Coś eksploduje mi w głowie. Czas sięzatrzymuje. Wszystko staje się bardzo ciche i wyraźne.
O tym nie pomyślałam – nie mampojęcia, czym się zająć przez kolejne dziesięć albo jedenaściegodzin do jego powrotu.
Wtorkowe poranki w biurze zawsze są trochę przygaszone:wspomnienie weekendu zdążyło się już rozpłynąć, a donastępnego jeszcze bardzo daleko. Wszyscy piją kawę za kawą,garbią się nad laptopami i telefonami, bez entuzjazmumamroczą zdawkowe odpowiedzi.
Wbrew własnej wolizerkam na ekran, spodziewając się zalewu nieskładnychwiadomości, ale nic nie przyszło.
Gdyby biuramogły mówić, nasze w każdy wtorek rano oznajmiałoby, że niechce tu być.
Weekendy w domu stały siębardziej przykrym obowiązkiem niż przyjemnością: nadziejanieubłaganie przechodzi we frustrację, która następnieprzeradza się w rozczarowanie i rozpacz.
Godziny mijają powoli, przepycham je mozolnie jak wielkie,ciężkie kamienie
Powrót do biura towręcz uskrzydlająca ulga.
Staram się trzymać emocje na wodzy,ale każdy dzień w pracy wypełnia mnie energią.
Czuję się jak pijana, z tą różnicą, że wszystko odbieram jako krystalicznie czyste i wyraźne – świat wokół mnie jest jasny i pełen barw.
Chcęwyryć ten moment na zawsze w pamięci.
Niepotrafię skupić się na pracy dłużej niż minutę, a mimo towykonuję swoje obowiązki prędzej i wydajniej niż w ostatnichlatach.
Nagle wszystko wzbiera we mnie niepowstrzymaną falą,serce podchodzi mi do gardła
Praca mnie rozprasza – im szybciej wszystko załatwię,tym więcej czasu zostanie mi na rozmyślania o Carlu.
Nie mogę uwierzyć, że wokół nas wszystko toczy się swoimtorem, że ludzie przewalają smętnie papiery i nie mają pojęcia, cotu się dzieje.
Coś eksploduje mi w głowie. Czas się
zatrzymuje. Wszystko staje się bardzo ciche i wyraźne.
Książka: Zamiana