Są książki, których nie da się od tak odstawiać na półkę. Do takich należy na pewno ,,Kruche szczęście".
Emily zaplanowała swoje wesele w najdrobniejszych szczegółach. Ale nie zawsze to co się zaplanuje uda się zrealizować. Wydarzenia z przeszłości podzieliły rodzinę, jednak udało im się przyjść na przyjęcie. Chociaż każdy się starał nie wracać do tego co było to jednak nie potrafił. Przyjęcie to stało się niepokojące, bezduszne i pełne żalu do siebie.
Wydarzenia z tragiczny wypadek sprzed lat, w wyniku którego starszy brat Erik został sparaliżowany na no ożywa. Pomiędzy bohaterami czuć rosnące napięcie, które udziela się czytelnikowi. Z każdą kolejną stroną ciekawość rośnie, co tak naprawdę się wydarzyło przed laty. Na jaw wychodzą tajemnice i sekrety, którą potrafią wstrząsnąć.
Narracja tutaj jest pierwszoosobowa, prowadzona z punktu widzenia różnych bohaterów. Co bardzo lubię w książkach. Akcja książki dzieje się na dwóch płaszczyznach czasowych. Znajdziemy tutaj również zaskakujące zwroty akcji oraz nieoczywiste zakończenie. Tempo akcji jest umiarkowane. Takie jakie lubię. Nie ma zbędnych opisów i nie gna szybko, tak że czytelnik musi wracać do poprzedniej strony, bo się pogubił.
Jeśli lubicie książki o mrocznych rodzinnych sekretach to bardzo polecam ,,Kruche szczęście".
Jest Sylwester. Najlepsza noc w roku. Podczas gdy starzy przyjaciele, Wiksellowie i Anderssonowie, wznoszą toasty, ich nastoletnie dzieci urządzają własną...