„Dech zimy” jest dziewiątym tomem sagi „Koła Czasu” Roberta Jordana. Rand al'Thor przemierza świat razem z Min, jednak cel jego wędrówki pozostaje tajemnicą nawet dla Cadsuane. Mazrim Taim, pan Czarnej Wieży okazuje się kłamcą, niemniej jego intencje wciąż skrywa zasłona sekretu. Perrin desperacko ściga swą Faile, porwaną przez szczep Sevanny. Wraz z Elyasem Macherą, Berelain i Prorokiem, na czele osobliwej armii złożonej z różnorakich sił, przemierza ziemie, po których grasują bandyci i Seanchanie... Do Ebou Dar przybywa seanchańska księżniczka znana jako Córka Dziewięciu Księżyców, tam też poznaje ją dochodzący do zdrowia Mat. Czy przepowiedziane mu małżeństwo dojdzie do skutku?
Mam wrażenie, że w tym tomie akcja zaczyna nieco przyspieszać. Mat poznaje kobietę, która według przepowiedni jest mu przeznaczona. Ale ciężko jest nazwać to co ich łączy. Chłopak jak zwykle pakuje się w niezłą kabałę, oferując pomoc zbyt wielu osobom.
Elayne, Aviendha i Min w końcu dopinają swojego celu związanego z Randem ale jednocześnie doświadczają tego co on odczuwa na co dzień.
Rand decyduje się na oczyszczenie Saidina ze skazy. Jednak Przeklęci nie zamierzają mu na to pozwolić. Niektórzy z jego otoczenia odkrywają prawdziwe oblicze.
W tej części ponownie zabrakło mi Perrina. Został wprowadzony ciekawy wątek porwania jego żony. Czekam na jego rozwinięcie.
Ciężko jest oceniać poszczególne części. Jedne są słabsze, inne ciekawsze. Niektóre momenty są ciężkie do przebrnięcia. Jest wiele może niepotrzebnych opisów ale z drugiej strony to wszystko co lubimy w tej sadze czy też nie lubimy, składa się na jej klimat.
Elayne, Aviendha i Mat znajdują się coraz bliżej Czary Wiatrów, ter'angrealu, który może powstrzymać nie mającą końca falę niemiłosiernego upału i przywrócić...
Porównywany do Władcy Pierścieni monumentalny cykl fantasy, który pokochało ponad 40 milionów czytelników na całym świecie Rand, Mat i Perrin mieszkają...