Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: b.d
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 296
Zbiór opowiadań sensacyjnych świetnego pisarza amerykańskiego, o którym napisano w "Times Book Review", że doprowadził do perfekcji typ amerykańskiego...
Tym razem detektym Lew Archer ma do rozwiązania pozornie bardzo prostą sprawę. Zostaje zatrudniony do odnalezienia uciekiniera ze szkoły dla "trudniejszej"...
Przeczytane:2019-08-02, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2019,
''Cała sprawa która zaczęła się od niezbyt poważnej kradzieży, wciągała stopniowo w swą orbitę życie różnych ludzi ''
Warto od czasu do czasu poczytać sobie coś z klasyki danego gatunku, chociażby po to, by sobie przypomnieć jak kiedyś się pisało . '' Błękitny młoteczek '' Rossa MacDonalda jest doskonałym i niezaprzeczalnym przykładem klasyki kryminału . Wydany po raz pierwszy w roku 1976 (w Polsce w roku 1980) ,przedstawia nam prywatnego detektywa o nazwisku ,Lew Archer . Był to czas, kiedy kryminał był po prostu kryminałem, a nie kryminałem psychologicznym, czy, chyba należało by powiedzieć, psychopatologicznym, zważywszy na to iż teraz każdy morderca od razu musi być psycholem . Archer, to nie pierwszej młodości już, detektyw , którego pewna bardzo bogata dama wynajęła, by odszukał jej skradziony obraz . Lew jest wprawdzie po rozwodzie, ale nie przeżywa z tego powodu jakiejś traumy, którą musi '' leczyć '' nałogowym piciem , czy , co jeszcze gorsze, ćpaniem . Lubi czasami wypić szklaneczkę dobrej whisky i kobiety też lubi, jak większość mężczyzn, co nie sprawia że autor wpycha mu każdą napotkaną w czasie śledztwa laskę do łóżka . A przyznać trzeba, że w tym konkretnym dochodzeniu kobiet jet całkiem sporo, w różnym wieku i o różnych statusach towarzyskich i materialnych. Archer zaczyna więc swoje żmudne śledztwo i jak sam mówi (bo to on jest narratorem w tej historii) z niezbyt poważnej kradzieży zrobiła się całkiem poważna sprawa z trupami w roli głównej . Pojawiają się też inni '' główni bohaterowie '' tacy jak : rodzinne dysfunkcje , tajemnice przeszłości, chciwość, kłamstwa i zdrady . Ktoś z opiniujących przede mną zauważył że MacDonald mocno się rozpędził w mnożeniu postaci i ram czasowych w tej ksiażce . Faktycznie, było ich całkiem sporo i trzeba było czytać uważnie, ale autor doskonale sobie z nimi poradził . Wszystkie postacie są właściwie '' dopieszczone '', żadna nie jest przedstawiona po łebkach, a i wszystkie wątki pięknie się na koniec zeszły i połączyły. Czyli autor się nie pogubił, co potwierdza jego pisarską klasę, w przeciwieństwie do niektórych współczesnych pisarzy kryminałów i nie tylko ich . Ciekawie jest przypomnieć sobie, jak to było kiedy były telefony tylko stacjonarne, nie było wszechwiedzącego internetu, a detektyw, czy policjant mógł liczyć głównie na swoją wiedzę, umiejętności, na wsparcie kolegów, no i ewentualnie na łut szczęścia :) Reasumując, mi się podobało .