Powieść Neubauer powitała mnie fantastycznym klimatem Egiptu lat dwudziestych XX wieku i raczej nie będę oryginalna jeśli powiem, że ta sceneria przywodzi mi na myśl ,,Śmierć na Nilu" Królowej Christie. Polubiłam główną bohaterkę, chociaż stworzona z kilku prześwietlonych już klisz dała się lubić Jane, bo tak jej na imię jest inteligentna, niezależną i zupełnie nie wpisuje się w schemat epoki. Kobieta z bagażem trudnej przeszłości, nieustannie brnie do przodu, by zrealizować obrany cel. Wspomniana właśnie wcześniej sceneria kupiła mnie zupełnie, bo była tajemnica i szczypta egzotyki. Pisarka znakomicie oddała swojej historii ducha epoki i dla mnie to malownicze opisane Egiptu było bardzo mocnym punktem powieści, chociaż muszę nadmienić, że nie ma tutaj zbyt rozwiniętego tła historycznego, co dla mnie akurat nie stanowiło najmniejszego problemu. Co do intrygi to jest dość klasyczna, ponieważ jest nią morderstwo w zamkniętym środowisku, co jest nieco szkatułkowe. Zdecydowanie podobało mi się, że autorka podczas snucia swojej historii wodziła mnie za nos i wielokrotnie podsuwała fałszywe tropy, chcąc wyprowadzić mnie w pole, chociaż muszę przyznać, że jest w tej historii pewna doza przewidywalności. Pomimo mojego uwielbienia do dynamicznego tempa tutaj spokojne prowadzenie historii sprawdziło się bardzo dobrze i pozwalało wczuć się w klimat. ,,Morderstwo w Mena House" to bardzo przyjemny cozy kryminał, który mnie jako fance Christie dostarczył sporo czytelniczej frajdy. Nie ma tu co prawda szokujących twistów, jednak ta historia daje się lubić i daje pewna satysfakcje. Ja polecam.