Lubię, kiedy mężczyzna sprawia, że czuję się jednocześnie jak kobieta i jak mała dziewczynka.
W słabości chorych zawsze dostrzegałem coraz bardziej objawiającą się siłę - siłę miłosierdzia. Chorzy niejako "prowokują" miłosierdzie. Przez swoją modlitwę i ofiarę nie tylko wypraszają miłosierdzie, ale stanowią "przestrzeń miłosierdzia", czy lepiej "otwierają przestrzeń" dla miłosierdzia. Swoją chorobą i cierpieniem wzywają do czynów miłosierdzia i stwarzają możliwość ich podejmowania.