Czy przypadkowe spotkanie może odmienić całe życie?
Czy jedna - być może niezbyt rozsądna - decyzja może uruchomić lawinę zdarzeń, które odwrócą los wielu ludzi?
Honorata, bohaterka powieści, pewnego dnia wsiada do pociągu relacji Warszawa-Szczecin. Do jej przedziału wchodzi mężczyzna i siada po przeciwnej stronie. Ona, zajęta myślami o swoim niełatwym życiu, nie ma ochoty na jakąkolwiek rozmowę, ale on widząc łzy spływające po jej policzkach nie daje za wygraną i powoduje, że kobieta zaczyna opowiadać mu swoją historię.
Powierzyła mu swoje rozterki bo wzbudzał zaufanie, bo wiedziała, że za kilka godzin każde z nich pójdzie w swoją stronę.
Pomyliła się. Pociąg do którego wsiadła zawiózł ją zupełnie gdzie indziej. Nieoczekiwanie jej życie zaczęło toczyć się jakby w innym wymiarze...
Informacje dodatkowe o Pałac z lusterkami:
Wydawnictwo: inne
Data wydania: 2010-10-01
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
978-83-61805-22-9
Liczba stron: 272
Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Przeczytane:2013-10-04, Ocena: 3, Przeczytałam, 52 książki 2013, Mam,
Któż z nas nie marzy o dniu, w którym jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nasze przeznaczenie się odmieni, a w miejsce kłopotów i spraw do rozwiązania, pojawi się perspektywa spokojnego, szczęśliwego życia? Zdarza się, że przypadkowo napotkana osoba okaże się tą, której zawdzięczamy poprawę naszego losu, a życiowy dramat okaże się punktem zwrotnym rozpoczynającym nowy, lepszy okres. Niespełniona aktorka wpada na reżysera, który właśnie w niej ujrzy odtwórczynię głównej roli w swym hicie. W kolejce do kasy w księgarni, wredny typ, który sprzątnął ostatni egzemplarz limitowanej edycji powieści Pięćdziesiąt twarzy Greya, okaże się idealnym materiałem na męża. Zwolniona z pracy kucharka, zabłyśnie w programie Masterchef, wyda książkę, założy restaurację (dwie gwiazdki Michelin!) i stanie się konkurencją dla Kuchennych rewolucji Magdy Gessler. No dobra, poniosła mnie wyobraźnia, ale chyba wiecie co mam na myśli.
Pałac z lusterkami Anny Pasikowskiej to właśnie taka historia. Honorata, bohaterka powieści, wraz ze swą czteroletnią córką jedzie pociągiem relacji Warszawa - Szczecin. Kobieta jest wymarzoną towarzyszką podróży dla tych, którzy cenią święty spokój i wolą siedzieć z nosem w książce, niż prowadzić rozmowę o pogodzie, rządach Tuska i fatalnym stanie PKP. Czas mijał, a kobieta wciążpatrzyła w okno nic niewidzącym wzorkiem. Dziecko spało. Po godzinie, stan kobiety zaczął wzbudzać niepokój współpasażera, zwiększając go dodatkowo, gdy w pewnym momencie po policzku widocznym dla mężczyzny siedzącego w drugim końcu przedziału zaczęła płynąć łza. Kobieta nie chciała jednak rozmawiać, nie szukała pomocy. Mężczyzna nie dał jednak za wygraną i zanim Honorata się spostrzegła wdała się w pogawędkę ze starszym i bardzo eleganckim panem. Nagle, nieufna do tej pory kobieta, opowiedziała swemu rozmówcy historię swojego życia. O córeczce, która urodziła się 11 września, w tym samym dniu, w którym w zamachu na WTC w Nowym Jorku zginął jej tata. O teściach, u których Honorata wciąż mieszkała, nie mogąc jednak liczyć na wsparcie. Wnuczka w ogóle nie wzbudziła ich zainteresowania, a szaleństwo w jakie wpadła teściowa na wieść o śmierci syna nie mijało mimo upływu czasu. O bogatych rodzicach, którzy nigdy nie zaakceptowali małżeństwa córki, ucieczce z rodzinnego miasta do stolicy, dzieciństwie będącym jednym wielkim pasmem nakazów, zakazów i awantur. O utracie pracy i braku funduszy na wynajem mieszkania oraz wiążącej się z tym trudnej decyzji powrotu do Szczecina. Spotkany w pociągu mężczyzna okazał się człowiekiem, który posiadał moc odmienienia cudzego losu. Honorata, jako rehabilitantka, miała zostać opiekunką jego żony. Zajęłaby się masażami, ćwiczeniami oraz dotrzymywała towarzystwa przykutej do wózka Agacie (Na początku było bardzo źle, nie mówiła, cała była bezwładna. Miała uraz kręgosłupa. Teraz już mówi, porusza rękami, ale niestety, chodzić nigdy nie będzie). W zamian za to otrzymywałaby pensję, miała zapewniony dach nad głową dla siebie i córki. Żadnych rachunków do opłacenia, dokładania się do wyżywienia, martwienia się o to, co dziś na obiad. Na dodatek dom, w którym mieszkają bogaci Wysociccy, to istny pałac, budowla, którą kilkuletnia Honorata podziwiała w drodze do przedszkola. Był to najcudowniejszy widok mojego dzieciństwa, dzieli się z Andrzejem Wysocickim swoimi wspomnieniami, jeszcze nie mając świadomości, że to właśnie tam znajdzie szczęście. I tak właśnie zaczyna się ta bajka. Optymizm wylewa się z każdej strony. Nawet jeśli przypadkiem zdarzy się coś złego, nawet jeśli ktoś umrze, to tylko po to, by okazało się, że ta śmierć niesie wyłącznie pozytywne skutki. Wszystko pięknie się układa. Rehabilitantka bez rodziny, pracy i domu, z dnia na dzień dostaje to wszystko na złotej tacy. Honorata ma złote ręce i w kilka miesięcy dokonuje tego, czego inni specjaliści nie dokonali przez lata. Oprócz sparaliżowanej żony, Wysocicki ma też odnoszącego sukcesy syna. Co prawda w Ameryce, co prawda żonatego, ale przecież nie po to się o nim wspomina co krok, by jego postać nie miała dla naszej bohaterki znaczenia. Cud goni za cudem. Szczęście nie ma końca. Honorata nie wierzyła, że to wszystko dzieje się naprawdę. Wydawało jej się, że za dużo ostatnio tych biegów okoliczności w jej życiu. Niestety, i ja tak uważam. W Pałacu z lusterkamiwszystko układa się idealnie. Ludzie są piękni, mądrzy, bez skaz. Łączą ich wyłącznie udane relacje. Wszyscy się kochają, są dla siebie dobrzy, mili. Nie kłócą się, nie złoszczą, nie miewają humorków. Nie jest to niestety wiarygodne. Czytając książkę Anny Pasikowskiej, trzeba się nastawić na bajkową, hurraoptymistyczną opowieść, w której zło - jeśli występuje - pojawia się przypadkiem i tylko po to, by przynieść coś dobrego. To taka współczesna wersja Kopciuszka, odrzuconego przez rodzinę, poturbowanego przez życie, który pewnego dnia dostaje szansę na odmianę swego losu i skwapliwie z tej szansy korzysta. Bajka od początku do końca. Nie znajdziecie tu materiału do rozważań, nie wgłębicie się w żaden poważniejszy temat. Szkoda, bo choćby losy Niemców w odzyskanym przez Polaków Szczecinie, mogłyby posłużyć jako materiał do ciekawej dyskusji. Niestety wątek ten jest zbyt spłycony, ledwie zauważalny w całej tej słodkiej historii. A szkoda, bo nie dość, że interesujący, to dotyczy najbardziej wyróżniającej się postaci w powieści, energicznej staruszki Heleny, matki Andrzeja Wysocickiego. Miałam też wrażenie, że autorka celowo unika wgłębianie się w jakikolwiek temat, zwłaszcza zahaczający o zdrowie i medycynę. Tu rozpoczęła się rozmowa dwojga fachowców na temat zdrowia, rehabilitacji i obecnej sytuacji młodego Wysocickiego. Nie chcę tu opowiadać o zawiłościach funkcjonowania organizmu. Wyjaśnili mi, co to za choroba, ale ja nawet nie potrafię powtórzyć. Wydawałoby się, że historia rehabilitantki mogłaby być ciekawym sposobem na przybliżenie kilku zagadnień dotyczących jej fachu, ale profesja bohaterki jest właściwie potrzebna jedynie po to, by wkręcić ją do domu Wysocickich i dokonać cudów, mających przekonać czytelników, że wszystko jest możliwe i nigdy nie należy się poddawać. Wgłębienie się w tematykę dodałoby wiarygodności historii. Pałac z lusterkami jest napisany bardzo prostym językiem. Książka trafi więc do każdego czytelnika, choć nie wszystkich do siebie przekona. Korekcie zdarzyło się zasnąć przy sprawdzaniu tekstu, redaktor chyba w ogóle na niego nie spojrzał. Przecinki żyją własnym życiem, nadmiar zdań zaczynających się literą "a" razi w oczy. Niestety powieść Anny Pasikowskiej jest ogromnie oderwana od rzeczywistości, ale z drugiej strony... taki był cel autorki. Pisarka przyznaje, że to właśnie wcześniej wspomniany Kopciuszek był dla niej inspiracją, a sama powieść miała czytelnika zrelaksować, wzbudzić w nim emocje, przenieść w świat zupełnie inny od tego, w którym żyjemy. Lepszy, bardziej kolorowy, szczęśliwszy. Jeśli oceniać powieść pod tym kątem, to bez wątpienia autorka swój cel osiągnęła. Pytanie brzmi: czy czytelnicy to kupią?