Zazwyczaj taki plan składa się z SMS-a wysłanego w środku nocy, pełnegobłędów ortograficznych, w którym wyznaje się komuś dozgonną miłośći dzięki któremu, nieodwracalnie, można się pożegnać z wszelką nadzieją;
Wkładam do szklanki lód i nalewam jacka danielsa, potem colę. Chyba nie ma bardziej uzupełniających się płynów. To połączenie jest perfekcyjne. Siadam w fotelu i patrzę przez okno na rozpościerającą się przede mną łąkę. Słońce już zachodzi, tworząc na niebie różowe smugi. Jest cicho i zaczyna mi to przeszkadzać, wręcz irytować. Drażnią mnie też ludzie i reklamy w telewizji, na których wszyscy zawsze są tacy weseli i uśmiechnięci. Myślę o Gazie. Media już nie huczą doniesieniami stamtąd. Było interesująco, jak się zaczęło, ale teraz zrobiło się to nudne. Tak działają trupokilometry. Nie wiem, kto z nas tak to nazwał. Ale zasada jest bardzo prosta – im dalej, tym news jest mniej newsowy. Wojna w Iraku? Fajna na początku. Potem w zamachu musi zginąć co najmniej sto osób albo polski żołnierz, żeby się tym zainteresować. Koledzy wymyślili nawet żart: „Jak się w końcu mówi: Iran czy Irak?”. Podobnie jest z Afganistanem. Kto wie cokolwiek o tym kraju? Jak wypadłaby uliczna sonda, gdyby zapytać, z jakimi krajami graniczy Afganistan?
Wydaje się, że człowiek na świecie lubi sprawdzone szczęście.
Zazwyczaj taki plan składa się z SMS-a wysłanego w środku nocy, pełnego
błędów ortograficznych, w którym wyznaje się komuś dozgonną miłość
i dzięki któremu, nieodwracalnie, można się pożegnać z wszelką nadzieją;
Książka: Jeszcze będziemy szczęśliwi