Zakulisowa opowieść o bohaterach kina akcji, którzy rządzili Hollywood w latach 80. i 90., oraz legendarnych filmach ― od Szklanej pułapki po Terminatora ― które uczyniły z nich gwiazdy.
Ta szalenie wciągająca podróż przez złotą erę kina akcji przedstawia pełną wybuchów relację Sylvestra Stallone’a i Arnolda Schwarzeneggera, od wrogości do przyjaźni na tle Ameryki Reagana i zimnej wojny. Ujawnia fascynujące, nieznane historie barwnych postaci, które pojawiły się po nich ― kopiących wysoko Chucka Norrisa i Jackiego Chana, gniewnych twardzieli Dolpha Lundgrena i Stevena Seagala oraz cichych awanturników Jean-Claude’a Van Damme’a i Bruce’a Willisa ― i stanowi kronikę powstania mitu niezwyciężonego bohatera akcji, który używał mięśni, sztuk walki lub broni, aby uratować świat. A także wyjaśnia, dlaczego po latach 90., pełnych chwały tych macho ― i wizji męskości, którą celebrowali ― zaczął on zanikać.
Bohaterowie ostatniej akcji, książka opierająca się na szczerych wywiadach z samymi gwiazdami kina akcji, a także ich współpracownikami, przyjaciółmi i wrogami, to bezkompromisowa relacja z okresu w historii Hollywood, kiedy zasięg sławy tych herosów, jak i poziom chaosu, jaki wywołali na ekranie i poza nim, nie miały granic.
Wydawnictwo: Openbeta
Data wydania: 2023-12-19
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 300
Tytuł oryginału: The Last Action Heroes
Język oryginału: angielski
Już do lamusa odeszły czasy, gdy świat stojąc na krawędzi zagłady, został ocalony przez jedną wybitną, może nie najinteligentniejszą jednostkę, ale jednak. Był to mężczyzna dobrze zbudowany, zdeterminowany w dążeniu do celu, taki twardy z najtwardszych twardzieli, jednak o miękkim sercu. Lata 90. XX stulecia to czas Conana, Terminatora, Rockiego, Rambo, Strażnika Teksasu czy Legionisty. Choć blask Arnolda Schwarzegenera, Sylwestra Stallone’a, Dolpha Lundgrena, Jackiego Chana, Chucka Lorrisa, Bruce’a Willisa czy Stevena Seagala dawno minął, ich filmowy dorobek stanowi nieodłączny dorobek historii nie tylko światowego kina, ale i biografii niejednego nastolatka.
Szkoda, że ich losy potoczyły się tak, jak to ma miejsce. Schwarzeneger zrujnował Kalifornię jako gubernator, a potem własną rodzinę, Sylwester Stallone nie zauważył, że świat się zmienił ( i kręci coraz większe gnioty), Jackie Chan odrzucił własną córkę, która żyje na ulicy, a Steven Seagal stanął po stronie Putina. I tylko szkoda mi Bruce’a Willisa, który umiera tracąc pamięć… No ale, to pieśń teraźniejszości, wróćmy więc do przełomu lat 80. i 90.
Filmy te, wprowadziły mnie w wiele tajników świata. Rambo uświadomił mi ciężki los weteranów wojny w Wietnamie, i w jakimś stopniu przyczynił się do mojej fascynacji historią w ogóle. Czytając tę lekturą, uświadomiłem sobie również, że to właśnie ten film zraził mnie do instytucji policji w ogóle. Jak ja wtedy nienawidziłem ich za to, że prześladują biednego Rambo… Terminator ukazał mi istnienie zagrożeń jakie wiążą się z niekontrolowanym rozwojem technologii. Van Damme nauczył mnie czym jest honor, podporządkowanie dyscyplinie i troska o współtowarzyszy. Rocky to dzieje człowieka, który walczy nie tylko z przeciwnikami, ale przede wszystkim z własnymi ograniczeniami – intelektualnymi, fizycznymi i całym światem wokół. Takich przykładów mógłbym mnożyć, ale chyba nie o to tutaj chodzi.
Pokolenie przełomu lat 80. I 90. XX wieku, czyli moje, wychowało się właśnie na takim modelu prawdziwego faceta. Honorowy jak Legionista, wytrwały jak Conan, niezniszczalny jak Terminator, niezachwiany i zdeterminowany jak Rambo, sprawiedliwy jak Strażnik Teksasu, choć nie zawsze konsekwentny jak uczeń Pijanego Mistrza… To tylko kilka z epitetów, które można było przypisać ówczesnemu Niezniszczalnemu. Muszę przyznać, że książka „Bohaterowie ostatniej akcji” to powrót do przeszłości, do prostego, niczym nie skomplikowanego szczęścia lat młodości. Dzięki niej powróciły do mnie wspomnienia tych momentów, gdy czekało się na możliwość zobaczenia takich herosów kina, najpierw na kasetach VHS, a później w Polsacie. Ech, kto tego nie przeżył nie wiem o czym mówię. Bohaterowie pokroju Rambo położyli podwaliny pod model faceta, którym się stałem. I może nie jestem ani tak odważny, ani silny, ani nawet tak świetnie umięśniony, to jednak wytrwałość, ciężkie poczucie humoru, oddanie, honor i nadzieja są tym, czym staram się kierować w swym dorosłym życiu, by chronić tych, których kocham.
Książkę czyta się naprawdę świetnie. Jest w niej wiele anegdot, not biograficznych o wymienionych powyżej bohaterach. Szkoda, że nie miałem jej w ręku wtedy, gdy owi herosi Hollywoodu kręcili swoje najlepsze filmy. Tyle rzeczy miałoby odmienne znaczenie, niż przyswoiłem to sobie jako dziecko. Co ciekawe, wszystkich tych aktorów bez wykształcenia połączyło jedno – determinacja by odnieść sukces, nieustępliwość i wzajemna rywalizacja. W książce chyba najlepiej czyta się właśnie o rywalizacji Stallone’a i Schwarzenegera. O rywalizacji, która doprowadziła ich do zdobycia złotych malin, a następnie do przyjaźni.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie kłopoty stylistyczne. W książce znajdziecie mnóstwo literówek, skrótów, które są zrozumiałe tylko dla autora i tłumacza (choć akurat tego ostatniego nie jestem pewien). Niektóre zdania są tak dziwacznie skonstruowane, tak rozwlekle, że ciężko jest wywnioskować, o co może chodzić. Przy pewnych fragmentach musiałem wysilić mózgownicę aż do granic wytrzymałości – żona śmiała się, że aż kopci mi się z głowy. No cóż, przy czymś naprawdę wielkim, zawsze musi pojawić się odrobina dziegciu ;D
„Bohaterów ostatniej akcji” przeczytałem w jeden wieczór. Lektura, mimo mankamentów, jest naprawdę wciągająca. Autor rzucił nowe światło na wiele kwestii związanych nie tylko z historią amerykańskiego kina, ale również z sylwetkami najważniejszych twardzieli tamtych lat. Można pokusić się o zdanie, że czyta się ją jednym tchem. Momentami odniosłem wrażenie, jakby ktoś napisał podręcznik radzenia sobie z przeszkodami w życiu, a tych ówcześni idole mieli co nie miara. Aż dziw bierze, że udało im się odnieść sukces na tak wielką skalę. Tym bardziej należy się im szacunek. Z nieukrywaną chęcią czekam na kolejne części takiej historiografii autorstwa Semlyen’a, ale tym razem nieco obszerniejsze.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Przeczytane:2024-01-05, Ocena: 4, Przeczytałem,
Gdy ktoś mnie pyta czy jestem fanką kina, zawsze odpowiadam, że nie. Po prostu nie znam się na filmie, jego produkcji, dystrybucji i tym czy okaże się hitem. Nie pamiętam tytułów większości oglądanych filmów, kojarzę tylko garstkę aktorów... Przyznaję – bywa mi wstyd. Gdy jednak zobaczyłam tą książkę, jej okładkę – poczułam się jak koneser kina akcji. Znałam te twarze. Znałam nazwiska. I nawet kilka tytułów hollywoodzkich produkcji cisnęło mi się na usta.
Zaczęłam czytać i... co chwilę odkładałam książkę na bok. Przypominałam sobie sytuacje, gdy całą rodziną zasiadaliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy filmy akcji. Jak biegło się do wypożyczalni kaset video po nowy film. Gdy dzieliłam się tymi wspomnieniami z synem (lat jedenaście), to tylko przewracał oczami. Bo przecież nawet nie wie, co to kasety video! Nie kojarzył nazwisk aktorów! Dobrze, że chociaż filmy kojarzył – bo jak przystało na „idealną” matkę oglądaliśmy razem „Strażnika Teksasu” z Chuckiem Norrisem i „Terminatora” z Arnoldem Schwarzenegerem. Amerykańskie produkcie były przez niego oceniane dobrze, ale bardziej woli filmy oparte na komiksach.
A ja? No cóż, przy czytaniu publikacji Nicka de Semlyen'a odkryłam, że jednak znam sporo filmów. Co prawa starszawych, pełnych walki, potu i łez. Ale też szowinistycznych i nierealistycznych. Nie da się ukryć, że trend w czasach ich produkcji wykorzystał spadek morale amerykańskiego społeczeństwa, ich brak zwycięstw (po przegranej wojnie w Wietnamie) i kryzys gospodarczy. Że Ameryka, i Polska – gdy filmy trafiły i do nas, potrzebowała takich bohaterów – silnych, walecznych, twardych, bezkompromisowych, ale i kochających rodzinę, płaczących po przegranej... by potem znów mogli się podnieść i walczyć. Dawało to w pewien sposób nadzieję, że pracą i zdeterminowaniem można osiągnąć wyznaczone cele.
Miło było sobie przypomnieć te filmy, bohaterów i emocje, które towarzyszyły mi w tym czasie. Książka zawiera jednak pełno ciekawostek z życia naszych gwiazd kina akcji. Poznajemy ich na stopie prywatnej – ich dzieciństwo, marzenia, pierwsze role, walkę o stanie się „kimś”, kimś znanym, lubianym, bogatym... Bardzo często biografie Sylvestra Stallone'a czy Arnolda Scwarzenegera mają podobne rysy, jak biografie ich bohaterów. Zmagają się z podobnymi problemami – czy to finansowymi, rodzinnymi czy z budowaniem kariery i realizacją wyznaczonych celów, osiągnięciem marzeń.
Cudownie było odkryć ile wpływu na filmy i ich scenariusze mieli niezwyciężeni bohaterowie akcji. To, że są „mięśniakami” znającymi wschodnie sztuki walki, potrafiącymi dobrze się bić – wręcz, bronią białą i palną nie zamykało ich w ramach tylko tej postaci. Potrafili się rozwijać – uczyć (obsługi broni czy jej szybkiego ładowania), kształcić i rozwijać się w sferze aktorskiej. Autor pokazał jak wielowymiarowymi są osobami. Potrafił pokazać ich siłę, ale także ich słabości. Ukazał ich nie tylko przez pryzmat kina i bohaterów ratujących świat, ale także poprzez osoby które je znały – przyjaciół, współpracowników i, co chyba najważniejsze w dobrej biografii, wrogów. Miałam raczej szczątkowe informacje o ich życiu, czy pracy w Hollywood, dzięki tej książce odkryłam masę ciekawostek, anegdot i dramatów. A wszystko to zostało okraszone zdjęciami (uwielbiam), by nie trzeba było sobie samemu wizualizować aktorów.
Książka stała się dla mnie podróżą sentymentalną do czasów dzieciństwa, beztroski i wiary w amerykański sen – że wystarczy ciężko pracować, chronić rodzinę i kraj a staniemy się niepokonani. Staniemy się bohaterami nie tylko jednej akcji.
Plusem publikacji są zdjęcia, bogate biografie i ciekawe historie z życia i pracy aktorów. Świetny też jest pomysł na okładkę - imitacja kasety video - wpisuje się w klimat książki. A minusem – cóż zdarzają się błędy w korektorskie. Ale nie przeszkadzały mi w czytaniu.
Polecam tę publikacją wszystkim fanom kina, bo jest małą encyklopedią, kroniką rozwoju i chwały kinematografii pełnej typów macho, niezwyciężonych bohaterów. Mam wrażenie, że już nie powrócimy do takiego nurtu, a to dogodna okazja by go poznać.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl