"...każdy człowiek naprawdę dobrze, wręcz na wylot, zna tylko jedną osobę. Siebie. Wszyscy pozostali będą zawsze obcymi".Komisarz Iwona Banach po dłuższej nieobecności wraca w szeregi policji. Jej priorytetem staje się odnalezienie człowieka, który skutecznie namieszał w jej życiu zawodowym i prywatnym. Trafia na trop tajemniczego Klubu 526, zaczyna nierówną walkę ze zwyrodnialcami, którzy korzystają z jego usług.Z ogromną niecierpliwością i ciekawością ponownie zanurzyłam się w trudnym świecie pani komisarz. Akcja powieści toczy się dość dynamicznie, intryguje i niepokoi. Fabuła rewelacyjnie poprowadzona, dopracowana w każdym szczególe, niesie spore, sprzeczne emocje. Wyraźnie czujemy napięcie, które wzrasta z rozwojem wydarzeń, chwilami jest brutalnie i niepokojąco. Ciekawie wykreowani bohaterowie, nietuzinkowe, wyraziste, charakterne osobowości. Do Iwony poczułam ogromną sympatię to twarda, odważna, silna, inteligentna, niepokorna, charyzmatyczna kobieta. Życie nigdy jej nie rozpieszczało, z całego serca jej współczułam, miałam nadzieję, że w końcu odnajdzie spokój.Powieść od pierwszych stron całkowicie wciąga, jest to rewelacyjna kontynuacja. Napięcie wibruje, liczne zwroty akcji, niedopowiedzenia, tajemnice. Pokręcona zagadka kryminalna, w której trup się ściele. Autor porusza szereg trudnych, złożonych problemów, handel ludźmi, narkotyki, prostytucja, nadużycia, przemoc, niebezpieczni ludzie, a w tym wszystkim po uszy tkwi pani komisarz. Wyraźnie wyczuwalne zło, które wiruje w powietrzu. Lojalność i zemsta.Skomplikowana, intrygująca, chwilami mroczna historia.Autor zadbał o każdy szczegół i odpowiednią, niepokojącą atmosferę. Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Radziłabym czytać w kolejności chronologicznej. Zdecydowanie polecam całą serię.
Niektórzy nie cofną się przed niczym, żeby chronić siebie i swoich bliskich. Szczecin, czerwiec 2016 roku. W gabinecie psychoterapeutki Mileny Korcz zjawia...
Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamień. Odważysz się? Nocna podróż pociągiem jest dla znanego i cenionego architekta niczym droga na...
Objął kolana ramionami, oparł o nie podbródek i zaczął się przyglądać dolinom.
- Świat jest taki piękny - stwierdził nagle, a w jego głosie było jakieś niezrozumiałe dla Iwony zdziwienie, które wyjaśniły kolejne słowa. - Po co są na nim ludzie?
- Żeby miał kto ten świat podziwiać - odparła bez zastanowienia, siadając obok niego, a właściwie nie obok, tylko w pobliżu. - Inaczej to nie miałoby sensu. Piękno byłoby puste. Nie byłoby pięknem, takim jak to przed nami, tylko zwykłą kupą skał.
- Nie zasługujemy na niego. - Zmarszczył nos i brwi. - Na ten świat.
Człowiek jest jak wirus, bezmyślny byt nastawiony na niszczenie. Albo jak gangrena. Niszczy zdrową tkankę, doprowadza do śmierci cały organizm.
Więcej