Barcelona, Arktyka, Nowy Jork, Góry Skaliste w Kolorado - marnotrawny bóg wikingów, pan kłamstwa Loki wyrusza na sześć kolejnych wypraw, a wyzwaniem dla jego sprytu stają się kolejne mityczne stwory zrodzone z ludzkiej wiary, wyobraźni i strachu.
Kłamca jak zawsze gra nie fair, ale na jaw wychodzi, że nie tylko on jeden. Intencje Archaniołów, dla których pracuje, również nie są i nigdy nie były czyste.
Nadszedł czas, by Loki wybrał stronę, po której chce stanąć.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2018-10-31
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 317
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
„Bóg marnotrawny” to drugi tom opowiadań z cyklu „Kłamca” i po pierwszym tomie znów strzał w dziesiątkę. Na książkę składa się sześć opowiadań w których nordycki bóg Loki - nasz tytułowy kłamca dalej współpracuje z archaniołami, wykonując dla nich kolejne zadania. Tym razem jednak musi zmierzyć się z innymi mitologicznymi bóstwami i stworami. Podczas swoich kolejnych przygód Loki zyskuje dwóch współpracowników - Bachusa i Erosa. W dodatku zakochuje się w śmiertelniczce, no może nie do końca zwykłej, bo mającej już wcześniej styczność za archaniołami.
Autor po raz kolejny pokazał w mistrzowski sposób swoje lekkie pióro. Opowiadania czyta się z wielką przyjemnością i bardzo szybko. Postacie mitologiczne są niezwykle interesujące. Książka pozostawia niedosyt i sprawia, że czytelnik od razu sięga po następny tom.
Książka przeczytana dzięki portalowi Czytam Pierwszy.
Loki, pełnoetatowy kłamca, bóg oszustwa i podstępu, ma pełne ręce roboty. Polowanie na pomniejsze demony i zajmowanie się niedoszłymi samobójcami to już przeszłość - zlecenia od skrzydlatych zwierzchników stają się coraz bardziej skomplikowane. Tym razem nasz nordycki bóg marnotrawny rozwiązuje zagadkę nielegalnego handlu relikwiami świętych, werbuje pomocników z innych panteonów, spotyka najpotężniejszego z upadłych, a nawet... zakochuje się w nie całkiem zwyczajnej śmiertelniczce...
Od czego zacząć? Chyba od tego, że widzę wyraźny progres. Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w tej kwestii w oczy, jest długość opowiadań. W tym tomie mamy tylko 6 opowiadań i zaledwie jedno z nich jest krótsze niż 45 stron. Co nam to daje? Ano to, że mamy o wiele więcej miejsca, by zagłębić się w opowieść. Historie są tutaj o wiele bardziej złożone, zdają się być zalążkami pełnoprawnych powieści - i chyba przy każdej z nich żałowałam, że w te pełnoprawne powieści się nie rozwinęły. Pierwszy tom to krótkie historyjki - bądźmy szczerzy - nie wymagające większego przemyślenia przy ich tworzeniu. Tutaj mamy już małe opowieści, nad którymi Pan Ćwiek niewątpliwie spędził sporo czasu. Wyłania nam się z nich pewna wizja świata przedstawionego, a ja jestem coraz bardziej podekscytowana perspektywą lektury kolejnych tomów.
Kolejna rzecz to powiązanie poszczególnych opowiadań ciągiem przyczynowo-skutkowym. W przypadku pierwszego tomu tylko jedno opowiadanie było wyraźnie "początkowe" - to o początkach współpracy Lokiego z aniołami. Całą resztę można było ułożyć w dowolnej kolejności. Tutaj jest na odwrót. Tylko jedno opowiadanie (pierwsze i najkrótsze) można by włożyć w dowolne miejsce, reszta sprawia wrażenie jednej opowieści podzielonej na rozdziały. Bohaterowie, których poznajemy w jednym opowiadaniu pojawiają się w każdym kolejnym, często wspominane są wydarzenia z poprzednich opowiadań, a nawet z poprzedniego tomu. Choć jest to zbiór opowiadań, sprawia wrażenie całości i wyraźnie zmierza w stronę przekształcenia się w powieść.
Ale, ale. Moim największym zarzutem pod adresem poprzedniego tomu była postać Lokiego, której moim zdaniem nieco brakowało pazura. Czy tutaj jest lepiej. Trochę. Troszeczkę. Nie całkiem, ale z pewnością idziemy w dobrym kierunku. Pozostał za to bardzo przyjemny humor, który jednak nie odbiera powagi akcji w momentach, które zwyczajowo określa się mianem "epickie". I pojawia się nowy element, którego nie spodziewałam się tu ujrzeć, ale który sprawił mi taką radość, że w notatkach do recenzji odpowiadający mu zapisek opatrzyłam trzema wykrzyknikami. Mówię tu o totalnej, bezczelnej niepoprawności politycznej. Tak. Uważam, że umiejętność śmiania się z samego siebie to bardzo zdrowa cecha i wszystkim nam na dobre wyszłoby, gdybyśmy potrafili śmiać się ze wszystkiego, a nie obrażać za najniewinniejszy żart. I kompletnie nie rozumiem dlaczego z pewnych grup społecznych śmiać się nie wolno. Dlatego niniejszym padam na kolana i biję pokłony Panu Ćwiekowi za to, że obśmiewa wszystkich równo i sprawiedliwie, nie dając się stłamsić przedstawicielom rozmaitych grup, którzy całkowicie wyzbyli się poczucia humoru a kije wepchnęli w d**y tak głęboko, że niemal wyszły im gardłem.
Drugi tom cyklu "Kłamca" pod wieloma względami jest znacznie lepszy niż pierwszy. Opowiadania zyskały głębię, postać Lokiego jeśli nie pazur, to przynajmniej błysk w oku, humor się wyostrzył. Jeśli Pan Ćwiek będzie w kolejnych tomach szedł dalej w tym kierunku, to ma szansę dojść w moim systemie ocen do najwyższej noty. Niezmiernie cieszę się, że na mojej półce czekają już pozostałe tomy tej serii, bo z pewnością nie minie wiele czasu zanim zapragnę powrócić do świata, który wykreował autor. Tymczasem zaś gorąco Wam polecam spotkanie z Lokim i życzę przyjemnej lektury tym, którzy się na nie zdecydują.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl
Od razu razu na wstępie muszę się przyznać do tego, że dość niepewnie podeszłam do drugiego tomu z cyklu Kłamca Jakuba Ćwieka. Dla przypomnienia pierwsza część nie do końca przypadła mi do gustu. Fantastyka w połączeniu z opowiadaniami - zdecydowanie nie mój klimat. Czy przy okazji tej lektury czekała mnie powtórka z rozrywki? A może było wręcz odwrotnie? Przekonacie się zaglądając poniżej.
Głównym bohaterem zbioru opowiadań jest po raz kolejny Loki. Żyjąc w dobrych stosunkach z aniołami nadal im pomaga wykonując za nich brudną robotę. W zamian za to otrzymuje pióra na których bardzo mu zależy. Umowa wydaje się być uczciwa dla obu stron. Kłamca jednak nie byłby sobą, gdyby grał fair. Okazuje się jednak, że nie tylko on gra nieczysto. Czy układ opierający na wzajemnym oszukiwaniu się ma szansę przetrwać?
,,Czasem po prostu boję się jutra. W takich chwilach marzę, by w ogóle nie nadeszło''.
,,[...] nie zawsze trzeba wygrywać, żeby zostać zwycięzcą. Czasem wystarczy, że inni przegrają''.
W porównaniu do mojego pierwszego zetknięcia się z tym cyklem, nastąpiła diametralna zmiana. Od pierwszej strony dałam się wciągnąć w perypetie głównego bohatera. Uwierzcie mi sama jestem zaskoczona tym, jak zmieniło się moje zdanie na temat tego gatunku i formatu. Widziałam w tej serii potencjał, ale nie sądziłam, że w tak krótkim czasie zrobi on na mnie wrażenie. Zdecydowanie jest to zasługa pióra autora, które wprost uwielbiam. Poprzednim razem moja recenzja miała negatywny wydźwięk. Teraz nie mam się do czego przyczepić, więc przejdę od razu do plusów:
- okładka książki jest mistrzowska - mniej znaczy więcej;
- Loki jest jedyny w swoim rodzaju. Darzę go jeszcze większą sympatią niż za pierwszym razem;
- brak przerostu formy nad treścią;
- utrzymanie poziomu humoru, który nie przekroczył granic dobrego smaku.
Ode mnie solidne 8/10. Już nie mogę doczekać się kolejnej części.
Książkę zrecenzowałam dzięki portalowi: czytampierwszy.pl
Wznowienia serii, którą lubiło się w wieku nastoletnim, może odnieść różne skutki. Bo z jednej strony ciągnie, by jeszcze raz zanurzyć się w ukochanym świecie, a z drugiej... może okazać się rozczarowaniem. Bo zarówno lata, jak i przeczytane w międzyczasie książki nie pozostają w nas bez śladu. Pamiętałam, że to właśnie od drugiego tomu zachwyciłam się serią „Kłamca”. Czy tak stało się również teraz?
Zapoznanie z tytułowym kłamcą, czyli nordyckim bogiem Lokim mamy już za sobą. Współczesność i rosnące w siłę zastępu aniołów dostarczyły mu sporo wrażeń w tomie pierwszym. Nasz bohater nie jest przez to ani odrobinę pokorniejszy, za to staje się coraz bardziej niezastąpiony. Niestandardowa akcja? Niemoralna zagrywka? Działania wbrew zasadom? Loki jest do dyspozycji. Zawsze można na nim polegać, ale... niekoniecznie ufać. W co tak naprawdę gra bóg kłamstwa?
"[...] nie zawsze trzeba wygrywać, żeby zostać zwycięzcą. Czasem wystarczy, że inni przegrają".
„Bóg marnotrawny” podzielony został na dwie części i zawiera łącznie 6 rozdziałów. Tak samo, jak poprzednia część jest to więc zbiór opowiadać, jednak ich fabuła coraz bardziej tworzy spójną opowieść. W stosunku do tomu pierwszego zmieniło się niewiele. Nadal mamy cyniczny, dowcipny język i bohatera z uśmiechem na twarzy depczącego dylematy moralne i klasyczne wzorce postaci. Jest świadomie komiksowy, przerysowany i wyrazisty. Jednak jego osobowość powoli zaczyna się zmieniać, a czytelnik wciąż jeszcze nieśmiało dopuszczany jest do prawdziwych emocji bohatera. Na razie są to jeszcze rysy na wizerunku, ale coś powoli „kiełkuje”.
Mając w pamięci wydarzenia z pierwszego tomu, nie stawiałam książce Bóg marnotrawny Jakuba Ćwieka szczególnych wymagań. Raczej nawet spodziewałam się czegoś w podobnym stylu, dlatego niewiele mnie zaskoczyło podczas lektury.
Podobnie jak w Kłamcy akcja toczy się w różnych miejscach, chociaż tym razem autor nieco się ograniczył — większość fabuły ma miejsce w Stanach Zjednoczonych, a konkretnie w Nowym Jorku, gdzie mieszka Jenny. Została kiedyś uratowana z pożaru przez samego archanioła Michała, który od tamtej pory stał się jej stróżem i opiekunem. Dziewczyna odgrywa dosyć ważną rolę w całej akcji. Co rusz się pojawia. Czasami znajduje się w samym środku akcji, a czasami nieco z boku, ale nadal jako istotna postać.
Z ciekawych bohaterów można też wymienić Kłamczucha, pluszowego niedźwiadka, którego Loki dostał od małej dziewczynki, gdy w Kłamcy został zaproszony wraz ze Światowidem na kolację wigilijną u pewnej rodziny. Nie mam pojęcia, co bóg figli mu zrobił, ale misiek zdaje się żyć własnym życiem, chociaż nigdy nawet nie machnie łapką, jeśli ktoś na niego patrzy. Jednak dobrze radzi sobie z przełączaniem stacji w radiu czy rozbrojeniem pistoletu, a to już i tak całkiem sporo, jak na pluszową zabawkę.
Pojawiają się też bogowie greccy, a dwóch z nich stanie się nawet podwładnymi Lokiego. Będą mu pomagać w nawracaniu ludzi. Wpadną na „genialny” pomysł, dzięki któremu miałyby się nawrócić dziesiątki czy setki osób. Szkoda tylko, że ich „wspaniały” plan niemal doprowadziłby do zupełnie odwrotnego skutku, gdyby Kłamca nie wziął sprawy w swoje ręce.
W tym tomie nie znajdziemy zbitki niepowiązanych ze sobą opowiadań, których łączy jedynie postać tytułowego Kłamcy. Wręcz przeciwnie historie przeplatają się, tworząc niemal powieść. Niemal, bo jednak każdy rozdział stanowi odrębną opowieść, którą możemy przeczytać w oderwaniu od reszty. Fabuła jest poprowadzona o wiele lepiej niż w pierwszym tomie, ale nie mogę powiedzieć, że mnie szczególnie wciągnęła. Były ciekawe fragmenty, ale większość czytałam z oporem, czekając na coś, co mnie poruszy. I znalazłam, niestety, taki moment.
Motyw teatru był dosyć trudny. Autor szedł po grząskim gruncie, przytaczając fragmenty scenariusza. Potem zreflektował się, zmieniając jego treść tak, że nawet ojciec Maksymilian wstał na koniec przedstawienia i głośno klaskał, roniąc łzy wzruszenia. Jednak Loki nie mógł tego zostawić bez swojego komentarza, który musiał zepsuć całe dobre wrażenie zbudowane w tym rozdziale.
Bóg marnotrawny jest nieco lepszy od Kłamcy, ale nadal nie jest to książka, do której chciałabym wrócić po latach, by jeszcze raz ją przeczytać. Dlatego też nie wiem, czy sięgnę po następne tomy z cyklu o bóstwach i aniołach żyjących w jednym świecie.
www.czytampierwszy.pl
Kolejna ciekawa część opowiadająca o Lokim. Bóg-Kłamca ma pełne ręce roboty. Wciąż pracuje dla aniołów namierzając i likwidując demony oraz starając się by wiara chrześcijańska trwała, a nawet się umacniała. Nie działa już w pojedynkę- ma do pomocy dwóch bogów: Erosa i Bachusa.
W tej części więcej się naśmiałam. Loki, by ratować wiarę chrześcijańską, weźmie udział w spektaklu bardzo kontrowersyjnego reżysera i zagra samego Jezusa. Czyż to nie mały paradoks??Ponadto dowiadujemy się jaką wartość mają pióra, które są ceną za usługi nordyckiego boga oraz do czego mu są one potrzebne. Loki jest również w stałym związku... co jest dość dużą „anomalią” w jego przypadku?
Może już tak często nie podróżujemy z nim po całym świecie, jak w pierwszej części, ale odwiedzimy takie miejsca jak np. Hiszpanię, Grecję, a nawet Arktykę.
Odpowiada mi styl pisania Pana Jakuba. Jest ciekawie, śmiesznie i zaskakująco. I te superaśne wstawki o różnych mitologiach, które przytacza autor. Poza tym dużym plusem książki, wg mojej oceny, są również konfrontacje wielu różnych bóstw i herosów, w których wierzono w rozmaitych częściach świata, np. spotkanie Lokiego z Heraklesem, czy wspomnienie o Anubisie- egipskim bogu zmarłych. Dla mnie bomba?
Kolejna częśc przygód Lokiego na usługach aniołów. Tym razem poznajemy kolejne tajemnice bohatera, ale też nie możemy być do końca pewni, czy mówi o nich prawdę. Cała książka składa się z 6 części w których poluje na innych bogów. Druga część jest tak samo ciekawa, jak poprzednia. Polecam.
Ta część Kłamcy podobała mi się o niebo bardziej niż pierwsza. Opowiadania były bardziej spójne, ciekawsze, a bohaterowie lepiej zarysowani i tacy bardziej "ludzcy". Potyczka archanioła Michała z Samaelem, zakochany, ale wciąż sarkastyczny Loki czy przezabawny duet Bachusa i Erosa - przy żadnym z nich nie dało się nudzić. Jednak dalej nie rozumiem wielkiej popularności tej serii i chyba już nie sięgnę po kolejne części, bo specjalnie mnie nie ciekawią dalsze losy bohaterów, żaden z nich też nie zdobył mojej sympatii. Czytało się lekko i przyjemnie, ale to za mało by ocenić książkę jako dobrą.
Nowe, odnalezione opowiadanie Jakuba Ćwieka! Zmiana miasta i szkoły nigdy nie jest łatwa dla pierwszaków. Zwłaszcza tych nieco odmiennych, a do takich...
Pod koniec lipca 1997 roku ukraińscy żołnierze, którzy przybyli na pomoc powodzianom, dokonują makabrycznego znaleziska w korycie wciąż wezbranej rzeki...
Przeczytane:2019-09-15,
Ćwiek nie wychodzi z wprawy. Po pierwszej części, którą się pochłania przychodzi czas na Boga Marnotrawnego i nie jest to czas stracony. Akcja tylko się rozkręca. Demony, mitologiczni bogowie i herosi – to z nimi znowu musi się zmierzyć. Tym razem jednak otrzyma dwóch pomocników, a z tej pomocy wynikną bardzo zabawne sytuacje. Oprócz walki poznamy także bardziej uczuciową stronę naszego Kłamcy, czy zwykła śmiertelniczka opanuje serce tego oszusta?
W tej części każdy rozdział jest nową historią, ale razem tworzą spójną całość. Loki ma misję, którą musi wykonać i nie waha się trochę naginać boskie prawa, by osiągnąć swój cel. Tym razem autor jest odważniejszy i zręcznie wplata watki erotyczne oraz nie boi się tworzyć mocno kontrowersyjnych postaci. Dialogi jak zwykle bawią do łez. Ćwiek tworzy fantastyczny świat w dobrym stylu. Jeśli już raz przekroczy się tę granicę, to z chęcią zatraca się w życiu skrzydlatych i boga Kłamstwa. Polecam. Książka z serwisu Czytam Pierwszy