Wznowienia serii, którą lubiło się w wieku nastoletnim, może odnieść różne skutki. Bo z jednej strony ciągnie, by jeszcze raz zanurzyć się w ukochanym świecie, a z drugiej... może okazać się rozczarowaniem. Bo zarówno lata, jak i przeczytane w międzyczasie książki nie pozostają w nas bez śladu. Pamiętałam, że to właśnie od drugiego tomu zachwyciłam się serią „Kłamca”. Czy tak stało się również teraz?
Zapoznanie z tytułowym kłamcą, czyli nordyckim bogiem Lokim mamy już za sobą. Współczesność i rosnące w siłę zastępu aniołów dostarczyły mu sporo wrażeń w tomie pierwszym. Nasz bohater nie jest przez to ani odrobinę pokorniejszy, za to staje się coraz bardziej niezastąpiony. Niestandardowa akcja? Niemoralna zagrywka? Działania wbrew zasadom? Loki jest do dyspozycji. Zawsze można na nim polegać, ale... niekoniecznie ufać. W co tak naprawdę gra bóg kłamstwa?
"[...] nie zawsze trzeba wygrywać, żeby zostać zwycięzcą. Czasem wystarczy, że inni przegrają".
„Bóg marnotrawny” podzielony został na dwie części i zawiera łącznie 6 rozdziałów. Tak samo, jak poprzednia część jest to więc zbiór opowiadać, jednak ich fabuła coraz bardziej tworzy spójną opowieść. W stosunku do tomu pierwszego zmieniło się niewiele. Nadal mamy cyniczny, dowcipny język i bohatera z uśmiechem na twarzy depczącego dylematy moralne i klasyczne wzorce postaci. Jest świadomie komiksowy, przerysowany i wyrazisty. Jednak jego osobowość powoli zaczyna się zmieniać, a czytelnik wciąż jeszcze nieśmiało dopuszczany jest do prawdziwych emocji bohatera. Na razie są to jeszcze rysy na wizerunku, ale coś powoli „kiełkuje”.
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2010-04-09
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 296
Język oryginału: polski
Tłumaczenie: brak
Dodał/a opinię:
Dominika Róg-Górecka
Z dziadkiem jest coś nie tak. Ostatnio coraz bardziej przypomina swoje ulubione zwierzę, czyli słonia. Skóra robi mu się coraz bardziej szara i pomarszczona...
Przyszedł na nie czas Zawsze są przynajmniej trzy. Może być więcej, ale nigdy mniej. Psotna dziewka, chutliwa matka i groźna, samotna starucha...