Kiedy będziesz na szczycie, ludzie będą chcieli się z tobą zaprzyjaźnić. Będą udawać, żesą tacy biedni, że potrzebują twojej pomocy, twojego wsparcia i twojej siły. Nie wierz im. Jesteśtylko panem samego siebie!
– Kiedy zaczniesz angażować się w czyjeś życie, to będzie początek twojego końca!
Jesteśmy tylko ja, rytmi wolność, której tak bardzo pragnęłam.
„Tak, Jagoda. Jagoda Borówko. – Wyciągnęłam rękę, którą on czym prędzej ujął.
- Nie żartuje sobie pani ze mnie?
-Ależ skąd!
- No dobrze… - odparł z ociąganiem. Nie był pierwszą osobą, która w ten sposób reagowała na moje imię i nazwisko. – Bardzo smakowicie się nazywasz.
- A ty?
Skoro już przeszliśmy na mniej oficjalną formę, ja także zamierzałam się czegoś o nim dowiedzieć.
- Ja?
- Tak.
Drgnął mu kącik ust. Mocniej ścisnął moją dłoń, którą wciąż trzymał.
- Hugo Bosy.
- Jasne.
Przewróciłam oczami, wyrwałam rękę i zamierzałam zeskoczyć z murku. Przytrzymał mnie. Czułam jego duże dłonie na swojej talii.
- Dlaczego ja mam ci wierzyć a ty mi nie?
- Hugo Bosy? Może Hugo Boss?
- Nie, tak jak powiedziałem. – Uśmiechnął się.”
„ – Halo? – odebrał po trzech sygnałach.
W tle słyszałam jakiś hałas.
- Jesteś we Wrocku? – spytałam bez ogródek. – Błagam, powiedz, że jesteś!
- Eee, wracam z Katowic. Co się dzieje?
Teraz naprawdę chciałam zapłakać.
- Masz moje klucze od mieszkania?
- No tak, u siebie. Co się stało? Straszysz mnie, Jagoda… - Gdy mówił do mnie bez zdrobnień, to był sygnał, że się zdenerwował.
- Wyszłam wyrzucić śmieci. Jestem w samych gaciach. Zatrzasnęłam drzwi. Za czterdzieści minut powinnam być na Rynku, gdzie umówiłam się z Hugo Bosym – brzmiałam ponuro.
- Jagódko… - Maciek chyba próbował panować nad śmiechem. – Oj, Jagódko Borówko…
- Dobra, nie udław się tym tłumionym rechotem. Tylko się pospiesz. Ale jedź ostrożnie.”
" - Mogę ci pomóc z sukienką. - Maciek dopiero się rozkręcał.-Myślę, że Jagoda da radę sama. Gdy ostatnio na nią patrzyłem, a było to nanosekundę temu, miała ręce. Bosy wpatrywał się w Maćka wzrokiem, który można było porównać do spojrzenia żarłacza ludojada krótko przed atakiem. Od razu przypomniały mi się Szczęki.- O tak, nasza Jagódka ma sprawne rączki. - Maciek zaśmiał się i mrugnął do mnie. - Śliczne słodkie paluszki, które chce się nieustannie...Chyba lubił ryzyko. Hugo ruszył w jego stronę, a jego zaciśnięte szczęki zaskrzypiały niebezpiecznie. Musiałam zareagować. W porę znalazłam się między nimi."
Ale aby uniknąć ryzyka, nikogo do siebie nie dopuszczaj. Ludziekochają ranić. Lepiej będzie, jeśli to ty będziesz ranił.
Naucz się nienawidzić. To dobra emocja, daje ci siłę i władzę, a chowa wszystko to, comoże cię osłabiać.