Szkatułkowa opowieść o wyobcowaniu i walce z niepamięcią. U progu drugiej wojny światowej pięcioletni Jacques Austerlitz trafia do Wielkiej Brytanii, gdzie adoptuje go dwoje walijskich protestantów. Wkrótce chłopiec poznaje jednak swoje prawdziwe nazwisko i kraj pochodzenia, a po latach - jako dorosły mężczyzna - rozpoczyna długą wędrówkę, na końcu której spodziewa się znaleźć klucz do zrozumienia własnej tożsamości.
Na swój cichy, przesycony melancholią i ironią sposób ostatnia proza Sebalda należy do najważniejszych książek minionych dekad - pisze w posłowiu do książki Wojciech Nowicki. - Zawdzięcza to literackiej klasie, owej frazie, zdolnej unieść jej główne tematy: Zagładę, zagłady, niemożność dopasowania i pragnienie odosobnienia, potrzebę pamięci i niepamięć, świat ludzi wrogich wobec, jak uważają, istot niższych - ras podległych i zwierząt; te ostatnie Sebald przedstawia jako często zmartwiałe lub od dawna już martwe preparaty, podobnie zresztą jak ludzi, których nagrobki, kości i duchy pozbawione widomego znaku, porzucone, spalone, zwidują się bohaterowi książki.
Austerlitz to powieść na wskroś aktualna, ze zdwojoną siłą przypominająca wydarzenia, które zbyt łatwo ulatują z pamięci ludzkości. Mimo że w książce tej wszystko wydaje się nadzwyczaj zrozumiałe, przejrzysta proza Sebalda kluczy i zwodzi, odkrywając coraz to nowe światy: te rzeczywiste i te wyobrażone.
Wydawnictwo: Ossolineum
Data wydania: 2020-05-29
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 344
Tytuł oryginału: Austerlitz
Język oryginału: niemiecki
Tłumaczenie: Małgorzata Łukasiewicz
Nie doczytałam. Nie zmogłam. Pokonało mnie.
Właściwie mogłabym napisać tylko tyle. Ciężko zdać bowiem relację z niepełnej lektury książki, czyż nie? Trochę chyba jednak mogę napomknąć, jak bardzo nużąca i prowadząca donikąd była narracja, chyba nigdzie nie spotkałam się z tak wielkim skupieniem na nieistotnych (przynajmniej z perspektywy czytelnika) aspektach życia głównego bohatera. Jednak kilkadziesiąt stron nieciekawego opowiadania o architekturze potrafi mocno zniechęcić. Wprawdzie im dalej w książkę, tym bardziej fabuła zaczęła się rozwijać, co nie zmienia faktu, że nadal była właściwie tylko melancholijnym rozważaniem o człowieczeństwie i o tym, kim jest człowiek, który nie ma korzeni. W pewnym stopniu ciekawe, ale moim zdaniem nieciekawie podane. Nie widzę w tej powieści zbyt wiele wyjątkowości, wybaczcie mi znawcy sztuki wysokiej...
Sierpień, miesiąc Saturna. Narrator, alter ego autora, przemierza wrzosowiska wschodniej Anglii, zwiedza opuszczone zamki, natrafia na niesłychane historie...
Henry Selwyn, któremu większość dni mija na liczeniu źdźbeł trawy w zapuszczonym ogrodzie; Paul Bereyter, zżerany wewnętrzną samotnością emerytowany...
Przeczytane:2015-08-12,