Zack Lightman całe życie miał głowę w chmurach, marząc, by świat trochę bardziej przypominał filmy i gry komputerowe, które pożera. Niechby jakieś fantastyczne, przełomowe zdarzenie roztrzaskało wreszcie monotonię jego bezbarwnej egzystencji i porwało go na szlaki kosmicznej przygody… W końcu co szkodzi sobie trochę pomarzyć. Ale Zack umie odróżnić rzeczywistość od fantazji. Wie, że tu, w realu, nadpobudliwi nastoletni gracze nie dostają misji zbawiania świata. Aż pewnego dnia widzi latający spodek. Więcej: ten statek kosmitów jest jakby żywcem wzięty z gry, której oddaje się co wieczór – popularnego symulatora lotów „Armada”. Nie, nie zbzikował. A jego umiejętności – wraz z umiejętnościami milionów podobnych mu graczy na świecie – będą potrzebne, by uratować planetę. Nareszcie jest jego upragniona szansa! Tylko gdzieś w tyle głowy czai się dziwna wątpliwość – podsycana przez pamięć opowieści sci-fi, z którymi wyrastał – czy coś w tym scenariuszu nie wydaje się zanadto… znajome? Radosne przetworzenie i inteligentna destrukcja konwencji science-fiction, rozpędzony i zaskakujący thriller, klasyczna opowieść o dojrzewaniu i historia inwazji kosmitów, o jakiej jeszcze nie czytałeś – wszystko w jednej powieści, której nie daje się odłożyć na bok.
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2016-01-13
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 448
Tytuł oryginału: Armada
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jarosław Irzykowski
Recenzja również na: http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
Co byś zrobił, gdyby fikcja nagle okazała się rzeczywistością?
I gdyby okazało się, że to TY jesteś jednym, z elity mającej uratować świat przed zagładą?
"Armada" to książka, która opowiada o życiu Zacka Lightmana- osiemnastoletniego ucznia, zapalnego gracza Armady , którego życie zmienia się o 180°.
Zacznijmy od tego, że "Armada" to jedna z tych historii, które pod płaszczem prostej powieści dla młodzieży skrywają sprawy skomplikowane i dotyczące wielu z nas.
Pozwólcie, że zapytam: komu śmierć nie zabrała bliskiej osoby?
Zack na pewno wie o co chodzi, ponieważ jego tata umarł, kiedy chłopak był zaledwie niemowlęciem. I jak tu nie mówić o stracie?
Nie zdradzę wam, oczywiście, co jest jedną z ogromnych zmian w życiu Zacka, ale niektóre z wątków w książce, niektóre z przemyśleń i sytuacji w życiu chłopaka są po prostu bliskie naszym marzeniom.
Nie myślcie jednak, że to książka trudna, skomplikowana i, że będziecie się przy niej męczyć- co to, to nie!
Styl pisania, którym posługuje się Ernest Cline jest... porywający.
Cudowne, niespodziewane zwroty akcji.
Zmyłki na każdym kroku.
Szał, istny szał.
W książce przeszkadzało mi kilka rzeczy, a kilka na początku wydawało się wadami, a w końcu dopiero po przeczytaniu pokaźnego kawałka książki okazały się zaletami.
Po pierwsze, coś czego nie mogę przeboleć to małe literki w książce. Rozumiem, że gdyby czcionka była większa to i książka grubsza i w konsekwencji pewnie droższa. Ale ci maluczcy sprawiają, że boli mnie głowa, oczy krzyczą...
A umysł chce wiedzieć, co będzie dalej!
Po drugie, bardzo dużo fachowego nazewnictwa statków, samolotów, akcji, w których dość ciężko było mi się połapać, bo gracz ze mnie taki jak rosyjska baletnica- czyli żaden.
That's it, cieszę się bardzo, że mogę wam zakomunikować, iż to koniec wad.
A co z rzeczą, która wadą się wydawała, a nie jest?
Na początku książki znajdziecie bardzo długi wstęp do akcji... tak długi, że nie wiem czy mogę to nazwać początkiem. Ten wstęp to 1/3 książki i na początku mnie to niecierpliwiło: dużo opisów gier, tłumaczenia terminów, ogólnie światek gracza.
...
No i, moje robaczki, nie ładnie z mojej strony oceniać! Bo gdyby nie ten wstęp to podejrzewam, że później ciężko mi byłoby zorientować się w czymkolwiek!
A tak?
Akcja nadeszła, a ja czytałam z przyjemnością!
W jednym momencie tylko zatarła mi się gra z rzeczywistością, co pewnie było nieuniknione, bo sama rzeczywistość jest dość nierealna.
Otóż, okazuje się, że naszą błękitną Ziemię atakują kosmici! Oczywiście, jak to bywa w takich sytuacjach rząd podnosi głowę i... ta dam! Mamy całkiem zgrabną książkę.
Nie wolną od wzruszających momentów.
Napisaną bardzo dobrym stylem. Ernest Cline nie przedłuża książki na przymus. To, co powinno w niej być to jest, a zbędna reszta została pożegnana.
Mam wrażenie, że w książce mogą zakochać się nie tylko fani gier, ale i wszyscy inni. Bez obaw, skoro ja się połapałam to wy też to zrobicie.
Wspomniałam, że książka jest przedstawicielem gatunku science fiction?
Nie?
No to wspominam.
Tak się składa, że to mój pierwszy raz z tym gatunkiem i nie żałuję.
A grafika w książce jest po prostu bajeczna.
Cudowne plany na zakładkach i wnętrzu okładki. Cudowne ilustracje przy podziałach na "Strefy" i cudowna okładka. Feeria zrobiła kawał dobrej roboty - pomijając te diabelne, okropne literki!
Jeśli jednak wam to nie przeszkadza to zachęcam, bardzo, KOSMICZNIE zachęcam do przeczytania tej cudowności.
Chyba kupię sobie "Player One" pana Ernesta.
Dajcie znać co sądzicie.
Och, i jeśli znacie jakieś pozycje sci-fi, które powinnam przeczytać to śmiało, dodaję ten gatunek na listę "Must heaven, czyli książki z mojego osobistego nieba, które koniecznie muszę mieć".
Ilość książek science-fiction, którą przeczytałam, filmów, które obejrzałam oraz gier, w które zagrałam sprawia, że rzadko którakolwiek z nich jest w stanie mnie mocno zaskoczyć swoim zakończeniem. Fabularnie – owszem, jest cała masa oryginalnych treści, niemniej jednak są one bardzo przewidywalne dla starych wyjadaczy. „Armada” plasuje się niestety w tej części, choć jest naprawdę kawałkiem dobrej literatury fantastyczno-naukowej. Trafi z pewnością do osób, które pierwszy raz mają styczność z science-fiction. Trafi również do tych, którzy nie przepadają za grami wideo i preferują od grania w nie czytanie książek. Ta powieść przekona nawet ludzi sceptycznie nastawionych do obcych istnień w naszej galaktyce i zapewni świetną rozrywkę każdemu, kto uwielbia gry wideo (w końcu tytułowa Armada to wielki świat stworzony dla amatorów kosmicznych bitew). Bowiem jej przewidywalność dla mnie, absolutnie nie oznacza uznania jej za kiepską lekturę – wręcz przeciwnie. Umiem docenić lekki młodzieżowy styl, w którym została napisana. Autor umiejętnie spaja typowy slang gier i fantastyki naukowej z potocznym słownictwem, którego używają współcześni nastolatkowie. Każdy czytelnik będzie w stanie zrozumieć wykreowany przez niego świat i nawet ci, którym gry są absolutnie obce, nie poczują się uwięzieni w matni totalnie abstrakcyjnych pojęć.
Więcej na zukoteka.blox.pl
Gdy gra wideo staje się rzeczywistością...
Chyba każdy z nas widział, grał albo choćby słyszał o grach komputerowych, w którym zmierzamy się z obcymi. Często pilotując jakiś fantastyczny statek bombardujemy przeciwnika, wkręcając się w klimat prawdziwego kosmosu. Taka właśnie jest ,,Armada" Ernest'a Cline'a. To typowa powieść science fiction, w której nie brakuje efektów specjalnych, walki z obcymi i trzymającej w napięciu akcji.
,,Przyszłość czasem wydaje się straszna. Ale i tak się jej nie uniknie."
Głównym bohaterem i narratorem powieści jest Zack Lightman, nastolatek, którego pasją i miłością są gry komputerowe. Całymi dniami grywa w swoją ulubioną strzelankę Armadę. Codziennie zasiada do symulatora myśliwca przychwytującego i rozpoczyna atak na obce istoty z kosmosu. I nie byłoby w tym nic dziwnego, jednak któregoś dnia ta gra komputerowa staje się realna. Przed jego szkołą ląduje taka właśnie maszyna, jak te z gier, i zabiera go na pokład, by potem dać mu do zrozumienia, że Ziemię czeka zagłada, a on może powstrzymać obcych. Jego marzenie się spełnia, w końcu może zrobić coś ważnego, coś naprawdę, jednak gdy opadają emocje, Zack zaczyna sobie uświadamiać, że to dzieje się naprawdę, że losy Ziemi zależą od najlepszych graczy w gry komputerowe, że obcy istnieją naprawdę i że to co myślał, że jest fikcją i kłamstwem dzieje się właśnie przed jego oczami.
,,Zabijesz albo dasz się zabić. Podbijesz albo ciebie podbiją. Przetrwasz albo zginiesz."
,,Armada" to książka idealna dla fanów gier i filmów typu ,,Gwiezdne Wojny". Niestety większość wspomnianych w książce tytułów w ogóle nie kojarzyłam, dlatego chyba nie mogłam się do końca wczuć w fabułę. Jestem pewna, że sympatycy obcych istot z kosmosu odnajdą się w niej stuprocentowo. Nie chcę przez to powiedzieć, że książka jest zła - jest naprawdę dobra. Pełno w niej żywej akcji, styl jest na wysokim poziomie. Język, choć momentami dla mnie niezrozumiały, jest w większości prosty. Książkę czyta się szybko. Jednak jeżeli ktoś nie przepada za kosmitami to może się nudzić i irytować czytaniem.
Ernest Cline bardzo dobrze skonstruował fabułę. Mamy pełno akacji, nieoczekiwanych zwrotów, niespodziewanych faktów. To tworzy barwny i wyrazisty obraz, taki jaki widział autor pisząc ,,Armadę". Cline przenosi nas do świata, w którym przestrzeń kosmiczna staje się domem, a istoty obce rzeczywistością. Bohaterowie również są postaciami bardzo barwnymi, z charakterem. Każdy ma w sobie coś wyjątkowego, coś co go wyróżnia. Na pewno nie brakuje w książce emocji, które są na najwyższym poziomie i dosłownie ,,siedzą" w czytelniku czekając na uwolnienie. A przy każdej akcji możemy poczuć jak przepełniają nas najrozmaitsze uczucia.
,,Dorosłem przekonany, że wbrew naszym aspiracjom my, ludzie, nadal jesteśmy tylko gromadą dwunożnych małp, podzieloną na przypadkowe plemiona, które nieustannie wojują ze sobą o ubożejące zasoby naturalne swojej zrujnowanej planety."
Boję się, że ,,Armada" jest tylko dla fanów gatunku science fiction. Jestem tolerancyjnym czytelnikiem, jednak tak dużo typowych dla gatunku zwrotów, słów opisujących statki kosmiczne, filmy i gry o podobnej tematyce to dla mnie za wiele. Lubię ,,próbować" różne gatunki, ale tak typowe science fiction to chyba nie moja bajka. Uwielbiam fantasy, jednak książka nasycona kosmitami, zagładą ludzkości i grami komputerowymi nie zaspokaja mojego czytelniczego głodu. Czuję w pewnym sensie niedosyt i lekkie rozczarowanie. Sama w sobie ,,Armada" jest dobrą powieścią i godną polecenia, jednak niestety nie wszystkim czytelnikom. Polecam ją głównie osobom chcącym przeżyć przygodę w kosmosie, osobom, które uwielbiają gry wideo i wszystko, co związane z ,,Gwiezdnymi Wojnami".
Wejdź do OASIS – globalnego wirtualnego świata 2044, w którym każdy może być tym, kim chce Rok 2044. Kryzys zrujnował największe mocarstwa. W...
Przeczytane:2016-10-15, Ocena: 5, Przeczytałam, 12 książek 2016, Ulubione,