Ania jest przykładną żoną i matką pięciorga dzieci. Niestety, sielankowy nastrój zostaje zmącony, gdy do Złotego brzegu przyjeżdża irytująca ciotka Gilberta. Nikt nie podejrzewa, że to dopiero początek serii dramatycznych, czasem wzruszających, a niekiedy po prostu zabawnych zdarzeń. Głównymi bohaterami opowieści staja się dzieci państwa Blythe'ów, które przeżywając młodzieńcze przygody, borykają się z typowymi dla tego wieku problemami i powoli odkrywają to , co w życiu najważniejsze. Ale i rudowłosa Ania nie znika ze sceny – towarzyszymy jej, gdy zaczyna podejrzewać iż Gilbert już jej nie kocha...
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2010-03-01
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 356
Tytuł oryginału: Anne of Ingleside
Język oryginału: Angielski
Tłumaczenie: Aleksandra Kowalak-Bojarczuk
Gdy wzięłam do ręki "Anię ze Złotego Brzegu" znów powróciłam na wyspę Świętego Edwarda, tym razem do Glen , w którym Ania i Gilbert mieszkają w domu nazwanym przez Anię Złotym Brzegiem. Wróciłam by wejść na chwilę w życie Ani i jej rodziny. Ania ma piątkę dzieci z czego czwórka przyszła na świat już Złotym Brzegu i właśnie rodzina powiększa się o szóste, dziewczynkę, Bertę Marillę, nazywaną Rillą. Czytając rozkoszuję się klimatem Złotego Brzegu stworzonym przez Anię i Zuzannę jej pomoc domową, w którym pachnie ciastem i chlebem pieczonym przez Zuzannę, która jest traktowana nie jak służąca lecz jak domownik, ciepłem domowego ogniska, w którym wszyscy się kochają i starają się jak mogą życzliwie traktować nawet niezbyt mile widzianą a wiecznie niezadowoloną i zrzędną ciotkę Gilberta, Marię Blythe. Przyglądam się jak dorastają dzieci Ani, jak się zmieniają z wiekiem, jak przeżywają różne smutki i radości, jakie zawierają znajomości i czego doświadczają w związku z wchodzeniem w świat szkoły i nowych znajomych. Złoty Brzeg to oaza radości i miłości , chociaż czasem zakłócona troskami i smutkami, jak to w życiu bywa, w której jest miejsce również dla ulubieńców domowników, jakim jest kot Odrobinek i kos powracający tu co roku. Przysłuchuję się plotkom i ploteczkom rozsiewanym przez krąg znajomych Ani pań, które głównie dotyczą żywotnych spraw społeczności czyli tego kto umarł, kto się urodził i jaka para ma się ku sobie, a jaka się zaręczyła. Przeżywam również z Anią jej smutek wynikający z chwilowym zwątpieniem w miłość wiecznie zapracowanego męża.
Z dużą przyjemnością przeczytałam kolejną książkę o Ani napisaną przez Lucy Maud Montgomery i
zapraszam wszystkie osoby o romantycznej duszy do odwiedzenia Złotego Brzegu w Glen na wyspie Świętego Edwarda.
Już nigdy więcej nie kupię książki z wydawnictwa Bellona.
A już na pewno nie kupię żadnej książki, w której za korektę odpowiada pani Sylwia Kompanowska.
Podczas czytania pierwszych pięciu części przygód o Ani z Zielonego Wzgórza miałam mieszane uczucia i nie do końca zadowalało mnie tłumaczenie ani korekta, ale "Ania ze Złotego Brzegu" przelała czarę goryczy. Nie wiem, jak w wydawnictwie Bellona tłumaczy się książki - czy z oryginału, czy może kopiuje się starsze tłumaczenie i trochę je unowocześnia, czy też tłumaczy się tekst na kilka różnych sposobów, ale po dokonanej korekcie książka powinna przybrać zdecydowanie lepszy kształt niż ten uzyskany przez czyteników. Sporadyczne wpadki jestem w stanie zrozumieć, ale to, co zafundowano mi przy okazji czytania rozdziału dwudziestego dziewiątego "Ani ze Złotego Brzegu" było naprawdę słabe, a można było tego uniknąć... Rozdział ten bowiem zawiera podwójne tłumaczenie tego samego tekstu. Czytamy kawałek, by kilka akapitów dalej czytać dokładnie to samo, tylko napisane trochę bardziej nowocześnie. I tak przez cały, długi rozdział. Osoba odpowiadająca za korektę powinna była to wyłapać, stąd mój żal do pani Kompanowskiej, która nie sprawdziła się w swojej roli.
Samej serii Lucy Maud Montgomery nie mam nic do zarzucenia. Historia jest bardzo dobrze napisana, przyjemnie się ją czyta, zwłaszcza że poznajemy również przygody i historie z życia małych Blythów. Niejeden raz się śmiałam, jak bardzo podobne były dzieci do Ani. Brakowało mi tylko Gilberta. On zawsze jest tłem powieści. Żałuję, że Lucy nie przeniosła go nieco bardziej na pierwszy plan. Wszak to ideał mężczyzny, a o takim chętnie się czyta :)
Po raz szósty, ale na szczęście nie ostatni witamy się z Anią Shirley. No dobrze, właściwie to z panią doktorową Anną Blythe, która zamieszkała z mężem Gilbertem w majątku nazwanym Złotym Brzegiem. Jak zwykle czekają nas zwariowane przygody. Ania pomimo już dojrzałego wieku, nadal nie traci ani chwili na to, aby zajmować się tylko obowiązkami. Chce bujać w obłokach i przekazywać tą wiedzę swoim pociechom. Odważny Kuba, kochający Walter, a przy nim Shirley; bogobojna Nan i łatwowierna Diana, a przy tym troszkę rozpuszczona Rilla, najsmaczniejsza "bułeczka" w rodzinie. To właśnie głównie ich oczami będziemy obserwować najnowsze wydarzenia z życia mieszkańców St. Glen. Dzieci naszej Ani także są żywiołowe i zwariowane. Ich problemy, na które zawsze znajdzie lekarstwo mądra mamusia, ani na moment nie ustępują poprzednim częściom cyklu. Powiedziałbym nawet, że na dzień dzisiejszy, jest to najciekawszy tom. Ale przede mną jeszcze dwa, aż strach pomyśleć, co będzie dalej? Czy Lucy Maud Montgomery udało się prześcignąć własny geniusz? Szczere, to na to liczę, w końcu lektura następnych tomów będzie niezapomnianym przeżyciem. A wszystko w mega pozytywnym sensie. Polecam!
Gdy w rodzinie Lesleyów na świat przychodzi dziewczynka, powstaje problem, jakie nadać jej imię. Lorraine, matka dziecka, chciałaby nazwać malutką...
Nowy tom opowiadań, których akcja rozgrywa się w romantycznej scenerii nadmorskiego krajobrazu.Autorka wprowadza nas w świat tajemnic i namiętności...
Przeczytane:2013-10-27, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2013, Mam,
Kolejny mój powrót na Wyspę Księcia Edwarda. I na szczęście jak najbardziej udany.
Ania i Gilbert mają już szóstkę cudownych dzieci. Wiodą szczęśliwe życie, a dzieci dostarczają im niemałej rozrywki swoimi kłopotami. Jim, najstarszy z szóstki, jest bardzo poważny i szuka przygód. Marzy o wypłynięciu na szerokie morze. Walter jest bardzo wrażliwym chłopcem, przez co często koledzy sobie z niego drwią. Bliźniaczki Nan i Diana jak na dwie młode dziewczynki nawiązują pierwsze przyjaźnie jednocześnie przeżywając rozczarowania. Shirley to malutki pieszczoch, a Rilla ma charakterek i potrafi być bardzo kapryśna. Wszystkie dzieci Ani i Gilberta są obdarzeni wielką wyobraźnią.
Oprócz szczęśliwych chwil, pojawiają się problemy i troski. W małżeństwie Ani przychodzi kryzys, dzieci co jakiś czas przeżywają młodzieńcze tragedie, a cień na cały Złoty Brzeg kładzie przedłużająca się wizyta ciotki Gilberta, Mary Marie. Kobieta jest zrzędliwą starą panną, która na każdym kroku strofuje dzieci i daje złote rady Ani i Zuzannie. Z kilkutygodniowego pobytu ciotki zrobił się kilkumiesięczny. W Złotym Brzegu na długi czas zabrakło szczerego śmiechu i beztroski.
Mimo, że lata zmieniły Anię, nadal czaruje czytelnika swoją osobowością, a dzieci są tak słodkie, że wzbudzają sympatię od samego początku. Ich problemy i troski u mnie wywoływały rozczulający uśmiech. Jedynie, do czego mogłabym się doczepić, to fakt, że między poprzednią częścią serii o Ani a tą jest bardzo duży przeskok. W "Wymarzonym domu Ani" bohaterka straciła dziecko, a w "Ani ze Złotego Brzegu" ma już piątkę dzieci i szóste w drodze. Trochę wywołało to we mnie dezorientację i zastanawiałam się, co się działo z bohaterami przez te kilkanaście lat. Szkoda, ale to nie odbiera znacząco uroku książce.
Pokuszę się o stwierdzenie, że mimo pewnych niedociągnięć, ta część serii o Ani jest jedną z najlepszych, jakie do tej pory czytałam. I dobrze, że większość akcji toczy się wokół dzieci Blythe.
Polecam! :-)