Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 670
Epicki rozmach, społeczne zaangażowanie, prawdziwe emocje to siła prozy Jonathana Franzena, okrzykniętego największym żyjącym pisarzem amerykańskim...
Jeszcze nigdy talent Jonathana Franzena do łączenia głębi i wyrazistości swoich bohaterów z szeroką perspektywą społeczną nie był tak olśniewający jak...
Przeczytane:2019-02-18, Ocena: 4, Przeczytałem,
Co to było za dziwactwo!! Jednym zdaniem? Książka o przypadkowych ludziach, jakimś dziwnym trafem stanowiących rodzinę (rodzice + troje dorosłych dzieci), gdzie każdy wiosłuje w swoją stronę, więc zamiast pchać tę łódź zwaną "rodziną" do przodu, kręcą się w kółko. Rodzina ta to gabinet osobliwości: od Enid, matki z obsesją na punkcie świąt począwszy, przez Alfreda, genialnego (?) samorodnego wynalazcę, toczącego dyskusje z dość, hmmm, nieoczywostymi rozmówcami, aż do dzieci - dwóch braci i jednej siostry, z których każde zawodzi pokładane w nim nadzieje. Franzen pisze dość szczególnie - raz przybliża kamerę na szczegół, poświęcając mu wiele uwagi, innym razem obserwujemy bohaterów z planu dalekiego, niemal lotu ptaka. Wszystko po to, by obnażyć swoich bohaterów, byśmy mogli rewidować swoją o nich opinię. Chciałoby się, by ta rodzina wyszła zwycięsko z próby, jaką stanowią ostatnie wspólne święta, ale czy nie za dużo na to animozji? Wspomnianych zawiedzionych nadziei, odgrywania ról, prób ułożenia sobie życia?
To jedna z tych książek, których nie ośmielę się polecić nikomu, a jednocześnie nie będę do niej zniechęcała. To jak ją ostatecznie odbierzemy zależy tu nie tylko od doświadczeń czytelniczych, ale także, śmiem przypuszczać, od własnego systemu wartości, od tego jak postrzegamy własną rodzinę i jakie kompleksy mamy. Jedno jest pewne - to książka wymykająca się ocenom i wszelkim próbom klasyfikacji. Dlatego - spróbujcie się z nią zmierzyć. Tylko żeby nie było, że nie ostrzegałam.