Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: b.d
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 296
Rok 1943. Robert Branch, młody wykładowca, zgłasza się na ochotnika do służby w marynarce wojennej. Kiedy w tajemniczych okolicznościach ginie jego najlepszy...
SPRZEDAŻ OD 23-11-2007! Lew Archer, prywatny detektyw z Los Angeles, poszukuje Hester Campbell, blond piękności zatrudnionej w ekskluzywnym klubie Channel...
Przeczytane:2019-08-02, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2019,
''Cała sprawa która zaczęła się od niezbyt poważnej kradzieży, wciągała stopniowo w swą orbitę życie różnych ludzi ''
Warto od czasu do czasu poczytać sobie coś z klasyki danego gatunku, chociażby po to, by sobie przypomnieć jak kiedyś się pisało . '' Błękitny młoteczek '' Rossa MacDonalda jest doskonałym i niezaprzeczalnym przykładem klasyki kryminału . Wydany po raz pierwszy w roku 1976 (w Polsce w roku 1980) ,przedstawia nam prywatnego detektywa o nazwisku ,Lew Archer . Był to czas, kiedy kryminał był po prostu kryminałem, a nie kryminałem psychologicznym, czy, chyba należało by powiedzieć, psychopatologicznym, zważywszy na to iż teraz każdy morderca od razu musi być psycholem . Archer, to nie pierwszej młodości już, detektyw , którego pewna bardzo bogata dama wynajęła, by odszukał jej skradziony obraz . Lew jest wprawdzie po rozwodzie, ale nie przeżywa z tego powodu jakiejś traumy, którą musi '' leczyć '' nałogowym piciem , czy , co jeszcze gorsze, ćpaniem . Lubi czasami wypić szklaneczkę dobrej whisky i kobiety też lubi, jak większość mężczyzn, co nie sprawia że autor wpycha mu każdą napotkaną w czasie śledztwa laskę do łóżka . A przyznać trzeba, że w tym konkretnym dochodzeniu kobiet jet całkiem sporo, w różnym wieku i o różnych statusach towarzyskich i materialnych. Archer zaczyna więc swoje żmudne śledztwo i jak sam mówi (bo to on jest narratorem w tej historii) z niezbyt poważnej kradzieży zrobiła się całkiem poważna sprawa z trupami w roli głównej . Pojawiają się też inni '' główni bohaterowie '' tacy jak : rodzinne dysfunkcje , tajemnice przeszłości, chciwość, kłamstwa i zdrady . Ktoś z opiniujących przede mną zauważył że MacDonald mocno się rozpędził w mnożeniu postaci i ram czasowych w tej ksiażce . Faktycznie, było ich całkiem sporo i trzeba było czytać uważnie, ale autor doskonale sobie z nimi poradził . Wszystkie postacie są właściwie '' dopieszczone '', żadna nie jest przedstawiona po łebkach, a i wszystkie wątki pięknie się na koniec zeszły i połączyły. Czyli autor się nie pogubił, co potwierdza jego pisarską klasę, w przeciwieństwie do niektórych współczesnych pisarzy kryminałów i nie tylko ich . Ciekawie jest przypomnieć sobie, jak to było kiedy były telefony tylko stacjonarne, nie było wszechwiedzącego internetu, a detektyw, czy policjant mógł liczyć głównie na swoją wiedzę, umiejętności, na wsparcie kolegów, no i ewentualnie na łut szczęścia :) Reasumując, mi się podobało .