Przy problemach zupełnie nieistotnych, jak na przykład oceny w szkole, mama zachowuje się bardzo nerwowo.
'Noc mruży swoje oko, bo przecież Księżyc jest okiem nocy, a teraz go ubywa. Może dlatego bardziej boimy się w mroku, bo zdajemy sobie wreszcie sprawę, że ktoś poza gwiazdami patrzy na nas z góry?
Ale chyba każdy związek ma w sobie na początku coś z teatru czy może raczej teatralnego przedstawienia. Patrzymy na siebie w blasku jupiterów, więc chcemy się zaprezentować w jak najlepszym świetle, dlatego cenzurujemy się, nieco krygujemy, gryziemy w język, dostosowujemy do roli. A z biegiem lat kurtyna wielkich wzlotów i upadków nieco opada, czujemy się w małżeństwie jak za kulisami dziejowych zawirowań i dlatego możemy odetchnąć, czuć się swobodnie, wyjść z roli i być po prostu sobą. Z jednej strony czasami może wtedy brakować aplauzu publiczności czy poczucia wyjątkowości, które może przysłaniać rutyna, z drugiej – ulatnia się gdzieś trema, w której miejsce stopniowo wkracza swojski spokój.
Niebo będzie tak samo niebieskie, słońce tak samo będzie raziło w oczy – mówiłam, kołysząc Arturka. – Trawa pozostanie zielona. Wiatr będzie nadal rozwiewał nam włosy i tak samo będziemy się denerwować, gdy zacznie padać deszcz, a my nie weźmiemy z domu parasola.
Nie mówić kobietom, że mają dużą pupę, nawet RELATYWNIE, bo mogą się wkurzyć.
Zastanawiam się, czy człowiek spokojny ma krew zimniejszą niż jakiś nerwus.
Wiedziałem zawsze, że mama jest mądra, ale im jestem starszy, tym znajduję więcej na to dowodów.
Siostry, szczególnie te, które lubią cukierki, maja doskonały słuch.
Dorośli (nawet mama) czasem kłamią. (Na przykład, że głowa pęka, kiedy wcale nie pęka).
Tata zawsze mówi, że trzeba do kobiet mówić spokojnym głosem, uśmiechając się nieco, bo kobiety są NIE-OB-LI-CZAL-NE. Nie wiem dokładnie, co to znaczy, bo najpierw nie zdążyłem zapytać, a potem wypadło mi to z głowy.
Nie jestem dziewczyną, by sobie malować usta, nawet czymś, czego nie widać.
Popatrz kochana, ledwo człowiek usiądzie z książką albo z telefonem w dłoni, dzieciaki natychmiast wsiadają na ciebie i traktują cię niemalże jak trampolinę do skakania. Najpierw dzieci, a potem jeszcze kot.
Mama mówi, że tata zawsze żartuje i że powinienem traktować to z przymrużeniem oka. Ale przecież on żartuje, mówiąc, a nie pokazując mi coś, więc powinienem go właściwie traktować nie z przymrużeniem oka, ale z przyklapnięciem ucha.
Lila twierdzi, że gdyby mama chciała, byśmy jej nie słyszeli, po prostu zdjęłaby te kapcie, przecież nie jest głupia. Na pewno nie jest głupia, chociaż kiedyś wymknęło się jej: "O ja głupia, jak mogłam zapomnieć?!".
Przy problemach zupełnie nieistotnych, jak na przykład oceny w szkole, mama zachowuje się bardzo nerwowo.
Książka: Mateusz i zapomniany skarb