"Kiedy spadamy w otchłań strachu, mamy dwie możliwości:
Poddać się albo walczyć do upadłego."
Na Uniwersytecie Nowojorskim, gdzie studiuje Matt Pine, zjawia się agentka FBI Sarah Keller. Przekazuje studentowi wstrząsającą wiadomość o śmieci prawie całej jego rodziny. Ciała zostały znalezione w Meksyku.
Śmierć Pine'ów wzbudza ogromne zainteresowanie mediów. Tym bardziej że nie była to anonimowa rodzina. Starszy brat Matt siedzi w więzieniu za zabicie swojej dziewczyny. Netflix nakręci na jego temat dokument, w którym sugerowano, że został niesłusznie skazany.
Meksykanie nie chcą początkowo wydać ciał rodziny. Matt musi tam lecieć, ale nie spotkał się miłym przyjęciem. Zarówno on, jak i Keller podejrzewają, że śmierć rodziny Pine'ów to nie przypadek ani wypadek. Matt jest gotowy narazić własne życie, aby odkryć, co spotkało jego bliskich.
"W otchłani strachu" to thriller z elementami sensacji. Bardzo w amerykańskim stylu. Dobrze i szybko się czyta. Fabuła jest ciekawa, chociaż nie wbija w fotel.
Narracja prowadzona jest z różnych perspektyw, zarówno czasowych, jak i o osobowych. Poznajmy ostatnie dni życie rodziny. Ostracyzm, z którym muszą się mierzyć w rodzinnym mieście. Mieszkańcy nie oszczędzają nawet pogrążonego w żałobie Matta.
Matt, jako jedyny nie wystąpił w dokumencie. Odsunął się od rodziny, która całkowicie skupiła się na sprawie jego starszego brata. Czuje się samotny. Strata bliskich jest dla niego wstrząsem. Ale budzi w nim też ogromną siłę i determinację. Okazuje się również, że wcale nie jest sam. Że ma wokół siebie ludzi, którym na nim zależy, na których może liczyć w tych trudnych chwilach.
Podsumowując, moim zdaniem to dobra książka, jednak nie spodziewajcie się wielkiego Wow.
Sylwester 1999 roku. Ludzie spodziewają się, że tej nocy nastąpi koniec świata: z nieba zaczną spadać samoloty, na giełdach wybuchnie panika, dojdzie do...
Rozejrzał się po okolicy. Potwierdziła się banalna prawda: wszystko wydawało się mniejsze. Szkoła mieściła się w dwukondygnacyjnym budynku z czerwonej cegły. Od frontu znajdowała się pusta betonowa płaszczyzna. Żadnych drzew ani trawy.
Polityka. Duża czy mała, zwykle jest brudna.
Więcej