Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2010-01-19
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 568
Sołżenicyn... Och, Sołżenicyn... Już sam wstęp do tomu pierwszego mną wstrząsnął.
Z jednej strony przeżycia obozowe są do siebie bardzo podobne, a z drugiej strony jednak tak bardzo się różnią...
Tym razem chaotycznie i zbiorczo trzy tomy:
Szokujący jest brak oporu podczas aresztowań, a aresztowania odbywają się przez czekistów wszędzie, również w miejscach publicznych - aresztującym może być bileter, hydraulik, itd.
Przez pierwsze 10 lat po rewolucji część ludzi jeszcze ma odwagę, moralność, odmawia szpiegowania, co się kończy tragicznie. W latach 30 ta niepokorność już zanika.
Likwidują inteligencje, inżynierów pod absurdalnymi zarzutami, obwiniają o wszystkie niepowodzenia, za panujący głód obciążają przedstawicieli branży spożywczej.
Walczą z religią. Zamykają ludzi posądzanych o posiadanie złota do więzień śledczych.
Gorkiemu pokazują w zadbanych barakach Zeków odpoczywających i czytających gazety (żeby dać znać, że to tylko fasada, więźniowie trzymają je do góry nogami, ale Gorki i tak wychwala "resocjalizację" i pracę niewolniczą).
Tutaj także przeczytamy w jaki sposób odbywało się i jakim absurdem było sławne "rozkułaczanie".
Sołżenicyn przywołuje też stosunkowo łagodne czasy carskiej Rosji i zestawia je z erą porewolucyjną - warto się w to porównanie zagłębić.
Przerażające jest to, że "rewolucjoniści" tępili wszystkich, tępili swoich, być może nawet najbardziej swoich, aż sami trafiali jako oskarżeni do sali przesłuchań i łagrów - a na ich miejsce nowi... przyszli więźniowie.
Radzieckich żołnierzy ocalałych z obozów niemieckich wysyłano do łagrów jako zdrajców, bo "to dziwne, że przeżyli w obozie śmierci" (tak samo można się zastanawiać kto przeżył te łagry - polecam rozdziały na temat prydurków, kto stawał się prydurkiem, jak musiał postępować i jak mu się żyło).
Jest też wątek Własowców, dość niejednoznaczny i kontrowersyjny, ale warto go przeanalizować nie tylko z "jedynej słusznej perspektywy".
Opisy procesów to groteskowe przedstawienia o klimacie podobnym do dusznych kafkowskich labiryntów bez wyjścia. Dosłownie. Wszystko ustawione. Do tego oczywiście ta sama kara za myśl, mowę i uczynek. Momentami czyta się jak weird fiction.
Gnębienie ludzi w transportach czy obozach zaczyna się od tego, że polityczni są łączeni razem z kryminalnymi, najgorszym ścierwem, które oczywiście traktowane jest lepiej, czyli znów typowe odwrócenie wartości, podobnie jak u nazistów.
Oczywiście polecam poczytać na temat budowy kanału Białomorskiego czy o kobietach w obozach, zawieranych tam związkach/ małżeństwach i o rodzeniu dzieci.
Mnóstwo ciekawych wątków, większość druzgocze emocjonalnie, ale jest to jedna z tych książek, które trzeba czytać, trzeba to sobie przypominać, co też podkreśla sam Sołżenicyn. Bo tylko łachudry bronią się krzycząc, by "nie jątrzyć starych ran".
Trudny temat koegzystencji w jednym państwie społeczności wzajemnie dla siebie egzotycznych i często zantagonizowanych obrósł wieloma mitami. Autor starał...
Na tom ten składają się trzy głośne utwory: Jeden dzień Iwana Denisowicza, Zagroda Matriony oraz Zdarzenie na stacji Koczetowka. Więzień łagru, który...
Przeczytane:2010-01-20,