"Skalpel dotknął ciała. Uświadomiłem sobie, że to ja go trzymam w dłoni. Studenci pochylili się do przodu. Przycisnąłem skalpel d skóry. Nic się nie stało. Mocniej i... Poczułem, że skóra ustępuje. Dokonałem pierwszego cięcia! Przeciągałem skalpel powoli, ale niezachwianie w dół. Ciało rozstępowało się pod ostrzem czysto i na tyle prosto, na ile było mnie stać, o wcięcia szyjnego do wyrostka mieczykowatego. Wkrótce mieliśmy odchylić tę klapkę niczym okładkę książki i zacząć czytać w ludzkim ciele! Już teraz chciałem wedrzeć się głębiej i zobaczyć, co tam jest."
Myślę o nim, wpatrując się w sufit, i sama czuję się martwa. Obserwuję, jak wokół mnie toczy się życie, i nie mam siły, by się w nie włączyć.
Kilka drogocennych wspólnychwieczorów, kiedy gapiliśmy się na siebie jak nastolatki,rozmawialiśmy, żartowaliśmy i wymienialiśmy się pocałunkami.Nic więcej.