-Pomyśl życzenie! – a potem spytał: – Co sobie pomyślałaś?– Żeby nie walnęło kogoś w głowę – odparłam z szerokim uśmiechem.– Widzisz? Już kroczysz Środkową Drogą.
" Słuchałam tego przerażona. Wiedziałam, że wcześniej czy później mój najstarszy syn usłyszy od kogoś, co się dzieje z ludźmi, którzy przybywają w pociągach, bałam się jednak myśleć o tym, jak ten horror wpłynie na jego rozwijający się umysł. Jedenastolatek nie jest jeszcze gotowy zmierzyć się z tym, czego Blaz musiał doświadczać w Auschwitz."
Kto z Was lubi grać w chińczyka? Raz, dwa, trzy… Po niemiecku ta gra nazywa się „Człowieku, nie złość się”. Ciekawa nazwa, biorąc pod uwagę, że grę wyciąga się za każdym razem, gdy traci się kontrolę nad podopieczną. Gdy ta chce iść do domu, będąc w domu. Gdy bywa agresywna, zdezorientowana lub po prostu znudzona. Tak więc nie złość się, człowieku, i zagraj ze mną w chińczyka! Dla mnie w tamtym okresie chińczyk to był tylko chińczyk. Dopiero czas pokazał, że chińczyk to aż chińczyk.
Koszmar, w którym musiusunąć z milion tekstów wypisanych szminką po całej szkole, na ścianach,ławkach, podłogach;
Rozumiem, ale musi być jakieś, które jest najbliższe twemu sercu!