– No wiesz, musiałem wybrać pomiędzy tym a „pocałuj mnie w dupę”! Tobył ciężki dylemat, ale koniec końców postawiłem na „a nie mówiłem?”.
Piosenki mają moc opowiadania, kim jesteś, co robisz, o czym marzysz, i todokładnie tymi słowami, którymi zawsze chciało się to wypowiedzieć. Dotego robią to tak dobrze, że ma się wrażenie, że piosenki nie napisał ktośobcy, ale ty sam, że te słowa są twoje.
I to zdanie powoduje coś, co nie wydarzyło się od bardzo dawna, jakichśkilku wieków lub coś koło tego. Dzieje się coś, co tylko kilka osób na świeciewidziało, bo były też takie przypadki, że nie było akurat nikogo w pobliżu,kto mógł zarejestrować te momenty. Ale one się zdarzały.Gioia się śmieje.
Gdyby się nie spotkali tamtego wieczora, wiecznie błąkaliby się między nudąa cierpieniem, może nawet kilka razy by się minęli, nie wiedząc o swoimistnieniu, staliby na deszczu, do końca życia się obwiniając i pytając, czyja towina – rodziców, nauczycieli, pecha.
Nie do łez, to raczej chichot trwający dwie sekundy, który kończy się takszybko, jak się zaczął (szczerze mówiąc, to nie chciała dać mu wygrać), alesię roześmiała.
Bardzo mało osób ma dobry powód, chociaż jeden, by niechcieć iść spać.
– O, proszę, proszę. Osoba, której powiedziałem, że ma mnie pocałowaćw dupę, prawie się zaśmiała. Czyżby to znaczyło, że wkurzenie przechodzi?
Zamykają oczy, oboje, jej policzek na jego skórze, w momencie gdypierwsze promienie słońca wpadają do pokoju.
Jak ktoś jest i na mnie patrzy, to zawsze zmaszczę. Jak mi się uda trafićw tarczę, to jest wielki sukces... zazwyczaj rzucam w ścianę obok. Ale kiedygram sam, zawsze trafiam tam, gdzie chcę trafić. Nie wiem dlaczego, nawetnie pytaj, bo sam nie wiem.
Ta noc była dyskretnie piękna.
Wiesz, po tym, jak spotkałam zakapturzonego typa grającego w rzutki,noszącego słoik pełen kamieni, chyba nic mnie już nie może przestraszyć.Powiedz mi tylko, jak stąd dojść do dzielnicy mieszkań komunalnych.
Spotkanie kogoś, kto sprawia, że się tak czujesz.
„Może i przezwisko ma głupie, ale brzydki nie jest”
Myślę, że można to zrozumieć. Ojciec chciał go zabić. Dni mijały, a onjuż nie wytrzymywał, wolał się ukryć i wychodzić raz w tygodniu, pograćtutaj wieczorem w rzutki lub przejść się pod kościół, gdzie mógł być sam.Dobrze mu było u tego starca, a potem...
Znajdę jakąś wymówkę, by tu przyjść i oddać ci bluzę –mówi głównie po to, by przerwać tę krępującą ciszę. Trwała zaledwiemoment, a jednak wydawało się, że minęło sporo czasu.
– No wiesz, musiałem wybrać pomiędzy tym a „pocałuj mnie w dupę”! To
był ciężki dylemat, ale koniec końców postawiłem na „a nie mówiłem?”.
Książka: Jeszcze będziemy szczęśliwi