Z reguły nie było mijednak żal nikogo; uważałem, że każdy jest kowalem własnego losu i sam kieruje swoim życiem.
I nie chodziło o to, co zwykle – szybki seks bez udziału głowy. A może jednakwłaśnie o to?
Nie chciałem śnić o tym, cozamknąłem głęboko w głowie.
Zaczynałem zachowywać się jak napalony, niewyżyty zbok.
A właśnie działo się coś, co sprawiało, że czułem, iż zaczynam balansować nadprzepaścią. Musiałem to przerwać. Natychmiast.
Głęboko w sobieskrywałam marzenia – tego nikt nie mógł mi zabrać.
Nie zabrał mi ich także on, chociaż mniesamą zbrukał i zabił moją pewność siebie.
Ale wciąż nie bałam się marzyć. I robiłam wszystko,żeby przetrwać.
Musiałam się mieć na baczności. Teraz naprawdę to poczułam. A jednocześnie było to dlamnie niesamowicie dziwne, że w ogóle coś poczułam. Że cokolwiek potrafiłam jeszcze czuć.Oprócz strachu.
Mimowolnie schowałam głowę w ramiona. Nienawidziłam siebie za to. Widziałam, jakzacisnął pięści. Na moment zamknął oczy. Domyślałam się, że go irytuję. Chciałam zniknąć.Skuliłam się jeszcze bardziej, złapałam za poręcz i zamierzałam wstać. Ale chwycił mnie za rękę.Delikatnie. I pociągnął z powrotem na schody.
Nie miałam nic do zaoferowania. Nikomu. Byłamnikim. Skażona i brudna. A jednak... nadal coś czułam. I to mnie nokautowało.
Zamykałamumysł, wyłączałam myślenie, byłam gdzie indziej.
Rozluźniłam się całkowicie i teraz wszystko było mi obojętne.
Wyglądała jak mokry sen każdego faceta, a mnie zacząłtrafiać szlag, gdy ci wszyscy debile stłoczyli się pod barem, na szczęście oddzielonym terazmetalową rurką, i zaczęli gwizdać, cmokać i wydawać z siebie dźwięki jak goryle w amoku.
Ruszała się lekko, z gracją, ale jednocześnie cholerniepodniecająco.
Z reguły nie było mi
jednak żal nikogo; uważałem, że każdy jest kowalem własnego losu i sam kieruje swoim życiem.
Książka: Kastor