to problem, ale i dobrze opłacalny biznes. Jednak rodzice znajdą kogoś, kto z sercem i delikatnością zorganizuje ceremonię.

Są książki, których lektura zajmuje kilka godzin, ale w pamięci pozostają na długo. Są takie historie, które, kiedy je poznamy, niosą z sobą ból i wzruszenie. Taka jest ta książka. Jest sprzeciwem wobec lekarzy, którzy lekceważą chorego. Jest pożegnaniem z ukochanym dzieckiem, z wszelkimi nadziejami i planami, jakie tylko rodzic może wiązać z przyszłością. Ta książka to krzyk matki, która pochowała własne dziecko; jej protest, że takie rzeczy nie powinny się zdarzać. To w końcu opowieść o smutku, żałobie, ale i próbie powrotu do normalnego życia. Sophie Daull jest aktorką, jej zawód wręcz zmusza do kontaktu z ludźmi, pracuje ze studentami ( dwie uczennice noszą imię zmarłej córki, ale mimo obaw autorka znajduje przyjemność w jego wypowiadaniu). To lektura o tym, że trzeba po prostu zmierzyć się z życiem, bo kiedy Sophie żegna się ze swoją córką, inna kobieta zostaje matką – „Cieszę się, że inna dziewczynka się urodziła, kiedy ty umierałaś, nie wiedząc o tym”. Historia ta jest w końcu próbą zamknięcia okresu żałoby, rozliczeniem się z tymi wszystkimi strasznymi wydarzeniami, których żadna matka nie chce przeżyć. Czy to się autorce udaje? Czy taka żałoba może w ogóle kiedykolwiek się skończyć? W ostatnim zdaniu Sophie Daull pisze: „Żegnaj, moje dziecko”. Tylko czy jest to naprawdę ostateczne pożegnanie?

Książka „Camille, moja ptaszyna” jest chyba najbardziej grającą na emocjach książką, która przeczytałam w tym roku. Język autorki jest autentyczny, nie sili się na patos. Zdania są krótkie, ale bardzo dużo w nich ekspresji. Autorka jest szczera – przed sobą, ale i przed czytelnikiem. Czytając tę książkę po prostu czuje się, że nie ma w niej fałszu. To pozycja dla tych, którzy lubią proste, zwyczajne historie, które nie zawsze mają szczęśliwe zakończenie.

Link do opinii
Inne książki autora
Bez tabu. Do pralni
Sophie Daull0
Okładka ksiązki - Bez tabu. Do pralni

Pisarka bierze udział w programie telewizyjnym z okazji wydania swojej debiutanckiej powieści. Nie ma pojęcia, że program ogląda pracownik zieleni miejskiej...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy