Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 96
"ART. Ballady i romanse" to zbiór 14 ballad i romansów Adama Mickiewicza w zupełnie nowej odsłonie.
Dla niektórych poezja (nie tylko Mickiewicza) jest nie do przejścia. W przypadku naszego wieszcza może odstraszać archaiczny język i liczne metafory. Tak naprawdę nie ma się czego bać. Wystarczy trafić na dobre wydanie, które zachęci do lektury i sprawi, że wszystko stanie się prostsze. I właśnie takie jest wydanie z serii ART.
"ART. Ballady i romanse" to zbiór 14 ballad i romansów Adama Mickiewicza w zupełnie nowej odsłonie (nie, nie chodzi o przerabianie tekstów mistrza i uwspółcześnianie języka). Wobec tego co w niej wyjątkowego? Przede wszystkim cudowne ilustracje Marianny Sztymy (nie bez przyczyny książka należy do serii ART), obrazujące poszczególne scenki i bohaterów. Choćby dla samych rysunków warto mieć to wydanie.
Nie można nie docenić także opracowania Emilii Kiereś utworów Mickiewicza. Autorka interpretuje i analizuje każdy z nich, by stał się jasny i czytelny. Ale to nie wszystko - trudne i archaiczne słowa zostały dokładnie wyjaśnione, by nie budziły więcej żadnych wątpliwości. Bo niby skąd mamy wiedzieć, czym jest "zawój", "niewód" albo "szyszak"?
Jak wspomina we wstępie Emila Kiereś: Będę szczęśliwa, jeśli dzięki tej książce polubicie Mickiewicza, a jeszcze szczęśliwsza - jeśli pokochacie go tak jak ja. Dajcie mu szansę. Nie rzucajcie Ballad i romansów w kąt, twierdząc, że są za trudne, niedzisiejsze, nudne. Zapewniam Was, że nudne nie są wcale.
Muszę przyznać, że uwielbiam "Ballady i romanse" naszego wieszcza. Mam nawet swoje trzy ulubione ballady, gdyż trudno zdecydować mi się na jedną - "Lilie", "Świteziankę" oraz "Powrót taty". Każda podoba mi się z innego powodu lub mam z nią inne wspomnienie.
"Lilije" poznałam chyba w liceum, już tak dokładnie nie pamiętam. Ale urzekły mnie genialnym początkiem:
Zbrodnia to niesłychana,
Pani zabija pana,
Zabiwszy grzebie w gaju,
Na łączce przy ruczaju.
I równie mistrzowskim finałem rodem z kryminału:
Cerkiew zapada w głąb.
Ziemia ją z wierzchu kryje,
Na niej rosną lilije,
A rosną tak wysoko,
Jak pan leżał głęboko.
Tak, tak, kryminały to mój konik. Utwór pokazuje, że zbrodnia nie popłaca. Choć czasami nam się wydaje, że się udało, to wszystko wraca w najmniej spodziewanym momencie.
"Świteziankę" odegraliśmy z klasą w czasach szkoły podstawowej. Byłam jednym z narratorów, choć marzyła mi się rola głównej bohaterki. To opowieść o miłości tajemniczej dziewczyny i strzelca z tamtejszego boru wystawionej na próbę. Dziewczyna nie wierzy w zapewnienia kochanka:
Słowicze wdzięki w mężczyzny głosie,
A w sercu lisie zamiary.
Mój ulubiony fragment to:
Dochowaj, strzelcze, to moja rada:
Bo kto przysięgę naruszy.
Ach, biada jemu, za życia biada!
I biada jego złej duszy!
"Powrót taty" pamiętam z dzieciństwa. Tata lubił mi ją czytać. I często powtarzał:
Tata nie wraca; ranki i wieczory.
We łzach go czekam i trwodze;
Rozlały rzeki, pełne zwierza bory
I pełno zbójców na drodze.
Na szczęście ja tatę miałam na miejscu. Ale współczułam dziatkom, które chodziły do kapliczki odmówić "paciórek" za szczęśliwy powrót taty.
Oprócz moich ulubionych znam też niektóre fragmenty innych ballad: Jedzą, piją, lulki palą, / tańce hulanka, swawola. (...) Ta karczma Rzym się nazywa ("Pani Twardowska"). Czucie i wiara silniej mówią do mnie / Niż mędrca szkiełko i oko ("Romantyczność").
Książkę czyta się bardzo przyjemnie, nie jest to bowiem ani podręcznik, ani paca naukowa. Dzięki wydaniu z serii ART można delektować się balladami i romansami, które są manifestem polskiego romantyzmu, a nie martwić się, że znowu czegoś nie rozumiemy. Możemy dowiedzieć się m.in., co to jest strofa stanisławowska czy rymy paroksytoniczne. Polecam tę książkę każdemu bez wyjątku.
Warto wspomnieć, że ART Egmont to wyjątkowa seria artystycznie wydanych książek dla młodych czytelników. Wydano w niej także m.in. "Mitologia. Przygody słowiańskich bogów", "Zoologia".
W ogóle się sobie nie dziwię, że często wracam do tekstów Adama Bernarda Mickiewicza. Może jego narodziny akurat 24 grudnia to jakiś znak? On, jako wieszcz narodowy, miał wybitne umiejętności pisarskie i profetyczne. Można powiedzieć, że doskonale odnajdywał się w epoce- jego utwory nigdy nie są jednoznaczne. Wręcz przeciwnie- są przepełnione symboliką, tajemnicą, a także licznymi odwołaniami do legend, pieśni gminnych i rzeczy niewytłumaczalnych, nadprzyrodzonych.
"Ballady i romanse" powinny być niezwykle ważne dla każdego Polaka- to właśnie ten cykl otwiera u nas epokę romantyzmu. Sama najczęściej wracam do wiersza pt. "Lilije". To właśnie tutaj mamy do czynienia z powrotem do pieśni gminnych. Nie samo pochodzenie jest jednak dla mnie najistotniejsze. Nierzadko podaję ten wiersz jako przykład powracającej karmy, jak też winy i kary. Wszak niewierność też powinna być surowo karana, prawda?
Jeśli zaś chodzi o coś weselszego, uwielbiam "Rękawiczkę". Sama tematyka jest bardzo prosta, zaś ja skupiam się tutaj na charakterystycznej, butnej postawie księżniczki Marty. Drugi bohater, rycerz Emrod, to dla mnie kwintesencja ciętej riposty. Brawa- wieszcz narodowy potrafił uczynić coś pięknego także z odwołań do niemieckiego romantyzmu.
O tekście pt. "Romantyczność" nie trzeba chyba nikomu przypominać- uwielbiam w nim przede wszystkim wyższość uczuć nad sprawami materialnymi. Szkoda, że dziś jest to coraz rzadziej kultywowana postawa ludzka...
Nie przytaczam wszystkich tekstów zawartych w tymże tomie, ale uważam, że warto samemu często do nich wracać. Po pierwsze- służy to przypomnieniu sobie zasad rządzących epoką romantyzmu. Po drugie- Adam Mickiewicz to wieczna legenda. Tak już pozostanie. Polecam!
Powróćmy do świata bajek z morałem Adama Mickiewicza, pełnych uroku i czaru Psa i wilka, Przyjaciół, Golono, strzyżono, Chłopa i żmii......
I znowu sobie powtarzam pytanie
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?...
Więcej