W pewne upalne lato małżeństwo artystów wybiera się z dwójką dzieci w podróż z Nowego Jorku do Arizony. Między rodzicami uwidacznia się konflikt, który dzieci coraz mocniej odczuwają. Rodzinne więzi zaczynają się zacierać i w rodzinie narasta napięcie.
Drobne, codzienne zdarzenia, słuchane piosenki, śledzone mapy, ciągłe robienie zdjęć polaroidem nakładają się na narastający kryzys rodzinny i ten szerszy, obecny w medialnych przekazach - dramat tysięcy dzieci z Ameryki Środkowej i Południowej próbujących przekroczyć południowo-zachodnią granicę Stanów Zjednoczonych, zatrzymywanych lub zagubionych na pustyni.
Szczególnie aktualna, a zarazem ponadczasowa powieść rzuca czytelnikom wyzwanie wobec ich nietolerancji, braku empatii i egoizmu. Literacka wirtuozeria autorki każe nam przeformułować nasze poglądy ukształtowane z bezpiecznego i uprzywilejowanego punktu widzenia. Woła o ludzką solidarność, współczucie i odwagę w konfrontacji ze współczesnymi problemami.
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2021-10-15
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 528
Tytuł oryginału: Lost Children Archive
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Jerzy Kozłowski
Nowa, przewrotnie zabawna powieść jednej z najbardziej utalentowanych współczesnych pisarek hiszpańskojęzycznych Napisana z wdziękiem i humorem...
W życiu i w literaturze wszystko się może zdarzyć... Przewrotna i misternie skonstruowana opowieść o płynności granic pomiędzy życiem a śmiercią, a także...
Przeczytane:2023-11-17, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2023, Przeczytaj tyle, ile masz wzrostu – edycja 2023, Wyzwanie - wybrana przez siebie liczba książek w 2023 roku, 2023, audiobooki,
To moja druga książka Luiselli, po "Nieważkich", i zdecydowanie lepsza niż tamta. To pewnie dobra książka, ważna, szczególnie dla mieszkańców południowej części Stanów Zjednoczonych, bo tego rejonu ona dotyczy. Czy można ją potraktować jako uniwersalną? Pewnie tak, ale ja niekoniecznie jestem do tego przekonana. I w sumie niby wszystko z tą książką w porządku, a jednak coś mi haczy. Jestem zdania, że powieść zwykle coś nam opowiada, jakąś historię. W przypadku "Archiwum..." mam poczucie, że ktoś mi tę historię tłumaczy w uproszczony sposób, zamiast ją opowiedzieć. A szkoda... bo opowieść sama w sobie zapewne byłaby lepsza. No cóż... teraz już wiem, że fanką autorki nie zostanę.